search
REKLAMA
Artykuły o filmach, publicystyka filmowa

BROŃ SIĘ, KINO! Historia i rola oręża w filmie

Jacek Lubiński

30 września 2020

REKLAMA

Uzi

Michael Douglas w filmie <em>Upadek<em> 1993

Izraelski pistolet maszynowy to kolejna broń, która nazwę wzięła od swojego konstruktora. W odróżnieniu od poprzedników Uziel Gal otwarcie sprzeciwiał się takiemu rozwiązaniu. Bezskutecznie – Uzi nie dało się lepiej ochrzcić, a te trzy literki idealnie odzwierciedlały charakter i wygląd pistoletu, który szybko stał się głównym produktem eksportowym nowo powstałego Izraela. Docelowo to właśnie tego kraju miał chronić, tymczasem radośnie sprzedano go ponad 90 innym – w tym także Polsce oraz byłym oprawcom Żydów, Niemcom.

Powstały w 1956 roku i oparty na rozwiązaniach czeskiego prototypu ZK-476, jest bardzo lekkim i niedużym kawałkiem broni, w czym spora zasługa magazynku schowanego w rękojeści i składanej kolby. Niedrogi zarówno w produkcji, jak i w sprzedaży, poręczny, łatwy w obsłudze, bardzo dobrze zbalansowany i skuteczny – to jego główne atuty. Uzi nie składa się z wielu części, więc łatwo je rozebrać, naprawić i oczyścić (no i schować). Przystosowane do strzelania nabojem pistoletowym 9×19 mm Parabellum mieści w sobie maksymalnie 32 naboje, choć istnieje także możliwość doczepienia większych magazynków, nawet do 100 pocisków. Właściwie jedyną jego wadą jest ograniczony zasięg – Uzi to typowa broń maszynowa na bliskie konfrontacje, które można rozwiązać w jednym z trzech wariantów: zwykłym, mini (skrócone i lżejsze, z dodatkowym tłumikiem ognia) i micro (jeszcze krótsze i lżejsze, ale o mniejszym magazynku). A od 2010 roku także wersją Pro, powstałą tylko i wyłącznie dla Sił Obronnych Izraela (spoko, znudzą się i też sprzedadzą).

Męska gra, od lewej: Operacja Entebbe, Inwazja na USA, Psy wojny i Oni żyją

Uzi było rynkową sensacją w latach 1960–1980, kiedy to pobiło wszelkie rekordy sprzedaży. Z ponad 10 milionami egzemplarzy nadal plasuje się w czołówce najpopularniejszych broni palnych w historii (na pierwszym miejscu niepodzielnie panuje oczywiście AK-47 z wynikiem powyżej 150 milionów!). Doprowadziło to do tego, że w pewnym momencie w Uzi uzbrojeni byli naprawdę wszyscy, nawet amerykańskie służby specjalne. Zresztą przyłożyły się one do wyników sprzedaży, kiedy jeden z agentów został uwieczniony z gotowym do akcji Uzi w ręku na ikonicznym zdjęciu z zamachu na prezydenta Ronalda Reagana w 1981 roku. Scena, jak żywo wyglądająca na wyjętą z filmów akcji, idealnie oddawała atmosferę tamtych czasów. I to właśnie tam Uzi znalazło swój dom, stając się podstawowym – obok wspomnianego AK-47 – orężem (nie tylko) terrorystów lat 70. i 80.

Słynne zdjęcie z 30 marca 1981 roku

Od 1976 roku, kiedy to zadebiutowało u boku Charlesa Bronsona w filmie Operacja Entebbe, aż do ostatniej części Bad Boys – Uzi naturalną koleją rzeczy weszło do kina, nie robiąc z siebie gwiazdy pierwszego formatu, a raczej poręczną zabawkę dla dużych chłopców, najczęściej nieinwazyjnie, za to skutecznie przewijającą się przez kadry. Czasem jednak potrafiło wpłynąć na fabułę – jak w przypadku opowiadających o najemnikach Psów wojny (1980), które w swym literackim pierwowzorze używały niemieckiego MP-40 z czasów II wojny światowej. Grający w nich Christopher Walken kilka wiosen później ponownie sięgnął po Uzi, naprzykrzając się 007 w Zabójczym widoku. Dosłownie zabójczym widokiem okazał się natomiast Chuck Norris na plakatach Inwazji na USA, gdzie efektownie dzierży Mini Uzi w obu rękach na raz, co poskutkowało tym, że każdy chciał kupić je za dolara. Uzi pojawiło się też na afiszach jego Oddziału Delta, okładkach Terminatora oraz Dzikich gęsi, gdzie wyraźnie zaznaczyło swoją obecność w obu częściach. I nie był to przypadek, bowiem za solidną porcję ówczesnych, z reguły B-klasowych hitów odpowiadała izraelska spółka Golan-Globus, znana szerzej jako Cannon Films, które wykupiła.

Uziwali go zatem bohaterowie m.in.: Czarnej niedzieli, F/X, Komando, Człowieka z blizną, Zabójczej broni, Oni żyją, Uciekiniera, Tango i Casha, Liberatora, Air America, Czasu patriotów, Leona zawodowca, Kongo, Pocałunku smoka, Ronina…, a także Jane w „rozczulającym” finale Nagiej broni, Trinity w rozbuchanym prologu Matrixa Reaktywacji i nastolatki w Szkole wyrzutków (co nie skończyło się dobrze). Seria z tej broni rozbudziła również nocą warszawską starówkę w odcinku kultowej Ekstradycji, a w Panu życia i śmierci była przedmiotem pierwszej udanej sprzedaży protagonisty (ponownie w wersji mini). Z kolei w tym roku powstało nawet meksykańskie Uzi, którego tytuł zdradza w sumie wszystko. I można by tak jeszcze wymieniać i wymieniać…

Uzi na pierwszym planie w towarzystwie Thompsona <em>Matrix Reaktywacja<em> 2003

Z czasem jednak w kinie, tak jak i w życiu, zaczęły pojawiać się różnorakie podróbki i wariacje tej izraelskiej maszynki śmierci. Swoje kopie opracowali Chorwaci (Strojnica ERO), Bamarowie (BA93 i 94), Włosi (Socimi 821), Chińczycy (Norinco M320) i Serbowie (Zastava M97), a rozwiązania z Uzi były przez lata inspiracją dla innych producentów broni palnej na całym świecie. Największym jej konkurentem okazał się amerykański MAC-10, nazywany też Ingramem (od – jakżeby inaczej! – nazwiska wynalazcy, Gordona B. Ingrama). I to właśnie on efektownie spada ze schodów w pamiętnej sekwencji Prawdziwych kłamstw, a nie Uzi, które w całej tej rozpierdusze pojawia się tylko raz, na dalekim tle.

MAC-10 kontra Uzi (Człowiek z blizną, 1983)

MAC-10 i jego następca MAC-11 oraz, w mniejszym stopniu, najstarszy z całej grupy czechosłowacki Sa vz. 48 są do siebie bardzo podobne, wobec czego nie raz służyły filmowcom za imitację Uzi, z którym tworzono też okazjonalne hybrydy (jak w przywołanych już Psach wojny). To spowodowało, że jego obecność na dużym ekranie jeszcze bardziej spowszedniała, zabijając nieco dawną atrakcyjność. I jakkolwiek Uzi jako takie wciąż trzyma się dobrze, tak filmowo najlepsze lata zdaje się mieć dawno za sobą. Podobnie jak i klasyczne kino akcji, w którym udało mu się zaistnieć.

Walther PPK

Jeśli będziecie patrzeć wystarczająco długo dostrzeżecie tu pistolet <em>Captain America Pierwsze starcie<em> 2011

Powstały w 1931 roku Walther Polizeipistole Kriminal to kolejny niemiecki wynalazek. Samopowtarzalny pistolet będący przedłużeniem starszego o dwa lata Walthera PP, którego jest poniekąd kieszonkową, mniejszą i bardziej powszechną wersją, trafił do niemieckiej policji jako uzbrojenie dla tajniaków. Jego niewielkie wymiary sprawiają, iż jest łatwy do ukrycia po cywilnemu, a w dodatku bardzo bezpieczny, bo można nosić go z nabojem w komorze bez obaw, że wypali na skutek wypadku. Chwalony za niezawodność, ma jednakże zmniejszoną pojemność magazynka względem poprzednika oraz niewielką siłę ognia. Produkowany głównie w kalibrze 7,65 mm oraz, w mniejszej ilości, 9 mm Short i 6,35 mm Browning. W trakcie wojny popularna broń niemieckich oficerów, głównie Luftwaffe – dlatego też możemy podziwiać ją w licznych freskach wojennych: Tylko dla orłów, Orzeł wylądował, Akta Odessy, Walkirii i Nocy generałów, w której nosił go u boku Peter O’Toole. To właśnie za pomocą tej broni Adolf Hitler popełnił samobójstwo.

Po wojnie nowo wyprodukowane pistolety nosiły oznaczenie Manurhin PPK, od nazwy francuskiego koncernu, który przejął fabrykę. W latach 2002–2013 amerykański wariant produkował Smith & Wesson, a od 2018 roku broń wypuszcza firma Walther Arms. W międzyczasie powstało też kilka replik na ślepaki i jawnych kopii – jak NRD-owskie P1001. Walther używany był lub jest i w innych krajach, m.in. przez służby Bangladeszu, Norwegii, Indonezji, Danii, Szwajcarii i USA, a obecne znajduje się również przez naszą policję. Jednym z jego słynnych użytkowników był Elvis Presley. Nie ma jednak co ukrywać, że ten niewielki pistolecik wypromowały dwa słowa: Bond, James Bond (czyli w sumie trzy).

Ian Fleming z bronią i Geoffrey Boothroyd

Po tejże prezentacji głównego bohatera, „wstrząśniętym, nie zmieszanym” martini oraz aucie Aston Martin Walther PPK pozostaje głównym towarzyszem szpiegowskiej „niedoli” 007 i zarazem jednym z najbardziej rozpoznawalnych elementów serii. W dodatku jedynym, którym posługiwali się wszyscy odtwórcy tej roli – na 25 oficjalnych filmów Walthera jako takiego zabrakło tylko w niesławnym Moonrakerze (mimo iż występuje na plakatach i materiałach promocyjnych*), za to w sześciu z nich wystąpił z wydłużającym Bondowskie ego tłumikiem.

Jego obecność zawdzięczamy brytyjskiemu ekspertowi od broni palnej, Geoffreyowi Boothroydowi, który doradził tę markę autorowi powieści o 007, Ianowi Flemingowi. W zamian Fleming wprowadził do swoich książek sympatycznego kwatermistrza Q, który swoje prawdziwe nazwisko odziedziczył po Boothroydzie – co widać zwłaszcza w debiucie naczelnego agenta Jej Królewskiej Mości, Doktorze No. Tam w całej poświęconej temu scenie/instrukcji użytkowania Boothroyd (jeszcze nie jako Q, i tym bardziej nie w osobie Desmonda Llewelyna) wręcza Bondowi Walthera PP (jako PPK), którym zastępuje tym samym Berettę 418 kaliber .25 ACP (używaną w rzeczywistości przez samego Fleminga).

Wszystkie oblicza Jamesa Bonda

Był to trwały związek na dobre i na złe, trwający aż do Jutro nie umiera nigdy, gdzie Bond dostał bardziej współczesną wersję swej pukawki – Walthera P99, która towarzyszyła mu w kilku kolejnych przygodach (także w Casino Royale, gdzie PPK używa jedynie w czarno-białym prologu). Jak pokazuje parę wcześniejszych przykładów ekranowej broni, 007 nie zawsze był mu absolutnie wierny. W Ośmiorniczce otrzymał z kolei od swojego dowództwa Walthera P5 (którego używa też Connery w wyklętym Nigdy nie mów nigdy) w ramach promowania nowego wówczas modelu – sądząc jednak po odbiorze filmu, nie był to strzał w dziesiątkę. Po tych sporadycznych przerwach Bond powrócił do tradycji w Quantum of Solace i Skyfall – w tym drugim tytule hołdując wariantowi PPK/S, z nieco dłuższym uchwytem pozwalającym na odczytanie DNA użytkownika – i nic nie wskazuje na to, aby w najbliższej przyszłości miało się coś w tej kwestii zmienić. W końcu kontrakty zobowiązują, a po blisko sześciu dekadach obecności agenta MI-6 na dużym ekranie Walther PPK stanowi naturalne przedłużenie jego ręki (no, nie tylko ręki) i wstydem by było, gdyby się z nim nie pokazał choćby i w samej tylko ikonicznej sekwencji otwierającej. To samo tyczy się też i ręki.

Jak każda broń, także i Walther nie mógł wiecznie żerować na jednej postaci. Wręcz przeciwnie – mimo swych konotacji pojawia się w wielu filmach i serialach. I nie chodzi tu jedynie o oczywiste parodie Bonda, jak Johnny English Reaktywacja czy seria o Austinie Powersie, lub inne opowieści szpiegowskie typu Stacja arktyczna Zebra, Szpieg albo telewizyjna Tożsamość Bourne’a. Z takich ważniejszych/słynniejszych pozycji, w których bez trudu dostrzeżemy Walthera PPK w akcji, warto wymienić na przykład: Biegnij Lola, biegnij, Amerykanina, Mechanika (1972), Wielki sen (1978), Życzenie śmierci 4, Wideodrom, sądowy dramat Klient, Spartana, Infiltrację czy Tequila Sunrise. Po pistolet ten sięga polski zabójca Frank Falenczyk w Mokrej robocie, terrorysta Karl w Szklanej pułapce, kulturysta Arnie w Egzekutorze oraz Cain przed przemianą w RoboCopie 2

Sharon Stone i jej <em>Zimna stal<em> 1987

Być może ze względu na swoje wymiary, a może właśnie z uwagi na bondowski szyk i styl, Walther PPK wyjątkowo dobrze radzi sobie w rękach płci pięknej, wliczając w to byłe dziewczyny 007: Denise Richards i Kim Basinger, które używają go odpowiednio w Dzikich żądzach i Niesamowitej McCoy. Oprócz nich jego zimną stal ściskała gorąca Sharon Stone w… cóż, Zimnej stali (1987), a także: Amanda Peet w Jak ugryźć 10 milionów, Leelee Sobieski w antypolskim Powstaniu (2001), Eliza Dushku, Ali Larter i żona Kevina Smitha w jego Jay i Cichy Bob kontratakują, Lucy Liu w Godzinie zemsty, Gillian Anderson w serialu Z Archiwum X, Téa Leoni w Bad Boys, Geena Davis w Długim pocałunku na dobranoc, Kasia Smutniak w Pozdrowieniach z Paryża, Emma Stone w Zombieland, Diane Kruger w Bękartach wojny, Ashley Judd w serii Missing: Zaginiony czy w końcu Hayley Atwell w Captain America: Pierwszym starciu (oraz w serialu o agentce Carter), Scarlett Johansson w Iron Manie 2 i Cobie Smulders w Avengers: Czasie Ultrona. Można zatem pokusić się o stwierdzenie, że w kwestii pań to proste narzędzie niemalże przerosło swojego właściciela. Niemniej bez niego, bez podobnej prezentacji, ergo wydźwięku, to już jakby nie to samo…

* – Materiały promocyjne Bonda to w ogóle ciekawy temat, bowiem na starych plakatach do pierwszych części z Connerym uświadczymy na przykład Walthera LP53 o długiej, cienkiej lufie, czyli przebojowo i groźnie wyglądającą… wiatrówkę, której, rzecz jasna, w samych filmach próżno szukać. Była to prywatna zabawka odpowiadającego za sesję zdjęciową fotografa Davida Hurna, który musiał jakoś ratować sytuację wynikłą z chwilowego braku Walthera PPK. LP53 skopiowano potem w Polsce jako Łucznik wz. 1970.

Sean Connery wygląda groźnie z wiatrówką
Avatar

Jacek Lubiński

KINO - potężne narzędzie, które pochłaniam, jem, żrę, delektuję się. Często skuszając się jeno tymi najulubieńszymi, których wszystkich wymienić nie sposób, a czasem dosłownie wszystkim. W kinie szukam przede wszystkim magii i "tego czegoś", co pozwala zapomnieć o sobie samym i szarej codzienności, a jednocześnie wyczula na pewne sprawy nas otaczające. Bo jeśli w kinie nie ma emocji, to nie ma w nim miejsca dla człowieka - zostaje półprodukt, który pożera się wraz z popcornem, a potem wydala równie gładko. Dlatego też najbardziej cenię twórców, którzy potrafią zawrzeć w swym dziele kawałek serca i pasji - takich, dla których robienie filmów to nie jest zwykły zawód, a niezwykła przygoda, która znosi wszelkie bariery, odkrywa kolejne lądy i poszerza horyzonty, dając upust wyobraźni.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA