search
REKLAMA
Zestawienie

Gwiazdy, które głośno SPRZECIWIAŁY się CANCEL CULTURE

Są takie postaci, chociaż nie jest to zjawisko częste. 

Odys Korczyński

23 listopada 2023

REKLAMA

Są takie postaci, chociaż nie jest to zjawisko częste. A już na pewno sprzeciwy te nie świadczą o tym, że cancel culture jest czymś nieprawdziwy lub niewłaściwym ani prawdziwym oraz właściwym. Są to publicznie wygłaszane racje gwiazd podyktowane różnymi motywacjami, niekiedy osobistymi, związanymi z potencjalnym usprawiedliwieniem własnego zachowania, a niekiedy z powodu uogólnionego lęku, bo nagle okazało się, że w dzisiejszym świecie osoby publicznie nie są nietykalne, a prócz ewentualnej kary według prawa mogą ponieść również może nawet dotkliwsze konsekwencje w postaci wykluczenia medialnego i społecznego. I to chyba budzi największe emocje, które wykorzystywane są przez wszystkich tych, którzy zmian nie chcą. Zacznijmy jednak od tego, czym jest to mityczne cancel culture?

Czym jest cancel culture?

Najprościej wytłumaczyć to zjawisko w ten sposób: jeśli ktoś z rzeczonych gwiazd np. dopuścił się jakichkolwiek zachowań niedopuszczalnych w danej grupie społecznej lub jest hubem dystrybucyjnym szkodliwych społecznie ideologii (rasizm, nazizm, szowinizm, foliarstwo czy np. niebezpieczne dla całej populacji antyszczepionkowe pseudoprawdy), poniesie za to karę zgodną z prawem, ale i spotkają go proporcjonalne konsekwencje pozaprawne. Jego sława zniknie lub zostanie ograniczona, jego artystyczne twory przestaną być dystrybuowane czasowo lub dożywotnio, a jego zawód gwiazdy ucierpi lub całkiem przestanie istnieć. Zostanie jako gwiazda unieważniony, skasowany. Wokół cancel culture (kultura unieważnienia, kultura kasująca) narosło w ciągu ostatnich kilku lat sporo mitów. Jednym z głównych jest ten, którym posługują się krytycy tego zjawiska, twierdząc, że pojawiło się ono nagle i jest częścią jakiejś straszliwej rewolucji kulturowej, która prowadzi do zagłady świata. Nic bardziej nieprawdziwego. Cancel culture było obecne zawsze, od setek lat, we wszelkich grupach, które chronią porządek swoich praw, niezależnie od tego, czy jest od właściwy, czy krzywdzący dla członków grupy. Od niedawna tylko nazwano to zjawisko, a nazwa została rozpropagowania dzięki Internetowi. Ogólnie można przyjąć, że cancel culture jest zjawiskiem całkowicie naturalnym i prawidłowym, ponieważ na tzw. gwieździe spoczywa dodatkowa odpowiedzialność za swoje czyny, bo ludzie się na niej wzorują. Bycie gwiazdą nie daje taryfy ulgowej, a niektórzy artyści niestety tak sądzą, dlatego demonizują cancel culture. Jak jednak można powiedzieć o każdej metodzie karania, tak i ta może być wykorzystywana do niesprawiedliwego rozprawiania się z ludźmi o odmiennych poglądach, którzy nic złego nie zrobili, ale czy jest to powód do krytyki zjawiska w ogóle? Nie, inaczej musielibyśmy np. z powodu pijanych kierowców zakazać używania samochodów przez kierowców trzeźwych. Nie ma to sensu, a czas najwyższy, żeby „gwiazdy” filmu i telewizji poczuły się do odpowiedzialności wizerunkowej za to, co robią w prywatnym życiu.

John Cleese

Zacznijmy od Johna Cleese’a. W udzielonym wywiadzie dla radia BBC naszkicował on taką formę cancel culture, która jest właściwie cenzurą i trzeba przyznać mu rację. Nie na tym ma polegać kasowanie, nie na cenzurowaniu bez określonych racjonalnych granic. Nie na wtrącaniu się do tematyki poruszanej w telewizyjnych show, które dotyczą kwestii społecznych. Rozumiem, że Cleese obawiał się o swoją pozycję, że jeśli zażartuje z gejów w sposób bardziej chamski albo z osób transseksualnych, to automatycznie jego program zostanie zdjęty, a on wymazany z mediów. Nic takiego nie powinno się zdarzyć, jeśli tylko nie przekroczy się jakichś granic dobrego smaku, ale druga strona, ta krytykowana, z której się żartuje, również powinna mieć dystans do siebie na tyle duży, żeby przyjąć do wiadomości, że wobec żartu każdy jest równy. Pamiętajmy: żart to nie upokarzanie, to nie formułowanie gróźb. Żart to czasem mocniejsze wytknięcie komuś przerysowania, jakichś przywar, śmiesznych relacji z otoczeniem. Każdy z nas ma taką część siebie, która może być przedmiotem żartu, ale jest subtelna granice między zaśmianiem się z kogoś a wyśmianiem go. John Cleese w swojej karierze zwykle tę granicę dostrzegał, więc nie powinien się obawiać. Jeszcze raz podkreślam, że to, o czym aktor mówił w wywiadzie dla BBC, jest wypaczeniem cancel culture i nie powinno być żadnym argumentem w krytyce tego zjawiska kulturowego.

Alec Baldwin

Aktor wypowiedział się o cancel culture z punktu widzenia męża swojej żony. Przypomnijmy, o co chodziło z Hilarią Baldwin. Została oskarżona o tzw. przywłaszczenie kulturowe. Zgodnie z oskarżeniami Hilaria okłamała opinię publiczną na temat swoich hiszpańskich korzeni, co w perspektywie nieraz przesadnego dbania o poprawne wypowiadanie się o imigrantach, także latynoskich, spowodowało prawdziwą burzę. Niektórzy internauci zarzucili żonie Baldwina brak szacunku wobec innych nacji posługujących się językiem hiszpańskim, a pochodzących z krajów Ameryki Łacińskiej. Właściwie w sieci Hilaria Baldwin została skasowana, przynajmniej na jakiś czas. Padła jednak ofiarą zwykłego hejtu, przesadnej reakcji przewrażliwionych internautów, którzy czerpią przyjemność z upokarzania innych ludzi, zwłaszcza tych o odmiennym statusie społecznym niż oni. W obronie swojej żony stanął oczywiście Alec Baldwin, krytykując tę sytuację i wiążąc ją z cancel culture. Czy słusznie? W pewnym sensie tak, bo cancel culture zostało wykorzystane w kwestii Hilarii Baldwin do jej skasowania, ale to nie jest prawdziwa idea tego zjawiska. To jego wypaczenie. Ale dokładnie na tej samej zasadzie wypaczane jest niekiedy stosowanie prawa przez policję, prokuraturę, a co najgorsze, przez sąd, co nie oznacza, że mamy skasować te instytucje. Zgodzić się można jednak z Baldwinem, gdy mówił: I think cancel culture is creating more problems than it solves. It’s like trolling. It’s like a giant mile-long net and you’re catching a lot of people, many of them deserve it and a few of them, more than a few, who don’t. Or they don’t deserve to have their careers and their lives destroyed. Całość wypowiedzi dostępna jest na Instagramie aktora. Dobrze, że wypowiadając się na temat cancel culture, Baldwin jednak sugeruje, że w niewłaściwie stosowaną metodę wymierzania kary społecznej wpadają także jednostki, które na to zasłużyły. Co jednak zrobić z tymi, które absolutnie nie powinny być poddawane tak silnemu ostracyzmowi?

Johnny Depp

Generalnie Johnny Depp uznaje cancel culture za niebezpieczne zjawisko ze względu na trudności w jego kontrolowaniu, bo tak naprawdę kontroluje je ludzka masa, skłonna do pochopnego sądzenia nie na podstawie dowodów, ale opinii, i to jest zawsze najbardziej niebezpieczne. Idea cancel culture jest pozytywna, lecz jej działanie w praktyce nie zawsze. Stąd Depp uważa: It’s so far out of hand now that I can promise you that no one is safe. Not one of you. No one out that door. No one is safe. It takes one sentence and there’s no more ground, the carpet has been pulled. It’s not just me that this has happened to, it’s happened to a lot of people. This type of thing has happened to women, men. Sadly at a certain point they begin to think that it’s normal. Or that it’s them. When it’s not. Sytuacja osobista Deppa jest skomplikowana, a jego relacje z Amber Heard wyglądają dwuznacznie, nie dając pewności osądu, która ze stron faktycznie była katem dla której.

Kelly Osbourne

Dla przypomnienia: Kelly Osbourne jest tzw. osobowością telewizyjną, influencerką, trochę aktorką, ogólnie gwiazdą, której wpływ na odbiorców jest dostrzegalny bardziej poza naszą zachodnią granicą niż nad samą Wisłą. Trudno więc niekiedy jej punkt widzenia przetłumaczyć na nasz polski kod językowy, ale akurat w kwestii cancel culture wypowiedziała się dość klarownie. Sens tej wypowiedzi oparła o sytuację w swoim kraju, gdzie, co trzeba przyznać, są sytuacje, kiedy cancel culture jest nadużywane albo używane do usuwania niewygodnych ludzi z życia publicznego, mimo że nie zawinili w ogóle lub nie aż tak, żeby ich kasować. Pojawiają się jednak okazje, więc na fali cancel culture się tak robi. Kelly Osbourne zaproponowała więc inne rozwiązanie, które oczywiście znamy np. z opisywanych przez kryminologów problemów zastąpienia niektórych kar więzienia np. działalnością społeczną, obligatoryjną edukacją itp. Kelly Osbourne więc powiedziała: Nie wiedziałam, co naprawdę dzieje się w tym kraju, ponieważ myślałam, że wystarczy po prostu nie być rasistą. Tak nie jest. Musisz aktywnie nie być rasistą, kształcić się i uczyć. I nie bój się popełnić błędu, wszyscy tak bardzo boją się anulowania przez kulturę. A ja mówię: pieprzyć cancel culture. Ważniejsza jest kultura doradztwa [counsel culture]. Edukujcie ludzi, uczcie ludzi… delikatne popchnięcie we właściwym kierunku jest o wiele lepsze niż publiczna egzekucja.

I generalnie można się z Kelly zgodzić. Cancel culture nie powinno być nadużywane, rozmieniane na grosze za drobne potknięcia, często niemal machinalne. Cancel culture powinno być stosowane, gdy np. z mowy nienawiści jakaś gwiazda robi system propagandy ideologicznej, na której wspiera swoją karierę. I z drugiej strony tutaj nie zawsze wystarczy edukacja. Możemy edukować nowe pokolenia, ale starych często już nie zmienimy, więc skasowanie jest niekiedy jedynym wyjściem dla utrzymania zdrowia całej społeczności.

Sharon Stone

Aktorka nigdy nie była ofiarą cancel culture, chociaż na temat artyzmu jej występów spotkamy się w sieci z różnymi opiniami. Jedni mają ją za ikonę stylu, inni za symbol seksu, którym dla kobiety dzisiaj nie jest dobrze być, bo to redukuje jej tożsamość wyłącznie do bycia przedmiotem pożądania. Wypowiedź Stone jest jednoznaczna. Sprzeciwia się ona cancel culture, nazywając ją: I think cancel culture is the stupidest thing I have ever seen happen. I think when people say things that they feel and mean, and it’s offensive to you, it’s a brilliant opportunity for everyone to learn and grow and understand each other. Stop being so small. People have done so much more than one sentence, urging others to “grow up” and grow some empathy. W wielu przypadkach taka postawa wobec ofiar cancel culture powinna mieć zastosowanie, zamiast wymazywania, ale w wielu niestety to zbyt mało.

Chris Rock

Chris Rock również wystąpił przeciwko cancel culture, tłumacząc, że działanie to zmusza komików do lawirowania i podwójnego zastanawiania się, gdzie leżą granice tego, co widownię może rozśmieszyć, a co już obrazić. Kiedyś podobno tak nie było. Ale to chyba normalne, że komik musi liczyć się z wrażliwością publiczności i nie może tylko wedle swojego uznania oczekiwać, że będzie się śmiała ze wszystkich żartów, zwłaszcza z tych, które są najprostsze do sformułowania – czyli kogoś wyśmiać, obrazić, użyć jeszcze wulgaryzmów i oczekiwać, że tak prostacka forma rozrywki będzie śmieszyć. Z pewnością będzie, ale w ten sposób obniżamy jakość stand-upów. Dość w sieci można znaleźć mających setki tysięcy wyświetleń występów pseudokomików, którzy cały swój żart opierają na rzucaniu bluzgów, wyśmiewaniu kobiet, mniejszości, dzieci, a także ludzi z poważnymi problemami psychicznymi. Chris Rock w swoich obawach myli, jak sporo gwiazd, cancel culture z cenzurą, a to nie tak powinno działać. Z drugiej strony wolność komika nie oznacza samowoli. Pamiętajmy, że w prawie stanowionym za przestępstwa nie są uznawane wyłącznie czyny fizyczne, ale również ideowe, czyli to, co o kimś możemy powiedzieć, a co może go skrzywdzić. Czemu więc cancel culture nie może dotknąć komików, którzy opierają całą swoją działalność na bezmyślnym szowinizmie? Chris Rock, wypowiadając się negatywnie o cancel culture, chroni więc siebie. Pamiętamy jego wyjątkowo nie na miejscu wypowiedź o braku włosów Jady Pinkett Smith, która choruje na łysienie plackowate? Może gdyby komicy mieli głębszą świadomość, że publiczność nie jest szarą, niezdolną do refleksji masą, która zamiast śmiać się ze wszystkiego, może ich „skasować”, dwa raz by się zastanowili nad granicami swoich żartów.

Kelly Rowland

Kelly Rowland znalazła się w tym zestawieniu, gdyż napisała ciekawy post na Instagramie o cancel culture. W tej „kulturze anulowania”, w której żyjemy, jestem BARDZO wdzięczna Bogu, że NIGDY mnie nie odwołał, a jestem pewna, że mógł to zrobić wiele razy! Starajmy się zawsze pamiętać, aby NIE osądzać innych. UCZCIWIE nie mamy miejsca ani uprawnień do tego! Pamiętajmy, aby przewodzić z miłością i życzliwością, świat ma wystarczająco dużo negatywności, abyś mógł wlać w niego więcej! #STOPTRYINTOBEGOD. Jakie światło wnosisz na świat? Z tej naiwnej oceny rzeczywistości wychodzi na to, że tylko Bóg ma prawo do utrzymywania jakiegokolwiek porządku, a my jesteśmy jedynie niezdolnymi do aktów wolnej woli (które są również ocenne w stosunku do innych i karzące ich) biologicznymi automatami, zdanymi na łaskę Najwyższego. Zlikwidujmy więc system prawny, bo Bóg i tak rozliczy tych, których ma rozliczyć, a reszta będzie żyła sobie w bezrefleksyjnym szczęściu po kres swoich dni. Cancel culture to nie bawienie się w Boga, co za Rowland także chętnie podkreślają krytycy tego zjawiska. Zwalanie decyzji na Boga to raczej pozbywanie się odpowiedzialności za swoje czyny, to jest bardzo wygodne i pozwala znaleźć usprawiedliwienie dla swoich najgorszych wyskoków.

Chris Pratt

Zastanawiacie się pewnie, co taka gwiazda Marvela robi w tym zestawieniu, bo Chris Pratt wydawał się zawsze jak najbardziej zgodny z nurtem kultury według standardów kina superbohaterskiego. Wiele razy przyszło mu walczyć o siebie i kwestionować cancel culture, która w jego przypadku faktycznie może popaść w przesadę. Sprawa jest dość skomplikowana, bo dotyczy potencjalnego członkostwa Pratta w zielonoświątkowym megakościele Hillsong. Pratt jest znany ze swojej intensywnej wiary w Jezusa, co nie ułatwia mu ani kariery aktorskiej, ani kontaktów z publicznością. To jednak, czy był lub jest członkiem mocno sekciarskiej organizacji Hillsong, nie jest jasne. James Gunn zaprzecza i broni Pratta. Gdyby członkiem jednak był, mógłby stać się ofiarą cancel culture. I takie opinie ze strony niektórych widzów padły, bo Hillsong jest zielonoświątkową sektą umoczoną w liczne ofiary, w tym dotyczące wykorzystywania seksualnego. Bycie członkiem takiej organizacji nie wpływa pozytywnie na wizerunek aktora. Można więc zrozumieć, że Pratt krytykuje zjawisko cancel culture w swoim potencjalnym interesie, trochę jednak na wyrost i nie do końca rozumiejąc, czym jest „kasowanie”. Wystarczy, że Chris Pratt faktycznie będzie wierzył w Jezusa, postępował według jego humanistycznych nauk, a nie skrywał się za fasadą kryminalnie podejrzanych organizacji typu Hillsong.

Gina Carano

Również wypowiedziała się na temat cancel culture i to w sposób jednoznaczny, lecz czy powinna w swojej sytuacji? Gina Carano była jedną z ważniejszych postaci wspierających w serialu Mandalorianin produkowanym przez wytwórnię Disney, która słynie z rozważnego podejścia do publikowanych treści, czasami nawet przesadnie. Wytwórnia jednak zdecydowała się zwolnić Carano, gdyż aktorka nie tylko kwestionowała pandemię COVID-19, ale i propagowała zachowania transfobiczne, jak również stawiała się w sytuacji ofiar Holokaustu. Jej poglądy są wyrazem typowo rasistowskiej ideologii, co pasuje do bycia zwolennikiem takiej porażki amerykańskiej demokracji, jaką był Donald Trump. O skasowaniu Carano więc nie zadecydował jeden post, jakaś jedna wpadka, która zaczęła trendować w sieci na zasadzie histerii patologicznie zachowujących się hejterów, ale to był proces, którego kropką nad i był ów Holokaust. Mimo tego Carano zdziwiona wciąż twierdziła: When I was canceled, I felt like everything was turned against me. Everything that I loved was just against me. I was fighting for my name. I just felt like everything was stripped from me. I feel like cancel culture is extremely dangerous. I think it starts putting us on the line of kind of like a social credit score. And… corporations are going to win that battle. They’re going to win the social credit score. Powinna więc się zastanowić, jakie teorie spiskowe publikuje w sieci, bo w jakie wierzy, to chyba przekracza jej zdolności myślenia.

Demi Lovato

Demi Lovato chyba niezbyt wierzy w realne działanie cancel culture, bo była kasowana wiele razy, i jako aktorka, jako piosenkarka, jako osoba niebinarna oraz osobowość telewizyjna o ciętym języku. Kolejno o jej skasowanie stara się wiele środowisk, często z przeciwnych stron barykady. Jest jednak różnica między przebieraniem się w strój BDSM i fotografowaniem się na krucyfiksie zrobionym z poduszek w całkiem niezłym estetycznie stylu od propagowania mowy nienawiści na temat np. innych ras. Krzyż jest jedynie emocjonalnym symbolem, a kolor skóry konkretną cechą konkretnych ludzi, więc nie popadajmy w przesadę z tym kasowaniem Demi. Nie jest grzeczna, ale celnie nieraz punktuje, jak niemająca niż wspólnego z rzeczywistością symbolika może wpływać na realne zachowanie członków społeczności. Generalnie więc Lovato wypowiedziała się o cancel culture w ten sposób, że neguje jej realne oddziaływanie, bo: I don’t think anyone was ever officially canceled, otherwise certain people wouldn’t have Grammys, wouldn’t have Oscars, certain people would be where they are in their position. Podejście Lovato jest bardzo indywidualistyczne i egoistyczne – skoro mnie kasują i ciągle wracam, to dlaczego inni tym kasowaniem mają się aż tak przejmować. Nie do końca to prawda. Przetrwanie cancel culture, niezależnie od tego, czy jest ono sprawiedliwe, czy niesprawiedliwe w stosunku do danej gwiazdy, zależy nie od jednego czynnika, ale od przynajmniej kilku. Ważne są odporność psychiczna, sytuacja osobista, sytuacja zawodowa, szczebel popularności, strategia itp. Nie generalizujmy więc jak Demi Lovato.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA