ZAPOMNIANE THRILLERY z lat 90.
Thriller to filmowy gatunek będący jednocześnie łatwy do rozpoznania i trudny do zdefiniowania. Wynika to z faktu, że thrillery przede wszystkim się odczuwa, ponieważ obok horroru są najbardziej fizycznym rodzajem kina. W niniejszym zestawieniu przedstawię wam 8 tytułów, które skutecznie wywołują u odbiorców nerwowe przebieranie nogami, zgrzytanie zębami, pocenie się dłoni, a które dziś zostały już nieco zapomniane. Wszystkie wymienione produkcje powstały w latach 90. XX wieku. Przygotujcie się zatem na dawkę unikatowego stylu, erotyki, niezwykłych twistów oraz zawiłych intryg.
„Ręka nad kołyską” (1992)
Zanim Curtis Hanson dał poznać się szerokiej publiczności za sprawą takich tytułów, jak Dzika rzeka (1994), Tajemnice Los Angeles (1997) czy 8 Mila (2002), nakręcił kilka zdecydowanie bardziej kameralnych historii. Jedna z nich, thriller zatytułowany Ręka nad kołyską, okazała się światowym hitem, który w kasie zwrócił się aż 8-krotnie. Dziś o tym filmie raczej się nie pamięta, chociaż jeszcze w 2013 roku zapowiadano jego serialową wersję. Domyślam się, że jednym z powodów, dla których odcinkowy remake produkcji z 2012 roku nie powstał, był jej antyfeministyczny wydźwięk. Tymczasem Ręka nad kołyską to thriller uniwersalny, wciąż doskonale trzymający widza w napięciu. Główna w tym zasługa Rebekki De Mornay, wcielającej się w żądną zemsty opiekunkę dziecka małżeństwa Bartel. De Mornay w produkcji Hansona jest prawdziwym kameleonem. W jednej chwili jej bohaterka jest bowiem słodka i niewinna, aby w kolejnej przemienić się w bezwzględną, śmiertelnie niebezpieczną, obłąkaną kobietę. Ręka nad kołyską to również interesujący przykład tego, jak z dość banalnego scenariusza wycisnąć więcej, aniżeli oferuje. Curtis Henson tchnął w scenopis Amandy Silver życie, a cierpliwe tempo filmu pozwoliło pogłębić postaci i skutecznie zbudować napięcie.
„Synalek” (1993)
Już niebawem Boże Narodzenie, a jak Boże Narodzenie to wiadomo… Macaulay Culkin. Tym razem jednak proponuję go wam nie w roli Kevina, ale jako Henry’ego, czyli tytułowego synalka z filmu Josepha Rubena. Synalek to thriller przewrotny i sprytny. Wykorzystanie Culkina, kojarzącego się zarówno w 1993 roku, jak i dziś z kinem familijnym, aby tutaj wcielił się w chłopaka emanującego czystym złem, to nie jedyne puszczenie oczka widzom. W tle Synalka rozbrzmiewa bowiem przyjemna muzyka, a głównym tematem produkcji jest rodzina. Wszystko po to, żeby wyprowadzić widza z jego strefy komfortu, żeby w jego głowie kotłowały się pytania o dziecięcą niewinność. Warto wspomnieć, że poza Culkinem w filmie Rubena występuje również Elijah Wood, którego Mark stanowi przeciwwagę dla postaci Henry’ego. Pojedynek aktorski tych młodych wówczas gwiazd jest niezwykle wyrównany, pasjonujący i pełen napięcia.
„Incydent” (1997)
Incydent to doskonały przykład tego, że czasami najlepsze są thrillery najprostsze pod względem fabularnym. Produkcja Jonathana Mostowa to bowiem historia mężczyzny, który pragnie odnaleźć porwaną przez kierowcę tira żonę. Tylko tyle wystarczyło reżyserowi Incydentu, abyśmy otrzymali naprawdę emocjonujący i świetnie zrealizowany thriller, którego siłą napędową jest przede wszystkim znakomity w roli Jeffa Taylora Kurt Russell. Jego przemiana z potulnego gogusia w gotowego do działania mężczyznę jest imponująca i co ważniejsze wiarygodna. Występ Russella stanie się niesamowity, gdy w trakcie seansu Incydentu przypomnicie sobie, że w 1996 roku premierę miał tytuł, za którego sprawą aktor dał poznać się, jako prawdziwy twardziel. Mam oczywiście na myśli Ucieczkę z Los Angeles Johna Carpentera. Poza spektakularną przemianą głównego bohatera dzieło Mostowa zwraca również uwagę ze względu na wysokooktanową akcję, zrealizowaną przy praktycznie zerowym wykorzystaniu efektów specjalnych, a także skuteczne stworzenie aury niepewności, niepokoju i napięcia. Po 25 latach od swojej premiery produkcja z Kurtem Russellem w roli głównej wciąż pozostaje efektywną i niezapomnianą zabawą.
„Stan łaski” (1990)
Phil Joanou wszedł w lata 90. XX wieku z wysokiego C. Stan łaski to najlepszy film w jego reżyserskiej karierze. Dlaczego zatem gangsterski thriller urodzonego w Kalifornii twórcy jest tak mało znany? Otóż premiera Stanu łaski mniej więcej zbiegła się z wejściem do kin Chłopców z ferajny Martina Scorsesego, który to zaskarbił sobie serca fanów tego rodzaju filmów. Chociaż Joanou to nie Scorsese, a Stan łaski nie jest na poziomie Goodfellas, to mimo wszystko szkoda, że tak niewielu ludzi obejrzało ten doskonały popis gry aktorskiej Seana Penna i przede wszystkim Gary’ego Oldmana (jedna z najlepszych ról w karierze). Szkoda, że tak wielu widzów nie miało okazji wsiąknąć w brudny, zadymiony, podobny nieco do tego kreowanego przez Michaela Manna, gangsterski świat Hell’s Kitchen. Stan łaski może poszczycić się napiętą, momentami przerażającą atmosferą, świetnymi ujęciami oraz wysublimowaną muzyką Ennio Morricone. Zdecydowanie warto dać mu szansę.
„Dwa dni z życia doliny” (1996)
Macie ochotę na film przypominający kino Tarantino i Altmana zanurzony w stylu, erotyce i szaleństwie lat 90.? Proszę bardzo! Dwa dni z życia doliny jest doskonałą odpowiedzią na wasze potrzeby. John Herzfeld rozpoczyna swoje dzieło od, zdawałoby się, kilku przypadkowych historii, aby po jakimś czasie połączyć te rozsiane po kartce kropki w jeden spójny obrazek. Dwa dni z życia doliny to thriller wypełniony naprawdę zabawnymi komediowymi wstawkami. To inteligentna zabawa dla wszystkich, którzy lubią labiryntowe konstrukcje fabularne. To także świetna okazja, aby zapoznać się z początkami aktorskiej kariery zjawiskowej Charlize Theron.
„Krytyczna terapia” (1996)
Były już thrillery „rodzinne”, gangsterskie, z elementami komedii, tak że teraz pora na thriller medyczny. W Krytycznej terapii głównym bohaterem jest odnoszący sukcesy zawodowe lekarz, Guy Luthan (Hugh Grant). Podczas jednego z dyżurów Guy próbuje ratować bezimiennego pacjenta w konwulsjach. Wkrótce okazuje się, że bezskutecznie. Zaniepokojony nieznajomością przyczyny zgonu mężczyzny lekarz rozpoczyna śledztwo, podczas którego na jaw wychodzą mroczne tajemnice personelu szpitala i jego współpracowników z uniwersytetu. Krytyczna terapia to niezwykle elegancki thriller. Pod płaszczykiem wartkiej akcji, ciekawej intrygi i napięcia reżyser Michael Apted i scenarzysta Tony Gilroy zadają poważne i niepokojące pytania natury moralnej związane z postępem medycyny. Dodajcie do tego wspaniałą, jak zwykle zresztą, rolę Gene’a Hackmana, a otrzymacie idealny film na piątkowy wieczór.
„Ostatnie uwiedzenie” (1994)
Skoro niniejsze zestawienie dotyczy thrillerów z lat 90., to prędzej czy później musiała pojawić się w nim kobieta fatalna, czyli taka, która przynosi zgubę zakochanym w niej mężczyznom. Szanowni czytelnicy! Oto i ona! Jedna z najbardziej wyrachowanych i przebiegłych pań w historii kina – Bridget Gregory z Ostatniego uwiedzenia Johna Dahla. Bridget ma zimne spojrzenie, inteligencję i długie nogi. Doskonale wie, w jaki sposób wyciągnąć to, czego oczekuje od osoby, z którą rozmawia. Wcielająca się w rolę Gregory Linda Fiorentino jest charyzmatyczna, skupia na sobie całą uwagę, nie można oderwać od niej wzroku. Ostatnie uwiedzenie to jej show. Produkcja Dahla to również bezwstydna gra z konwencją thrillera erotycznego, podgatunku święcącego tryumfy od czasu premiery Fatalnego zauroczenia (1987) Adriana Lyne’a. Zdecydowanie polecam, ale też ostrzegam – dla niegrzecznej Bridget bardzo łatwo stracić głowę.
„Brudne pieniądze” (1996)
Zanim w 1999 roku świat obejrzał Matrixa, trzy lata wcześniej rodzeństwo Wachowskich zadebiutowało świeżym thrillerem w stylu noir, którego głównymi bohaterkami były dwie lesbijki: Corky (Gina Gershon) i Violet (Jennifer Tilly). Brudne pieniądze przepełnione są czarnym jak smoła humorem oraz namiętnymi, podniecającymi scenami seksu. To również zrealizowany z niezwykłym wręcz wyczuciem i precyzją gatunkowy miszmasz. Chociaż ewidentnie widać, że debiutujący w 1996 roku reżyserski duet szukał swojego stylu oraz pomysłu na siebie, to za umiejętność opowiedzenia tak soczystej i pełnej odniesień do największych autorów kina historii należą się im największe brawa.