PIŁA X. Aoglądalne kino [RECENZJA]
Fani może i pokochają, bo w pewnym stopniu jest to powrót do korzeni, co nie zmienia faktu, że typowy niedzielny widz będzie miał ochotę jak najszybciej wyjść z sali kinowej. Dawno nie było tak obrzydliwego i przesadzonego horroru, który przekraczałby wszelkie granice dobrego smaku.
Na seansie prasowym działy się rzeczy niezwykłe. Najpierw cała sala biła brawo, podekscytowana faktem, że najnowsza Piła ma być powrotem do korzeni; czymś, czego nie czuliśmy po poprzednich kilku częściach. W powietrzu czuć było ekscytację, ale ta prędko przerodziła się w coś niespodziewanego. Na pokazie dziennikarze otrzymali specjalne worki papierowe z podpisem „wymiotuj lub płacz”. Coś, co miało być jedynie estetycznym dodatkiem, dla niektórych okazało się zbawieniem: do napisów końcowych aż trzy osoby skorzystały z tej pierwszej proponowanej opcji.
Założenie fabularne jest bardzo proste: dziesiąta część serii dzieje się między pierwszą a drugą odsłoną. Schorowany John Kramer (Tobin Bell), morderczy Jigsaw, szuka antidotum na raka. Dowiaduje się, że w Meksyku przeprowadzane jest eksperymentalne leczenie, które podobno sprawdza się na każdym pacjencie. Brzmi jak oszustwo, jednak zdeterminowany Kramer postanawia chwytać się wszystkiego, co może. A kiedy okaże się, że operacja nie przyniosła oczekiwanych efektów, ale okazała się zwyczajną ściemą. Kramer nie ma już dla siebie nadziei, więc postanawia zrobić coś jeszcze w swoim życiu i zemścić się na tych, którzy odebrali mu jego ostatnią nadzieję.
Tobin Bell daje z siebie naprawdę wszystko i w pełni należy mu się za to szacunek: 81-letni aktor na ekranie młodszy jest o jakieś dwadzieścia lat i prawdopodobnie bije na głowę całą resztę swoich kolegów po fachu. Czujemy, że nadal mu zależy, że jego udział to coś więcej niż skok na kasę. A jako że scenariusz daje jego postaci choć trochę człowieczeństwa, to dzięki aktorstwu Bella chwilami zapominamy, iż wciela się on w seryjnego, psychopatycznego zabójcę. To najmocniejszy atut tego filmu: kiedy Piła X w kameralnych chwilach odnosi się do choroby Johna Kramera (od samego początku nie jest to żadna tajemnica), to zyskuje na tym najwięcej. W końcu obserwujemy kryzys człowieka, który kocha zarówno życie, jak i to, co robi (!), więc rezygnacja i śmierć przez chorobę nie wchodzą w grę. Chwyta się wszystkiego, co może, ale natury i przewrotności losu nikt nie oszuka.
Nie zmienia to faktu, że nic innego nas tutaj nie zaskoczy. Teoretycznie dziesiąta odsłona Piły przygotowuje dla nas (w teorii przewrotny) „plot twist”, choć z łatwością możemy domyślić się, co tak naprawdę nie gra i kto jest kim. Wiadomo, nie ma czegokolwiek oczekiwać od tego rodzaju filmu, choć w tym przypadku tempo i fabuła same budują nam zarówno napięcie, jak i finałowy manewr zwrotny. Nie pomaga też natężenie brutalnych i wręcz okropnych scen: burzą one napięcie, wybijają z rytmu i po prostu wszystko psują. Również i same pułapki w żaden sposób nie zaskakują oryginalnością, a raczej stają się motorem napędowym dla jeszcze większej ilości krwi i ludzkiego mięsa. Dochodzi tu nawet do momentu, w którym odcinanie własnej nogi nie jawi się jako coś wybitnie strasznego, ponieważ tuż za rogiem czyhają na nas kolejne, coraz to gorsze potworności, na czele z sekwencją, podczas której jeden z (anty)bohaterów musi wydłubać sobie kawałek mózgu… Czy to naprawdę jest coś, co chcemy oglądać? Czy doszliśmy do momentu, w którym przyjemność sprawia nam śledzenie tego typu rzeczy?
Jedynie najwięksi fani odnajdą się w tym złowrogim i nierzadko przegiętym projekcie. Podczas seansu sala wiwatowała, kiedy Jigsaw przygotowywał coraz to bardziej zwyrodniałe pułapki lub gdy na ekranie pojawiali się starzy, dobrzy znajomi. Dlatego tym bardziej czuć, że ten film powstał w pełni z myślą o nich: to entuzjaści serii odnajdą się tutaj bez jakiegokolwiek problemu. Nie zmienia to faktu, że cała reszta nie będzie się tutaj czuła jak ryba w wodzie. Najnowsza Piła to aoglądalne kino; takie, którego nie da się doświadczać bez zasłaniania oczu. To rekomendacja czy próba powstrzymania czytelnika przed pójściem do kina? Zależy, jaki jest wasz stosunek do tej nieznośnie makabrycznej serii.