search
REKLAMA
Zestawienie

PIĘCIU NA JEDNEGO. Wyścig o fotel reżysera nowego Bonda. Kto powinien wygrać?

Kto nakręci następnego Bonda? Pięciu reżyserów w grze o najbardziej pożądany fotel w Hollywood.

Krzysztof Żwirski

24 czerwca 2025

REKLAMA

Po przejęciu części praw do marki przez Amazon gra o Bonda nabrała nowego wymiaru. Studio najwyraźniej celuje wysoko, rozważając kandydatury pięciu reżyserów, z których każdy mógłby zabrać najbardziej znanego brytyjskiego szpiega w zupełnie innym kierunku. Co ciekawe, dopiero po wyborze reżysera ruszy casting na nowego Bonda. Kto jest na celowniku?

Edward Berger

Niemiecki reżyser, który z dnia na dzień stał się jednym z najgorętszych nazwisk w Hollywood. Jego Na Zachodzie bez zmian nie tylko zgarnęło Oscara dla najlepszego filmu międzynarodowego, ale też przyniosło mu nominacje za reżyserię. Teraz znowu jest na ustach wszystkich – Konklawe zbierało nominacje do najważniejszych nagród, w tym za najlepszy film i reżyserię.

Berger ma coś, czego brakuje wielu współczesnym twórcom – potrafi kręcić brutalne, realistyczne sceny akcji, które wbijają w fotel. Jego styl to brudny realizm połączony z hipnotyzującą atmosferą. W Na Zachodzie bez zmian pokazał wojnę tak, że czułeś błoto w ustach i strach w kościach. Teraz podobno bukmacherzy dają mu największe szanse na fotel reżysera Bonda.

Co za nim przemawia? Udowodnił, że potrafi pokazać psychologiczną cenę przemocy. Jego Bond nie byłby tylko zabawką do zabijania – każdy strzał, każda śmierć zostawiałaby ślad. To mogłoby być przedłużenie mrocznego tonu ery Craiga, ale z niemiecką precyzją i europejską wrażliwością. Problem? Berger to mistrz ciężkiego kina. Jego filmy przygniatają jak głaz. Gdzie tu miejsce na martini, gadżety i flirtowanie z pięknościami w egzotycznych lokacjach?

Denis Villeneuve

Wizjoner science fiction, który sprawił, że Blade Runner znowu był cool, a Diuna stała się największym hitem ostatnich lat. Nowy początek, Sicario, Labirynt – każdy jego film to dowód, że potrafi opowiadać skomplikowane historie w sposób, który wciąga widza i nie pozwala mu odejść.

Villeneuve to mistrz budowania światów. Jego filmy wyglądają jak sny – piękne, dziwne, niezapomniane. Ma też doświadczenie w radzeniu sobie z wielkimi, ukochanymi markami. Wziął Blade Runnera, świętość dla fanów SF, i zrobił sequel lepszy od oryginału. Z Diuną zrobił to samo – wziął „niefilmowalną” powieść i stworzył kinowy spektakl – chociaż to jest akurat kwestia dyskusyjna.

Jego Bond? To byłaby uczta dla oczu. Każda lokacja wyglądałaby jak z innego wymiaru, każda scena akcji miałaby wagę i konsekwencje. Tylko czy producenci pozwolą mu najpierw dokończyć trylogię Diuny? I czy publiczność jest gotowa na trzygodzinnego Bonda kontemplującego swoją tożsamość na tle zachodu słońca w Maroku?

Edgar Wright

Brytyjski enfant terrible, który każdy film robi tak, jakby to był ostatni dzień jego życia. Baby Driver udowodnił, że potrafi kręcić sceny akcji lepsze niż reżyserzy z Hollywood. Shaun of the Dead i Hot Fuzz pokazały, że nikt nie dekonstruuje gatunków filmowych z taką miłością i szacunkiem. Last Night in Soho dowiodło, że potrafi też w horror i napięcie.

Wright to wybór dla tych, którzy chcą, by Bond był znowu rozrywkowy. Jego filmy to czysta adrenalina zmiksowana z inteligentnym humorem. Każda scena akcji w Baby Driver jest perfekcyjnie zsynchronizowana z muzyką – wyobraźcie sobie Bonda walczącego w rytm klasycznego utworu Johna Barry’ego. To mogłoby być coś!

Jego styl – szybki montaż, wizualne żarty, popkulturowe odniesienia – mógłby tchnąć nowe życie w serię. Albo ją zabić, jeśli okaże się zbyt dziwaczny dla mainstreamu. Wright nigdy nie robił czegoś aż tak dużego i komercyjnego. To jak skok z trampoliny prosto do oceanu.

Jonathan Nolan

Młodszy brat Christophera, który przez lata żył w jego cieniu, teraz buduje własne imperium. Stworzył Westworld – serial, który wyglądał jak film za 200 milionów dolarów. Teraz jego Fallout podbija Amazon Prime i zbiera świetne recenzje.

Nolan to mózg. Jego scenariusze są jak zegarki – każda część idealnie dopasowana, każdy zwrot akcji wypada dokładnie wtedy, kiedy powinien. Ma obsesję na punkcie tożsamości, technologii, moralnych dylematów – tematy idealne dla współczesnego Bonda. Jego agent 007 zadawałby pytania o sens swojej misji, o granice między dobrem a złem.

Tylko czy brytyjska ikona powinna trafić w ręce Amerykanina (tak, urodził się w UK, ale większość życia spędził w US)? I czy Jonathan nie ugnie się pod ciężarem porównań z bratem? „Czemu nie wzięli Christophera?” – to pytanie będzie go prześladować na każdym kroku.

Paul King


Najbardziej zaskakujące nazwisko na liście. Facet zrobił dwa filmy o misiu, które sprawiły, że dorośli mężczyźni płakali w kinach. Paddington 2 to według wielu krytyków film doskonały. Wonka pokazał, że King radzi sobie też z musicalami i większymi budżetami.

King to mistrz ciepłych, pełnych serca historii. Jego filmy wyglądają jak ożywione książki dla dzieci – każdy kadr dopracowany, każdy detal przemyślany. Ma typowo brytyjski humor i wyczucie, które mogłoby przywrócić Bondowi dawną klasę.

Pytanie brzmi jednak – czy twórca baśniowych światów poradzi sobie z brutalną rzeczywistością świata szpiegów? King nigdy nie mierzył się z przemocą, akcją czy napięciem charakterystycznym dla thrillerów. Jego dotychczasowa filmografia to antyteza wszystkiego, czym jest Bond. Istnieje realne ryzyko, że jego wizja agenta 007 byłaby zbyt ugrzeczniona, pozbawiona tego pierwotnego, drapieżnego elementu, który definiuje postać od początku serii.

Mój faworyt?

Edgar Wright. I to bez zastanowienia.

Bond potrzebuje wstrząsu. Po latach cierpienia, załamań nerwowych i egzystencjalnych kryzysów Craiga, czas na agenta, który znowu kocha swoją robotę. Wright to jedyny reżyser na tej liście, który potrafi być jednocześnie inteligentny i zabawny, szanować tradycję i ją wywracać.

Spójrzcie na Hot Fuzz – to film, który wyśmiewa wszystkie klisze kina akcji, a potem używa ich lepiej niż oryginały. Wright zrobiłby to samo z Bondem – pokazałby absurdalność całej koncepcji (facet w garniturze kontra szaleni złoczyńcy chcący zniszczyć świat), ale zrobiłby to z taką miłością i pasją, że uwierzylibyśmy w każdą sekundę.

Baby Driver rozwiewa wszelkie wątpliwości co do jego umiejętności technicznych. Te pościgi są lepsze niż cokolwiek w Bondzie od czasów Casino Royale. A Wright zrobił je za grosze w porównaniu do budżetów typowych blockbusterów.

Jasne, Berger jest faworytem bukmacherów. Ale czy naprawdę chcemy kolejnego ponurego Bonda? Villeneuve stworzyłby wizualne arcydzieło, ale czy mamy ochotę na trzygodzinną medytację o kondycji współczesnego szpiega? Nolan napisałby scenariusz pełen zwrotów akcji, ale czy poradziłby sobie z reżyserią? King… no cóż, jego Bond pewnie częstowałby wrogów herbatką.

Wright dałby nam Bonda, jakiego potrzebujemy w 2025 roku. Szybkiego, inteligentnego, świadomego własnej absurdalności, ale wciąż groźnego. Takiego, który potrafi rzucić dowcipny tekst i sekundę później złamać komuś kark. Takiego, który sprawia, że wychodzisz z kina z buzującą adrenaliną i od razu chcesz zobaczyć kolejny film.

Amazon ma głębokie kieszenie i wysokie ambicje. Mogą grać bezpiecznie i wybrać Bergera – dostaliby solidny, mroczny thriller. Albo mogą zaryzykować i dać szansę wizjonerowi, który pokocha tę serię na tyle, by ją rozmontować i złożyć na nowo.

Mam nadzieję, że wybiorą ryzyko. Bo Bond zawsze był o podejmowaniu ryzyka. I zawsze wygrywał.

Krzysztof Żwirski

Krzysztof Żwirski

Teolog z dyplomem, inżynier z profesji. Nocami zanurza się w świat kinematografii, pochłaniając kolejne produkcje z nieustającym głodem odkrywcy. Jego myśli krążą między filozoficznymi rozważaniami a popkulturowymi refleksjami, znajdując ujście w tekstach na różnorodne tematy. Szczególne miejsce w jego sercu zajmują amerykańscy myśliciele i poeci, których słowa rezonują z jego własnym postrzeganiem świata. Zawsze gotów do głębokiej dyskusji, czy to o ostatnim serialowym odkryciu, czy o meandrach współczesnej filozofii. Z zamiłowaniem podejmuje się analizy trudnych tematów, szukając w nich nieoczywistych połączeń i znaczeń.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA