search
REKLAMA
Recenzje

FALLOUT. Czy to ma być nowy wzorzec dla gatunku dystopijnego? [RECENZJA]

Czy serialowemu „Falloutowi” udało się udowodnić, że dystopię da się pokazywać w zupełnie inny i jednocześnie dobry sposób?

Marcin Kończewski

11 kwietnia 2024

REKLAMA

Przyznam się uczciwie – nie jestem typem gracza i żaden ze mnie spec w tej dziedzinie. Z żalem muszę wyznać, że od lat trudno mi znaleźć czas na gry wirtualne. To kwestia świadomego wyboru. Bardzo je doceniam, jednak na ten moment to melodia przeszłości, do której planuję wrócić, ponieważ to najbardziej immersyjna z form odbioru kultury. W czasach kiedy mogłem spędzać czas przed klawiaturą i myszką w innym celu niż pisanie, na szczęście udało mi się grać jeszcze w Fallouta. Uwielbiałem Tactics i dwójkę. Mam do nich ogromny sentyment. Dlatego do zapowiedzi nadchodzącej produkcji Prime podchodziłem z dużym dystansem. Moje nastawienie się jednak zmieniało z czasem. Najpierw nadzieję na coś ciekawego dały mi zwiastuny. Kolejne materiały utwierdzały w tym poczuciu. Gdy usiadłem do przedpremierowego seansu, wciąż miałem jednak chłodne i zdroworozsądkowe podejście. Zmieniło się ono już po pierwszym odcinku, a z każdym kolejnym pojmowałem, że obcuję z wyjątkowym, bardzo przemyślanym i dopracowanym serialem, który w najbliższym czasie może sporo namieszać. W końcu po finale już wiem, że Fallout to wizualna konsekwencja, rozmach, świetna historia, doskonale napisani i do tego wspaniale zagrani bohaterowie. To też pełne spełnienie dla graczy i fanów serii, do których sporo tu nienachalnych mrugnięć okiem. Rzecz absolutnie wyjątkowa.

Fallout opowiadany jest z perspektywy trzech różnych postaci – mieszkanki Krypty Lucy, Ghula i marzącego o zostaniu Rycerzem Bractwa Stali Maximusa. Ich wątki się łączą w naprawdę… różnoraki sposób po to, aby ukazać nam prawdę o świecie, Kryptach VaultTec i ich samych. A ta droga do objawienia jest niesamowita. Zabawne, jeszcze kilka lat temu nie myślałbym, że po raz kolejny będę się zachwycał adaptacją gier. Jeszcze niedawno wydawały się one wyjątkowo trudnym materiałem do przeniesienia na ekrany kin i telewizorów. Na palcach jednej ręki można było wskazać udane próby, takie jak Mortal Kombat z 1996 roku,  którym udało się zachować klimat znany pierwowzorów i jednocześnie umiejętnie poprowadzić historię. Nagle w ostatnich latach coś drgnęło. Pojawiły się seriale i filmy, które święcą triumfy finansowe i zjednały sobie pozytywny odbiór widzów i krytyków – The Last of Us, Arcane, Cyberpunk, Rampage, Sonic, a nawet Super Mario Bros., które stało się hitem wśród dzieci i fanów Nintendo. Uważam, że najnowsza produkcja Prime, czyli Fallout, znajduje się w absolutnej czołówce najlepszych adaptacji gier. Ba! To jedna z najciekawszych produkcji ukazujących dystopijną, postapokaliptyczną rzeczywistość ostatnich lat. Niesamowicie trafnie rozbija na atomy amerykańskie obawy o przyszłość, elity i kapitalizm. Jego mechanizmy są tu przeanalizowane punkt po punkcie. 

Fallout już na samym poziomie wizualnym i ikonograficznym przełamuje schematy i sposób ukazywania rzeczywistości po zagładzie czy też katastrofie. Jesteśmy przyzwyczajeni do szarych, brudnych ujęć w stylu Drogi, Silosu czy też klasycznego postapo w wydaniu Wodnego świata i przede wszystkim Mad Maxa. Fallout natomiast gwarantuje nam pełną paletę możliwości – zimnowojenną rzeczywistość stylizowaną na lata 60.,  retrofuturystyczne, pełne kontrastujących, żywych kolorów Krypty, westernowe klimaty śmietnisk czy w końcu atomowe pustynie i ruiny wielkich miast. Rozmach i głębia wizualna momentami szokują. Bardzo mocno operuje się tu naturalną scenerią, pieczołowitymi dekoracjami. Jednak przede wszystkim – co ważne – CGI zostało ograniczone do niezbędnego minimum (lub jest tak subtelne, że niewidoczne). Ciężkie zbroje Rycerzy z Bractwa Stali nie wyglądają jak tani cosplay, a w ujęciach plenerowych nie odnosi się wrażenia sterylności. Ta jest natomiast zabiegiem celowym w ukazaniu Krypt. Wszystko to nie jest bowiem sztuką dla sztuki – oprawa wizualna i dekoratywna ma swój cel, przesłanie łączące je z opowiadaną historią. A ta bywa momentami szalenie intrygująca, zaskakująco brutalna i pełna niespodziewanego… uroku. Całość okraszona jest muzyką znaną tak dobrze z gier. Klimat aż się wylewa.

Świat ten byłby pusty, warty jedynie krótkiej wycieczki niczym po galerii sztuki z ładnymi kadrami, gdyby nie wiarygodne, dobrze rozpisane postacie. Fallout również w tej mierze nie zawodzi. Już na poziomie samego castingu jest bardzo dobrze, zwłaszcza w kwestii trójki głównych bohaterów (nie, to nie oznacza, że drugi i dalszy plan jest tylko tłem!). Wiem, że wielu fanów liczy na to, że pewien psiak zagarnie sobie ekran, jednak nie tym razem. Cała tu zasługa scenarzystów, reżysera i aktorów, którzy wspólnie dali nam bohaterów tak skrajnie różnych, a jednocześnie ciekawych, mających zrozumiałe i na poziomie emocjonalnym tożsame z naszymi motywacje. Dostajemy tu naprzemiennie naprawdę mocne elementy dramaturgiczne, sporą dawkę dobrego humoru i stopniowe odkrywanie kolejnych kart z tajemnicami świata. Najciekawsze jest to, że każdego bohatera jesteśmy na jakimś poziomie w stanie zrozumieć. Najciekawszy w tej mierze był dla mnie Ghul brawurowo zagrany przez charakterystycznego Waltona Gogginsa. To jednak nie znaczy, że gorsi są młodzi aktorzy – Ella Purnell i Aaron Clifton Moten. 

Czy Fallout kupi serca widzów i krytyków? Sądzę, że tak. To jest świetna, zaskakująca produkcja, która wzięła mnie znienacka. Za to naprawdę kibicuję serialowi od Prime, który powinien zgarnąć miłość nie tylko fanów gier, ale także wszystkich widzów rozmiłowanych w klimatach dystopii, a poszukujących w niej czegoś innego, świeżego. Fallout to ma i może stać się, zwłaszcza na poziomie wizualnym, absolutnym gamechangerem w sposobie ukazywania tych historii.

Marcin Kończewski

Marcin Kończewski

Założyciel fanpage’a Koń Movie, gdzie przeistacza się w zwierza filmowego, który z lubością galopuje przez multiwersum superbohaterskich produkcji, kina science-fiction, fantasy i wszelakich animacji. Miłośnik i koneser popkultury nieustannie poszukujący w kinie człowieka. Fan gier bez prądu, literatury, dinozaurów i Batmana. Zawodowo belfer (z wyboru), będący wiecznie w kontrze do betonowego systemu edukacji, usilnie forsujący alternatywne formy nauczania. Po cichu pisze baśnie i opowiadania fantastyczne dla swojego małego synka. Z wykształcenia filolog polski. Współpracuje z kilkoma wydawnictwami i czasopismami.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor 2024 Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/