Najlepsze filmy lat 60. Suplement do rankingu
Przed wami ostatnia odsłona naszego wielkiego rankingu najlepszych filmów lat 60. Wiecie już kto załapał się do pierwszej setki i kto wygrał. Teraz czas na filmy, na które padły głosy, ale nie miały tego szczęścia, żeby załapać się do Top 100.
Czy są one gorsze od wyżej stojących? Skądże znowu! Większość to niekwestionowane arcydzieła w swoich gatunkach, klasyki kinematografii narodowych bądź perełki filmowe, których wartość odkrywamy na nowo, już w XXI wieku. Miały po prostu pecha, bo albo zagłosowała na nie mniejsza ilość osób lub wcale nie taka mała (bo np. 6 osób) ale przyznając w swoim głosowaniu mniejszą liczbę punktów. Niemniej każdy z poniższych tytułów jest wyjątkowy i każdy powinniście poznać. Na liście znajdują się oczywistości, ale również wpadło kilka tytułów, które większości z was będą brzmiały obco – na te szczególnie warto zwrócić uwagę.
Oczywiście wszystkich gustów nie jesteśmy w stanie zadowolić i wciąż docierają głosy malkontentów narzekających na wyniki rankingu. Z suplementem będzie podobnie, bo to raptem kilkadziesiąt tytułów spośród kilkuset, na które oddaliśmy wspólnie głos.
Dzięki za udział! Wkrótce kolejne głosowania, choć z latami 50. wstrzymamy się do jesieni.
MIEJSCA 100 – 76 | 75 – 51 | 50 – 31 | 30- 21 | 20 – 11 | 10 – 1
Chłodnym okiem / Medium Cool (USA – Haskell Wexler) 1969
Haskell Wexler złapał za kamerę i pobiegł w sam środek zamieszek. „Chłodnym okiem” to historia rozgrywająca się na tle prawdziwych wydarzeń w Chicago w 1968 roku, gdzie fabuła miesza się z rzeczywistością i to rzeczywistość okazuje się o wiele bardziej angażująca.[Marek Wróblewski]
Człowiek, który zabił Liberty Valance’a / The Man Who Shot Liberty Valance (USA – John Ford) 1962
Pan Smith jedzie na Dziki Zachód. Ale czy dalej taki dziki? Cywilizacja zagarnia coraz większe połacie Stanów Zjednoczonych, wzrasta napięcie pomiędzy Prawem, a Wolnością – i powoli kończy się pewna epoka i samowolka niezależnych rewolwerowców, mających samych siebie za panów. Bohaterem (anty)westernu Johna Forda jest prawnik, który nigdy w życiu nie trzymał broni, a napastującego lokalną społeczność bandziora pokonać chce za pomocą książek i żelaznych zasad. James Stewart zawsze wspaniale gra bohaterów, którzy z jednej strony zdają się wrażliwi i lekko nieporadni (jakby wysoki wzrost skutkował lekkim nieskoordynowaniem ruchów), a z drugiej budzą szacunek siłą woli i kodeksem moralnym. Towarzyszy mu symbolizujący klasyczny Dziki Zachód, John Wayne i zepsuty do szpiku kości Lee Marvin.[Paweł Klimczak]
Django (ITA – Sergio Corbucci) 1966
Pod względem fabularnym „Django” to niemal remake „Za garść dolarów” (które było z kolei nieoficjalnym remakiem „Straży przybocznej” Kurosawy; doprawdy, pojęcie praw autorskich nie było we Włoszech kwestią szczególnie problematyczną) (…)Podczas gdy „Za garść dolarów” jest przede wszystkim trawestacją westernowych motywów, filmem ironicznym i momentami brutalnym, ale jednak dość lekkim, Corbucci pokazuje widzom okropności Dzikiego Zachodu w sposób dużo bardziej dosadny. Dość powiedzieć, że „Django” był jednym z najbardziej brutalnych westernów swoich czasów („Dzika banda” powstała wszak dopiero trzy lata później), a słynna scena, w której szpieg majora Jacksona zostaje pozbawiony ucha i zmuszony do zjedzenia go na oczach uradowanych Meksykanów, zdenerwowała nawet włoskich cenzorów, znanych z tego, że niewiele rzeczy im w filmach przeszkadzało. [Grzegorz Fortuna, artykuł]
Doktor Żywago / Dr. Zhivago (UK/USA – David Lean) 1965
Za piękną Julie Christie, muzykę Jarre’a i epicką reżyserię Leana jestem w stanie wybaczyć nawet pewne braki w stosunku do książki. Ten film coś w sobie ma.[Mateusz Wilk]
Drugi oddech / Le deuxième souffle (FRA – Jean-Pierre Melville) 1966
Lojalność, honor, męska solidarność i przyjaźń, czyli amerykańskie kino noir przefiltrowane przez francuską wrażliwość, a konkretnie doprawione minimalistycznym stylem Jean-Pierre’a Melville’a. Lino Ventura jako zimny drań, starający się zachować stalowe nerwy. Kieruje się regułami, które dla przeciętnego człowieka wydają się bezsensowne. Donosicielstwo i sprzeniewierzenie się zasadom to według niego największe łajdactwa, lecz rabowanie i zabijanie są jego zdaniem w porządku. Irytują go podstępne i nielegalne gierki gliniarzy, ale zabicie dwóch policjantów eskortujących przesyłkę to jego zdaniem nic nadzwyczajnego. Podkreślając absurdalność tego kodeksu reżyser nie broni swojego bohatera, ocenia go raczej negatywnie. Ventura jest w tym filmie bezbłędny, szczególnie w scenach gdy puszczają mu nerwy, gdy z zimnego łotra przeistacza się w gotującego się ze złości furiata. [Mariusz Czernic]
Dzień Puszczyka / Il Giorno della civetta (ITA – Damiano Damiani) 1968
Franco Nero, Lee J. Cobb, Claudia Cardinale – to tylko najważniejsi wykonawcy w tej znakomicie obsadzonej i świetnie napisanej historii kryminalnej. Z północy Italii przybywa na Sycylię młody funkcjonariusz policji. Szybko okazuje się człowiekiem pełnym entuzjazmu, przebiegłym i natarczywym. Nęka tutejszych mieszkańców, którzy kryją się za murem milczenia. Jedni milczą dlatego, że boją się o własne życie, inni dlatego, że mają coś na sumieniu. Osamotniony bohater decyduje się dotknąć tych, którzy są nietykalni, więc zamiast pochwał może liczyć tylko na wrogie spojrzenia i nieprzyjazne gesty. Takiego idealistę niełatwo nastraszyć lub przekupić, nie wiadomo czy ma żonę i dzieci, nie wiadomo więc jaki jest jego słaby punkt. Nie znajdziemy w filmie efektownych pościgów, strzelanin i bijatyk, bo to nie jest żaden współczesny western, ale trzymający się zasad realizmu proceduralny kryminał. Franco Nero i Claudia Cardinale zostali wyróżnieni Dawidem Donatella, czyli włoskim odpowiednikiem Oscara. Dodatkowym atutem filmu jest porywająca i nieszablonowa muzyka Giovanniego Fusco. [Mariusz Czernic]
Fando i Lis / Fando y Lis (MEX – Alejandro Jodorowsky) 1968
Piękny i ujmujący – artystyczny surrealizm w najlepszej odsłonie.[Szymon Ryrych]
Godzina wilka / Vargtimmen (SWE – Ingmar Bergman) 1968
Bezsenność, koszmar, halucynacje, surrealistyczne wizje, paraliżująca obawa przed utratą kogoś, kogo kocha się całym sercem i kto jest treścią naszego życia i poczucie całkowitej bezradności w starciu z nieuniknionym. Folie à Deux w najlepszym Bergmanowskim wydaniu. [Karolina Chymkowska]
Gringo aka Kula dla generała / Quién sabe? (ITA – Damiano Damiani) 1966
Nie ma tu klasycznego pojedynku dobra ze złem. Wszyscy są skłonni do przemocy, chciwi i zdesperowani. Broń fascynuje ich bardziej niż kobiety, zaś napady na pociągi (i nie tylko) stanowią doskonałą okazję do wzbogacenia się i sprawdzenia własnych możliwości. Nie boją się śmierci – żyją przede wszystkim po to, by godnie umrzeć w słusznej sprawie. Damiani znakomicie ustawił choreografię scen akcji – fragmenty bitewne i kanonady stoją tu na najwyższym poziomie. Jakość widowiska podwyższa świetna kreacja Giana Marii Volontè. Widać, że to kino z głównego nurtu, a nie tania rozrywka. Przemoc i humor są idealnym dopełnieniem charakterystyki postaci, opowiadanych wydarzeń i historycznego tła. [Mariusz Czernic]
Honor samuraja / Goyôkin (JAP – Hideo Gosha) 1969
Ten film jest dla kina samurajskiego tym, czym „Dzika banda” dla westernu – brutalną opowieścią o zmierzchu, lojalności i honorze. Hideo Gosha przyozdobił swój film obrazową symboliką, która czytelnie opisuje schyłek panowania szogunatu. Wzburzone wody zwane „cmentarzyskiem okrętów”, kruki-demony, zimowa sceneria – wiele wskazówek, jakie zawarł Gosha w filmie kojarzy się ze śmiercią, końcem, bezpowrotnym odejściem w niebyt. Ale oprócz tej symbolicznej otoczki mamy tu rasową samurajską chanbarę, w której nie brakuje dobrych walk na miecze oraz fenomenalnych akcji. Fragment pokazujący ratowanie okrętu i bezbronnych rybaków to zapierający dech w piersiach kawał kina. Muzyka autorstwa Masaru Satô brzmi znajomo, ale zawiera też mocne akcenty. Film cechuje się wysoką jakością tak jak wykuty w prowincji Echizen miecz głównego bohatera. [Mariusz Czernic]
Hud, syn farmera / Hud (USA – Martin Ritt) 1963
Zaduma nad przeminięciem epoki ludzi z zasadami na rzecz skonsternowanych, zderzenie charakterów, pełnokrwiste postacie i znakomite oscarowe aktorstwo.[Kamil Małek]
Ja, Kuba / Soy Cuba (Kuba, ZSRR – Michaił Kałatazow) 1964
Zapomniana perła Michaiła Kałatazowa jest jak srebrny krążownik szos zaparkowany na jednym z placów Hawany – nic tylko podziwiać i głowić się, dlaczego takie cudeńko stało w garażu przez pół wieku. [Marek Wróblewski]
Jeżeli… / If… (UK – Lindsay Anderson) 1968
Dziwny, absurdalny, jedyny w swoim rodzaju, a przy tym całkowicie pochłaniający.[Kamil Małek]
Film Lindsaya Andersona stanowi kolejny (ostatni?) krok kina młodych gniewnych. To jego punkt kulminacyjny. Mick nie tylko śni o krwawej zemście, ale wprowadza ją w życie. Nie marzy o karabinie, ale faktycznie ma go w rękach. Wyładowując magazynek i mordując nauczycieli wyraża frustrację wszystkich swoich poprzedników. Po nim już nikogo nie będzie, po nim rozpocznie się nowa epoka. Inspiracją Jeżeli… był niewątpliwie głośny film Jeana Vigo Pała ze sprawowania z 1933 roku, opowiadająca o buncie uczniów w jednej z francuskich szkół. Anderson sięgnął po ten sam temat, ale zrealizował go ze zdecydowanie większą sugestywnością. [Maciej Niedźwiedzki, recenzja]
Klan Sycylijczyków / Le clan des Siciliens (FRA – Henri Verneuil) 1969
Doskonałe kino gangsterskie, wzór francuskiej elegancji i najlepsze dokonanie w karierze reżysera Henriego Verneuila. Rozrywka na bardzo wysokim poziomie. Budżet z pewnością był dość duży, ale reżyser nie wykorzystał go do bezmyślnego epatowania przemocą i mechanicznego mnożenia atrakcji. Efektem pracy filmowców jest dzieło hipnotyzujące, precyzyjne i rzeczowe, w którym trudno doszukać się słabych stron. Dodatkowe punkty za obsadę (Jean Gabin, Alain Delon, Lino Ventura) i muzykę Ennia Morricone. [Mariusz Czernic]
Kobieta-diabeł / Onibaba (JAP – Kaneto Shindo) 1964
Kolejny film, który urzeka przede wszystkim stroną formalną. Morze traw, czy raczej trzcin, w którym toczy się ta kameralna opowieść przeraża i fascynuje jednocześnie.[Łukasz Koperski]
Lekarstwo na miłość (POL – Jan Batory) 1966
Dla mnie najlepsza polska komedia romantyczna. Jest lekko, zabawnie i przyjemnie. Współcześni reżyserzy tych polskich koszmarków powinni obejrzeć „”Lekarstwo na miłość””, tak to się kiedyś robiło. Do tego Kalina Jędrusik i oszałamiająco przystojny Andrzej Łapicki.[Justyna Wilczek]
Lombardzista / The Pawnbroker (USA – Sidney Lumet) 1964
Koszmar Holocaustu, nigdy nie był tak dosłowny, i tak spersonifikowany jak w filmie Lumeta. Każdy krok, gest, mina Sola Nazermana uosabia to co przeszedł. Coś co wymaga zapomnienia, i jest nieprzekazywalne zwykłymi słowami. Zostaje powłoka tego co kiedyś było człowiekiem , której siły wystarcza na odhaczenie codziennych czynności, ale na kontakt z człowiekiem już nie. Dał do myślenia Lumet.[Maks Pełczyński]