Connect with us

Publicystyka filmowa

KRZYSZTOF KIEŚLOWSKI. Nie patrzeć, a widzieć.

W filmie KRZYSZTOF KIEŚLOWSKI. NIE PATRZEĆ, A WIDZIEĆ odkryj fascynującą drogę reżysera, który z małych marzeń stworzył wielką sztukę.

Published

on

 

Advertisement

Równo 34 lata temu zadebiutował na ekranach „Amator” Krzysztofa Kieślowskiego – dzieło niezwykłe, jedno z najważniejszych w obszernej filmografii tego reżysera, ale i z pewnością czołówka polskiego kina w ogóle. Przy tej okazji przypominamy filmowy dorobek Kieślowskiego – poczynając od studenckich etiud, przez filmy dokumentalne, aż po kinowe klasyki.

40_16k-kieslowsky

Jego początki nie zwiastowały z pewnością tak wybitnego dorobku filmowego. Zaczęło się od snucia marzeń o zostaniu reżyserem teatralnym, na co wpłynął pobyt Kieślowskiego w Liceum Techniki Teatralnej, gdzie Kieślowski zachwycił się klasą polskich przedstawień, które w jego późniejszej opinii, w latach 1958-1962 były fantastyczne. Jedyny problem polegał na tym, że aby rozpocząć zawód reżysera teatralnego należało wcześniej skończyć jakieś studia wyższe, jednak rozwiązanie okazało się być bardzo proste – Było dużo różnych możliwości, ale pomyślałem: dlaczego nie wybrać reżyserii filmowej jako drogi do reżyserii teatralnej. Jedno i drugie reżyseria.

Advertisement

Aczkolwiek Łódzka Filmówka nie czekała na Krzysztofa z otwartymi ramionami, wręcz przeciwnie. Dwa razy pod rząd komisja odrzuciła jego starania.

Sam Kieślowski właściwie zarzucił już marzenia o karierze reżysera teatralnego, ale jego chora (i całe szczęście) ambicja oraz wrażliwość, którą uznając za cechę mającą silne odbicie w jego twórczości wielokrotnie będę jeszcze przywoływać, kazały mu udowodnić, że do Szkoły i tak się dostanie. I tak też zrobił. Ową wrażliwość wytłumaczę przytaczając obrazek z życia młodego wtedy Krzysztofa – W czerwcu 1963 roku po raz drugi zdawał do szkoły filmowej i po raz drugi dotarł do końcowej fazy egzaminów. Indeksu nie otrzymał. Wrócił z Łodzi do Warszawy i przy ruchomych schodach trasy W-Z spotkał się z matką.

Advertisement

Nie musiał nic mówić. Spojrzała na niego i rozpłakała się. – Wtedy obiecałem sobie, że to już się nie powtórzy. Za trzecim razem na szczęście się udało. Być może ktoś zna odpowiedź dlaczego akurat wtedy, ale sam Krzysztof komentuje to w bardzo prosty sposób – Skądinąd uważam, że absolutnie nie powinni mnie przyjmować. Byłem kompletnym idiotą. Nie mogę zrozumieć, dlaczego mnie przyjęli. Pewnie dlatego, że zdawałem trzy razy. 
kieslow

Kariera filmowa Kieślowskiego rozwijała się niezwykle prężnie, jego dorobek, na który składają się zarówno etiudy jak i pełne metraże, dokumentalne oraz fabularne, liczy niemalże pięćdziesiąt filmów.

Mimo, iż filmografię reżysera otwiera zrealizowana w PWSTiF (dodatek Tv doszedł później) etiuda fabularna Tramwaj (1966) (tutaj zobaczysz), która zresztą nie zachwyciła egzaminatorów i otrzymała jedynie ocenę 3+ oraz miano przeciętnej, to jednak w początkowym etapie jego twórczości dominują dokumenty, których poetyka zasadzająca się na obserwacji codziennego życia i wnikliwej analizie napotykanych charakterów, postaw czy dramatów, przenika również do jego (zwłaszcza późniejszych) fabuł.

Advertisement

W PWSTiF zrealizował jeszcze dwie etiudy – dokumentalną – Urząd (1966) (tutaj zobaczysz), obnażającą biurokrację Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, oraz fabularną, w której jednak przeważa dokumentalna kamera z ręki – Koncert życzeń (1967) (tutaj zobaczysz) będącą refleksją na temat zachowania i postaw młodych osób, o tle muzycznym obfitującym w równie chwytliwe jak kultowe utwory czyli Dwudziestolatki, Nigdy więcej czy Trzynastego.

Kieslowski_young_shooting_res

Zaraz po ukończeniu Filmówki Kieślowski tworzy swój pierwszy (aczkolwiek nie ostatni) film dla telewizji – Zdjęcie (1968). Inspiracją do niego była fotografia, którą reżyser dostał od jednego z największych polskich dokumentalistów – Kazimierza Karabasza, przedstawiająca dwóch małych chłopców z karabinami. Kieślowski po latach odnajduje, dorosłych już, bohaterów zdjęcia i rozmowę z nimi czyni tematem swojego kolejnego filmu dokumentalnego.

Advertisement

Młody i niedoświadczony jeszcze wtedy wystarczająco reżyser zastosował w tym filmie metodę, którą wówczas uważał za słuszną, ale szybko przekonał się, że ta absolutnie nią nie jest i nigdy więcej potem jej nie stosował, a mianowicie (…) beznamiętne podglądanie i filmowanie życia, tak jak ono wygląda, jak się toczy. Bezzwracania uwagi na to, że może się naruszać czyjąś prywatność.

Kieślowski jednak na jakiś jeszcze czas zostaje przy nurcie kina dokumentalnego. Nawiązuje współpracę z Wytwórnią Filmów Dokumentalnych (gdzie wcześniej odbywał praktyki studenckie), i realizuje tam (w latach 1969-1973) osiem filmów, w większości krótkometrażowych (z jednym wyjątkiem – trwającym ok. 45 minut filmem Robotnicy’71: nic o nas, bez nas, współreżyserowany przez Tomasza Zygadłę). W tym czasie Kieślowski zrealizował także szesnastominutowy film dokumentalny dla Wytwórni Filmowej CzołówkaByłem żołnierzem, o żołnierzach, którzy w trakcie drugiej wojny światowej stracili wzrok.

Advertisement

Wracając jednak do współpracy Krzysztofa z WFD, pierwszym jej owocem był film dyplomowy Kieślowskiego Z miasta Łodzi (1969) (tutaj obejrzysz), w którym chciał pokazać malownicze jego zdaniem miasto, które dobrze już zna i ludzi je zamieszkujących wraz ze wszystkimi ich codziennymi troskami, zmartwieniami czy dramatami. Autentyczny obraz otaczającej go i podpatrywanej każdego dnia rzeczywistości. Swój zamysł wyjaśniał w następujący sposób – Chcę poszukać niegazetowej prawdy, przeciwstawić racje gazetowe codziennym. Nie będzie tutaj egzotyki – przestępców, wykolejeńców, melin. Codzienność i powszedniość są wystarczająco egzotyczne.

Advertisement

Dosyć typowy dokument Fabryka (1970), słusznie nagrodzony w 1971 roku za film najbardziej zaangażowany w tematykę społeczną, jak wskazuje tytuł, przedstawia dzień pracy na hali w fabryce traktorów. Pokazuje uczucie bezduszności pracodawców i nieludzkie warunki pracy, co spowodowało, że było to pierwsze dzieło Kieślowskiego zatrzymane przez cenzurę.

Advertisement

 

Kolejny film – Przed rajdem (1971) (tutaj kliknij)- ze względu na stosunkowo rozrywkowy i neutralny temat na szczęście już tych problemów nie miał. Opowiada on o przygotowaniach kierowcy Krzysztofa Komornickiego do rajdu w Monte Carlo i o jego zmaganiach z kultowym polskim fiatem, sam reżyser jednak nie uważał reportażu za udany.

Advertisement

Wspomniany już wcześniej najdłuższy film z tego (1969-1973) okresu Robotnicy’71: nic o nas, bez nas (1971) to, jak mówi sam Kieślowski, najbardziej polityczny z moich filmów, prezentujący portret robotników w tamtym okresie, a dokładniej stanu ich umysłów. Został on oczywiście zatrzymany przez cenzurę i przemontowany przez telewizję bez zgody autorów, po czym wyemitowano go pod inną nazwą – Gospodarze.

Kolejna pozycja w filmografii Kieślowskiego to krótki, ale jakże dosadny i treściwy obraz działania zakładu pogrzebowego pt. Refren (1972). Być może oglądany ówcześnie przerażał, ale z perspektywy czasu ukazywane absurdy niejednokrotnie wywołują uśmiech na twarzy odbiorcy. Ciekawe są okoliczności powstania tego krótkiego dzieła, jak wspomina Witold Stok (operator Refrenu) Marysia, żona Krzysztofa, była wtedy w zaawansowanej ciąży. Na planie filmu Krzysztof przyglądał się nagrobkom i zastanawiał się, jakie imię wybrać dla swojego dziecka. Był przekonany, że urodzi się córka.

Advertisement

A na tablicach nagrobnych były same XIX-wieczne Genowefy, Łucje, Felicje. Nie podobały mu się. Chyba nazwę ją Opona (należy tu być może przypomnieć, a być może powiedzieć, że Kieślowski miał motoryzacyjnego bzika). Opona Kieślowska – to chyba nieźle brzmi, żartował. Zaspokajając czytelniczą ciekawość, córka ostatecznie dostała imię Marta.

Advertisement

 

Przed narodzinami córki, chcąc zwyczajnie zarobić, Krzysztof zrealizował dwa filmy zleceniowe – Między Wrocławiem a Zieloną Górą (1972), o charakterze promocyjno-reklamowym, zachęcający młodych ludzi do podejmowania pracy w uprzemysłowionych regionach, oraz Podstawy BHP w kopalni miedzi (1972), film instruktażowy, którego fabułę streszcza sam tytuł. Pozycje niekoniecznie przełomowe, jednak mimo wszystko autorstwa bohatera niniejszego artykułu.

Advertisement

W 1973 roku Kieślowski realizuje Murarza (tutaj go zobaczysz), którego „fabułę” przejrzyście opisuje Danuta Stok wykorzystując słowa reżysera – W święto I maja murarz wspomina swoja przeszłość – jako młody aktywista partyjny i przykładowy przodownik pracy awansował do pracy biurowej. Po 1956 roku rozczarowany wraca do pracy w marmurce. Korzystając z bardzo trafnego określenia prof. Mikołaja Jazdona był to portret Syzyfa komunistycznego świata. Kolejny raz film został niestety zatrzymany przez cenzurę i premierę miał dopiero 8 lat później, czyli w 1981 roku.

Czytaj dalej ->

Advertisement

Po serii dokumentów realizuje po raz kolejny film fabularny dla Telewizji Polskiej, którym również rozpoczyna pracę ze Sławomirem Idziakiem, autorem zdjęć do wielu późniejszych jego dzieł (takich jak np. Blizna, Niebieski, Dekalog). Praca Kieślowskiego wraz z popularnym wówczas dramaturgiem Ireneuszem Iredyńskim nad jego scenariuszem wyglądała następująco – Spotkaliśmy się z dziesięć razy. Za każdym razem wyglądało tak samo. Raniusieńko (Iredyński miał zwyczaj pisania tylko do południa), wcześnie – butelka wódki z zamrażalnika. Taka oleista, zamrożona wódka, i od szóstej rano w łeb.

W łeb, w łeb. Aż byliśmy kompletnie. Przynajmniej ja. W ten oto sposób powstało półgodzinne Przejście podziemne, opowieść o kobiecie, która porzuciła męża i pracę na prowincji i rozpoczęła nowe życie jako dekoratorka w sklepie, w warszawskim tytułowym przejściu podziemnym.

Advertisement

tumblr_m698qvzX9Q1qf7r5lo1_1280

Następnie realizował na zmianę filmy, raz to z pomocą Wytwórni Filmów Dokumentalnych a raz Telewizji Polskiej. Najpierw przyszła kolej na dokument, przy którym Kieślowski obiecał sobie, że zdobędzie nagrodę. Specyficzną, ale dla autora szalenie ważną. Chodziło o nagrodę Komitetu do spraw Walki z Gruźlicą (przyznawanej na Krakowskim Festiwalu Filmowym). Film miał dla niego w dużej mierze wartość sentymentalną i wymiar osobisty, ukazywał w nim zmagania gruźlików z chorobą na terenie Sokołowska, gdzie kiedyś leczył się również jego ojciec. Kieślowski ostatecznie nie był do końca zadowolony z finalnego efektu, nie dostał też nagrody, której zdobycie postawił sobie za cel, ponieważ zaprzestano jej przyznawania.

W Sokołowsku natomiast powstał festiwal filmowy Hommage á Kieślowski (https://hommageakieslowski.pl), którego pierwsza edycja odbyła się w 70. rocznicę urodzin reżysera i 15. rocznicę jego śmierci (czyli w 2011 r.).

Advertisement

Kolejny film powstał pod wpływem napisanej przez Kieślowskiego pracy zatytułowanej Rzeczywistość a film dokumentalny, w której autor wysnuwa tezę, iż można sobie wyobrazić, że życie każdego człowieka to fabuła. Dlaczego trzeba wymyślać akcje, skoro one istnieją w życiu? Tekst ten i idea w nim zawarta, których autorem mógłby być tylko wnikliwy i cierpliwy obserwator o, wspominanej już, niezwykłej wrażliwości stanowią pewien fundament dla twórczości tego wybitnego reżysera. Założenie to znajduje odzwierciedlenie w niemalże każdym jego filmie.

Jako uzasadnienie jego pracy powstała – Pierwsza miłość (1974), gdzie kamera śledzi Jadzię i Romka – młodą parę zakochanych – podczas ciąży, zawarcia małżeństwa i porodu. Praca nad kontynuacją tego dokumentu, która jednak ostatecznie nie powstała, pokazuje także jak zwyczajnie dobrym, bo to pozornie proste słowo ma ogromną wartość, człowiekiem był Kieślowski. (…) dzięki Kieślowskiemu otrzymali mieszkanie. Powiedział telewizyjnym notablom, że jeżeli pragną aby kontynuacja Pierwszej miłości miała optymistyczne akcenty, to bohaterowie filmu nie mogą się tułać po wynajmowanych kwaterach. To podziałało. Krzysztof na najbliższy czas zapewnił im dach nad głową.

Advertisement

Klasycznym z kolei połączeniem fabuły i dokumentu, czy też innymi słowy dokumentem inscenizowanym, który mimo reżyserskiej ingerencji w zastaną rzeczywistość okazał się niezwykle wiarygodny, był zrealizowany w 1975 roku Życiorys. Dzieło o zabarwieniu politycznym ukazujące członków partyjnej Komisji Kontroli dyskutujących o karze dla jednego z członków partii. W rolę robotnika wcielił się kolega reżysera Krzysztof Wierzbicki, ale komisja kontroli partyjnej była autentyczna. Film ze względu na temat wywoływał burzliwe dyskusje, chociaż partia była zadowolona.

Personel

Przyszedł czas na pierwszy dłuższy (trwający sporo ponad godzinę) twór, zrealizowany po raz kolejny dla telewizji – Personel (1975). Znów jest to film w pewien sposób osobisty i oparty na kawałku biografii reżysera, a mianowicie chodzi tu o okres Liceum Technik Teatralnych, gdzie Krzysztof pracował także jako garderobiany. Główny bohater filmu (grany przez Juliusza Machulskiego) jest bowiem absolwentem wspomnianej szkoły i podejmuje swoją pierwszą pracę jako krawiec w operze. Mimo, iż był to film fabularny to nie był on abstrakcyjną, oderwaną od rzeczywistości fikcją. Przyjaciółka Kieślowskiego Hanna Krall mówi nawet: Oglądałam Personel w przekonaniu, że to dokument.

Advertisement

Mnie doświadczoną reporterkę, Kieślowski zwyczajnie nabrał. Wybrane przez Krzysztofa postacie nie były przypadkowe, otóż mogliśmy tu zobaczyć Irenę Lorentowicz, nauczycielkę scenografii Kieślowskiego, trzech reżyserów (Lengrena, Zygadłę, Kotka) oraz krawców z opery we Wrocławiu. Istna śmietanka budująca prawdziwie artystyczny świat, którym jednak rozczarowuje się główny bohater, gdyż ten okazuje się pełen plotek i donosów.

Kolejny dokument – Szpital (1976) – moglibyśmy nazwać dziełem przypadku (tutaj zobaczysz). Aby dostać pieniądze na nakręcenie filmu trzeba było oczywiście napisać scenariusz, opisujący poszczególne sceny w filmie. Ale jak przewidzieć co się stanie? Trzeba było kombinować i wymyślać, Kieślowski zrobił to w ten oto sposób – wypytywałem tych lekarzy o różne istotne, dramatyczne szczegóły, które zapamiętali ze swojej praktyki zawodowej, ze swojego życia, z tego, co tutaj robią przy pacjentach, kiedy składają ich do kupy.

Advertisement

Lekarze mi opowiedzieli o rzeczach, o których nie wiedziałem. Na przykład, że do chirurgii kostnej jest potrzebny młotek. Oczywiście w normalnych szpitalach wszyscy mają normalne lekarskie młotki. Wspominali, że w 1954 roku mieli taki zwykły młotek, taki do wbijania gwoździ w ścianę, który w czasie poważnej operacji (…) pękł. Wpisałem do scenariusza, że trwa operacja i pęka młotek. Czas teraz na wyjaśnienie roli i rangi działania wspomnianego przypadku. Otóż praca nad filmem przebiegała mniej więcej tak, że ekipa raz w tygodniu przychodziła tam na około 30 godzin i kręciła. I tak przez dwa czy trzy miesiące.

Traf chciał, że pewnego razu do tego szpitala, a dokładniej akurat na tę salę na której filmowano, przywieźli ciotkę kierownika produkcji ze złamaną nogą. Podczas operacji używano młoteczka, o jakim pisał Kieślowski w swoim scenariuszu. I co się stało? (…) młotek pękł – podczas ujęcia! Czyli powtórzyła się dokładnie sytuacja ze scenariusza, która w ogóle nie powinna mieć miejsca. Taki młotek pękł poprzednio w 1954 roku. (…) To się nazywa szczęście dokumentalisty. 

Advertisement

blizna1

Czas na kolejne dzieło duetu Kieślowski-Idziak, pierwszą fabułę kinową – Bliznę (1976). Był to również pierwszy film Kieślowskiego, który powstał na podstawie opowiadania. Akcja dzieje się w latach sześćdziesiątych, między lokalną społecznością a robotnikami dochodzi do konfliktu, którego przyczyną jest budowa ogromnego zakładu przemysłowego w niewielkim z kolei miasteczku otoczonym lasami. Kierownik budowy – dyrektor Bednarz (w tej roli Franciszek Pieczka) – nie wytrzymuje presji społeczeństwa oraz władz i rezygnuje ze swojego stanowiska. Kieślowski nie był z tego filmu zadowolony, uważał, że jest źle zrobiony.

Po pierwsze dlatego, że sam scenariusz był właściwie nieudany a po drugie zdał sobie sprawę, że był on niestety nieco socrealistyczny. W tym samym roku powstał także Klaps – impresja dokumentalna z planu Blizny.

Advertisement

Ważną, ale drugoplanową rolę (…) zagrał w Bliźnie (…) Jerzy Stuhr. Kieślowski dał mu twarz naturszczyka i uczynił nową, niezwykle popularną postacią polskiego kina. Z myślą o nim napisał potem scenariusze kolejnych filmów: Spokoju i Amatora. Grany przez Stuhra w Spokoju Antoni Gralak po wyjściu z więzienia znajduje pracę na budowie i chce zacząć życie od nowa. Nie chce wiele, pragnie przede wszystkim spokoju, domu i miłości. Na jego nieszczęście zostaje wciągnięty w konflikt między kierownictwem a robotnikami. Film ten według reżyseranie był filmem w żadnej mierze politycznym, był po prostu historią nieszczęsnego losu człowieka, ale mimo wszystko ze względu na przewijający się w tle strajk został zatrzymany przez władzę na dobrych kilka lat.

W tym samym roku (1976) powstawał jeszcze dokument będący pewnego rodzaju spowiedzią dyrektora fabryki na Dolnym Śląsku, który przeciwstawił się lokalnej mafii partyjnej i został wykończony – Nie wiem (1976).Kieślowski podczas robienia tego filmu zdał sobie sprawę, że może nim tylko zaszkodzić bohaterowi. Mimo tego, że załagodził go cenzurując pojawiające się w nim nazwiska konkretnych osób to uważał, że ryzyko jest za duże, że filmu nie należy pokazywać. Miał on swoją premierę dopiero 5 lat później.

Advertisement

Zostajemy jeszcze na chwilkę w nurcie kina dokumentalnego. W 1977 roku powstaje Z punktu widzenia nocnego portiera – portret strażnika o lekko faszystowskich poglądach, który czerpie niebywałą radość i satysfakcję z posiadania mocy kontrolowania i zaprowadzania porządku. Jakkolwiek przerażająco to brzmi to Kieślowski uważał, że ten portier nie był złym człowiekiem. On akurat naprawdę myśli, że dobrze byłoby kogoś publicznie powiesić, bo wtedy wszyscy się przestraszą i przestaną popełniać zbrodnie. Końcowe ujęcie wzbogacone muzyką Kilara sprawia, że budzi się w nas nie strach przed tym człowiekiem, a zwyczajne współczucie.

Jeden jeszcze, powstały rok później, film dokumentalny Siedem kobiet w różnym wieku (tutaj je zobaczysz to zbiór ujęć przedstawiających baletnice w różnym wieku (Witold Stok dodaje, że wszystkie były w typie jego żony), który, początkowo mylnie odczytywany jedynie jako dokument o tańcu, daje poetycki i niezwykle przejmujący obraz przemijania.

Advertisement

Gdy ukończył te dwa filmy dokumentalne (Z punktu widzenia nocnego portiera oraz Siedem kobiet w różnym wieku) powiedział jednemu z dziennikarzy: Od ośmiu lat nie miałem wrażenia, że coś skończyłem. Kończy się jeden etap a przecież zaraz zaczyna się następny. Nie mam chwili psychicznego spokoju. Poczucia, że zaczynają się wakacje. Zaraz po tym rozpoczął pracę nad Amatorem (1979) (CZYTAJ RECENZJĘ), gdzie znów główną rolę powierzył Jurkowi Stuhrowi. Jest to historia mężczyzny, który kupuje kamerę, aby filmować swoją nowonarodzoną córeczkę.

Jednak z biegiem czasu kręcenie staje się jego prawdziwą pasją a jego potencjał i umiejętności postanawia wykorzystać dyrektor zakładu, w którym pracuje Filip Mosz (Jerzy Stuhr). Kamera niestety z urządzenia, które miało dokumentować dorastanie małej pociechy staje się źródłem konfliktów, kłopotów i niesnasek. Jerzy Stuhr w swoi wspomnieniu o Kieślowskim pisze: Film Amator miał się kończyć inaczej. Bohater, kiedy dowiedział się, że jego działalność skrzywdziła innego człowieka, postanowił zerwać z pięknie zapowiadającą się karierą filmową. Otwierał pudełko skręconego materiału i naświetlając negatyw wyrzucał go.

Advertisement

Symbolicznie zrywał ze sztuką. (…) Po kilku tygodniach zadzwonił do mnie (Kieślowski) (…). Słuchaj, trzeba przekręcić zakończenie. Dlaczego? Bo to nieprawda. Kłamię! Przecież nie przestanę robić filmów, przecież nie wyrzucę ani metra taśmy, nie mogę tak ludzi bałamucić!(…) W tydzień później nakręciliśmy jedną z najważniejszych i najpiękniejszych scen w powojennej polskiej kinematografii. Powoli odwracałem na siebie kamerę, naciskałem wyłącznik i w tak wycelowany w siebie obiektyw zaczynałem opowiadać jeszcze raz swoje życie, jak mi się urodziło dziecko i tak dalej…

Wielu recenzentów odniosło wrażenie, że film odzwierciedla osobiste zmagania reżysera i jego dramat – dramat poznania, czemu autor nie zaprzeczał a co zdecydowanie wpłynęło na autentyzm historii i postaci. Kieślowski cenił prawdę ponad wszystko.

Advertisement

Rok 1980 znów był czasem dokumentów, powstały wtedy krótkometrażowe: Dworzec oraz słynne Gadające głowy. Zacznijmy jednak w kolejności odwrotnej, czyli od Gadających głów. Był to film skonstruowany w bardzo prosty sposób, mieliśmy grupę ludzi, w najróżniejszym wieku (od rocznego bobasa po stuletnią staruszkę), którym reżyser zadawał następujące pytania: Kiedy się urodziłem? Kim jestem? Co bym w życiu chciał?. Ostatecznie Kieślowski wybrał czterdzieści cztery osoby, tworzące tak naprawdę portret całego społeczeństwa ze wszystkimi jego marzeniami i celami, słabościami czy wątpliwościami, które jednocześnie rysuje obraz ówczesnej rzeczywistości.

Dworzec (zobaczysz tutajnatomiast jest zakończeniem pewnego etapu u Kieślowskiego, zakończeniem jego kariery jako dokumentalisty (do tego gatunku powróci już tylko raz w 1988 roku krótkometrażowym filmem Siedem dni w tygodniu, który był jednym z serii filmów realizowanych przez różnych reżyserów o różnych miastach w ramach holenderskiego cyklu Życie miejskie). Kręcenie tego filmu odbywało się nocami, za pomocą półukrytej kamery obserwującej zachowania ludzi na dworcu, ktoś zasnął, ktoś czeka na pociąg, ktoś zmaga się z obsługą nowych skrytek bagażowych, tak więc wydawałoby się bezpieczny temat, nic inwazyjnego, co mogłoby zwrócić uwagę władz.

Advertisement

Jednak pewnego dnia po kolejnej nocy filmowania milicja skonfiskowała nakręcony materiał. Reżyser nie rozumiał dlaczego. Nikt też nie chciał mu tego wyjaśnić. Po kilku dniach taśmy mu zwrócono, również bez żadnego komentarza. Jakiś czas później okazało się, że tej nocy dziewczyna zamordowała swoją mamę, pokroiła ją na kawałki i wsadziła do dwóch walizek. I wtedy właśnie, na Dworcu Centralnym, włożyła do którejś z tych skrytek. Milicja szukała więc dowodów, jednak nagrania Kieślowskiego takimi nie były. Ale co ja (Kieślowski) wtedy zrozumiałem? Że chcąc nie chcąc, zupełnie niezależnie od mojej intencji i woli, mogłem się stać donosicielem. (…) współpracownikiem milicji. To był taki moment, kiedy zrozumiałem, że więcej dokumentu nie chcę robić (…)

Czytaj dalej ->

Advertisement

Dalej więc mamy same fabuły, z czego następną w kolejności i zarazem najdłuższą w całym jego dorobku jest Przypadek (1981). Długość filmu wynika najprawdopodobniej z jego konstrukcji, mamy tutaj bowiem zawarte trzy historie, których początek jest taki sam – główny bohater Witek Długosz (grany przez Bogusława Lindę) goni pociąg. Dalej jednak rozwiązań jest parę – zdąży na pociąg; wpada na straż kolejową; nie zdąży. Sam reżyser nazwał to opisem jakichś sił, które targają ludzkim losem, które człowieka popychają w tę albo w tamtą stronę.

Gdy zmagał się jeszcze z montażem Przypadku jego nowy film telewizyjny Krótki dzień pracy (1981) był już ukończony. Scenariusz powstał na podstawie reportażu jego przyjaciółki, znanej pisarki Hanny Krall pt. Widok z okna na pierwszym piętrze. Była to oparta na faktach historia sekretarza partii, którego gmach komitetu podpalono podczas strajku spowodowanego podwyżką cen. Sekretarzowi w ostatniej chwili udało się uciec z płonącego budynku. Klasyczny film polityczny. Kieślowski jednak z końcowego efektu nie był zadowolony, tłumacząc później (ale nie usprawiedliwiając się), że za mało staraliśmy się wejść w postać bohatera.

Advertisement

bezk

Kolejny film Krzysztofa – Bez końca (1984) – był początkiem współpracy z trzema osobami, które w jego twórczości odegrały znaczącą rolę, mowa tu o współscenarzyście (i zarazem prawniku) Krzysztofie Piesiewiczu, kompozytorze Zbigniewie Preisnerze oraz aktorce Grażynie Szapołowskiej. Początkowym zamiarem Kieślowskiego było zrobienie filmu ukazującego działania sądu, problem polegał na tym, że nie znał on środowiska prawniczego. Tę kwestię jednak szybko rozwiązała, wspominana już, Hanna Krall, która poznała swojego przyjaciela z Piesiewiczem. Duet ten pracował razem już do końca.

Złagodzenie sądowych wyroków w 1982 roku spowodowało, że koncepcja reżysera nieco się zmieniła i ostatecznie powstała historia niesamowicie uczuciowa. Urszula (grana przez fenomenalną Grażynę Szapołowską), wdowa po zmarłym adwokacie, dopiero po stracie męża zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo go kochała i nie potrafi odnaleźć się w nowej dla niej rzeczywistości. Kieślowski mówił, że film ten jest jakby trzema filmami w jednym. Mamy tu po pierwsze sprawę robotnika, którą wcześniej zajmował się mąż Urszuli, po drugie zmagania kobiety z byciem samotną matką, z nowym życiem i w końcu po trzecie część metafizyczną czyli fragmenty w których pojawia się postać zmarłego adwokata (Jerzy Radziwiłowicz).

Advertisement

Agnieszka Holland wspomina, że film ten został odrzucony praktycznie przez wszystkich: w Polsce stanu wojennego nie odpowiadał ustalonym politycznym podziałom, za granicą mało kto go zrozumiał. Ją jednak wzruszył wyjątkowo osobistym tonem rozpaczy.

Advertisement

Spotkaliśmy się z Piesiewiczem na ulicy. Było zimno. Padał deszcz. Zgubiłem jedną rękawiczkę. Piesiewicz powiedział: Trzeba sfilmować dekalog, powinieneś to zrobić.

Pomysł wydawałoby się z pozoru szalony i abstrakcyjny i takie też wrażenie towarzyszyło na początku Kieślowskiemu, ale wiedział on, że trzeba to zrobić. Udało się. Powstało dziesięć godzinnych filmów telewizyjnych, z czego dwa – Krótki film o zabijaniu (odpowiadający przykazaniu piątemu Nie zabijaj) oraz Krótki film o miłości (odpowiadający przykazaniu szóstemu Nie cudzołóż) miały także swoje wersje kinowe.

Advertisement

Akcja Dekalogu umiejscowiona jest na dużym osiedlu mieszkaniowym, które wtedy uważane było za jedne z piękniejszych w Warszawie. Tam też mieszkają nasi bohaterowie i czasem się spotykają, chociaż rzadko, ponieważ każdy odcinek jest poświęcony innemu czy innej parze postaci, co neguje nadawanie mu miana serialu. Dekalog jest próbą opowiedzenia dziesięciu historii – fikcyjnych, fabularnych, które zawsze mogą się zdarzyć w każdym życiu (…). Moi bohaterowie właściwie zajmują się tym co zawsze. Skupiłem się tylko bardziej na tym, co się dzieje w ich wnętrzach, niż na tym, co na zewnątrz.

Niemalże każdą z dziesięciu historii robił inny operator (tylko jeden – Sławomir Idziak – pracował przy dwóch filmach). W ten sposób reżyser chciał uzyskać różnorodność stylów, spojrzeń, rozwiązań. I mimo tego, że dawał autorom zdjęć naprawdę wolną rękę i każdy zrobił to po swojemu to jednak pewna jednolita poetyka została zachowana, co Kieślowski tłumaczy czymś takim jak duch scenariusza, którego każdy dobry operator prawidłowo odczyta.

Advertisement

Na ekranie mogliśmy oglądać także całą aktorską śmietankę, m.in. Henryka Baranowskiego, Krystynę Jandę, Daniela Olbrychskiego, Adriannę Biedrzyńską, Annę Polony, Ewę Błaszczyk, Piotra Machalicę, Jerzego Stuhra (wraz z synem), Olafa Lubaszenkę, Grażynę Szapołowską, Mirosława Bakę, Krzysztofa Globisza i wiele wiele innych.

krotkiz

Krótki film o zabijaniu (1988/1989) to historia dwudziestoletniego chłopaka (w tej ówczesny debiutant Mirosław Baka), który, nie wiedzieć do końca dlaczego, zabija taksówkarza, ale potem prawo zabija tego chłopca. Pierwsza z tych scen trwa ok. siedem minut a druga ok. pięć, pewien Amerykanin powiedział wtedy, że jest to najdłuższa scena morderstwa w historii kina. (..) ten film właściwie jest nie o karze śmierci, a o zabijaniu w ogóle. O zabijaniu, które jest złem, wszystko jedno dlaczego się zabija, wszystko jedno kogo i wszystko jedno kto zabija – komentował Kieślowski. Operator filmu – Sławomir Idziak – zastosował tu zielonkawe filtry, które potęgują okrucieństwo przedstawianego świata. Serce staje, a ślina zasycha w gardle.

Advertisement

krotkim

Krótki film o miłości natomiast to opowieść o młodym pracowniku poczty – Tomku (w tej roli Olaf Lubaszenko) – który codziennie podgląda przez lunetę, mieszkającą naprzeciwko niego Magdę (w tej roli niezwykle kobieca Szapołowska). Na obserwacji jednak się nie kończy, chłopak wyznaje starszej od siebie kobiecie miłość, na co ta nie reaguje zbyt entuzjastycznie dodatkowo odgrywając się na nim przez zainscenizowanie sceny erotycznej z innym mężczyzną. Tomek jest zdruzgotany. Podejmuję próbę samobójczą. Intrygująca historia, która wykorzystując problem voyeuryzmu porusza także kwestie naiwności, samotności, poszukiwania uczuć i wrażliwości człowieka.

Po Dekalogu niektórzy krytycy zastanawiali się, co teraz Kieślowski wymyśli, by przeskoczyć światowe powodzenie tych dziesięciu filmów. Chyba jedenaste przykazanie żartowali. Wymyślił – Podwójne życie WeronikiNad tytułem zastanawiano się długo a jako, że przy zachodnich produkcjach (film był produkowany we Francji) trzeba go określić bardzo wcześnie, należało więc myśleć szybko. Początkowo brzmiał on Chórzystka, jednak we Francji nie kojarzyło się to zbyt dobrze i ktoś przeczytawszy go powiedział O Boże, znów jakiś katolicki film z Polski. W końcu jednak, szczęśliwie, wybrano Podwójne życie Weroniki, który dobrze brzmiał także w innych językach.

Advertisement

wero

Także montaż wydawał się ciągnąć w nieskończoność, powstało prawie dwadzieścia wersji filmu, problem ten Kieślowski tłumaczył w następujący sposób – Nie można pokazać zbyt dużo – tajemnica znika, nie można pokazać zbyt mało – nikt nic nie zrozumie. 

Ostatecznie powstał film o wrażliwości, przeczuciach i trudnych do nazwania, nieracjonalnych związkach między ludźmi. Na ekranie widzimy dwie identyczne Weroniki (grane przez tę samą francuską aktorkę Iréne Jacob, która zagra także główną rolę w późniejszym Czerwonym), niewiedzące o swoim istnieniu, ale kiedy jedna (Weronika) umiera, druga (Veronique) zostaje wzbogacona o jej wiedzę. Subtelny, bez wartkiej akcji, ale za sprawą przejmującej muzyki Preisnera nawet nie zauważamy kiedy nas wciąga i tym samym zachwyca, szczególnie płeć piękną, bo to kobieta stanowi esencję tego filmu.

Advertisement

Filmografię Kieślowskiego zamyka trylogia kolorów nawiązująca do haseł Wielkiej Rewolucji Francuskiej: wolność, równość i braterstwo. Tytuły brzmią następująco – Niebieski, Biały i Czerwony (kolory te tworzą również flagę Francji). Są to trzy osobne filmy przeznaczone raczej do oglądania w tej kolejności, ale to nie znaczy, że nie można jej lekko zmodyfikować. My jednak przyjrzymy się im zgodnie z porządkiem zaproponowanym przez autora.

trzy

W Niebieskim (wolność)obserwujemy kobietę (w tej roli Juliette Binoche), która po śmierci jej męża, wielkiego kompozytora, i córeczki próbuje zapomnieć o tym co się stało i rozpocząć nowe życie, jednakże z miernym skutkiem. Próbuje uwolnić się od przeszłości. Bardzo ważną rolę odgrywa tutaj także muzyka skomponowana przez Zbigniewa Preisnera, na ekranie często pojawiają się nuty a ponadto widzimy nawet sam proces komponowania. Kieślowski mówił nawet, że w pewnym sensie jest to film o muzyce.

Advertisement

Biały (równość) zdecydowanie różni się poetyką od wcześniejszego Niebieskiego określony on został wielokrotnie jako gorzka komedia pełna zdarzeń i niespodziewanych zwrotów akcji. Przedstawia on historię Karola (gra Zbigniew Zamachowski), którego opuszcza żona, co sprawia, że ten czuje się upokorzony. Postanawia więc za wszelką cenę pokazać, przede wszystkim swojej żonie, że jest lepszy od innych. Przewrotny twór Kieślowskiego jest dowodem na to, że równość we współczesnym świecie nie istnieje.

Ostatni film Kieślowskiego, Czerwony (braterstwo) pokazuje Valentine (tu po raz kolejny Iréne Jacob), która niefortunnie potrąca psa emerytowanego sędziego. Poszkodowane zwierzę chce oddać właścicielowi, ale ten nie chce go przyjąć, co irytuje i zniechęca do niego dziewczynę. Traf chce, że para bohaterów spotyka się ponownie a między nimi powoli zaczyna się rodzić duchowa, braterska więź.

Advertisement
Jiri David, z cyklu "Ukryty obraz"

Jiri David, z cyklu „Ukryty obraz”

 

Niepowtarzalny klimat filmów Kieślowskiego, jego wnikliwe oko, które wyczulone było na piękno i dramaty tego świata, wrażliwość z jaką podchodził do ludzi i walka o prawdę decydują o wyjątkowości tego twórcy.

Na zawsze zapisał się nie tylko w historii filmu polskiego, ale z pewnością także w sercu i umyśle każdego widza, bowiem prawdy, które przekazał w swoich dziełach są aktualne cały czas i poruszają do głębi niejednego człowieka – czyli kogoś, kogo Kieślowski cenił ponad wszystko.

Advertisement

 

Bibliografia:

Advertisement

kieslowski (1)Stanisław Zawiśliński – Kieślowski. Ważne żeby iść

Stanisław Zawiśliński – O Kieślowskim

Krzysztof Kieślowski, Danuta Stok – Autobiografia

Advertisement

710f707a95