Adaptacje książek STEPHENA KINGA, które mu się NIE PODOBAŁY
Stephena Kinga nie trzeba nikomu przedstawiać. To jeden z najpopularniejszych i najbardziej płodnych współczesnych amerykańskich pisarzy. Jego książki są światowymi bestsellerami, nic więc dziwnego, że studia prawie od razu po premierze wykupują prawa do nich i przelewają literacki dobytek mistrza grozy na ekrany. King jest jednak znany nie tylko z makabrycznej wyobraźni, ale i z ciętego języka oraz krytycyzmu względem jego filmowych ekranizacji czy adaptacji. Nie szczędzi on gorzkich słów i nie marnuje okazji wyrażenia swojej pogardy podczas wywiadów. Prawdopodobnie najsłynniejszy film, który powstał na kanwie jego książki, nazwał „pięknym cadillakiem bez silnika”. Oto filmowe adaptacje dzieł Stephena Kinga, których pisarz prawdopodobnie nie chce oglądać drugi raz.
Cmentarna szychta
O filmie z 1990 roku, adaptacji opowiadania ze zbioru Nocna zmiana, mało kto tak naprawdę pamięta. Znana jest głównie z tego, że została uznana przez samego Kinga za absolutnie najgorszą. W wywiadzie z „Deadline” King na pytanie, jaki jest jego najmniej ulubiony film powstały na kanwach jego dzieł, odpowiedział bez ogródek: „Muszę w ogóle to mówić? Jest kilka filmów, do których mam nastawienie podobne do… fuj. Jeden z nich to Cmentarna szychta. To po prostu krótkoterminowe kino”. Faktycznie, film w reżyserii Ralpha S. Singletona nie zebrał zbyt wysokich ocen. Podejście Kinga dzielą też jego fani. Mało który faktycznie lubi ten film.
Lśnienie
W przypadku Lśnienia fani i widzowie nie podzielają tak ochoczo opinii autora. Lśnienie Stanleya Kubricka jest uznawane za jeden z lepszych filmów grozy historii kina. Kwestie Jacka Nicholsona, wcielającego się w postać Jacka Torrance’a, scena z rowerkiem, siekierą czy maszyną do pisania przeszły na zawsze do historii. Mimo to podejście Kinga jest jasne i klarowne. Jak pisarz zdradził w jednym z wywiadów: „Myślę, że Lśnienie to dobry film i wygląda świetnie, ale to wciąż duży, piękny cadillac bez silnika w środku”.
Skąd wzięła się ta niechęć? Być może z wysoko postawionej poprzeczki. Lśnienie jest najbardziej osobistą i intymną książką Kinga, a sama postać Jacka Torrance’a miała być odzwierciedleniem postaci autora. Zresztą to do tej postaci King miał największe zastrzeżenia. Jego zdaniem, gdy po raz pierwszy patrzy się na postać Jacka granego przez Jacka Nicholsona, od razu widzi się, że jest to szalony człowiek. Zdaniem pisarza w filmie brakuje jakiejkolwiek tragedii, ponieważ nie czuć wyraźnej zmiany u bohatera, który zmaga się ze swoim zdrowiem psychicznym i w końcu traci zmysły. Poszło też oczywiście o to, że Kubrick, pisząc scenariusz, mocno odbiegł od książki, czego King bardzo nie lubi. Co ciekawe, kontynuację Lśnienia, film Doktor Sen, King darzy większą sympatią.
Stukostrachy
Miniserial o potworze z nadprzyrodzonymi mocami czającym się na mieszkańców małego miasteczka Haven również nie znajduje się wysoko w osobistej topce Kinga. Jak przyznał w wywiadzie dla „The Rolling Stone”, Stukostrachy w reżyserii Johna Powera wydały się pisarzowi „nieco tanie i zrobione po łebkach. Wydaje mi się, że umknął im sens książki”.
Trzeba jednak przyznać, że choć miniserial z 1993 roku nie należy do najlepszych, to do pierwowzoru, czyli książki z 1987 roku Stukostrachy, King także niechętnie się przyznaje. Co więcej, autor tłumaczył się, że podczas pisania powieści był „daleki od trzeźwości” i nazwał ją okropną.
Mroczna wieża
Mroczna wieża to świetna seria książek, które wyraźnie odznaczają się na tle pozostałych powieści mistrza grozy. Przez lata zdążyła także zaskarbić sobie rzeszę wiernych fanów. Nie trzeba więc mówić, że część szczerze ucieszyła się na wieść o nadchodzącej adaptacji, ale reszta miała więcej obaw niż nadziei. Mroczna wieża to opowieść fantastyczna, której świat jest mocno odrealniony. Lepiej prezentuje się w wyobraźni czytelnika niż na ekranie. Zdarzają się rzecz jasna wyjątki, jednak film Nikolaja Arcela do nich nie należy.
Kiedy kurz rozczarowania opadł po premierze filmu, Stephen King także ujawnił swoje przemyślenia. Autor oskarżył studio, że wybrało najprostszą i najbezpieczniejszą drogę. Jak powiedział w wywiadzie dla „Entertainment Weekly”: „Największym problemem jest fakt, że uznano, że będzie to film PG-13”. Zdaniem autora filmowa Mroczna wieża dużo na tym straciła.