NAJLEPSZE SERIALE KOMEDIOWE WSZECH CZASÓW. Wielki ranking czytelników!
Jesień. Często bywa chłodno, ponuro, przygnębiająco. Energii jakby mniej, optymizmu również. Można zajadać się wtedy czekoladą, można topić smutki w mniej lub bardziej alkoholowych napojach, ale można też obejrzeć świetny komediowy serial. Z pewnością każdy z nas ma tytuły, które od razu poprawiają nastrój i nie ma tu znaczenia jak wiele razy już je oglądaliśmy. Wiele osób traktuje bohaterów ulubionych produkcji jak przyjaciół, którzy pomagają przetrwać trudny dzień. Nic dziwnego, że już od wielu lat seriale komediowe uznawane są za najpopularniejszy format telewizyjny. Ale tu pojawia się pytanie: jakie są najlepsze seriale komediowe? Które z nich wciąż bawią mimo upływu lat? Które sprawiają, że wyczekujecie nowych odcinków jak pierwszej gwiazdki w Wigilię?
Wybór należał do was. To wy zdecydowaliście, które seriale komediowe powinno się uważać za najlepsze w historii telewizji. Są na tej liście zarówno pozycje starsze, jak i nowsze, te z aktorami i animowane, typowe sitcomy i produkcje dużo oryginalniejsze. Zwycięzca tak naprawdę nie miał konkurencji – oddaliście na niego zdecydowaną większość głosów. Jednak między pozostałymi miejscami rankingu różnice były już stosunkowo niewielkie. To naprawdę mocna czterdziestka – tytuły kultowe, takie, które wyraźnie zaznaczyły swoją obecność w kulturze masowej.
W czterdziestce zabrakło miejsca na przykład dla takich tytułów jak Współczesna rodzina, Dwie spłukane dziewczyny albo Wojna domowa. Żaden z wymienianych przez was dodatkowo seriali nie dostał się do zestawienia: wasze typy były bardzo zróżnicowane, ale najczęściej powtarzały się dwa z nich, którym przyznajemy specjalne wyróżnienia. Są to Hotel Zacisze oraz Trzecia planeta od słońca.
Czy wasi faworyci dostali się do top 40? Co myślicie o wynikach głosowania? Dajcie nam znać w komentarzach!
40.
Parks and Recreation
Znana wcześniej z Biura forma mockumentu pozwoliła twórcom osiągnąć ten sam efekt powolnego zaprzyjaźniania się z postaciami. Nawet jeśli w pierwszym sezonie – swoją drogą wyraźnie słabszym niż reszta – był ktoś, kogo nie polubiliśmy, to w finałowym odcinku tak samo dobrze życzymy wszystkim, żegnając się z nimi ze smutkiem i poczuciem straty. Prywatne i zawodowe relacje bohaterów przyciągają do ekranu najbardziej, gwarantując tak dużo śmiechu, jak wzruszeń i refleksji w odpowiednich proporcjach. Dodatkowo twórcy znakomicie korzystają z faktu, że ich bohaterowie są pracownikami miejskiego ratusza i w groteskowy, ale trafny sposób przedstawiają społeczne problemy obywateli czy meandry radia i telewizji. Wreszcie, w środku tego wszystkiego, Ron Swanson. Wspólny wysiłek scenarzystów i Nicka Offermana zaowocował jedną z najlepszych postaci telewizyjnych w historii. Szacunek tym większy, że przy swoim usposobieniu Ron z czasem łatwo mógł stać się parodią samego siebie, a jednak twórcy – jak i w innych aspektach – znaleźli na niego złoty środek. [Łukasz Budnik]
39.
Ally McBeal
Serial o zwariowanej prawniczce z Bostonu przez całe lata trzymał widzów przed telewizorami. Jego siłą były przede wszystkim charakterystyczne postacie – drobniutka Ally (Calista Flockhart) z głową wiecznie w chmurach, twardo stąpająca po ziemi Renee, ich szefowie, czyli para dziwaków Cage i Fish, posągowo piękna Nelle czy histeryczna Ling. Żeby nie wspomnieć o sekretarce / projektantce staników na twarz – Elaine. Nagromadzenie takich indywidualności i utopienie ich w świecie wybujałej fantazji Ally dało piorunujący, gorzko-słodki efekt, który w połączeniu z oryginalnym dowcipem sytuacyjnym nie znudził się aż do ostatniego odcinka serii. [Agnieszka Stasiowska]
38.
On, ona i dzieciaki
On, ona i dzieciaki nie zdobywał może Złotych Globów czy nagród Emmy, ale w Stanach w latach 2001-2005 był niemałym przebojem. Oglądalność serialu stale oscylowała wokół 10 milionów widzów. W Polsce produkcja pojawiła się później i obecnie, dzięki powtórkom w Comedy Central Family, zdobywa serca naszej publiczności. To typowy familijny sitcom, ale zrealizowany pierwszorzędnie. Ta oryginalna rodzinka Kyle’ów naprawdę bawi. Widać, że wszyscy aktorzy znakomicie czuli się w swoim towarzystwie, jest między nimi chemia i niezbędne komediowe wyczucie. W ojca brawurowo wcielił się Damon Wayans, który na liście płac figuruje też jako jeden z głównych twórców. Mała rzecz a cieszy. [Karol Barzowski]
37.
Brooklyn 9-9
Każdy facet jako dziecko chciał zostać policjantem. Strzelał z plastikowego pistoletu, wzywał bazę przez wymyśloną słuchawkę w uchu i tworzył zasłony z mebli. Chcieliśmy po prostu być jak John McClane, łapać tych złych i dobrze się przy tym bawić. I właśnie to samo robią bohaterowie serialu komediowego Brooklyn 9-9, którzy w żaden sposób nie starają się udawać prawdziwych gliniarzy, a jedynie jak duże dzieci chcą dalej pozostać w tym świecie młodzieńczej iluzji. To bardzo luźnie podejście do tematu nowojorskiej policji sprawdza się bardzo dobrze, bo z sitcomu, który miał przejść do szybkiej kasacji, wyrósł zwycięzca Złotego Globu za najlepszy serial komediowy roku. (…) twórcy odnaleźli złoty środek dla tego typu komedii- nie starają się przeciągać niepotrzebnie scen, dialogi są żywe, inteligentne i mają odpowiednią długość, dynamikę. Widz ani przez chwilę nie czuję się znudzony, a przy tym nie musi się intelektualnie gimnastykować podejmując intertekstualną grę. [Marcin Cedro, fragment recenzji]
36.
Rodzina zastępcza
Tak, jak Przyjaciele są dla mnie serialem, który mógłbym oglądać na okrągło, tak Rodzina zastępcza jest jego polskim odpowiednikiem. Genialny Piotr Fronczewski, nieodżałowana Gabriela Kownacka, świetny Jarosław Boberek, no i cała gromada dzieciaków w rodzinie Kwiatkowskich, która uczyła Polaków otwartości i uczciwej postawy. Śmierć Kownackiej mocno uderzyła w integralność serialu, który jeszcze przez jakiś czas się bronił, ale po licznych zmianach w obsadzie i dodawaniu kolejnych niezbyt przemyślanych postaci nie był w stanie utrzymać odpowiedniej jakości. Właśnie dlatego najlepiej ogląda się te najstarsze odcinki Rodziny zastępczej, gdy dzieci były dziećmi, a Maryla Rodowicz pojawiała się na ekranie tylko co jakiś czas. [Dawid Myśliwiec]
35.
Biuro
Chciałbym spróbować pracy w takim miejscu jak biuro firmy Dunder Mifflin w stanie Pensylwania. Sprzedawanie papieru nie jest bynajmniej moim marzeniem, ale tamtejsze środowisko byłoby gwarantem tego, że każdy dzień będzie z jakiegoś powodu interesujący. To bohaterowie są w Biurze najważniejsi – ich życiowe wzloty i upadki, sukcesy i porażki zawodowe, związki. Fakt, że w ramach serialu ich praca jest również przedmiotem realizowanego przez wszystkie sezony dokumentu, pozwala nam bardzo dobrze poznać każdego z osobna. Tak przez wywiady, których udzielają, jak i sytuacje z życia codziennego – niekiedy boleśnie wręcz niezręczne, innym razem wyjątkowo zabawne. Amerykańskie Biuro powstało na bazie brytyjskiego serialu pod tym samym tytułem, bardzo zresztą cenionego, lecz ostatecznie broni się samo. Obsada jest bez wyjątku fantastyczna i doskonale odnajduje się w konwencji, przy czym show kradnie dwóch panów. Pierwszy z nich to Steve Carell jako Michael Scott, szef oddziału i autor wielu bezcennych złotych myśli, drugi: Rainn Wilson w roli Dwighta, aspołecznego sztywniaka nastawionego wyłącznie na pracę. Absolutnie bezcenni – razem i pojedynczo. Na dokładkę Jim i Pam, których relacja jest jedną z moich ulubionych nie tylko w serialu, ale w ogóle. [Łukasz Budnik]
34.
Kasia i Tomek
Ta adaptacja kanadyjskiego formatu to seria krótkich, pozornie nie powiązanych ze sobą scenek z życia nie związanej węzłem małżeńskim, choć legitymującej się kilkuletnim stażem związku pary trzydziestolatków. Kasia (Joanna Brodzik) to energiczna, trochę zbyt emocjonalna kobieta, dla której Tomek (Paweł Wilczak) stanowi spokojną równowagę. Młodzi borykają się z czasem dość nietypowymi problemami życia codziennego. Ostatni, setny odcinek pozostawił widzów w niepewności, czy Kasia powiedziała sakramentalne „tak”. I najwyraźniej nadal ich to intryguje, ponieważ plotki o powrocie stacji TVN do produkcji serialu wypływają regularnie co kilka lat. [Agnieszka Stasiowska]
33.
Ranczo
Za czasów swej świetności Ranczo było najlepszą polską produkcją telewizyjną. W każdą niedzielę przyciągało przed telewizory miliony Polaków, wygrywając z popularnymi programami typu talent show. Galeria świetnie zagranych i napisanych postaci przyczyniła się do sukcesu serialu o Amerykance, która odnajduje szczęście w podwarszawskiej wsi. Popisowe role stworzyli tutaj m.in. Cezary Żak i Artur Barciś, a zwrot „ławeczka z Rancza” na stałe zagościł w zbiorowej świadomości. Satyra na Polskę? Tak, ale łagodna, pełna ciepła i pozbawiona zjadliwości oraz tak charakterystycznego dla polskiej kinematografii dołowania. Ranczo wskrzesza tradycję naszych kultowych komedii, takich jak Sami swoi czy Kogel mogel. [Katarzyna Kebernik]