NAJLEPSZE FILMY 2022 roku – osobiste listy redaktorów Film.org.pl
Obok najlepszych filmów według naszych czytelników i nagród redakcyjnych prezentujemy – jak co roku – zbiór subiektywnych wyborów naszych redaktorów. Również tutaj kierowaliśmy się datami polskich premier.
Maja Budka
1. Pięć diabłów – już po obejrzeniu Avy stwierdziłam, że nazwisko Léa Mysius musi mi zapaść w pamięć. Po seansie Pięciu diabłów stałam się jej wierną fanką. Piękny film z pogranicza fantasy, thrillera, romansu, baśni. Francuzka zaserwowała mi coś, czego wcześniej w kinie nie doświadczyłam i bardzo chcę więcej. Film obejrzany już w lipcu, ale od tamtej pory nie spadł ze szczytu osobistej topki (zdetronizować mógł ją tylko Aftersun Charlotte Wells, ale film ma swoją oficjalną polską premierę dopiero na początku 2023 roku, więc się nie łapie). Więcej o Pięciu diabłach w recenzji.
2. Najgorszy człowiek na świecie – romkom Joachima Triera stanie się współczesnym klasykiem o miłości. Po jego obejrzeniu ma się ochotę rozmawiać godzinami o zawiłościach relacji międzyludzkich i chybotliwości związków. Film może się równie dobrze stać przyczyną wielu rozstań. Dogłębny, mądry, zabawny. Po żadnym tegorocznym seansie nie miałam tylu wartościowych rozmyślań.
3. Titane – moja kwintesencja filmowej rozrywki 2022 roku. Podczas nowohoryzontowego seansu, kiedy salę opuściła ⅓ publiczności, ja bawiłam się naprawdę przednio. Ale nie chodzi tylko o zekranizowanie historii morderczyni, która zachodzi w ciążę z samochodem. Film Julii Ducournau w pewnym momencie przekształca się w intymną opowieść o potrzebie bliskości i zrozumienia, w którą totalnie się zaangażowałam. Szaleństwo, absurd, humorek i Vincent Lindon. Kocham.
4. Silent Twins – wielkie niedopatrzenie Nowych Horyzontów 2022, na szczęście szybko nadrobione. Cudownie nakręcony hipnotyzujący film z piękną muzyką, genialnie wykorzystanymi animacjami oraz wybitnymi kreacjami aktorskimi. Trzeba było naprawdę potężnego kawała wyobraźni, żeby ubrać to w tak kreatywną, oryginalną formę. Dużo w tym emocji. Czekam z niecierpliwością na inne dzieła Agnieszki Smoczyńskiej.
5. C’mon C’mon/Paryż, 13. dzielnica – czarno-biały współczesny klasyk, czyli film Mike’a Millsa, choć obejrzany jeszcze pod koniec 2021 roku, nadal pozostaje w moim serduszku. Kilka cytatów z tego filmu mogłabym mieć wyrytych na ciele. Nastrojowo film całkiem podobny do Paryża, 13. dzielnicy Jacquesa Audiarda, millenialskiego love story rozgrywającego się w cieniu potężnych paryskich blokowisk. Nie ma lepszego sposobu opowiadania o poszukiwaniu ciepła, cielesnej i duchowej bliskości, miłości, zrozumienia niż w czerni i bieli. Remis.
Podobne:
Filip Pęziński
1. Top Gun: Maverick – blockbuster totalny. Widziałem sequel (skądinąd dość przeciętnego) Top Guna na wielkim ekranie aż trzy razy i za każdym razem dostarczał mi absolutnego spełnienia w ramach opowiadanej historii, przedstawionych bohaterów, realizacyjnej finezji i emocjonalnego kotła. To prawdziwy amerykański klasyk w dniu premiery. W ramach gatunku po prostu pozbawiony wad.
2. Batman – po prawie 60 latach od debiutu postaci na wielkim ekranie powstał Batman ostateczny. Stąd zresztą słusznie w oryginalnym tytule wyróżniony przedimkiem „the”. Mattowi Reevesowi udało się stworzyć pełną immersję i zabrać widza w gęsty, brudny, pełen rozczarowania i podkreślony pojedynczym promieniem nadziei świat. To dojrzały film kryminalny i doskonała interpretacja tego komiksowego uniwersum w ramach ujmującego wizualnie widowiska z prawdziwym panteonem aktorskich popisów.
3. Belfast – ujmująca swą prostotą opowieść o byciu dzieckiem, którego beztroska zderzona zostaje tu z bezsensem etnicznego konfliktu. Kenneth Branagh bez nuty fałszu zabiera nas do swojej młodości, krainy równoległego szczęścia i goryczy.
4. Do ostatniej kości – Luca Guadagnino po raz pierwszy kręci film w Stanach Zjednoczonych i okazuje się to dla niego idealnym pretekstem, by pokazać nam naprawdę imponujący wycinek tego kraju. W nieco już wypranych z koloru i śmierdzących stęchlizną pocztówkach z Ameryki przedstawia nam tak samo piękną, co pełną mroku opowieść o miłości dwójki outsiderów, pokazując przy tym, jak pełnym empatii jest twórcą.
5. Fabelmanowie – przepiękny film, który trafia prosto do serca. Opowieść o dzieciństwie, portret Ameryki, kino o mocy kina. Potrafi wzruszyć do łez i sprawić, że będziesz śmiał się na głos. Czasem w ramach jednej sceny.
Natalia Hluzow
1. Batman – w ciągu 9 miesięcy od premiery zdążyłam nauczyć się filmu Matta Reevesa na pamięć, a mój zachwyt i miłość do tego obrazu rosną z każdym kolejnym seansem. Jak pisałam już wielokrotnie na łamach film.orgu, Batman A.D. 2022 to najbliższa mojej wrażliwości i poczuciu estetyki filmowa opowieść o obrońcy Gotham City, a Robert Pattinson jest ucieleśnieniem moich marzeń o aktorskim Batmanie. TOP 1 nie tylko wśród filmów 2022 roku, ale i wśród wszystkich filmów superbohaterskich, jakie znam (a znam prawie wszystkie).
2. Thor: Miłość i grom – jedyny film, który w moim osobistym rankingu mógłby zagrozić opisanemu wyżej tytułowi. I nie, to nie tak, że w 2022 roku odkryłam kino superhero. Wbrew obiegowej opinii, uważam po prostu, że Love & Thunder to jeden z najgłębszych, najmądrzejszych, najlepiej skonstruowanych, najciekawszych wizualnie i, oczywiście, najśmieszniejszych filmów Marvela. Fakt, że Taika Waititi zbiera za niego srogie gromy, każdorazowo rozdziera mi serce. Tak samo jak myśl, że oburzenie fanów najprawdopodobniej sprawi, że będzie to ostatnia opowieść o bogu piorunów, jaką zrealizował mój ulubiony Nowozelandczyk. Oczywiście wiem, że Waititi doskonale sobie bez Thora poradzi. Martwię się tylko, jak Thor poradzi sobie bez Waititiego.
3. Najgorszy człowiek na świecie – film Joachima Triera to zwykła opowieść o zwykłej dziewczynie, jednocześnie jednak dzieło niezwykle ważne i potrzebne, bo ukazujące szczery i nieupudrowany obraz współczesnej trzydziestolatki. Reżyser nie wyświęca swojej bohaterki ani jej nie demonizuje. Nie karze jej ani nie usprawiedliwia. Nie zmusza nawet grającej ją Renate Reinsve do żebrania o sympatię widzów. Pozwala Julie żyć na własnych zasadach – szukać szczęścia, miłości, spełnienia, a przy tym potykać się i popełniać błędy, stroniąc jednocześnie od wskazywania palcem, co faktycznie błędem było. Niby nic, a jednak tak wiele, jeśli chodzi o portretowanie żeńskich postaci w kinie.
4. Biały szum – Baumbach skonstruował postmodernistyczny wehikuł czasu, który przenosi widzów do świata lat 80. nie tylko dzięki fenomenalnym kostiumom i scenografii, ale też za sprawą licznych skojarzeń z ówczesnym kinem – w szczególności zaś ze wczesnymi dziełami Allena, Altmana, Godarda czy Lyncha. Jednocześnie stworzył obraz o jak najbardziej aktualnych problemach pierwszego świata i lękach ludzi w nim zamieszkujących, którzy tańczą swój chocholi taniec między półkami wszechogarniającego supermarketu. White Noise to kino ironiczne, cierpkie, cudownie przegadane i przepięknie sfotografowane. A Adam Driver to zdecydowanie jeden z największych talentów aktorskich, jakie chodzą aktualnie po ziemi.
5. Piosenki o miłości – jeden z najbardziej urokliwych polskich filmów w dziejach, który minimalistycznymi środkami dociera do prawdy o relacjach romantycznych. Słusznie porównywany do Niewinnych czarodziejów dowodzi, że prawdziwe melodramaty wynikają z ludzkich przywar, kompleksów i słabości, a nie z woli złośliwego fatum. Prosta historia pary z dwóch różnych światów została tu przedstawiona bez cienia zadęcia czy egzaltacji. Jej smutne piękno uwydatniły zdjęcia Weroniki Bilskiej, muzyka Kamila „Holdena” Kryszaka, głos Justyny Święs i oczy Tomasza Włosoka. Prawdziwa perełka!
Odys Korczyński
1. Batman – to było naprawdę budujące, oglądać Roberta Pattinsona w roli Batmana. Jego twarz wyglądała jak mroczna rzeźba, a ruchy ciała zdradzały nieznośne napięcie, które mogła rozładować jedynie walka. Po filmach Tima Burtona nareszcie Batman wrócił na właściwe tory, po eksperymentach Nolana.
2. Thor: Miłość i grom – refleksje krytyków po premierze tego filmu są dowodem na to, jak ważną postacią jest Thor w MCU, i jakim papierkiem lakmusowym jest jego osobowość dla uniwersum. Co dalej z Thorem, nie wiem. Wiem jednak, że takiego superboga chcę oglądać.
3. Osobliwość – nie spodziewałem się, że będzie to produkcja tak niewygodna mentalnie do zaakceptowania i budząca taki sprzeciw wewnętrzny. Przecież doskonale wiem, jak podle irracjonalna jest dewocja, lecz tak spokojnie zaprezentowana nie daje spokoju przez cały seans. Osobliwość jest jedną z tych produkcji, która zmusza widza do refleksji nad tym, jakie zło czai się nie w szatanie, nie w ateizmie, ale właśnie w religii niezależnie od tego, jakiego Boga ma za swojego pana i jakich kapłanów za jego sługi.
4. To nie wypanda – o dojrzewaniu najlepiej rozmawiać nie w momencie, gdy już nastąpi, lecz znacznie wcześniej. Przygotować na nie dziecko, przetwarzając własne doświadczenia przez wiele filtrów, i wspomagać się narzędziami. To nie wypanda jest właśnie taką pomocą naukową do rozmowy o tym, co będzie się działo w ciele i umyśle dziecka, gdy zacznie by nastolatkiem, a przy tym to wciągająca bajka o miłości i poświęceniu swoich przekonań, żeby ocalić wolność kogoś, kogo się kocha.
5. Na zachodzie bez zmian – od lektury Na zachodzie bez zmian, minęło już mi wiele lat, ale była to jedna z najlepszych antywojennych książek, jakie miałem przyjemność czytać. Szczerze, nie spodziewałem się żadnej ekranizacji, a na pewno nie tej od Netflixa. Pozostaje mi jednak uderzyć się w piersi i uczciwie napisać, że obejrzałem wielkie kino. Nie o patriotyzmie, wielkich oficerach, o tym, jak wygrać wojnę, lecz tylko o tym, jak ją przeżyć i jakim złem jest ona sama w sobie.