ZASKOCZENIA i REKORDY. Podsumowanie nominacji do OSCARÓW
We wtorek poznaliśmy tegoroczne nominacje Oscarowe. Zanim 12 marca dowiemy się, kto opuści galę ze złotymi statuetkami, czeka nas jeszcze sporo emocji, bo dawno nie mieliśmy sezonu nagród, w którym na tym etapie byłoby tak wiele niewiadomych. Pośród wyczytanych przez Riza Ahmeda i Allison Williams nazwisk nie zabrakło mniejszych lub większych niespodzianek. Sprawdźcie, kto zaskoczył, kto przeszedł do historii, a kogo pominięto.
Czy Polska ma szansę na Oscara?
Muszę zacząć od nominacji dla Io w kategorii Najlepszy film międzynarodowy. Nie pałam miłością do filmu Skolimowskiego, ale cieszy mnie, że wyrastamy na Oscarową potęgę (w ostatniej dekadzie tylko Dania była nominowana więcej razy niż Polska). Ja będę ściskał kciuki za Blisko, choć niepodważalnym faworytem jest niemieckie Na Zachodzie bez zmian, nominowane w aż dziewięciu kategoriach, w tym za najlepszy film. Najbardziej zaskakuje brak nominacji dla Podejrzanej Parka Chan-wooka. Trudno w to uwierzyć, ale Parasite pozostaje jedynym w historii koreańskim filmem nominowanym do Oscara. Swoją pierwszą nominację świętuje w tym roku Irlandia (za film Cicha dziewczyna), która na zbliżających się Oscarach będzie mieć sporą reprezentację także za sprawą Duchów Inisherin i Paula Mescala.
Najlepszy film
Fani Wszystkiego wszędzie naraz mogą powoli szykować szampany. Film duetu The Daniels umocnił się w roli wielkiego faworyta Oscarowego wyścigu, zdobywając 11 nominacji, w tym trzy bardzo niespodziewane: za najlepsze kostiumy, muzykę i piosenkę. Wydaje się, że Fabelmanowie ostatecznie wypadli z rywalizacji przez wcześniejszy fatalny wynik w nominacjach do BAFTA, a teraz brak nominacji za najlepszy montaż. Ta kategoria okazuje się kluczowa w kontekście Oscara za najlepszy film – od 1981 roku tylko dwa filmy (Birdman i CODA) zdobyły nagrodę w głównej kategorii, nie mając nominacji za montaż. Dlatego najpoważniejszymi rywalami Wszystkiego wszędzie naraz w boju o statuetkę za najlepszy film pozostają Duchy Inisherin (dziewięć nominacji we wszystkich kluczowych kategoriach). Do wielkich wygranych nominacji Oscarowych trzeba zaliczyć też Tár. Oprócz spodziewanych wyróżnień za film, reżyserię, scenariusz oryginalny i aktorkę film Todda Fielda otrzymał też dość zaskakujące nominacje za montaż i zdjęcia. Wielkim nieobecnym w głównej kategorii jest Wieloryb. Po nominacji do PGA (Gildia Producentów) dzieło Aronofsky’ego zdawało się pewnie zmierzać po miejsce w dziesiątce najlepszych filmów według Akademii, a niestety musi zadowolić się nominacjami aktorskimi (Brendan Fraser i Hong Chau) oraz za charakteryzację. Dość niespodziewanie w kategorii Najlepszy film doceniono bardzo słabo widoczne w innych nagrodach Women Talking, nominowane wyłącznie w tej kategorii i za scenariusz adaptowany.
Takiej sytuacji nie było od lat
Pominięcie Wieloryba w głównej kategorii zaostrza rywalizację o miano najlepszego aktora. Na ten moment Brendan Fraser, Austin Butler i Colin Farrell mają porównywalne szanse, choć wciąż mocno wierzę w triumf tego pierwszego. Z ulgą powitałem nominację dla Paula Mescala. Spodziewałem się jej, ale nie można było mieć pewności, bo to rola zupełnie nieoscarowa – genialnie stonowana i głęboko introwertyczna – a do tego Aftersun zgodnie pomijały wszelkie branżowe gremia (z wyjątkiem roli Mescala film całkiem pominęły też Oscary). Stawce tegorocznych nominowanych aktorów pierwszoplanowych warto przyjrzeć się również z innego powodu. To pierwszy taki przypadek od sezonu 1934/1935 (!), gdy żaden z wyróżnionych w tej kategorii nie był wcześniej nominowany do Oscara.
Największy szok: Andrea Riseborough
Wszyscy, którzy pasjonują się sezonem nagród, jeszcze długo będą pamiętać o tej nominacji. Czy słyszeliście kiedyś o filmie To Leslie? Nie macie się czego wstydzić. Ja też nie słyszałem. A jednak głosujący najwyraźniej musieli go obejrzeć, skoro nominację za niego dostała Andrea Riseborough. Aktorka nie miała nominacji do Złotych Globów, Critics’ Choice, SAG, BAFTA – czyli do żadnej z innych nagród telewizyjnych. O jej roli nie było głośno, o filmie tym bardziej. Jakim więc cudem dostała nominację do Oscara? Gdzieś w okolicach początku głosowania wielu znanych aktorów i aktorek zaczęło zamieszczać w swoich mediach społecznościowych zachwyty nad rolą Riseborough. Wśród sław wychwalających aktorkę znaleźli się m.in. Jane Fonda, Kate Winslet, Edward Norton czy Liam Neeson. Wyglądało to na zaplanowaną akcję. No dobrze, ale czy parę postów w social mediach może przekonać do głosowania liczną aktorską branżę, skoro większość widzów (w tym także filmowcy czy krytycy) o filmie nawet nie słyszała? We wtorek przekonaliśmy się, że jak najbardziej tak. Nominacja dla Riseborough jest tym bardziej zaskakująca, że Brytyjka w pokonanym polu zostawiła Violę Davis (Królowa wojownik), Danielle Deadwyler (Till) czy Margot Robbie (Babilon).
Czemu Oscary nie lubią Paula Dano?
Nie wiem, co Akademii zrobił Paul Dano, ale sympatyczny aktor nadal pozostaje bez Oscarowej nominacji. Tym razem był pewniakiem, ale zamiast niego wolano wyróżnić innego aktora z Fabelmanów – Judda Hirscha. Bardzo przypomina to sytuację z zeszłego roku, gdy Judi Dench dostała nominację za Belfast kosztem wyróżnianej przez inne gremia Caitríony Balfe. Powodów do porównań Fabelmanów z Belfastem jest zresztą sporo, ale na razie to zostawmy. Na męskim drugim planie mile zaskakuje obecność Briana Tyree Henry’ego, dotąd nominowanego tylko przez Critics’ Choice. Film Most raczej nie wybija się ponad przeciętność, ale najlepsza w nim jest właśnie rola Henry’ego, aktora od dobrych paru lat potwierdzającego swoją klasę występami w filmach, serialach i na scenie, a najbardziej znanego z Atlanty. U pań nie doszło do wielkich niespodzianek, Akademia wyróżniła dokładnie tę samą piątkę co SAG (Gildia Aktorów). Nie oznacza to, że wyścig o Oscara nie jest w tej kategorii fascynujący – czy Angela Bassett utrzyma pozycję faworytki, a może nagroda padnie łupem występującej w Duchach Inisherin Kerry Condon? Podsumowując już kategorie aktorskie, dodam tylko, że w tym roku dla aż 16 z 20 nominowanych aktorów i aktorek to pierwsze nominacje w karierze, a tylko Cate Blanchett ma już na koncie statuetkę (dokładniej dwie, a w tym roku pewnie zmierza po trzecią).
Bez faworyta
Szczególnie fascynująco zapowiadają się na razie dwie kategorie: Najlepsze zdjęcia i Najlepszy scenariusz adaptowany. W pierwszej z nich pominięto dotychczasowego faworyta, czyli zdjęcia Claudio Mirandy do Top Gun: Maverick. Finalna piątka zresztą w ogóle wygląda zaskakująco. Gdyby na początku sezonu ktoś powiedziałby mi, że wśród nominowanych zabraknie Janusza Kamińskiego za Fabelmanów i Linusa Sandgrena za Babilon, pewnie bym nie uwierzył, choć po wcześniejszych ich pominięciach przez inne gremia, nie jest to wielkie zaskoczenie. Za niespodziankę można za to uznać brak zeszłorocznego laureata Oscara Grega Frasera, który za Batmana dostał nominację i do nagród ASC (Amerykańskie Stowarzyszenie Autorów Zdjęć), i do BAFTA. Kto wobec tego wszystkiego ma największe szanse na wygraną? Praca przy filmach wojennych często bywa doceniana przez branżę, więc na pewno wysoko stoją akcje Na Zachodzie bez zmian. Akademia ma też możliwość po raz pierwszy nagrodzić w tej kategorii kobietę – Mandy Walker jest nominowana za Elvisa. Nigdy nie można skreślać legendarnego Rogera Deakinsa (Imperium światła) i cenionego w branży Dariusa Khondjiego (wybitne zdjęcia do Bardo).
Podobnie ciekawie ma się sprawa w kategorii Najlepszy scenariusz adaptowany. O ile w scenariuszu oryginalnym obyło się bez zaskoczeń, to za lekkie niespodzianki trzeba uznać brak Wieloryba i Jednym głosem. Women Talking było w tej kategorii wczesnym faworytem (nominacja do Złotego Globu i wygrana nagroda Critics’ Choice), ale pominięcie scenariusza Polley przez BAFTA nie jest dobrym prognostykiem. Jednak dzięki nominacji za Najlepszy film, Women Talking wraca do gry także w tej kategorii. Choć nieco większe szanse zdaje się mieć Na Zachodzie bez zmian. A może Akademia nagrodzi noblistę Kazuo Ishiguro (Living)? Walka o Oscara zapowiada się fascynująco.
Legenda znów tworzy historię
Nie ma bardziej ikonicznego kompozytora muzyki filmowej od Johna Williamsa. Za Fabelmanów twórca otrzymał swoją 53. nominację do Oscara, na liście wszech czasów wyprzedza go tylko Walt Disney (59). Williams nie ma sobie za to równych, jeśli idzie o nominacje w różnych dekadach – jako jedyny był wyróżniany przez Akademię w siedmiu różnych dziesięcioleciach. A od wtorku dzierży kolejny rekord: najstarszego nominowanego w historii (8 lutego skończy 91 lat). Choć w kategorii Najlepsza muzyka kibicuję w tym roku Justinowi Hurwitzowi (Babilon) i on też wydaje się zdecydowanym faworytem, nie obraziłbym się, gdyby 6. Oscara odebrał Williams, powoli schodzący już ze sceny maestro, który stworzył w tym roku chyba najpiękniejszą swoją ścieżkę dźwiękową od 20 lat. Dla porządku odnotuję jeszcze, że w kategorii Najlepsza muzyka mamy pewną niespodziankę. Wśród nominowanych nie ma ulubieńca Akademii Alexandra Desplata (Guillermo del Toro: Pinokio), jest za to Son Lux (Wszystko wszędzie naraz).
Kolejna nominacja Cuaróna
Na koniec warto spojrzeć w stronę często pomijanych krótkometrażówek. W kategorii Live action nominowano w tym roku Le pupille, dzieło czołowej włoskiej reżyserki Alice Rohrwacher (autorki między innymi świetnego Szczęśliwego Lazzaro). Współproducentem filmu jest Alfonso Cuarón, który dzięki nominacji wyrównał ustanowiony rok temu przez Kennetha Branagha rekord. Cuarón i Branagh to jedyne osoby w historii nominowane do Oscara w siedmiu różnych kategoriach. Meksykanin otrzymywał nominacje za: film, reżyserię, scenariusz oryginalny i adaptowany, zdjęcia, montaż, a teraz jeszcze za krótkometrażowy film aktorski.