Aktorzy, którzy otrzymali SZOKUJĄCO NISKIE PENSJE za role w filmowych hitach
Gdy myślimy o zarobkach pierwszoligowych aktorów, zazwyczaj mamy przed oczami bajońskie sumy. Droga do aktorskiej sławy nie zawsze jest jednak prosta. Nieraz bowiem wymagała od dzisiejszych gwiazd kina wielu wyrzeczeń. Jednym z nich było na przykład pogodzenie się z niską pensją podczas pracy nad filmem, aby w ogóle zaistnieć w świecie kina. Jest jeszcze sporo innych powodów, dla których niektórzy aktorzy zarobili niewiele za występy w kinowych megahitach. Do najważniejszych z nich zalicza się nierówność płac ze względu na płeć, rezygnacja z gaży dla dobra filmu lub po prostu chęć wystąpienia za wszelką cenę u sławnego reżysera. Oto kilkunastu sławnych aktorów, którzy za swoją pracę przy znanych produkcjach otrzymali szokująco niskie pensje (lub w ogóle ich nie otrzymali).
UWAGA! Poniższe zestawienie nie obejmuje aktorów, którzy zrezygnowali z pensji, ale wynegocjowali procent od zarobków filmu. Mam tu na myśli np. Toma Cruise’a, Jima Carreya, Jennifer Lawrence oraz aktorów-producentów: George’a Clooneya czy Jennifer Lopez.
Julia Roberts – Pretty Woman (300 000 $)
Podczas kręcenia Pretty Woman (1990) Garry’ego Marshalla Julia Roberts miała zaledwie 22 lata. Do tamtej pory do najważniejszych jej występów należały role w Mystic Pizza (1988) i Stalowych magnoliach (1989). Z jednej strony nic w tym dziwnego, że dopiero rozwijająca się aktorka zarobiła zdecydowanie mniej aniżeli jej ekranowy partner, ówczesny gwiazdor kina Richard Gere. Z drugiej zaś różnica pensji tej dwójki wprawia w zdumienie. Wcielająca się w słynną Vivian Ward Roberts zarobiła „zaledwie” 300 tysięcy dolarów, tymczasem Gere jako Edward Lewis zainkasował miliony dolarów (kwota ta nie jest dokładnie znana, ale z pewnością składała się z siedmiu cyfr). 300 tysięcy dolarów to i tak niezła kasa w porównaniu do 3 tysięcy dolarów, które zaoferował pięknej Vivian ten sknera Edward. Nie uważacie?
Gal Gadot – Wonder Woman (300 000 $),
Chris Evans – Kapitan Ameryka: Pierwsze starcie (300 000 $),
Chris Hemsworth – Thor (150 000 $)
W czerwcu 2017 roku Twitter zalała fala wściekłości po tym, jak felietonistka „Teen Vogue” zainspirowana artykułem w „Elle” wypaliła, że Gal Gadot za swoją rolę w filmie Wonder Woman zarobiła tylko 300 tysięcy dolarów, podczas gdy Henry Cavill za Człowieka ze stali zainkasował 14 milionów dolarów. Być może byłby to wspaniały przykład nierówności płac ze względu na płeć, gdyby nie fakt, że większość tych wyliczeń zostało wyssanych z palca. Oczywiście dyskryminacja płacowa kobiet w Hollywood istnieje, ale powyższy przykład okazał się zupełnie nietrafiony. Autorka tweeta nie wzięła bowiem pod uwagę tego, że 14 milionów dolarów Cavilla to prawdopodobnie kwota całości jego wpływów z lat 2010–2013. Poza gażą za Człowieka ze stali mam na myśli również pensje za serial Dynastia Tudorów, filmy Immortals. Bogowie i herosi oraz Zimne światło dnia plus wszelkie premie wynikające z poszczególnych umów.
Pensja Gal Gadot za pierwszy film o Wonder Woman to dość standardowa kasa za debiutancką produkcję o superbohaterze. Słowa te potwierdzają upublicznione zarobki Chrisa Evansa, który za rolę w filmie Kapitan Ameryka: Pierwsze starcie (2011) zainkasował również 300 tysięcy dolarów oraz Chrisa Hemswortha mogącego poszczycić się pensją w wysokości 150 tysięcy dolarów za rolę syna Odyna w Thorze (2011). Po sukcesie kasowym danego obrazu aktorzy mogą renegocjować swoje umowy. Z tej możliwości skorzystali zarówno Evans i Hemsworth, jak też Gal Gadot, która za rolę w Wonder Woman 1984 (2020) zainkasowała już 10 milionów dolarów.
Orlando Bloom i Sean Astin – Władca Pierścieni (175 000 $ i 250 000 $)
Trylogia Władca Pierścieni w samych Stanach Zjednoczonych zarobiła ponad miliard dolarów, co czyni ją jedną z najbardziej dochodowych w historii kina. Dla wielu aktorów sam występ w megahitach Petera Jacksona był więc dostateczną wypłatą. Spójrzmy na przykład na Orlando Blooma czy Seana Astina. Czy bez udziału we Władcy Pierścieni ich kariera nabrałaby takiego rozpędu? Śmiem wątpić. Wspomniani aktorzy doskonale zdają sobie z tego sprawę, dlatego, gdy są pytani są o swoje „skromne” zarobki (175 tysięcy dolarów Blooma to gaża za pierwszy film, 250 tysięcy dolarów Astina to pensja za całą trylogię, co daje nam nieco ponad 83 tysiące za jeden film) podczas pracy przy ekranizacji dzieł Tolkiena, zgodnie odpowiadają, że zrobiliby to raz jeszcze za o połowę mniejszą kasę.
Jonah Hill – Wilk z Wall Street (60 000 $)
Zejdźmy teraz do wynagrodzeń poniżej 100 tysięcy dolarów. Oto Jonah Hill, czyli facet, który tak bardzo pragnął wystąpić u Martina Scorsesego, że zgodził się na rolę Donniego Azoffa w Wilku z Wall Street (2013) za minimalną stawkę wyznaczoną przez Amerykańską Gildię Aktorów Filmowych (SAG), czyli 60 tysięcy dolarów. Gdy w jednym z wywiadów Jonah został zapytany o swoje zarobki na planie Wilka…, odparł, że aby zagrać u Scorsesego, sprzedałby dom, więc nie widzi problemu w niskiej pensji. Aktor dodał również, że taka sytuacja w jego życiu mogła się już nigdy nie powtórzyć. Hill i Scorsese do dziś utrzymują relacje. Jonah podobno nawet prosił o rady twórcę Taksówkarza podczas realizacji swojego reżyserskiego debiutu, Najlepszych lat (2018).