search
REKLAMA
Zestawienie

11 NAJLEPSZYCH ról w HORRORACH ostatniej dekady

Mikołaj Lewalski

4 grudnia 2019

REKLAMA

Ostatnia dekada okazała się prawdziwą gratką dla fanów horroru; nie będzie chyba przesadą stwierdzenie, że przeżywamy właśnie renesans gatunku. Z jednej strony nostalgiczne powroty do estetyki lat 80., z drugiej artystyczne próby redefiniowania gatunku – a pośrodku masa mniej lub bardziej kompetentnie skrojonych produktów pokroju Obecności. Zdecydowanie jest tu w czym wybierać, zwłaszcza w kwestii występów aktorskich. Akademia Filmowa w swojej ignorancji wciąż pomija większość tego typu kreacji w swoich nominacjach, a szkoda, bo praktycznie każda z opisywanych tutaj ról zasługuje na liczne nagrody i wyróżnienia. Zapraszam do zapoznania się z nimi i podzielenia się własnymi sugestiami w komentarzach.

Florence Pugh – Midsommar. W biały dzień

Zestawienie otwiera jeden z najlepszych występów, jakie widziałem w tym roku. Florence Pugh zrobiła na mnie ogromne wrażenie już dwa i pół roku temu w intrygującej Lady M. i od tamtej pory z zainteresowaniem wypatruję jej kolejnych projektów. Wieść o jej roli w nowym filmie Astera zaciekawiła mnie, ale kompletnie nie byłem gotów na tak niesamowitą rolę. Pugh w Midsommar po prostu zmiotła mnie z planszy i pozostawiła oniemiałym z zachwytu. Młoda aktorka kreuje bohaterkę niezwykle złożoną, która w tym samym czasie walczy z potworną traumą, próbuje uratować toksyczny związek i robi wszystko, by nie ulegać swoim słabościom. Poczucie autentyzmu tej postaci i sprzeczność jej emocji hipnotyzują i nie pozwalają odwrócić wzroku od ekranu. Wierzymy w to, że jej bohaterka jest kobietą z krwi i kości nawet bez porażająco wiarygodnych załamań nerwowych, przez które kilkakrotnie przechodzi.

Jamie Lee Curtis – Halloween

Długo na to czekaliśmy, ale warto było. Po latach posuchy legenda slasherów powróciła i to w jakim stylu! Jak można było się spodziewać, po feralnym Halloween 1978 roku życie Laurie już nigdy nie było takie samo. Na stałe zagościły w nim strach przed ponownym spotkaniem z zamaskowanym zabójcą oraz pełna determinacji chęć wyjścia z tego spotkania zwycięsko. To zmieniło Laurie w twardą i wyćwiczoną survivalistkę, która każdego dnia jest gotowa na kolejne mordercze starcie. Curtis odgrywa tę rolę bez cienia fałszu i z dużo większym przekonaniem niż Linda Hamilton w tegorocznej inkarnacji Terminatora (zamiast którego warto obejrzeć kilka innych filmów). Tym samym Laurie przyćmiewa swoją dość bezbarwną wnuczkę, w zamierzeniu protagonistkę filmu (w praktyce znacznie ciekawiej wypada przyjaciółka bohaterki, grana z niemałym urokiem przez Virginię Gardner). W przyszłoroczne Halloween będzie nam dane zobaczyć kolejną część serii, na co niecierpliwie czekam właśnie ze względu na zaangażowanie w projekt Jamie Lee Curtis.

Lupita Nyong’o – To my


W tym filmie Lupita Nyong’o dosłownie dwoi się, żeby ująć widza swoimi kreacjami i wychodzi jej to bez pudła. Już po pierwszym akcie nie mamy wątpliwości co do tego, ale dopiero pojawienie się złowrogiego sobowtóra bohaterki ujawnia geniusz tej nagrodzonej Oscarem aktorki. Raczej nie będzie naciągane stwierdzenie, że tegoroczny film Jordana Peele’a spoczywa w dużej mierze na jej barkach, a większość ekranowego dramatyzmu to niezaprzeczalnie zasługa aktorki. Niedowiarków odsyłam zaś do finałowej sceny zabójczego tańca; pomimo doskonałej muzyki i reżyserii to właśnie występ Nyong’o czyni ją tak pamiętną.

Natalie Portman – Anihilacja

Ostatni film Alexa Garlanda w pierwszej kolejności określiłbym jako science fiction, ale grozy także tu nie brakuje. Reżyser straszy nas obcością eksplorowanego przez bohaterki świata, zamieszkującymi go potwornościami i niewytłumaczalnym charakterem wielu zjawisk. Wszystko to pomaga sprzedać świetna Natalie Portman, której bohaterka próbuje zachować trzeźwość umysłu pomimo narastającej dezorientacji i przerażenia. Jednocześnie zmaga się ona z koszmarnym poczuciem winy i obawami o los swojego męża. Mimo tego jej rola jest dość stonowana i subtelna i być może właśnie dlatego robi tak duże wrażenie.

Toni Collette – Hereditary. Dziedzictwo

Powiedzmy to wprost: Ari Aster doskonale dobiera aktorów i doskonale z nimi pracuje. Występ Toni Collette w Hereditary to bezsprzecznie jedno z największych osiągnięć w jej karierze. Scena konfrontacji przy kolacji jeży włos na karku, a potworne wrzaski bohaterki reagującej na nagłą tragedię to coś, co trudno wyrzucić z głowy. Rozpacz i wściekłość, którymi tutaj emanuje Collette, wraz z rozwojem fabuły wchodzą na coraz wyższe poziomy, zmieniając film w prawdziwe aktorskie tour de force. Postępujący obłęd kobiety przeraża bardziej niż pięć demonów Jamesa Wana razem wziętych.

REKLAMA