search
REKLAMA
Ranking

Najlepsze filmy 2024 roku. Osobiste listy TOP 5

Typujemy nasze ulubione filmy 2024 roku.

REDAKCJA

21 stycznia 2025

REKLAMA

W weekend poznaliście wyniki Złotych Krabów, a teraz kilkoro naszych redaktorów dzieli się z wami swoimi ulubionymi produkcjami 2024 roku (biorąc pod uwagę polskie premiery). Zapraszamy!

Mary Kosiarz

1. Biedne istoty – Yórgos Lánthimos i jego muza Emma Stone powołują do życia Bellę Baxter, istotę jedyną w swoim rodzaju, na nowo uczącą się całego otaczającego ją świata. Baśniowa estetyka ekscentrycznego greckiego reżysera nie przestaje mnie zadziwiać, a Biedne istoty – wraz z całą swoją magiczną, oderwaną od rzeczywistości, a jednocześnie mocno z nią korespondującą otoczką – pochłonęły mnie bez reszty.

2. Anora – absolutnie fenomenalna Mikey Madison jako jedna z najbardziej zniuansowanych, wielowarstwowych bohaterek obecnego filmowego sezonu. Nowe dzieło Seana Bakera to z jednej strony energetyzująca komedia z wyśmienitą obsadą (Yura Borisov daje tu prawdziwy popis), z drugiej – smutny obraz współczesnego świata, całkowicie deformujący utrwalony w kulturze model disneyowskiej miłości. Coś wyjątkowego.

3. Challengers – emocjonujący, seksowny, na każdym etapie fabularnym jeszcze bardziej podkręcający tempo film sportowy, w którym wynik samego finałowego meczu ma dla nas marginalne znaczenie, w porównaniu z tym, kto wygra ostateczną rywalizację w tym pokręconym miłosnym trójkącie Zendayi, O’Connora i Faista. Guadagnino po raz kolejny poddaje ludzkie pożądanie swojej wnikliwej analizie, dostarczając niesamowicie intensywne, pełne niedopowiedzeń i seksualnego napięcia przeżycie. A kompozytorzy rewelacyjnego soundtracku Trent Reznor i Atticus Ross… niech zostaną z reżyserem na dłużej niż jeden tytuł.

4. Przesilenie zimowe – ten nowy świąteczny klasyk, klimatem nawiązujący do kina lat 70., to uniwersalna opowieść o pięknie przyjaźni zrodzonej w nawet najmniej spodziewanych okolicznościach. Absolutnie doskonale wykreowane postaci, ich dynamika i błyskotliwy humor rozgrzeją wasze serca nie tylko w okresie Bożego Narodzenia, choć seans perełki z repertuaru Alexandra Payne’a szczególnie w ten wyjątkowy grudniowy wieczór nabiera nowych barw.

5. Strefa interesów – wstrząsające studium obojętności i emocjonalnej pustki, które dotyka nawet bardziej niż najbardziej dosłowny i krwawy wojenny przekaz. Doskonała Sandra Hüller odgrywa niezwykle złożoną, skrajnie wyzutą z empatii postać, będącą zaledwie ułamkiem prawdziwego piekła, którego fragmentami dzieli się z nami Jonathan Glazer. Strefa interesów to nie tylko jeden z lepszych filmów 2024 – to prawdopodobnie jeden z najbardziej przenikliwych i przerażających zarazem tytułów o zbrodniach II wojny światowej.

Tomasz Raczkowski

1. Strefa interesów – gdy wydawało się, że na temat kina Holocaustu zrobiono i powiedziano już wszystko, przyszedł Jonathan Glazer i stworzył Strefę interesów. Film metodyczny, porażający, mieszczący nie tylko historyczny detal, ale przede wszystkim świdrującą w głowie refleksję nad naturą zła i człowieka. Oprawa audiowizualna jest absolutnie genialna, nie ma tu nawet pół zbędnej sceny – wybitne kino, nie tylko najlepszy film zeszłego roku, ale i jak dotąd jeden z najlepszych filmów dekady.

2. Nie obiecujcie sobie zbyt wiele po końcu świata – prawdopodobnie najważniejsza obecnie postać rumuńskiego kina Radu Jude z nonszalancją nakręcił jeden z najcelniej puentujących współczesność filmów. Jego Nie obiecujcie sobie zbyt wiele po końcu świata pracuje na silniku szorstkiej komedii o pejzażu postkomunistycznego kraju, ale spod niej wyrasta raz po raz gorzka refleksja o życiu prekariuszy, chaotycznym, zmęczonym, zawieszonym pomiędzy social mediami a brutalnymi realiami późnego kapitalizmu.

3. La chimera – jeśli ktoś przechowuje płomień starego kina modernistycznych mistrzów, to jest to dziś Alice Rohrwacher. Jej La chimera, godny następna wspaniałego Szczęśliwego Lazzaro, to subtelna, a równocześnie niepozbawiona pazura wariacja na temat mitu o Orfeuszu, w którym mieści się proletariacki spleen, zaduma nad przeszłością i natchnione kino obyczajowe. Tkana wokół świetnej roli Josha O’Connora La chimera ma niesamowity rytm i klimat będącymi już znakiem rozpoznawczym Rohrwacher, którą trzeba już nazywać współczesną mistrzynią kina.

4. Anora – kolejna opowieść Seana Bakera z marginesu amerykańskiego snu, tym razem chyba najbardziej narracyjnie dojrzała i przejmująca. Historia Anory, tancerki egzotycznej zakochującej się w synu rosyjskiego oligarchy, zaskakuje slapstickowym sznytem, który nie osłabia jednak – wręcz przeciwnie – egzystencjalnego wydźwięku narracji. Fenomenalna rola Mikey Madison, zasłużona Złota Palma i jeden z najbardziej wciągających seansów roku.

5. Civil War – można się czepiać pretekstowości scenariusza, ale trudno przejść obojętnie obok realizacyjnej maestrii najnowszego filmu Alexa Garlanda. Civil War wgniata w podłogę nawet w sąsiedztwie również skądinąd zachwycającej Diuny. A do tego Garland zadbał o niegłupi silnik dramaturgiczny, dowodzący, że z formatu Jądra ciemności ciągle można wiele wydobyć. Ambitna, niewykalkulowana i wielka rzecz.

Tymek Osoba

1. Substancja – film szalony, zadziorny, przeszarżowany, bawiący się formą i stylem i powodujący, że krew zaczyna pulsować szybciej. Megaprzekminiona, choć w gruncie rzeczy prosta, historia i jeszcze lepiej przemyślana jej audiowizualna realizacja. Z tym filmem płynie się na fali, od początku do końca. Totalna zabawa z niegłupim przesłaniem! Wybitne Dzieło!

2. Strefa interesów – mocarne Kino, wybitnie operujące prostymi środkami, które dają maksimum efektu. W pełni zasłużony Oscar za dźwięk. To, co dzieje się w warstwie audio tego filmu, przechodzi ludzkie pojęcie. Kompletna immersja w świat dźwięków, który dodaje kontekst dla tego, co jest niewidoczne, a stale odczuwalne. Absolutny majstersztyk! Wszystko jest tu doskonale przemyślane, wyważone i w pewien sposób przewrotne.

3. Challengers – ten film niesie nie tylko świetnie trio trójki aktorów, co przede wszystkim wybitna ścieżka dźwiękowa Trenta Reznora i Atticusa Rossa. Ten film, zwłaszcza dzięki muzyce, odczuwa się całym sobą, dając się porwać niezwykle sensualnej, przemyślanej i pełnej pięknie ukazanych podtekstów historii. Kilka scen zapada w pamięci na dłużej, a moment jedzenia churro jest tak naładowany seksualnym napięciem, że może konkurować z innym jedzeniowym skojarzeniem Guadagnino. A co za tym idzie – przez moment rozważałem, czy nie zrobić sobie z nim tatuażu.

4. Biedne istoty – film wyborny, przekorny, zadziorny, prawdziwy i szalony. W najlepszy z możliwych sposobów. Nietuzinkowa, zaskakująca, przybrana w niemal gotyckie szaty historia wciąga, angażuje i wielokroć zaskakuje zachowaniem swoich bohaterów, a w szczególności – głównej bohaterki, za której zmianami zachowań i manieryzmów trudno często nadążyć. Poor Things może poszczycić się kolejną wyśmienitą sceną tańca w repertuarze Emmy Stone! Dodatkowo – zarys fabularny – z nauką mówienia, chodzenia i odkrywania świata dla siebie przywodził mi na myśl doskonałe You Won’t Be Alone Gorana Stolevskiego, które trafiło do mojej Topki Roku 2022. Poor Things równie mocno angażuje do swojego świata, pozwalając odkrywać kolejne przyjemności wraz z bohaterką Stone. Cudna energia, ogromna wyrozumiałość i zaskakujące zwroty akcji sprawiają, że film ogląda się z niemałym zaangażowaniem. Bawiłem się znakomicie!

5. Anatomia upadku – znakomicie poprowadzony, nieoczywisty i pełen niuansów dramat o tym, co kryje prawda i jak złożona jest każda sytuacja w naszym życiu. Piorunująca historia, która zostaje z nami na dłużej. I ten doskonały soundtrack, wyśmienicie ograny dla celów komediowych („to wersja instrumentalna!”).

Filip Pęziński

1. Deadpool & Wolverine – można uznać ten wybór za kontrowersyjny, ale w mojej recepcji najnowszy film Shawna Levy’ego to doskonały blockbuster, rewelacyjny park rozrywki dla fanów starszych ekranizacji komiksów Marvela oraz emocjonujące buddy movie o dwóch zmęczonych facetach, którzy chcą coś jeszcze wywalczyć w ostatniej rundzie swojego życia.

2. Prawdziwy ból – małe, wielkie kino, w którym nie zmieniłbym ani jednej sceny, decyzji, pomysłu. Przepiękne dramedy o wszystkim, co ważne.

3. Diuna: Część druga – zamknięcie ekranizacji pierwszej części sagi Franka Herberta to istny triumf wielkiego kina z wizją, budżetem, skalą. Pewne siebie, konsekwentne widowisko z doskonałym Timothée Chalametem w centrum uwagi.

4. Bracia ze stali – prawdziwy amerykański klasyk w dniu premiery. Przejmująca opowieść o ambicjach, bólu, braterstwie, patriarchacie. Doskonała robota po obu stronach kamery. Ze wskazaniem na Zaca Efrona, który pozostaje złamanym sercem całej produkcji.

5. Anora – pełna energii, seksu i czarnego humoru antybaśń o Kopciuszku. Idzie w poprzek nurtu eat the rich i pokazuje, że to bogaci jedzą nas. Wspaniała Mikey Madison w głównej roli!

Maciej Kaczmarski

1. Anatomia upadku – z wierzchu – dramat sądowy o śledztwie i procesie w sprawie nagłej, zagadkowej śmierci. Pod spodem – chłodna wiwisekcja wyjałowionej relacji małżeńskiej. Jeszcze głębiej – film o pozorach obiektywizmu, braku komunikacji oraz niemożności pełnego poznania i zrozumienia zarówno drugiego człowieka, jak i samego siebie. Tytułowy upadek w filmie Justine Triet to nie tylko śmierć męża głównej bohaterki, to także upadek zaufania, partnerstwa, porozumienia i (samo)poznania.

2. Czasem myślę o umieraniu – film, który nieomal niezauważony przemknął przez kinowe ekrany zdominowane przez bezmyślne blockbustery, festiwalowe Oscar baity i komedie romantyczne. Rachel Lambert korzysta wprawdzie z elementów tego ostatniego gatunku, ale nie po to, by wywołać tanie wzruszenia, lecz po to, by powiedzieć coś istotnego o depresji, samotności, fobiach społecznych i niedopasowaniu. O tak ciężkich sprawach w tak lekki sposób potrafią opowiadać tylko najwięksi reżyserzy.

3. Strefa interesów – można by pokusić się o stwierdzenie, że jest to ostatnie słowo na temat kina dotyczącego drugiej wojny światowej i holokaustu, gdyby nie to, że Strefa interesów nie jest filmem ani o wojnie, ani o zagładzie. Tak jak Oliver Hirschbiegel w Upadku (2004), Jonathan Glazer zrobił film o banalności zła skrywającego się za fasadą zwyczajności. Najbardziej przerażające w obu filmach jest właśnie to, że najwięksi zbrodniarze nie są demonami, duchami czy kosmitami, lecz ludźmi z krwi i kości.

4. Strange Darling – nieprzewidywalny, pełen napięcia i zwrotów akcji dreszczowiec to zjawisko coraz rzadsze we współczesnym kinie bazującym najczęściej na utartych szablonach; tymczasem J.T. Mollner za nic ma gatunkowe schematy i oczekiwania widzów: te pierwsze wywrócił do góry nogami, tym drugim rzucił zaś wyzwanie. W rezultacie stworzył dzieło efekciarskie i jednocześnie efektowne, brutalne i zarazem zmysłowe, dzikie duchem i przy tym bardzo precyzyjne i konsekwentne pod względem formalnym.

5. Substancja – bezlitosna satyra na przemysł rozrywkowy, na podsycaną przez media obsesję na punkcie wiecznej młodości, na dążenie do sławy po trupach, na niezdrową fascynację celebrytami i ich wewnętrzną pustkę, ale również na nas – widzów, uczestników społeczeństwa spektaklu i konsumentów podłej popkultury, którzy pławią się w plotkach, skandalach i krwawych upadkach. Na dodatek Coralie Fargeat pokazała to w zdumiewającej formie łączącej Kubricka z Cronenbergiem. Kino totalne.

Honorowe wzmianki: Bękart Nikolaja Arcela, Dom osobliwości Damiana Mc Carthy’ego, Humanitarna wampirzyca poszukuje osób chcących popełnić samobójstwo Ariane Louis-Seize, In a Violent Nature Chrisa Nasha, Kod zła Osgooda Perkinsa, Opadające liście Akiego Kaurismäkiego, Pożeracz dusz Alexandre’a Bustillo i Juliena Maury’ego, Prawdziwy ból Jessego Eisenberga, Przesilenie zimowe Alexandra Payne’a, Stopmotion Roberta Morgana.

Łukasz Budnik

1. Challengers – ten film podniósł mi adrenalinę, trzymał mnie w ciągłym napięciu i po prostu cieszył pomysłami inscenizacyjnymi – miałem ochotę bić brawo, gdy w finale oglądaliśmy mecz tenisa z punktu widzenia piłki. Znakomicie zagrane, nakręcone (sam się prawie zgrzałem, gdy patrzyłem na pot kapiący z bohaterów) i udźwiękowione. Wyborna ścieżka dźwiękowa.

2. Diuna: Część 2 – wspaniałe widowisko z wgniatającą w fotel sekwencją jazdy Paula na czerwiu. Idealnie podsumowuje ona, jaką maestrią audiowizualną jest film Villeneuve’a. Do tego naprawdę dużo emocji, szczególnie w trzecim akcie. Czekam na zamknięcie trylogii.

3. Deadpool & Wolverine – jako osoba, która ma duży sentyment do adaptacji komiksów Marvela sprzed MCU, cieszyłem się każdą minutą tego filmu. Ale i bez cameo czy nawiązań bawiłbym się i emocjonował, bo to przede wszystkim chwytająca za serce historia o tym, jak dwóch gości po przejściach chce coś jeszcze udowodnić światu, który w nich nie wierzy.

4. Prawdziwy ból – film Eisenberga wpisuje się w nurt tych sentymentalnych, skupionych na bohaterach i polegających na dialogach produkcji, które trafiają do mojego serca. Trochę wzruszeń, trochę śmiechu, pięknie ukazana Polska.

5. Substancja – nie wiem, kiedy ostatnio na filmie tyle razy dosłownie łapałem się za głowę, patrząc na to, co dzieje się na ekranie. Wspaniałe, odważne kino, obok którego trudno przejść obojętnie.

REDAKCJA

REDAKCJA

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA