NAJLEPSZE nawiązania do STAR WARS w innych filmach
Gwiezdne wojny są unikalnym rodzajem epokowej narracji, która złączyła pokolenia dziadków i ich wnuków, a na tym nie koniec. Odcisnęła nie tylko piętno na świadomości widzów, ale i świecie filmu, bo skoro do Star Wars odwołuje się tylu twórców i to w kinie niekoniecznie fantastycznym, to znaczy, że zauważają, iż wprowadzenie takiego nawiązania w ich produkcjach zadziała na publiczność. Niekiedy są to delikatne sugestie jak wystrój pokoju nastolatków, a nieraz wykorzystanie głównych motywów, żeby nikt nie miał wątpliwości, że chodzi o Gwiezdne wojny. Osobiście wolę jednak te dyskretne, skonstruowane inteligentniej, których trzeba poszukać, a potem zastanowić się, co twórca miał na myśli, w ten sposób je pokazując. Oczywiście nie zapomniałem o Januszu Gajosie, gdy w Żółtym szaliku mówi, że „Moc jest z nim”. Poniżej 10 przykładów najlepiej wkomponowanych w fabułę nawiązań, ale z pewnością znajdziecie i drugie tyle w historii kina.
Buzz Astral i Zurg, „Toy Story 2”, 1999, reż. Ash Brannon, Lee Unkrich
„No Buzz, I am your FATHER!” – to najsławniejsza sentencja wygłaszana przez Zurga w stronę obezwładnionego Buzza. Pamiętamy ją z Imperium kontratakuje. Darth Vader wygłasza ją przed obezwładnionym Lukiem, który zaczyna wtedy krzyczeć, gdyż jest w szoku, że to właśnie Vader jest tym kimś. Cały Zurg jest stylizowany na Dartha Vadera, włączając w to ujęcia kamery. Mało tego, w czołówce Toy Story 2 także można dopatrzyć się motywu ze Star Wars. To, w jaki sposób pojawia się tytuł, jest identyczne z formą jego prezentacji w sadze George’a Lucasa.
Sokół Millennium, „LEGO® PRZYGODA”, 2014, reż. Phil Lord, Christopher Miller
LEGO® PRZYGODA to w ogóle jeden wielki fanserwis, ale chciałbym, żebyście zwrócili uwagę tylko na jedną scenę. Rozgrywa się ona na statku Stalowobrodego, gdzie bohaterowie starają się opracować plan dostania się do wieżowca Lorda Biznesa, żeby ustawić w nim Klocek Oporu. Plan jest taki, że dolecą tam statkiem kosmicznym, łudząco podobnym do dostawczaków korporacji Oktan. Statek zaś mogą zbudować z dostępnych klocków. Problem w tym, że nie mają hipernapędu. Wtedy Batman zaczyna szydzić, że może ukradną taki hipernapęd z Sokoła Millenium. Nagle w tle zjawia się właśnie ten statek. Batman wpada na chytry plan…
Miecz świetlny, „Free Guy”, 2021, reż. Shawn Levy
Podobno było skrytym marzeniem Shawna Levy’ego, żeby nakręcić jakąś część Gwiezdnych wojen. W końcu wyjawił to światu w którymś z wywiadów. W filmie Free Guy Levy dał nieco upust tym swoim marzeniom. Ryan Reynolds jako Adam Reed został uzbrojony w naładowany miecz świetlny. Walczył nawet z grupą przeciwników, przypominających szturmowców, żeby podczas walki zmienić swoją broń w miecz o podwójnym ostrzu. Używał takiego Darth Maul w Mrocznym widmie.
Mistyfikacja z Van Halenem, „Powrót do przyszłości”, 1985, reż. Robert Zemeckis
Tak naprawdę Robert Zemeckis nawiązał w tej scenie nie tylko do Gwiezdnych wojen, ale i serii Star Trek. Marty McFly chciał nastraszyć swojego ojca, żeby zabrał Lorraine, czyli mamę Marty’ego, na bal maturalny. Wiedział, że jego ojciec jest trochę naiwnym fanatykiem science fiction, więc przebrał się w kombinezon antyradiacyjny, włożył swojemu ojcu podczas snu słuchawki od walkmana na uszy i obudził go muzyką Van Halena. Następnie przedstawił się jako Darth Vader z planety Vulkan i zagroził, że roztopi mu mózg, jeśli nie zaprosi Lorraine na bal w szkole.
Celebryci, „Faceci w czerni”, 1997, reż. Barry Sonnenfeld
Wśród celebrytów jest szczególnie wielu przybyszów z obcych planet. W Facetach w czerni Lucas dostał zabawny epizod, który niestety można łatwo przegapić. Kiedy Agent K oprowadza Agenta J po siedzibie MIB, opowiada mu o znanych kosmitach żyjących na Ziemi. Wyświetla interaktywny zestaw obrazów pochodzących z kamer monitorujących życie celebrytów. Widać na nich kilka gwiazd, w tym producenta wykonawczego Facetów w czerni Stevena Spielberga, reżysera filmy Barry’ego Sonnenfelda i… George’a Lucasa – którego można zobaczyć, gdy pisze nowy scenariusz, zapewne Gwiezdnych wojen.
Creepy Yoda, „E.T.”, 1982, reż. Steven Spielberg
On naprawdę jest creepy. Spójrzcie tylko na tę maskę i to, jak ktoś spod niej patrzy na poczciwego E.T. A nawiązanie to zrodziło się z przyjacielskiej relacji, która od lat łączy George’a Lucasa i Stevena Spielberga. Współpracowali oni i pomagali sobie przy swoich filmach np. Lucas był producentem Indiany Jonesa, a Spielberg pomagał przy Zemście Sithów, nie licząc ich wzajemnego nieformalnego wkładu we wzajemne dzieła. W ramach tej relacji oczywiste są easter eggi, którymi twórcy chcieli zaznaczyć, że ich twórczość wiele by straciła, gdyby któregoś z nich nie było. Do tej trójki można jeszcze włączyć Roberta Zemeckisa. W E.T. Elliot i jego brat Michael wykorzystali święto Halloween, aby przemycić E.T. na miejsce spotkania. Gdy bohaterowie przedzierali się przez wypełnioną przebierańcami ulicę, nagle E.T. zauważył kogoś, kogo od razu rozpoznał. Był to chłopiec w kostiumie Yody.
Duchy, „Farciarz Gilmore”, 1996, reż. Dennis Dugan
Ironicznie, jak na Sandlera przystało, ale i z wielkim szacunkiem dla tej ikonicznej sceny. Zakończenie komedii Farciarz Gilmore to przeuroczy ukłon w stronę pożegnania, jakie zgotowała moc Luke’owi Skywalkerowi w Powrocie Jedi. Luke zobaczył wtedy swojego mistrza Obi-Wana, swojego ojca Anakina i kolejnego mistrza Yodę jako duchy mocy patrzące na świętujących Rebeliantów. W Farciarzu Gilmore’u stylistycznie podobne duchy unosiły się nad domem babci głównego bohatera; Gilmore zobaczył na niebie swojego mentora Chubbsa, Abrahama Lincolna i krokodyla, który wcześniej odgryzł rękę Chubbsa.
Pułkownik Lucas, „Czas apokalipsy”, 1979, reż. Francis Ford Coppola
Co by się stało, gdyby to George Lucas wyreżyserował Czas apokalipsy? Możemy przypuszczać, że byłyby to zupełnie inny film. Może i równie kultowy, ale w inny sposób, dla innych widzów. Harrison Ford zagrał niewielką rolę w filmie Coppoli, ale to Lucas zaproponował mu pełnoprawną alternatywę dla bycia stolarzem i kilkuminutowym aktorem, co z tego, że w wielkich produkcjach. Coppola postanowił upamiętnić Lucasa właśnie za tę szansę dla Forda, nazywając postać graną przez aktora pułkownikiem Lucasem. Sam George Lucas odmówił wyreżyserowania Czasu apokalipsy, gdyż podobno był zbyt zaangażowany w Star Wars.
Klub Obi Wan, „Indiana Jones i Świątynia Zagłady”, 1984, reż. Steven Spielberg
Świątynia Zagłady rozpoczyna się naprawdę efektownie. Willie Scott ma iście królewski występ w pewnym klubie, w którym Indiana Jones stara się dobić pewnego szemranego interesu. Niestety nie wszystko idzie po myśli archeologa, a scena z olśniewającego przedstawienia jak w najdroższym musicalu zmienia się w strzelaninę. Indie zabiera Scott ze sobą i uciekają do taksówki prowadzonej przez Wana. A raczej do niej wpadają. No i właśnie w tym momencie kamera pokazuje wejście do klubu, który nazywa się „Obi Wan”.
C-3PO i R2-D2, „Poszukiwacze zaginionej Arki”, 1981, reż. Steven Spielberg
Ten detal jest niezwykle ważny dla wszystkich uważnych i sentymentalnych fanów twórczości Spielberga i Lucasa. Gdy Indy i Sallah znajdują Arkę Przymierza w Studni Dusz, w tle, na ścianie widać hieroglificzne płaskie rzeźby C-3P0 i R2-D2. Można je dostrzec na filarze po prawej stronie Indy’ego (lewa strona ujęcia). Ma to swój sens, gdyż Gwiezdne wojny rozgrywały się „dawno, dawno temu”. A znaki widoczne na ujęciu z Indym są przecież bardzo stare.