search
REKLAMA
Biografie ludzi filmu

BIOGRAFIA VIVIEN LEIGH. Być jak Scarlett O’Hara

Katarzyna Kebernik

5 listopada 2018

REKLAMA

Gertrude Mary Hartley, żona wziętego biznesmena Ernesta, prowadzącego intratne interesy w Indiach Brytyjskich, była w ciąży. Codziennie rano z okna swej luksusowej posiadłości w Dardżylingu wpatrywała się w szczyt Kanczendzonga, modląc się, by piękno himalajskiego krajobrazu spłynęło na jej dziecko, obdarzając je równie zapierającą dech w piersiach urodą. Patrząc na jej córkę – Vivien Leigh – nie sposób nie dojść do wniosku, że hinduscy bogowie wysłuchali tych próśb więcej niż szczodrze. Vivian Mary Hartley – bo tak brzmiało prawdziwe nazwisko słynnej Scarlett O’Hary z Przeminęło z wiatrem – przyszła na świat 5 listopada 1913 roku i była stuprocentowym zodiakalnym skorpionem. Silna, zawzięta, idąca po trupach do celu i zmysłowa, a jednocześnie mająca w sobie pewną tajemnicę i mrok – mrok, który w końcu zgęstniał tak bardzo, że przyjął postać wyniszczającej choroby psychicznej.

Mała Vivling

PHOTON. Intrygujący polski "dokument science fiction"
Trzyletnia Vivling

To tata nazywał ją Vivling: było to połączenie jej imienia ze słowem darling (ang. kochanie). Pierwsze sześć lat życia Vivien było prawdziwą sielanką. Otoczona przez bajeczne krajobrazy Indii oraz służbę spełniającą najmniejsze jej zachcianki, dziewczynka rosła na małą księżniczkę. Tym większym szokiem był dla niej powrót do szarej, deszczowej Anglii tuż po zakończeniu I wojny światowej – tu wszystko sprawiało wrażenie smutnego i nudnego.

Po przyjeździe do kraju rodzice oddali siedmioletnią Vivien do prestiżowej pensji z internatem, chcąc, by zdobyła staranne wykształcenie. Była dwa lata młodsza od pozostałych dziewczynek z klasy, a matka odwiedzała ją raz na parę lat – zrozumiałe więc, że czuła się bardzo samotna. Z drugiej strony jednak, dzięki wrodzonym cechom – odwadze, pewności siebie, talentom przywódczym – szybko zyskała status najpopularniejszej uczennicy w szkole. Zaprzyjaźniła się też z inną przyszłą gwiazdą filmową, Maureen O’Sullivan, z którą połączyło ją wielkie marzenie o byciu aktorką.

Nauczyciele uważali Vivien za uczennicę zdolną i inteligentną, chociaż krnąbrną i pyskatą. Zawsze była pełna życia, aktywna i energiczna, uczęszczała na wiele dodatkowych zajęć. Od małego zdradzała też zamiłowanie do perfekcjonizmu i tytanicznej pracy, o czym najlepiej świadczy jej przygoda z baletem. Kiedy na pensji pojawiła się możliwość trenowania tego właśnie tańca, na zajęcia zapisały się niemal wszystkie uczennice. Szybko jednak zaczęły się z nich tłumnie wypisywać: nauczycielka była wymagająca, lekcje odbywały się codziennie, trwały po kilka godzin i bardzo bolały po nich stopy. Z całej szkoły zaledwie jedna uczennica wytrwała do końca kursu i zdobyła profesjonalne umiejętności w zakresie baletu – była nią właśnie Vivien Leigh.

photon

Po ukończeniu pensji przez kilka lat podróżowała z rodzicami po Europie. W tym czasie nauczyła się płynnie włoskiego i francuskiego, zobaczyła też wiele słynnych teatralnych scen. To tylko umocniło ją w jej dziecięcym postanowieniu – zaraz po powrocie z wojaży 18-latka zapisała się do Royal Academy of Dramatic Art, renomowanej londyńskiej szkoły aktorskiej. Niestety krótko po rozpoczęciu nauki jej sytuacja finansowa uległa drastycznemu pogorszeniu: wielki kryzys dotkliwie wpłynął na interesy jej ojca i kwestia studiów stanęła po znakiem zapytania. W latach 20. dla panien z dobrych domów istniał w zasadzie tylko jeden sposób, by poprawić swoją sytuację materialną: wyjść bogato za mąż. Dlatego Viv zaczęła rozglądać się za mężem z pieniędzmi – tak samo, jak Scarlett usiłująca uratować Tarę.

Wybór padł na starszego o 13 lat Herberta Leigh Holmana, który był nie tylko bardzo bogaty, ale i niezwykle podobny do Lesliego Howarda – aktora, w którym podkochiwała się Vivien, a który kilka lat później miał razem z nią zagrać w Przeminęło z wiatrem jako Ashley, wielka niespełniona miłość Scarlett. Herbert Leigh i Vivien spotkali się przypadkiem. On jechał konno ścieżką, po której spacerowały Viv i jej przyjaciółka. Uchylił im kurtuazyjnie kapelusza, ale przeciągłe, płomienne spojrzenie posłał tylko Vivien. „Kim jest ten piękny mężczyzna? Wygląda zupełnie jak Leslie Howard. Wezmę go sobie za męża” – miała oznajmić, gdy zniknął za zakrętem. „On ma już narzeczoną” – poinformowała ją przyjaciółka. „Miał” – poprawiła ją Vivien. Tak rzeczywiście się stało: wystarczyło kilka tygodni jej sprytnych zabiegów, by Herbert zerwał zaręczyny z poprzednią dziewczyną i ożenił się z 19-letnią Vivien. Kilkanaście miesięcy później na świat przyszło ich jedyne dziecko – Suzanne. Jednak rola żony i matki szybko zaczęła nudzić energiczną panią Holman. Opieka nad córeczką wychodziła jej średnio. Ciągnęło ją w świat i do miasta – z powrotem do szkoły aktorskiej.

Suzanne Farrington
Ze swoim jedynym dzieckiem Suzanne

Na zawsze Laurence – pan i pani Olivier

Vivien Leigh Laurence OlivierLady Hamilton
Z Laurenceem Olivierem na planie <em>Lady Hamilton<em>

Herbert Leigh postrzegał aktorskie zainteresowania żony jako nieszkodliwe dziwactwo. Tym bardziej był zdziwiony, kiedy to Viv, ledwo co odstawiwszy dziecko od piersi, zaczęła drążyć temat powrotu do szkoły aktorskiej. Udobruchała męża, biorąc jego imię jako nazwisko swojego nowego pseudonimu. Jeszcze tylko zmiana „a” na rzadziej spotykane „e” w swoim własnym imieniu i tak oto Vivian Mary Holman stała się Vivien Leigh. Z takimi personaliami wyjechała do Londynu, zostawiając ledwie roczną córeczkę pod opieką męża, niań i swojej mamy. Był to bardzo odważny jak na tamte czasy krok. W środowisku angielskiej arystokracji przyjmowano, że dama, a do tego matka, nie powinna pracować zawodowo. Kiedy ktoś próbował kwestionować jej życiowe wybory, zbywała go swoim powiedzonkiem:

My, ludzie piękni, sami ustalamy sobie obowiązki i prawa.

Dzięki zjawiskowej urodzie Vivien szybko zainteresowała sobą reżyserów teatralnych. Mierząca 160 cm wzrostu, krucha, filigranowa i podobna do porcelanowej laleczki piękność o intensywnym spojrzeniu jasnych, kocich oczu budziła zaciekawienie otoczenia. Miała wąską talię, nieskazitelną, bladą cerę, piękne, regularne rysy, kruczoczarne, gęste włosy, wysokie kości policzkowe, no i znak charakterystyczny w postaci figlarnie uniesionej prawej brwi. Z jednej strony jej uroda była dziewczęca, świeża i promienna, z drugiej: uwodzicielska, drapieżna i zmysłowa. Kiedy Laurence Olivier po którymś z przedstawień pogratulował jej udanej roli, musiał być pod wrażeniem nie tylko aktorskich umiejętności Vivien.

6 lat starszy od Vivien Larry nie zdobył jeszcze statusu najwybitniejszego aktora szekspirowskiego stulecia, ale był już najjaśniejszą gwiazdą londyńskiej sceny teatralnej. Miał również żonę; co więcej, ciężarną… Nie obchodziło to Vivien, która była w nim zakochana na zabój. Postanowiła zdobyć go za wszelką cenę: wpraszała się na przyjęcia, na których miał być i on, walczyła o choćby epizodyczne role w przedstawieniach z jego udziałem. Nie musiała dokładać aż tak wielkich starań – Laurence odwzajemniał jej uczucia z nawiązką. Miał jednak ogromne wyrzuty sumienia ze względu na żonę i nie ujawniał się ze swoim zauroczeniem początkującą aktorką. Do czasu – Vivien postanowiła jako pierwsza wyznać mu miłość. Zakradła się do garderoby Larry’ego i po prostu go pocałowała: wystarczyło. Nie potrafił dłużej się opierać.

W teatralnym <em>Hamlecie<em> z 1937 roku

Byli swoim idealnym dopełnieniem. Żywiołowa i energiczna Viv wniosła radość w życie sumiennego i obowiązkowego Larry’ego; on z kolei tonował ją. Ona złośliwa i słynna ze swych ciętych ripost, on prostolinijny i szczery. Ona starannie wykształcona, on normalny facet, jakby przez przypadek obdarzony geniuszem aktorskim. Kochankowie długo kryli się ze swoim romansem. Spotykali się w domu wspólnego przyjaciela, wymyślali preteksty, by zostać dłużej po próbach, np. on miał jej pomagać w ćwiczeniach nad emisją głosu. Kiedy jednak w 1937 roku wyjechali do Danii na tournée z adaptacją Hamleta – ona jako Ofelia, on w tytułowej roli – coś się zmieniło. Do Anglii wrócili już jako para. Kupili wspólne mieszkanie w Londynie i zamieszkali w nim razem. Oboje wystąpili o rozwody i po ich uzyskaniu pobrali się w 1940. Postawili wszystko na jedną kartę, przez jakiś czas musieli zmagać się z ostracyzmem – ich miłość była niemałym skandalem. Z biegiem czasu stali się jednak najpopularniejszą parą w londyńskim środowisku artystycznym; nikt nie organizował takich przyjęć i nie był tak zajmującym towarzyszem jak pani Olivier. Co ciekawe, były mąż nie miał żalu do Vivien. Do końca życia utrzymywali serdeczne relacje. Córka Vivien, Suzanne, wychowywała się z ojcem. Sporadycznie odwiedzała matkę, a ich relacje z roku na rok stawały się coraz chłodniejsze.

Na Oscarowej gali w 1940 roku
Katarzyna Kebernik

Katarzyna Kebernik

Publikuje w "KINIE", Filmwebie, serwisie Film w Szkole i (oczywiście) na film.org.pl. Edukatorka filmowa w Zespole Edukacji Ferment Kolektiv. Lauretka II nagrody w Konkursie im. Krzysztofa Mętraka dla młodych krytyków filmowych oraz zwyciężczyni konkursu Krytyk Pisze Festiwalu Kamera Akcja.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA