Kobieta, którą zgwałcił ROMAN POLAŃSKI, broni reżysera w rozmowie z jego żoną. “To nic takiego”
Choć minęło ponad 45 lat, od kiedy Roman Polański oskarżony został o gwałt na trzynastoletniej wówczas Samancie Geimer, temat nadal nie cichnie. Teraz głos w tej sprawie zabrała sama Geimer, i to w nie byle jakich okolicznościach, bo w wywiadzie udzielonym wraz z żoną reżysera – Emmanuelle Seigner.
Przypomnijmy, że po tym, jak twórca Noża w wodzie został w 1977 roku aresztowany, postawiono mu pięć zarzutów, w tym o gwałt i podanie nieletniej szkodliwych substancji. Urodzony w 1933 roku reżyser przyznał się do winy, ale nie wcześniej niż po zawarciu ugody mówiącej, że za kratkami ma odsiedzieć 90 dni. Ostatecznie Polański zdecydował się opuścić Stany Zjednoczone w obliczu rzekomych rozważań sędziego Laurence’a Rittenbanda, aby wyrok zmienić wbrew ugodzie i osadzić oskarżonego na 50 lat. Sędzia zmarł w 1993 roku, lecz do końca życia utrzymywał, że nic takiego nie miało miejsca.
We wspomnianym wywiadzie Geimer mówi:
Niech to będzie jasne – to, co się stało, nigdy nie było dla mnie dużym problemem. Nie wiedziałam nawet, że to nielegalne, że ktoś może zostać za to aresztowany. Było i jest w porządku. Ciąży na mnie sam fakt, że to zostało tak rozbuchane. To duże brzemię, powtarzać wciąż, że to nic takiego.
W wywiadzie Geimer i Seigner rozmawiają też o ruchu #MeToo i o tym, że jest daremnym trudem. Wspominają też lata 70., gdy “seks był rekreacją”. Seigner opowiada, że w tamtych czasach nastolatki zajmujące się modelingiem sypiały z fotografami i było to naturalne – nie było “dramatu i mroku otaczającego seks”. Geimer zauważa z kolei, że “kobiece pożądanie zostało zgładzone” i że sama nie widzi nic pociągającego w stawianiu się w roli ofiary.
Dziś kobiecy ból ma wartość i jest cały przemysł, który żyje z cierpienia. (…) Wiele osób próbowało mnie namówić, żebym powiedziała “całą prawdę”, ale mieli w głowie tylko własne kariery i swoje programy. (…) Gdyby ktoś chciał powiedzieć coś o Romanie i potraktowaniu mnie, to 1977 byłby na to dobrym rokiem. Wtedy ja i moja rodzina byliśmy atakowani z każdej strony i nikt nie stanął u mojego boku. To było wszędzie w nagłówkach. Ani jedna z kobiet, które dziś twierdzą, że miały problem z Romanem [pięć innych kobiet oskarżyło Polańskiego o molestowanie – przyp.], nie skontaktowała się ze mną. Teraz nagle mają potrzebę rozgrzebywania tego? Z kogo one żartują?
Geimer dodaje, że zachowanie innych stoi w sprzeczności z tym, czego ona sama chce i że według niej Polański odpokutował już swoje winy i spłacił dług społeczeństwu. “Każdy, kto uważa, że on zasługuje na więzienie, myli się. Nie jest tak teraz i nie było tak wtedy”.
Geimer w 2018 roku zdradziła, że Polański napisał jej niegdyś list z przeprosinami, w którym wziął na siebie odpowiedzialność za zdarzenie (które sama nazwała gwałtem), co przyniosło ulgę jej rodzinie. W zeszłym roku kobieta zabiegała o to, żeby odtajnić dokumenty z lat 70. zawierające zeznania Polańskiego.