search
REKLAMA
Zestawienie

Aktorki, które ZGOLIŁY WŁOSY na potrzeby roli

Zgolenie włosów do roli to wyraz autentycznego talentu czy zaplanowana decyzja, żeby zarobić więcej?

Odys Korczyński

7 lutego 2024

REKLAMA

Nie przejawiam jakiegoś szczególnego emocjonalnego entuzjazmu na wiadomość, że jakaś aktorka/ jakiś aktor się do roli ogolili na zero. Aczkolwiek rozumiem, że zgolenie włosów jest niekiedy wyzwaniem psychologicznym i potrafi zmienić ogląd rzeczywistości. Jest to działanie czasami rytualne, oznaczające poświęcenie i zmianę, tak więc aktorki, które tak radykalnie zmieniają wygląd do roli, również są postrzegane jako te bardziej zaangażowane, oddane postaci, którą grają. Role, dla których musiały się zgolić, są najczęściej także wymagające, trudne, poruszające. Usunięcie włosów jest wtedy jak utożsamienie się z bohaterkami, wykraczające emocjonalnie daleko poza udawanie przed kamerą kogoś, kim się nie jest. Fizycznie z pewnością, ale nie psychicznie. Z drugiej strony nie należy przesadzać z tym zlewaniem się uczuciowym z graną postacią. Włosy przecież odrastają. Nie jest to zmiana na stałe, więc trudno mi wykrzesać z siebie ten emocjonalny entuzjazm, a może lepiej go nazwać empatycznym wzruszeniem na widok płaczącej u fryzjera kobiety, bo nagle uświadomiła sobie, że ktoś obcina jej włosy.

Charlize Theron jako Cesarzowa Furiosa w „Mad Max: Na drodze gniewu” (2015), reż. George Miller

Niektórzy ten moment ogolenia wolą przeżyć sami np. Charlize Theron. W 2020 roku nawet udostępniła na X (ówczesnym Twiterze) wideo, na którym goli sobie głowę i na oczach widza zamienia w Cesarzową Furiosę. Warto zwrócić uwagę na wyraz jej twarzy. Aktorka dobrze się bawi podczas strzyżenia. Ma przede wszystkim dobrą maszynkę, która nie zacina się, nawet gdy goli spore ilości włosów, co może niektóre kobiety aż zaboleć. Pamiętajmy jednak, że włosy odrastają – to nie utrata ręki czy nogi. Charlize przyznała jednak potem, że moment golenia włosów był pełen emocji, nie tylko radości, ale i lęku, podniecenia, całej mieszanki przeżyć spowodowanych zmianą. Niewątpliwie jednak nie żałowała, bo postać Furiosy uznaje za jedną z ważniejszych w jej karierze. Wykazała się nawet nie lada racjonalną refleksją: Potem [po ogoleniu] byłam 20 minut za wcześnie na wszystko w moim życiu. To było niewiarygodne, podobnie jak to, ile czasu spędzamy, zajmując się naszymi włosami. A potem uświadomiłam sobie, że wyrzuciłam dwa worki na śmieci pełne produktów do włosów i szczotek. Z pewnością jest w tym coś bardzo wyzwalającego.

Sigourney Weaver jako Ellen Ripley w „Obcym 3” (1992), reż. David Fincher

Miałem to szczęście obejrzeć Obcego 3 na kasecie wideo niedługo po premierze. Jako że już wtedy sztuka filmowa interesowała mnie bardziej niż lekcje gry na skrzypcach, starałem się zapamiętywać różne reklamowe smaczki czy przedzierające się do opinii publicznej ciekawostki o kulisach promocji i produkcji. Już wtedy mówiło się o Sigourney Weaver, że na potrzeby tej roli zgoliła włosy, co najwidoczniej było w tamtych czasach jeszcze rzadkością. Informacja ta jednak widzów w jakimś sensie elektryzowała, z pewnością mnie również, skoro po tylu latach nadal ją pamiętam. Na pomysł ogolenia włosów aktorki wpadł David Fincher. Chciał, żeby wyglądem scaliła się ze społecznością więźniów, żeby jej ciało świadczyło o trudnych warunkach i wyrzeczeniach, co miało przełożyć się na finał tej części Obcego. Sigourney ten pomysł od razu się spodobał, chociaż podobno zainkasowała za to całkiem niezłe 4 miliony dolarów. Niedługo po zrobieniu filmu stwierdziła dla magazynu „Empire”: Od razu spodobał mi się ten pomysł. Chyba poczułam ulgę, że w ogóle on [Fincher] miał jej obraz. To powiedziało mi więcej o tym, jak postrzegał ten film, niż cokolwiek innego. Uważał Ripley za bardzo bezbronną – przeciwko wszystkiemu i wszystkim. I podobało mi się to. Powiedziałam tylko: „No cóż, jeśli ogolę głowę, moja cena wzrośnie”.

Kristen Stewart jako Norah Price w „Głębi strachu” (2020), reż. William Eubank

Mogę tylko nieco cynicznie stwierdzić, że Kristen Stewart nie mogła być gorsza od Cary Delevingne, więc również zgoliła włosy. Zgolenie włosów do roli tłumaczyła bardzo racjonalnie – zrobiła to nie, jak sądzi część fanów, żeby stać się bardziej męska, ale ze względów m.in. praktycznych. Grała przecież inżynierkę pracującą na platformie wiertniczej, znajdującej się na dnie oceanu. Krótkie włosy były więc praktyczne, zarówno dla aktorki podczas kręcenia filmu, jak i dla samej postaci w fabule. Ciekawe jest także jej nieco inne tłumaczenie, dlaczego to zrobiła, bardziej emocjonalne, charakterologiczne. Od dawna chciałam to zrobić ze względu na nowość, po prostu dlatego, że w pewnym momencie życia chcesz to zrobić. To niesamowite uczucie – po prostu mam ochotę machać głową przez cały dzień! Kiedy po raz pierwszy ogoliłem głowę, miałem podobnie. Dotykałem łysej skóry, machałem nią, cieszyłem się samą nowością. Polecam w życiu się chociaż raz ogolić, raz mieć długie włosy i pleść sobie kuce i warkocze, i generalnie eksperymentować z wizerunkiem. To mentalnie rozwija.

Natalie Portman jako Evey Hammond w „V jak vendetta” (2005), reż. James McTeigue

Znając komiks i rysunkowy wizerunek Evey, reżyser James McTeigue od początku widział Natalie Portman jako łysą. Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem ją w sprawie tej roli, kazałem jej założyć włosy za głowę, bo chciałem zobaczyć, jak wygląda, kiedy jest łysa. To była jedyna rozmowa, jaką odbyliśmy na ten temat. Wiedziała, że ten dzień nadchodzi. Umieściłem na niej trzy kamery. Upewniłem się, że maszynki do strzyżenia się nie zatną, a potem ogoliliśmy jej głowę. Warto obejrzeć tę scenę, bo jest jedyna w swoim rodzaju. Rzadko rejestruje się moment przepoczwarzenia aktorek do ról. Scena golenia głowy to dla Evey ewolucja, która odbiera jej połączenie ze starym życiem i przenosi ją w nowe. Wszystko zostaje usunięte, wymazane, pozostawiając kogoś nowego – wojownika. To kluczowy moment w filmie, a także kluczowy pod względem kręcenia czegoś, czego nie da się przerobić, powtórzyć, zrobić w CGI itp. A teraz sięgnijcie do komiksu, a dokładnie na stronę 166. Wtedy Evey wchodzi do pokoju, w którym z sufitu zwisają wielkie, oniryczne obrazy. Jest tak również „V”. Evey jest łysa, chuda, zabiedzona, a „V” przyznaje się do tego, że ją dręczył, torturował, wychowywał na nowo, żeby – jak to określa – „ją wyzwolić”. Możemy czuć podziw dla aktorki, ale także należy docenić siłę psychiczną reżysera, gdyż kręcił scenę, w której nie było drugiego ujęcia. Rzecz jasna, gdyby coś nie wyszło, byłby potrzebny dubler, a następnie użycie CGI do wstawienia twarzy Portman, ale to przecież bez sensu.

Toni Collette jako Milly w „Już za tobą tęsknię” (2015), reż. Catherine Hardwicke

Przez większość czasu trwania film, Toni Collette ma na głowie włosy, raz dłuższe, raz krótsze, ale je jednak ma. Nie jest tak, jak z Sigourney Weaver w Obcym 3, że w jakimś sensie oswajamy się z jej łysą czaszką. W Już za tobą tęsknię chodzi o coś innego – o wykorzystanie łysiny jako elementu szokującego, wiwisekcyjnego. Utrata włosów jest dla bohaterki nie tylko efektem estetycznym, ale konkretnym znakiem, że nadchodzi nieunikniona śmierć. Dlatego tak się boimy tego obcinania włosów, którego przyczyną jest rak, obcinania uprzedzającego, żeby włosy nie wypadały w sposób niekontrolowany po chemioterapii. I ta scena w filmie jest bardzo mocno uwypuklona. Toni Collette siada na fotelu w salonie fryzjerskim specjalizującym się w perukarstwie. Aktorkę otaczają peruki. Słychać odgłos maszynki, która bezlitośnie wycina włosy do skóry. Najpierw zostają placki, potem fryzjerka wyrównuje nowy look. Jest coś makabrycznego w tej scenie, coś, czego żadne z nas nie chciałoby przeżyć. Toni Collette tak podsumowała zgolenie głowy: Wszyscy inni martwili się, jak intensywnym przeżyciem będzie to dla mnie. Dostałam wcześniej butelkę wódki, ale ogoliłam głowę pięć razy, więc czuję się cudownie.

Karen Gillan jako Nebula w „Strażnikach Galaktyki” (2014), reż. James Gunn

Czy nie łatwiej by było użyć CGI, nawet w przypadku, gdy w Strażnikach Galaktyki jest go mnóstwo? Nie. Okazuje się, że postprodukcja twarzy jest pracochłonna i kosztowna i nie zawsze daje pożądane efekty. W przypadku twarzy każda sztuczność zostanie zauważona. Animacja włosów zawsze była wyzwaniem, a skoro one odrastają, można je na chwilę usunąć naturalnie. Ciekawe jest natomiast to, jak Karen Gillan wykorzystała łysinę – promocyjnie, rzec by można. To było na Comic-Con w San Diego, kiedy Gillan promowała Strażników Galaktyki. Przybyła na imprezę ubrana w kasztanową perukę, ale nikt nie rozpoznał, że to sztuczne włosy. Aż w końcu na drugi dzień, podczas jednego z paneli, nagle zdjęła ją i zamachała nad głową. Nikt się nie spodziewał, że będzie łysa, chociaż w sumie można się było tego domyślić. Podobno także włosy nie zdążyły jej odrosnąć do czasu cameo w świątecznym odcinku specjalnym Doktora Who. Musiała więc nosić perukę.

Demi Moore jako kapitan Jordan O’Neill w „G.I. Jane” (1997), reż. Ridley Scott

Po Sigourney Weaver Demi Moore była kolejną aktorką, o której sporo się mówiło, kiedy zgoliła włosy. Być może to była jeszcze wtedy kwestia czasów, kiedy patrzono na aktorki bardziej estetycznie, jak na kobiety, które muszą się trzymać cały czas pewnego kanonu w wyglądzie. Łysa czaszka nie pasowała do kobiecego wizerunku, gdyż sugerowała pierwiastek męski, a kobiet z męskim pierwiastkiem bali się mężczyźni. Czuli zagrożenie swojej pozycji, swojej męskości w patriarchalnym świecie. Demi Moore zawsze była wizerunkowo kontrowersyjna, ale gdy trzeba było stać się mniej cukierkową postacią, bo poczuła się zbytnim obiektem męskiego pożądania, zmieniła wizerunek na taki właśnie – łysy na głowie, wojskowy, silny. Pytanie tylko, jak bardzo od niej tego oczekiwano. Po latach aktorka twierdzi, że jednak była zmuszana do ogolenia głowy. Nie wynikło to z naturalnej aktorskiej dynamiki. Jak sama twierdzi, jeśli dzisiaj ktoś będzie chciał zmienić jej włosy, zawsze może ją ucharakteryzować, dać perukę itp. Co ciekawe, Tallulah Willis po latach skopiowała wizerunek matki, tym razem z własnej woli, gdyż uznała go za fajny, wyzwalający i wolnościowy.

Cara Delevingne jako Isabelle w „Rok na całe życie” (2020), reż. Mitja Okorn

Ciekawe, czy kiedyś to golenie włosów do ról nam spowszednieje. Po roku 2010 coraz więcej aktorek decyduje się na ten krok, jakby ich decyzje szły równolegle ze zmianami społecznymi w świecie Zachodu. Cara Delevingne więc w jakimś sensie musiała pójść tą drogą, bo uważa się za kobietę wyzwoloną i idącą pod prąd wszelkich ideologii siejących uprzedzenia wobec inności. Problem w tym, że akurat w jej przypadku nikt od niej tego tak bardzo nie oczekiwał. Wystąpiła z propozycją sama. Można powiedzieć, że nawet się tego w jakimś sensie domagała, zdając sobie sprawę, że jeśli ogoli głowę do roli chorej na raka młodej dziewczyny, to zyska u widzów. Potraktowała to nie jako jakieś bardziej metodyczne wcielenie się w rolę, ale jak wyzwanie. I to jest ciekawe podejście, bo efekt w sumie okazał się podobny. Co więc na to Tilda Swinton? O tym na samym końcu tego zestawienia. Tilda wykazała zupełnie inne podejście. W przypadku Isabelle jej postać mogłaby jednak nosić mniej krzykliwe peruki i częściej odkrywać łysą czaszkę.

Olivia Cooke jako Rachel w „Earl i ja, i umierająca dziewczyna” (2015), reż. Alfonso Gomez-Rejon

Pewnie gdyby nie Ród smoka, bym jej nie skojarzył. W Player One wydawała się taka skryta, wręcz nijaka, chociaż miała charakterystyczne znamię na twarzy. Dzięki wyciskającemu łzy z widza filmowi Earl i ja… uznałem ją jednak za genialną aktorkę, chociaż film obejrzałem po prequelu Gry o tron. Pamiętam jedną z mocniejszych scen w Earlu, kiedy Cooke jako Rachel siedzi w łóżku. Na głowie ma coś w rodzaju moherowej, różowej czapeczki. Dookoła łóżka jest mnóstwo kwiatów, kartek z życzeniami. Przykuwa uwagę zwłaszcza jednak z napisem „Cancer sucks”. Kamera robi niespieszną panoramę w pomieszczeniu, ukazując widzowi dwuznaczną sytuację ni to urodzin, ni to niemalże pogrzebu, chociaż Rachel jeszcze żyje. Dziewczyna płacze. Nie wie, co ma zrobić. Siedzi w łóżku i patrzy na te wszystkie kolorowe pierdoły. Wtedy kamera wykonuje powolny najazd. Im jest bliżej, tym lepiej widzimy twarz aktorki w berecie. Wcześniej zza kamery Greg zastanawia się, gdzie wsadzić kwiaty. Sugeruje, że może odpowiednim dla nich miejscem byłoby wiadro na wymioty. A Rachela zaczyna płakać i opowiadać o swoim wyglądzie. Kiedy kamera jest już na tyle blisko, żebyśmy zobaczyli szczegóły jej głowy, ściąga czapkę. Widzimy ją bladą i łysą…

Tilda Swinton jako Starożytna w „Doktorze Strange’u” (2016), reż. Scott Derrickson

Aktorka jest znana z kontrowersyjnych ról, życiowych wyborów, wypowiedzi oraz aktorskich metod, o których swobodnie mówi. Jasno wypowiedziała się także na temat roli Starożytnej w Doktorze Strange’u. Warto ją zacytować w oryginale, żeby lepiej wybrzmiało uzasadnienie, dlaczego łysa głowa pozwala odnaleźć metafizyczną ścieżkę w aktorstwie. It certainly centers everything. Because we’re making shapes and these shapes are pretty rocking, they’re all pretty graphic. We’re filling a big universe, and so the look and the sort of plasticity of us is really important to us when we’re striking poses here. Najogólniej mówiąc, chodzi o przybranie fizycznego kształtu, który stanie się dla nas tak głębokim fizycznym doświadczeniem niefizycznym, że pozwoli wyobrazić sobie łączność między światem graficznym komiksu a światem filmowym, w którym udaje się emocjonalnie kogoś innego, fikcyjnego. You’re not going to talk about what I look like, because we mustn’t!. Please! It would be such fun if people don’t know anything. Jak widać, Swinton droczy się z widzami. Chce, żeby jej łysy wizerunek napędzał wyobraźnię odbiorców, a to z kolej daje aktorce paliwo do kolejnych osobliwych wcieleń w filmach.

Olga Bołądź i Katarzyna Warnke

Miejsca honorowe należą się dwóm ciekawym polskim aktorkom. Olga Bołądź ogoliła się niejeden raz. Zdecydowała się pozbyć włosów np. do filmu Patryka Vegi Służby specjalne. To jednak nie wszystko. Aktorka zgoliła się także na potrzeby prowadzenia programu SNL.

Jeszcze ciekawsza jest historia Katarzyny Warnke, która nawet w mediach społecznościowych chwaliła się nową fryzurą zrobioną dla powstającego filmu Klatka. Problem w tym, że film z nią w jednej z ról nie powstał. Pozostały jednak marzenia. A Katarzyna Warnke tak uzasadniała swoją decyzję: Pomysł ścięcia włosów był mój. Od kiedy zobaczyłam Rose Namajunas, amerykańską zawodniczkę mieszanych sztuk walki, odkryłam coś niezwykłego w tej ogolonej głowie; to ta dziewczęcość. Rose wciąż zachowuje taką lekkość i jednocześnie siłę. Jest w tym ciekawa. To taki miks wynikający z jej charakteru i osobowości. Tak sobie pomyślałam, że krótka fryzura będzie wyzwaniem zarówno w pracy, jak i życiu prywatnym.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA