search
REKLAMA
Felietony

Aktorzy, którzy mogliby zastąpić JONATHANA MAJORSA w roli KANGA w MCU

Kto zastąpi Jonathana Majorsa?

Odys Korczyński

2 stycznia 2024

REKLAMA

I stało się to, co stać się powinno po ogłoszeniu wyroku wobec Jonathana Majorsa – o ile jest on sprawiedliwy i rzetelny, bo jak wiemy sądy to nie instytucja idealna, ale ludzka, więc błędy się zdarzają. Proces oskarżania i analizy materiału dowodowego również jest niekiedy ułomny. Co do zasady jednak Jonathan Majors jako skazany musiał opuścić MCU, bo aktor nie tylko odpowiada artystycznie za grane przez siebie role, ale również jego życie prywatne wpływa na to, co robi, kim jest na ekranie. Decyzja ta jest sprawiedliwa społecznie oraz pozytywna wizerunkowo dla Marvela. MCU i tak jest już uważane za uniwersum wyczerpane, którego koniec jest bliski, uniwersum obarczone konsekwencjami złych decyzji m.in. dotyczących antagonistów. Występy Majorsa w roli Kanga wydatnie przyczyniły się do pogłębienia kryzysu. Czy można to jeszcze zatrzymać? W poprzednim tekście o sytuacji Majorsa z kwietnia 2023 wspominałem już o możliwych scenariuszach ratunku dla MCU poprzez zmianę aktora oraz być może zmianę antagonisty. Dzisiaj widać jeszcze lepiej, jak bardzo Thanos podzielił historię uniwersum na dwa światy, z których jeden wydaje się gorszy i nieodwołalnie stracony.

Projektując Thanosa, Marvel w pewnym sensie zamknął sobie drzwi. Do niedawna zakładałem jednak, że producenci są chociaż świadomi tego, że kolejny wprowadzony antagonista będzie musiał stoczyć niemal ideową walkę z poprzednim naprawdę wielkim czarnym charakterem. W tym kontekście trudno więc zrozumieć, dlaczego w ogóle pojawił się Kang – antagonista wydmuszka z miałką historią i nie wiadomo jakimi pretensjami do władania światem. Abstrahuję tu w tej chwili od Jonathana Majorsa, który tylko postawił kropkę nad i w destrukcji Kanga. Ta postać była sama z siebie słaba, a Majors tylko ją dobił swoją grą aktorską, a potem zachowaniem w prywatnym życiu. Co więc teraz z Kangiem? Marvel ma dwa wyjścia. Może zrobić recasting Kanga albo w ogóle zrezygnować z tej postaci, wprowadzając inną. Będzie to albo skuteczny ratunek, albo ostateczny upadek uniwersum, bo mam wątpliwości, czy recasting Kangowi w czymkolwiek pomoże, przy tym podejściu do antagonistów, któremu obecnie hołduje Marvel. Patrząc na Kanga i porównując go z Thanosem, od razu przychodzą na myśl dwaj złoczyńcy, którzy mogliby lepiej niż Kang zastąpić Szalonego Tytana – Galan (Pożeracz Światów) oraz Dr Victor von Doom. Osobną kwestią jest, kto mógłby wcielić się w ich role, lecz same postaci wydają się na tyle osobowościowo silnymi złoczyńcami, że ich dobrze poprowadzone charaktery mogłyby spowodować, że nie płakalibyśmy za Thanosem, aż tak bardzo.

Galan (Galaktus) przewyższa nawet Thanosa swoją głębią myśli i charakterystycznym systemem wartości. Jest niewątpliwie supezłoczyńcą, którego pobudki działania mają sens, gdy patrzy się na nie globalnie, a dokładniej pangatunkowo i pankosmicznie. Jego rola wymaga aktora z wielką charyzmą i złowrogą dostojnością. Lars Mikkelsen byłby dobrym wyborem, zważywszy na jego udaną kreację admirała Thrawna w Ahsoce. Co do Victora von Dooma, który ma jednak większe szanse na pojawienie się w MCU niż Galaktus, pożądanym wyborem ze względu na osobowość złoczyńcy wydaje się Iwan Rheon. W Grze o tron rolą Ramsaya Boltona udowodnił, że potrafi grać paranoicznych psychopatów, a Doom jest idealnym przykładem zaburzonego superzłoczyńcy. Można także pójść w zupełnie inną stronę i wprowadzić kobiecą antagonistkę; lub nawet transpłciową, za Kanga rzecz jasna. Marvel stoi więc przed trudnym wyborem. Może ciągnąć historię Kanga i coraz bardziej się pogrążać albo zaryzykować wszystko i być może uratować MCU. To zaryzykowanie wszystkiego i eksperyment po Kangu mógłby więc oprzeć się na kobiecej, polimorficznej wersji Kanga, która zmieniła płeć lub płeć przestała być dla niej ważna i jest transpłciowa – i w tej roli widzę: w wersji kobiecej Nikki Amukę-Bird (Pukając do drzwi), a w wersji transpłciowej: modelkę Andreję Pejić. Co do tej drugiej: nie znam jej umiejętności aktorskich, ale mógłby być to ciekawy eksperyment, gdyby się udało, i zgodny z założeniami współczesnej polityki równościowej, którą Marvel często w swoich produkcjach wprowadza. Nadal jednak jest mowa o zastąpieniu Kanga, a nie wymianę go na inną postać superzłoczyńcy. Pozostańmy więc przy tych dwóch aktorkach wybranych na inne wersje Kanga. Dla Nikki Amuki-Bird najodpowiedniejszą wydaje się postać Genesis, która nie chciała być już tylko żoną Apocalypse’a, więc zaprojektowała sobie własny podbój Ziemi i wszechświata, stanowiąc aż takie zagrożenie, że jej mąż musiał podjąć próbę jej pacyfikacji wraz z X-Menami. Nie dał jednak rady, więc zwrócił się o pomoc do grupy Avengers. Oczywiście to moja czysta fantazja oparta na trawestacji komiksów, lecz jakoś trzeba połączyć Genesis z tym wszystkim, co zostało po Kangu w MCU.

Nikki Amuki-Bird i Andreja Pejić

Dla Andreji Pejić zaś, ze względu na jej transpłciową charakterystykę, odpowiednia byłaby równie androgeniczna, polimorficzna superantagonistka o wielu twarzach np. Giulietta Nefaria, znana również pod innym imieniem: Madame Masque. Antagonistka ta jest znana członkom Avengers, więc nie będzie dla nich nowością, że muszą z nią walczyć. Warto jednak byłoby wymyślić dla Madame Masque jakieś wydarzenie globalne dla uniwersum, dzięki któremu jej siła wzrosła do poziomu oczekiwanego od superzłoczyńcy. To ciekawe, i uświadomiłem sobie to chyba jasno dopiero teraz, że jest mocny rozziew między równościowymi zapędami Marvela w MCU a światem komiksu, który jest wyjątkowo seksistowski i męski. W porównaniu z kolorowym wachlarzem antagonistów, wachlarz antagonistek przypomina wydziobaną przez sikorki słoninę, z której została właściwie tylko skóra. Sikorki na moim balkonie były dla mnie teraz dobrą inspiracją. Marvel więc próbuje ten świat jakoś sfeminizować, ale na to potrzeba zupełnie nowej, komiksowej twórczości z czasów dzisiejszych, a nie z patriarchalnej, pełnej podziałów i uprzedzeń amerykańskiej rzeczywistości.

Gdyby jednak Marvel był nadal ślepo uparty i chciał odmalować na nowo Kanga twarzą innego aktora, możemy się zastanowić, kto by to mógł być. Jonathan Majors już nie będzie nas niepokoił w MCU, no chyba że okaże się niewinny, sąd się pomylił, nie zauważając misternie utkanego spisku, a my wszyscy – którzy teraz cieszymy się z jego usunięcia – spalimy się ze wstydu. Problem jednak w tym, że nawet gdyby Majors był kryształowy, to rolę Kanga odegrał słabo, a sam Kang był sztampowo zaprojektowanym bohaterem. Tego nic nie zmieni. Z łatwością możemy podać kilka pozornie dobrych propozycji aktorów za Majorsa. Są to m.in. Ray Fisher – no ale on został zagospodarowany już przez DCEU, opinie na temat jego postaci często zaś nie były pozytywne. Sytuacja poprawiła się dopiero od Snyderowskiej wersji Ligi Sprawiedliwości, ale to jednak za duża rola, żeby Ray Fisher tak po prostu przeskoczył między uniwersami do roli Kanga. W trudnej sytuacji MCU taki ruch mógłby być zbyt ryzykowny, bo uniwersum naraziłoby się na ataki twardych fanów, zarówno swoich, jak i tych ze stajni DCEU. W sieci pojawiła się również kandydatura Johna Boyegi – on jednak ciągnie za sobą nieudaną serię Gwiezdnych wojen, więc w MCU tego negatywnego ogona nie odrobi. Ktoś powie jednak, że należy uciekać od takich negatywnych skojarzeń, a aktor może grać wszystko, raz lepiej, raz gorzej. Zgadzam się z tym podejściem, tyle że Johna Boyegi nie widzę w roli Kanga ze względu na charakter, na osobowość i na doświadczenie. Może za 10 lat, kiedy aktor przekroczy 40. rok życia i nabędzie aktorskiego doświadczenia w tematach prezentacji na ekranie zła. Przypominam, że – by chociaż podjąć próbę uratowania Kanga – postać ta musi być o wiele brutalniejsza, co oznacza wyjście poza bezpieczną przestrzeń kategorii 12+.

John David Washington – aktor dobry, lecz czy w dobie CGI ma znaczenie, że jest zbyt miły z urody, za niski, ma może deczko za duże BMI? Piszę to rzecz jasna zaczepnie, bo aktorzy do roli potrafią się zmienić radykalnie, czego przykładami są chociażby Christian Bale oraz Matthew McConaughey. Poza tym Washington ma już w swojej karierze fantastykę, i to „twardą”. Dla niego występ w MCU byłby rozwijającą karierę nowością – jeśli dopisałby scenariusz Kang Dynasty. Problem tylko w tym, że nie grał superzłoczyńców. Jego role są charakterne, lecz pozytywnie ukierunkowane. A poza tym, gdyby tak z jego właśnie udziałem MCU ostatecznie sięgnęło dna, jak wpłynęłoby to na karierę aktora, który celnie wybiera role, jeśli chodzi o jakość artystyczną produkcji?

Z pomniejszych nazwisk przychodzi mi również na myśl nazwisko Yahya Abdula-Mateena, aktora o odpowiedniej prezencji, charakterze, doświadczeniu, chociaż pamiętanego z DCEU. To jednak nie przeszkoda. Gorszą jest Wonder Man, gdzie Mateen gra tytułową rolę. Niemniej mogę go sobie wyobrazić w roli Kanga, znając jego role np. w Candymanie i Matrixie Zmartwychwstaniach. Dodajmy do tej grupy jeszcze np. Lakeitha Stanfielda znanego z Uciekaj! To czarny koń wśród kandydatów. Z pozoru nieprzygotowany do ról superzłoczyńców, jednak warto zwrócić na niego uwagę poprzez kreacje w Judaszu i Czarnym Mesjaszu oraz filmie Na noże. A Jeffrey Wright? Aktora kojarzymy z fantastyką naukową, jednak raczej nie z antagonistami oraz gwałtownymi osobowościami. Może ma jednak w sobie ową tajemniczość, aktorskie wycofanie, które z powodzeniem można przekuć na złowrogie zamiary dominacji nad wszechświatem? On również jest już częścią MCU, ale to w sumie niewielka część. Aktor podkładał głos w serialu A gdyby…? Był Obserwatorem.

Podkreślam, że cały czas poruszamy się w grupie czarnoskórych aktorów, wśród których jednak nie ma Mahershali Alego, którego grę aktorską mogliśmy podziwiać m.in. w Green Book oraz Zostaw świat za sobą. Posiada on wszystko, co potrzebne do zagrania roli Kanga oraz zastąpienia Jonathana Majorsa w trudnej, w podwójnie trudnej roli – bo nie chodzi tylko o odegranie Kanga, ale i naprawienie tej postaci w świadomości widzów. Co jednak z wyborem go do roli Blade’a, który należy do MCU? Wiem, że Blade jest ważniejszy dla MCU, zwłaszcza gdyby go kręcić z kategorią R, a Ali jest znakomitym wyborem. Pozostają więc nam jeszcze dwaj artyści – znany z serialu Halo Bokeem Woodbine oraz Taye Diggs, ten, który po mistrzowsku wcielił się w rolę kleryka Brandta, oddanego przeciwnika kleryka Prestona w kultowym Equilibrium. Obydwaj są aktorami wciąż niewykorzystanymi. Obydwaj mają doświadczenie w odgrywaniu podłych charakterów. Obydwaj zasługują na szansę w karierze, bo przekroczyli już 50 lat, więc za 10 lat będą mogli grać co najwyżej epizodyczne role starszych panów, od których świat nie zależy.

Bokeem Woodbine i Taye Diggs

Zastanówmy się jednak, czy Kang musi być czarnoskóry, bo cały czas trzymamy się pewnej wizji tej postaci, która zaprowadziła MCU na skraj artystycznego urwiska. Oczywiście od koloru skóry nie zależy osobowość Kanga, tylko od opisania go w scenariuszu, jedna dzisiaj Marvel mósi zrobić coś radykalnego, żeby uratować MCU, dlatego następca Majorsa powinien być dla widza zaskoczeniem, nie tylko jeśli chodzi o kolor skóry. Z powodzeniem do roli Kanga można by było zaangażować np. Tony’ego Leunga (Chungking Express) lub Daisy Head (Dungeons and Dragons: Złodziejski honor), ale czy publiczność nie odebrałaby tych zmian jako z kolei zbyt rewolucyjnych? Nie wspominając już o wcześniej opisanej przeze mnie propozycji aktorki transpłciowej (Andreja Pejić). Cokolwiek zrobimy, Kang jest postacią straconą. Paradoksalnie zaangażowanie więc czarnoskórego aktora jest najbezpieczniejsze – utrzyma status quo. Czy coś naprawi? Może pozwoli przetrwać MCU nieco dłużej. Nawet najlepszy wybór za Majorsa, czyli Mahershala Ali, źle poprowadzony nie zdziała cudów. Przyjemnie byłoby jednak patrzeć na jego dostojną twarz, gdy snuje plany zawładnięcia wszechświatem.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA