REKLAMA
Szybka piątka
Postaci, z którymi się UTOŻSAMIAMY
REKLAMA
Szybka Piątka #149
Dziś piszemy o postaciach z filmów i seriali, a także o nas samych – dzielimy się z wami informacjami na temat tego, z jakimi bohaterami się identyfikujemy i jakie cechy wspólne nas łączą. Zapraszamy do lektury i zachęcamy do dzielenia się własnymi listami.
Odys Korczyński
- Odyseusz (Sean Bean, Troja) – trudno, żebym nie wspomniał mojego imiennika, w mitologii jedną z najbardziej radykalnie oddanych swojej własnej wizji świata postaci. Znienawidzony przez bogów Odys zdobył Troję, pokonał syreny, okaleczył nawet Polifema, syna samego Posejdona. Długo szukał swojej drogi, a czy ją faktycznie znalazł, niech ocenią znawcy mitów. Imponująca postać, w sam raz na życiowy wzór postępowania.
- Antonius Block (Max von Sydow, Siódma pieczęć) – życie pełne, namacalne, niepozbawione szczęścia, jak i upadków, to ta forma egzystencji, która najlepiej oswaja lęk przed końcem, lepiej niż jakakolwiek religia. Antonius Block szuka sensu, nie tylko w sensie indywidualnym, ale także ogólnym – tej odpowiedzi jak teoria wszystkiego, której znajomość pozwoli nie zadawać więcej pytań. To mnie z nim łączy.
- David (Michael Fassbender, Prometeusz) – po pierwsze uwielbiam Fassbendera, po drugie androidy, po trzecie fascynuje mnie Ksenomorf, podobnie zresztą jak Asha. Nie mógłbym więc nie spróbować wyobrazić sobie, że jestem twórcą takiej chodzącej doskonałości jak Obcy.
- Bajarz (John Hurt, Bajarz) – gdzieś pod koniec życia, kiedy będę już stary, a liczbę napisanych przeze mnie artykułów i książek będzie można liczyć w tysiącach, chciałbym zasiąść w gronie wnuków i opowiedzieć im jakieś niesamowite historie. Chciałbym, żeby na mnie patrzyły z otwartymi ustami, podczas gdy ja będę władał ich wyobraźnią, ucząc ich, jak kiedyś one mogą władać umysłami innych ludzi.
- Sam Lowry (Jonathan Pryce, Brazil) – czasem załatwiając różne sprawy urzędowe, czuję się jak ofiara biurokratycznego systemu, który mimo że stworzony przez ludzi, zaczyna w magiczny sposób nad nimi dominować, a oni jak opętani robią to, co im każe osobliwy byt papierologiczny. Samozatrudnianie się nie jest łatwe, a zwłaszcza comiesięczne przelewy horrendalnych w stosunku do zarabianych pieniędzy kwot podatków. Może idą one na utrzymanie jakiejś tajnej organizacji, która podprogowo steruje naszym życiem?
Tomasz Raczkowski
- Gil Pender (Owen Wilson, O północy w Paryżu) – wrażliwy, podchodzący do rzeczywistości z romantyczną fascynacją bohater filmu z 2011 roku to nieco mniej neurotyczna wersja klasycznego Allenowskiego mizantropa, w świetnej interpretacji Owena Wilsona, dzięki której z miejsca nawiązałem z Gilem duchową relację, dostrzegając w jego marzycielskim idealizmie odbicie własnych emocji i pragnień.
- Justine (Kirsten Dunst, Melancholia) – poczucie zagubienia i samotności w życiowym zgiełku, a także spokojne pogodzenie się z nieuniknioną katastrofą czynią z centralnej postaci dramatu von Triera figurę mocno trafiającą do mojej wrażliwości. Jej „antyspołeczność” nie wiąże się z negacją, ale ma wymiar etyczny i prowadzi do niemal gnostyckiej równowagi psychicznej w obliczu przemian, co jest postawą w wielu miejscach pokrewną mojemu poglądowi na współczesny świat i prawdopodobnie właśnie dzięki mojemu intuicyjnemu zrozumieniu tej postaci Melancholia to jeden z moich ulubionych filmów.
- Josh (William Jackson Harper, Midsommar) – z drugoplanowym bohaterem filmu Astera łączy mnie podobny „background” akademicki i fascynacja kulturowymi niuansami. Rozumiem też w pełni jego dystans, a nawet pretensje wobec przyjaciół, traktujących zarówno napotykane fenomeny społeczne, jak i pracę naukową ze zbyt dużą lekkością, kontrastującą z jego metodycznym podejściem. Mam tylko nadzieję, że gdyby przyszło co do czego, wykazałbym się większym instynktem przetrwania.
- Sokole Oko i Trapper (Donald Sutherlandi Elliott Gould, MASH) – ten duet, zarówno w wersji filmowej, jak i serialowej, w dużej mierze ukształtował moje spojrzenie na historię i wojnę. Dziś bardziej chyba utożsamiam się z Altmanowskimi wariantami filmowymi tych postaci – sardonicznie dystansującymi się wobec otaczającego ich piekła profesjonalistami i humanistami, którzy choć nie godzą się na szaleńczy teatr śmierci, nie porzucają swoich wartości moralnych i starają się przynajmniej uratować kilka istnień.
- Simin (Leila Hatami, Rozstanie) – geniusz filmu Farhadiego polega na dowartościowaniu każdego punktu widzenia i empatycznym spojrzeniu na każdą z postaci tytułowego dramatu rodzinnego. Przy tym żadna z nich nie pozostaje bez skaz i wad. W tej opowieści najbardziej porusza mnie osobiście Simin, zdecydowana opuścić opresyjną ojczyznę, nawet za cenę zostawienia tam rodziny. Jej rozterka i walka o relacje z bliskimi oraz życiową przyszłość są dojmująco ludzkie i poruszają mnie zarówno na poziomie analitycznym, jak i osobistym.
Łukasz Budnik
- Jesse Wallace (Ethan Hawke, trylogia Before) – podobnie jak Jesse, ja także w ciągu kilku godzin od pierwszego spotkania wiedziałem, że poznałem miłość swojego życia (którą dziś szczęśliwie mogę nazywać żoną) i nie chciałem przerywać rozmowy, która zresztą od zawsze płynęła nam sama. Całodzienne spacery po europejskich miastach, spędzone na wymianie zdań, wydają mi się znakomitym sposobem na wspólne spędzanie czasu.
- Gil Pender (Owen Wilson, O północy w Paryżu) – powtórzę tutaj typ Tomasza, choć nieco w innym kontekście – z Gilem dzielę absolutną fascynację przeszłością i stale krążę po niej myślami. Marzy mi się, żeby mieć możliwość odwiedzenia dawnych lat, choć na chwilę.
- Jim Halpert (John Krasinski, Biuro) – Jim zasadniczo był „tym normalnym” pracownikiem biura, który nieraz jako jedyny wykazywał się zdrowym rozsądkiem i stronił od dziwności ze strony Michaela czy Dwighta. Ja także lubię trzymać się nieco na uboczu, a przy tym tak samo jak on najbardziej cenię sobie spędzanie czasu ze swoją żoną i dzieckiem. Dzielę też z nim jednak negatywne cechy, choćby niepotrzebne wyrzuty złości ukierunkowane w niewłaściwą osobę.
- Sam Gamgee (Sean Astin, Władca Pierścieni) – to chyba trochę nieskromne identyfikować się z kimś, kto powszechnie uważany jest za największego bohatera całej opowieści, ale cóż – to, co łączy mnie z Samem, to nierzadko pesymistyczne myślenie i skłonność do marudzenia, a także zadaniowe podejście do sprawy – gdy się czegoś podejmę, nie lubię tego nie kończyć.
- Sid Jenkins (Mike Bailey, Skins) – Sid kojarzy mi się ze mną z czasów licealnych – bardziej na uboczu i zamknięty w sobie niż reszta towarzystwa, często zderzający się z rzeczywistością w nieszczególnie miły sposób. Czapki jednak nie nosiłem.
REKLAMA