search
REKLAMA
Zestawienie

NAJSTRASZNIEJSZE sceny w filmach Z LAT 80.

Które sceny z filmów lat 80. szczególnie przerażają?

Krzysztof Dylak

31 października 2022

REKLAMA

1983

Cujo

Jedna z wielu adaptacji powieści Stephena Kinga, z której autor literackiej wersji jest ponoć bardzo zadowolony. Książki jeszcze nie przeczytałem, lecz jeśli wierzyć opiniom, to kładzie ekranizację na łopatki. Fabuła opowiada o sympatycznym bernardynie ugryzionym przez nietoperza. Czworonóg dostaje wścieklizny i staje się niebezpieczny dla swoich właścicieli. Najbardziej moim zdaniem udaną sceną z dawką strachu jest moment, kiedy Cujo atakuje matkę przy samochodzie, w którym ukrył się jej syn. Wszystko wskazuje na to, że kobieta zostanie zagryziona, chłopiec krzyczy, a  kamera zaczyna się obracać wokół własnej osi…

Wideodrom

David Cronenberg nadal tworzy swoją markę jako monarcha organicznego horroru w postaci Wideodromu, który wyprzedził swoje czasy, pokazując telewizyjny przekaźnik, jako deformator ludzkiego ciała i umysłu. James Woods gra pracownika branży telewizyjnej, który lokalizuje zakazany program oparty na przemocy, perwersji i manipulacji mózgiem odbiorcy. Wkrótce sam staje się ofiarą tej machiny, wykorzystanym przez twórców nowego medium, mającym za zadanie kontrolować i przejąć świat polityki. Sceny z Wideodromu zapisały się w gatunku jako szokujące i groteskowe, np. emisja programu z sadomasochistycznymi aktami przełożona na kontakt seksualny bohatera z kochanką (moment z piercingiem i papierosem), halucynacje Woodsa, podczas których obrazy z ekranu stają się żywe i zdają się bezpośrednio komunikować z prezenterem (wielkie usta kuszące bohatera, wystająca z ekranu ręka). Bohater transportuje w swoim żołądku kasetę video, a później również tam przechowuje broń, żeby dostać się na kongres i zastrzelić właściciela korporacji chcącej go wykorzystać do współpracy. Mężczyzna zastrzelony ze specjalnej broni umiera w konwulsjach na skutek uaktywnionych guzów w głowie i żołądku, które miały być wytwarzane u widzów uzależnionych od programów pornograficznych stworzonych przez korporacje na potrzeby walki politycznej i ekonomicznej o światową władzę.

1984

Terminator

To nie żart. Przebój Jamesa Camerona nie jest horrorem, rzadko też bywa nazywany thrillerem SF. Tymczasem zawiera epizody mające charakterystykę kina grozy. Po pierwsze sama postać cyborga w wykonaniu Arnolda Schwarzeneggera i sposób, w jaki zabił przyjaciółkę (i jej partnera) Sarah Connor. Mroczna muzyka i montaż slow motion mogą się kojarzyć z rasowym dreszczowcem. Podobnie w momencie, kiedy Terminator przeprowadza na sobie zabieg, lecząc obrażenia, rozcinając skórę z ręki, która ujawnia mechaniczny silnik zamiast ludzkich organów, a następnie usuwa ostrzem własne oko przed lustrem. Co prawda charakteryzacja zdradza upływ czasu, jednak wraz z dobrze dobranym, mrocznym podkładem dźwiękowym klimat całości nadal robi robotę. No i rzecz jasna finałowy pościg cyborga już bez ludzkiej tkanki – jako metalowy szkielet z czerwonymi oczami – w fabryce maszyn za dwójką głównych uciekinierów zakończony poświęceniem Kyle’a. I kiedy myślmy, że to już naprawdę koniec historii, Terminator nagle atakuje Sarah, pomimo że jest częściowo rozerwany i pozbawiony nóg, nadal próbuje zabić ranną kobietę. Znowu ten klimat, znowu ta muzyka rodem z horroru.

1984

W totalitarnym państwie UK nie można sobie pozwolić na miłość i indywidualność. Jedyna dozwolona miłość ma być skierowana do Wielkiego Brata, a każdy rodzaj autonomii będzie ukarany. Winston łamie prawa Oceanii, nawiązuje zakazany romans z kobietą pragnącą niezależności i braku skrępowania. Niestety ich potajemny związek zostaje zdemaskowany, a oni aresztowani przez aparat władzy. Na ekranie pojawia się ponownie O’Brien, który w rzeczywistości należy do partii i zwalcza ruch oporu. Sceny, kiedy poddaje Winstona torturom elektrowstrząsami, należy bez cienia wątpliwości uwzględnić w tym zestawieniu. O’Brien przy postawie mentora i nauczyciela nadal pozostaje oprawcą Winstona. Chce złamać jego ducha, pozbawić wszelkiej nadziei, zdusić ludzkie odruchy. Robi to metodycznie i cierpliwie, wykorzystuje spokojny ton głosu, wykonuje oszczędne ruchy i gesty, nie demonizuje swojej osoby, zachowuje się wręcz jak opiekun chcący nawracać i moralizować. Ale jego słowa także można nazwać torturami podobnymi do rażenia prądem. Żeby wykorzenić wszelkie przejawy nieposłuszeństwa i buntu, zmusić Winstona do wyrzeczenia się swoich ideałów, O’Brien przenosi go do niesławnego pokoju 101, gdzie więzień staje w obliczu swoich największych lęków. Po szczegóły zapraszam do artykułu o złych pokojach na ekranie.

Koszmar z ulicy Wiązów

Dzięki Wesowi Craven’owi na ekrany wkracza Freddy Krueger, zabójca ze snów, jedna z najpopularniejszych postaci z horrorów. Krueger spalony podczas samosądu powraca jako zjawa, żeby nawiedzać potomków osób odpowiedzialnych za jego śmierć. Co ciekawe, robi to, wdzierając się do snów swoich ofiar, czyli bohaterowie filmu nie mogą zasnąć, jeśli chcą mieć szansę na przeżycie. Dwie sceny zaliczają się do klasyki gatunku i powinny być odnotowane w związku z tym zestawieniem. Jedna z nich pokazuje główną bohaterkę, Nancy, kąpiącą się i zasypiającą w wannie, gdy nagle wyłania się z piany uzbrojona w ostrza ręka Kruegera pomiędzy jej nogami. Próbuje ją wciągnąć do wytworzonej w wannie jamy, ale dziewczyna ratuje się przebudzeniem. Kolejny fragment to rzecz jasna Johnny Depp u progu swojej kariery w Hollywood jako chłopak Nancy, on również staje się pożywką dla Freddiego podczas zaśnięcia w łóżku. Zostaje wciągnięty do środka, jakby zjedzony przez łoże, aby po chwili doszło do erupcji fontanny krwi i szczątków przyszłego Edwarda Nożycorękiego (zresztą jego nożyce trochę przypominają nieco szponiaste ręce Kruegera) i Jacka Sparrowa.

1985

Idź i patrz

Tym razem jeden tytuł z rocznika 1985. Radziecki film wojenny Idz i patrz ma reputację dzieła przewyższającego niejeden horror pod względem podejścia i sposobu ukazania okupacji na Białoruskich ziemiach. Od symbolicznego realizmu, po ciężkostrawny ładunek narastającej grozy rozpoczynający się w momencie, gdy główny bohater, nastoletni Flora, wraz z dziewczyną poznaną w partyzantce ukrywają się w lesie przed bombardowaniem nazistów, a potężny huk dewastujących przyrodę wybuchów uszkadza mu słuch; jest to sfilmowane z jego perspektywy. Po jakimś czasie chłopak wraca do swojej wioski, gdzie została jego matka i siostry. Wieś jest wyludniona i wymarła, a Flora nie chce uwierzyć, że jego rodzina została zabita przez Niemców, którzy zdążyli już przejść przez zamieszkałe tereny, dokonując czystek etnicznych. Wraz z koleżanką przedzierają się przez bagna, aby dotrzeć na wysepkę, gdzie schroniła się garstka ocalałych mieszkańców. Całość ilustruje symfoniczna, rozbuchana nawałnica zagłuszająca naturalne dźwięki otoczenia, mająca podsycić nieco paranoidalną atmosferę bardzo zbliżoną do klasycznego horroru. Nie można pominąć niesławnej, rozciągniętej sekwencji płonącej stodoły z cywilami uwięzionymi przez okupantów, a podobieństwa z Jedwabnem mają uzasadnienie, zwłaszcza że np. Wojciech Smarzowski czerpał z tej sceny pełnymi garściami podczas kręcenia Wołynia i ostatniego Wesela. Flora, wykorzystując zamęt i chaos, cudem uchodzi z życiem, a  schwytany przez czwórkę eksterminatorów miejscowej ludności, zostaje przymuszony do pamiątkowego zdjęcia z lufą przy skroni.

1986

Pluton

Na powyższym przykładzie można oprzeć teorię, że strach wywodzący się z kina wojennego działa nieco inaczej niż w przypadku czystego horroru, co nie oznacza, że mniej skutecznie. Wietnamskie dzieło Olivera Stone’a Pluton zawiera elementy i pojęcia w swojej fabule oraz przymioty, które na ogół dotyczą filmów grozy. Wystarczy przytoczyć scenę, podczas której Charlie Sheen na nocnej warcie zauważa zbliżającą się grupę Wietnamczyków, a dźwięki przyspieszonego bicia serca pulsują, zwiększając poczucie stresu i zagrożenia. Decydującą fazą filmu jest akcja brutalnej pacyfikacji wioski cywilów. Wzburzeni żołnierze po znalezieniu zabitego kolegi z oddziału, prowadzeni przez Barnesa, wkraczają do osady i dokonują zabójstw z zimną krwią – Bunny rozłupuje kolbą karabinu czaszkę upośledzonemu chłopakowi, Barnes zaś wrzuca granat fosforowy do schronu z dziećmi w środku, później strzela do bezbronnej kobiety i następnie przystawia pistolet do głowy małej dziewczynki, grożąc, że naciśnie spust przekonany, że jej ojciec będący sołtysem jest w zmowie z Wietkongiem. Zgromadzonym w tych scenach napięciem można obdarować kilka horrorów.

Mucha

Mucha pozostaje jednym z bardziej udanych remake’ów w kinie grozy, podobnie jak Coś Johna Carpentera. Zresztą oba filmy łączy upodobanie do dość obrzydliwych efektów specjalnych w przedstawieniu mutacji ludzkiego ciała. Opowieść o feralnych skutkach eksperymentu teleportacji była dla Davida Cronenberga sporym krokiem filmowego kontaktu z masowym widzem. Do dziś jest to jedna z bardziej znanych propozycji Kanadyjczyka. Grany przez Jeffa Goldbluma ekscentryczny naukowiec, niczym William Hurt z Odmiennych stanów świadomości, obsesyjnie dąży do przełomowego odkrycia w dziedzinie nauki. Jedna z najbardziej pamiętnych scen Muchy, to moment z pawianem, którego Seth próbuje teleportować, niestety test kończy się fiaskiem, a ze zwierzęcia zostają tylko szczątki. Niewykorzystana scena w filmie, chyba jeszcze bardziej niesmaczna, zawiera synchronizację ciał małpy i kota. Następnie przeprowadza doświadczenie na samym sobie, udoskonalając moduł molekularny, jednak i tym razem dochodzi do błędu. Do kopuły dostaje się mucha i z czasem geny owada i człowieka zaczynają się krzyżować. Fuzja sprawia, że ludzkie ciało naukowca ulega rozpadowi, a te stopniowe przemiany (Oscar ’87 za charakteryzację) mogą u widza budzić zarówno strach, obrzydzenie, jak i politowanie. W ostatnich momentach Seth przeistoczony już w monstrualnego insekta usiłuje doprowadzić do metamorfozy swoją ukochaną (scenę jej snu, gdy rodzi kokon owada, również można dołączyć do listy), do ich ujednolicenia. Piękna i bestia w kształcie body horroru.

Henry – Portret seryjnego zabójcy

Film ten, oparty na prawdziwym zbrodniarzu, odznacza się scenicznym realizmem, choć fabuła swobodnie traktuje temat jego osoby. Produkcja przy niskim nakładzie finansowym, z początkującymi aktorami, na wpół amatorska zdołała podnieść ciśnienie wielu widzom szorstkim detalem i patologicznymi scenami. Już sam prolog konkretnie sugeruje, z jakim filmem będziemy obcować. Kamera robi zbliżenie na zwłoki zabitych młodych kobiet, prawdopodobnie między innymi prostytutek, przy dźwiękach z offu, z których wydobywają się krzyki ofiar i wrzaski sprawcy. Z czasem sceny morderstw są pokazane coraz bardziej dosadnie, kiedy Henry wprowadza Otisa, swojego współlokatora w arkany własnych zbrodni. Kontrowersyjnym i odpychającym zapisem jest prymitywny mord na rodzinie nagrany na kamerze wideo, podobnie jak krwawa konfrontacja Henry’ego z Otisem napastującego seksualnie własną siostrę. Po zabiciu byłego kompana Henry patroszy jego ciało w wannie jak karpia, żeby pozbyć się dowodów.

Obcy Decydujące starcie

Obcy Ósmy pasażer Nostromo Ridleya Scotta to szlagier horroru SF. Kontynuacja spod ręki Jamesa Camerona jest podana w nieco odmiennym stylu. Twórca Terminatora pomnożył Obcych, zwiększył tempo akcji, postawił na efektowność i dynamikę. Jednak moment, gdy Ripley wraca do bazy, żeby uratować dziewczynkę, a przed ich oczami pojawia się złowrogo dysząca i znosząca kokony potężna Królowa Obcych, to nie tylko majstersztyk efektów wizualnych (Oscar ’87), ale też popis kinowej grozy. Warto także wspomnieć o śnie Ripley w pierwszej fazie filmu. Szczegóły można poznać w tekście o filmowych koszmarnych snach.

Blue Velvet

1986 rok okazał się czasem, gdzie swoim językiem filmowym przemówił również David Lynch, kształtując własną filmową estetykę filmem Blue Velvet, psychokryminałem na granicy karykatury neonoir i erotycznego dreszczowca. Lynch posługuje się kontrastami, pielęgnując swoją specyfikę wykrzywiania rzeczywistości. Młody student prowadzi śledztwo i trafia do mieszkania nocnej piosenkarki, gdzie odkrywa zakazane, ciemne tajemnice. W lokum pojawia się budzący postrach Frank, miejscowy władca przestępczego światka z perwersyjnymi fetyszami. Brutalnie molestuje piosenkarkę pobudzony azotanem amylu wdychanym przez maskę tlenową. Oglądający tę scenę widz czuje prawie identyczny stan niepokoju i konsternacji, co młody Jeffrey ukryty w szafie. Podobna sytuacja ma miejsce w końcówce filmu, chłopak wraca do mieszkania Dorothy i zastaje na miejscu tajniaka po lobotomii, stojącego na nogach z odkrytym mózgiem, oraz zabitego męża piosenkarki z odciętym uchem i wetkniętym w usta fragmentem jej niebieskiego szlafroka. Po chwili pojawia się sprawca, czyli Frank w przebraniu uciekający przed policją. Psychopata szuka ponownie schowanego w szafie Jeffreya po całym mieszkaniu z zamiarem zastrzelenia go. I znowu towarzyszy nam dziwny rodzaj napięcia z domieszką grozy.

Autostopowicz

Jeden z najlepszych thrillerów lat 80. posiadający akcenty filmu sensacyjnego oraz horroru. Duża w tym zasługa klimatycznej muzyki (niskie, złowieszcze pasaże Marka Ishama) i sprawnego oka operatora, Johna Seale’a (odludne pejzaże autostrady) podtrzymujących uczucie lęku przed postacią Johna Rydera, który od początku do końca jest postacią mroczną i tajemniczą, ucieleśnieniem nadnaturalnego zła. Czy to w samochodzie podczas sceny, gdy z nożem przy gardle młodego kierowcy nakazuje mu powiedzieć dwa niezbyt magiczne słowa, aż po moment na posterunku, gdy Jim spostrzega, że cela jest otwarta, a przy życiu zostały tylko policyjne psy. No i oczywiście przełomowa sekwencja opisywana przy okazji zestawienia o najbardziej pamiętnych scenach filmowych morderstw. Blaski policyjnych sygnalizatorów świetlnych i reflektorów odbijających się w nocy na twarzach bohaterów plus warkot uruchamianej ciężarówki z Rutgerem Hauerem wewnątrz pojazdu przyprawiały mnie w swoim czasie o dreszcze.

REKLAMA