search
REKLAMA
Ranking

NAJLEPSZE filmy z roku naszego urodzenia

Sprawdźcie, jakie tytuły ukazywały się w latach, gdy się rodziliśmy.

REDAKCJA

10 września 2024

REKLAMA

W dzisiejszej odsłonie Szybkiej piątki nasi redaktorzy nie tylko piszą o filmach, które cenią, lecz także zdradzają swój wiek! Sprawdźcie, jakie tytuły ukazywały się w latach, gdy się rodziliśmy.

Agnieszka Stasiowska (1978)

  1. Łowca jeleni, reż. Michael Cimino – film, którego nikomu przedstawiać nie trzeba, arcydzieło absolutne, ze wspaniałymi rolami Roberta De Niro, Meryl Streep, Christophera Walkena i Johna Cazalego. Kino antywojenne, niezwykle depresyjne, obnażające absurdy i grozę wojny, a przy tym stanowiące niesamowitą pochwałę życia.
  2. Grease, reż. Randal Kleiser – ekranizacja popularnego musicalu broadwayowskiego o letniej miłości, która niespodziewanie dla wszystkich została klasykiem, czyniąc z Johna Travolty i Olivii Newton-John rozpoznawalne gwiazdy. I choć fabuła może lekko się zestarzała, muzyce i układom tanecznym to jeszcze długo nie grozi.
  3. Jesienna sonata, reż. Ingmar Bergman – kolejne skończone arcydzieło na tej liście to aktorski pojedynek Liv Ullmann i Ingrid Bergman. Psychologiczny dramat rodzinny, w którym napięcie pomiędzy głównymi bohaterkami jest tak wielkie, że zostaje na barkach widza jeszcze długo po seansie.
  4. Śpiączka, reż. Michael Crichton – klimatyczny thriller medyczny twórcy Ostrego dyżuru z Geneviève Bujold i Michaelem Douglasem w rolach głównych. Pomimo upływu lat nadal trzyma w napięciu, a treść nabiera nowych, nie mniej niepokojących znaczeń.
  5. Za rok, o tej samej porze, reż. Robert Mulligan – i znów popis aktorski w wykonaniu duetu – tym razem Alan Alda i Ellen Burstyn w filmie obyczajowym o parze, która przeżywa wakacyjny romans. Na fali uczucia postanawiają się spotykać w tym samym miejscu co rok. Cudowny, skłaniający do refleksji film.

Odys Korczyński (1980)

  1. Lśnienie, reż. Stanley Kubrick – ze wszech miar niesamowity, trudny w odbiorze, ale z warstwą prostszą, która zdecydowała o kultowości tego tytułu. Nienawidzony przez Kinga, gdyż autorski, interpretujący dzieło pisarza, które idealne nie jest. Kubrick dał mu osobowość filmową.
  2. Człowiek słoń, reż. David Lynch – długo bałem się tego filmu. Marzenie Lyncha się więc spełniło. Nadal czuję do tego tytułu respekt i jakoś tak go z własnej woli nie wybieram na wieczorne seanse. Nieprzyjemność odbioru tej produkcji polega na konfrontowaniu nas, widzów, z naszym prawdziwym stosunkiem do osób niepełnosprawnych.
  3. Flash Gordon, reż. Mike Hodges – jedna z bajek mojego dzieciństwa. Pamiętam, że zabrała mnie w świat superbohaterów skuteczniej niż Marvelowskie legendy. Drzwi do klasycznego świata DC zostały więc otwarte, lecz na Marvela trzeba było czekać sporo lat, niemal aż do trzydziestki.
  4. Odmienne stany świadomości, reż. Ken Russell – film, do którego trzeba dojrzeć. Mam na myśli przebogatą warstwę symboliczną. Odczytanie sensu produkcji jednak wiąże się ze sporą osobistą ceną do zapłacenia, bo można się po seansie obudzić w zupełnie innym świecie mentalnie.
  5. Saturn 3, reż. Stanley Donen, John Barry – napiszę tylko ROBOT HECTOR. I to powinno wystarczyć. Nie podzielam przy tym dziwnym dla mnie opinii, że Saturn 3 jest produkcją nieudaną.

Alicja Szalska-Radomska (1985)

  1. Powrót do przyszłości, reż. Robert Zemeckis – klasyk. Wszyscy kojarzą ten film i prawie wszyscy go widzieli. Pamiętam, że byłam oczarowana tym filmem już po pierwszym obejrzeniu, lata mijają, a ja nadal go lubię. Czy jest taki dobry, jak kiedyś o nim myślałam? Skoro nadal pojawia się na wielu różnych topkach, to odpowiedź wydaje się oczywista.
  2. Zaklęta w sokoła, reż. Richard Donner – mój ukochany film sprzed lat. Pamiętam, że wzruszałam się miłością dwojga kochanków, którzy latami nie mogli się ponownie spotkać jako ludzie. Teraz uważam, że takie historie są kiczowate, no ale nadal się na nim wzruszam. Cóż – magia kina.
  3. W krzywym zwierciadle: Europejskie wakacje, reż. Amy Heckerling – uwielbiam Griswoldów. Uwielbiam ich wakacje, uwielbiam spędzać z nimi święta. Wiem, że na dzisiejsze standardy humor serii może być zbyt chamski i dosadny, ale ja zawsze zaśmiewałam się na tych filmach do łez. Uważam, że to jeden z lepszych filmów z mojego rocznika, ale raczej nie poleciłabym go współczesnej młodzieży.
  4. Rambo II, reż.George P. Cosmatos i Mad Max pod Kopułą Gromu, reż. George Miller, George Ogilvie – okej, może nie są to najlepsze filmy, ale je uwielbiam. W młodości pochłaniałam dzieła ze Stallone’em, Schwarzeneggerem, Gibsonem i resztą mięśniaków. Sentyment do tych filmów pozostał we mnie do dziś, ale współczesne akcyjniaki jakoś nie robią na mnie aż takiego wrażenia. Albo to ja dojrzałam, albo filmy straciły pazura.
  5. Brazil, reż. Terry Gilliam – nie jest to może mój ulubiony film Gilliama, ale z pewnością jeden z tych, które wryły się w moją pamięć na długie lata. Mocno zarysowane (a może i przerysowane) postacie, gęsty klimat, fabuła, którą wcale nie tak łatwo śledzić. Uwielbiam tę dziwaczność światów reżysera. Co więcej, miałam kiedyś okazję porozmawiać z nim osobiście o jego filmach. I wiecie co? Jest dokładnie taki, jak mi się wydawało.

Filip Pęziński (1992)

  1. Powrót Batmana, reż. Tim Burton – wciąż najciekawsza, najoryginalniejsza i najbardziej intrygująca odsłona filmowych ekranizacji komiksów o Batmanie. Mroczna antybaśń o odrzuceniu i samotności. Wizualny popis, muzyczny majestat, aktorski bestiariusz.
  2. Candyman, reż. Bernard Rose – wybitny przedstawiciel horroru. Film, który doskonale łączy elementy grozy zakorzenione w miejskiej legendzie o tytułowym Candymanie ze społecznym zacięciem godnym Jordana Peele’a. Wspaniałe zdjęcia, wybitna ścieżka dźwiękowa.
  3. Obcy 3, reż. David Fincher – zagadką pozostaje dla mnie brak powszechnego uznania dla tego filmu. Debiut Davida Finchera (który sam zresztą woli o tej produkcji nie rozmawiać) to fatalistyczne, pełne zła, mroku i braku nadziei dzieło doskonale zamykające największą trylogię w historii science fiction.
  4. Miasteczko Twin Peaks: Ogniu krocz ze mną, reż. David Lynch – w środkowym rozdziale swojego tryptyku o życiu i śmierci Laury Palmer David Lynch oddaje głos ofierze, pokazując wydarzenia znane z serialu z perspektywy właśnie Laury, a nie lokalnego społeczeństwa. Tym razem zatem nastolatka nie jest dziewczyną, która prosiła się o śmierć, ale skrzywdzoną jednostką, która wołała o pomoc. Boleśnie smutna rzecz. A przy tym sugestywne i nieoczywiste rozszerzenie mitologii świata Twin Peaks.
  5. Psy, reż. Władysław Pasikowski – rok 1992 był rokiem mrocznym, co wyraźnie widać w powyższych tytułach, więc zamknijmy to zestawienie tytułem nie mniej pesymistycznym, ale za to lokalnym. Psy Władysława Pasikowskiego to zasłużenie absolutna klasyka polskiego filmu i po 32 latach wciąż doskonałe kino sensacyjne.

Tomasz Raczkowski (1994)

  1. Szatańskie tango, reż. Béla Tarr – monumentalne dzieło slow cinema, jedna z najlepszych adaptacji literatury na kinowy ekran i legendarny film, przed którego metrażem drżą nawet doświadczeni kinomani. Tak się składa, że być może najsłynniejszy film Béli Tarra ma tyle lat co ja – czyli w tym roku stuknęła mu równa trzydziestka. Idealny pretekst do kolejnego kinowego seansu.
  2. Pulp Fiction, reż. Quentin Tarantino – w 1994 roku Pulp Fiction mógł uchodzić w mainstreamowym kinie za awangardę, a zwycięstwo filmu Tarantino nad którymś-z-kolorów Kieślowskiego w Cannes uchodziło za skandal. Dziś to już prawie nobliwy klasyk, który ani nie szokuje, ani nie razi tak jak kiedyś komiksową konwencją. Pozostaje jednak świetnym, żywiołowym miszmaszem gatunków i gadulstwa, którego trudno nie kochać.
  3. Skazani na Shawshank, reż. Frank Darabont – jeśli to ulubiony film kinowych normików, to chcę być kinowym normikiem. Adaptacja opowiadania Stephena Kinga w reżyserii Franka Darabonta to wzorzec złotego środka w kinie – jest trochę do pośmiania się, trochę do popłakania, są klarowne historie bohaterów i ich przemian oraz odpowiednia dawka akcji. Dziś to już film kultowy i jeden z najzacniejszych reprezentantów jakże zacnego rocznika ’94.
  4. Chungking Express, reż. Wong Kar-Wai – najbardziej „popowy” film Wong Kar-Waia, ujmujący hitowym soundtrackiem i wspaniale prostą, ale subtelną historią obyczajową. Do tego wysmakowane miejskie kadry i pamiętne linijki dialogowe. Jeśli jakiś film miałby być kwintesencją kina najntisów, przyspieszającej globalizacji i spleenu pokolenia X, tracącego wiarę w wielkie idee, to byłby właśnie Chungking Express.
  5. Leon Zawodowiec, reż. Luc Besson – z perspektywy czasu na kultowym filmie Luca Bessona trochę kładą się cieniem wątpliwe moralnie inspiracja autora, ale nie zmienia to faktu, że z punktu widzenia filmowego rzemiosła to kawał kina – świetny kryminał obyczajowy, który konfrontuje świetnego protagonistę z jeszcze świetniejszym schwarzcharakterem, zapewniając zarówno kilogramy rozrywki, jak i sporo emocji.

Jędrzej Paczkowski (1999)

  1. Matrix, reż. rodzeństwo Wachowskich- ikoniczne sceny i dialogi z Matrixa towarzyszą nam od tak dawna i doczekały się na tyle dużej liczby parafraz i nawiązań, że trudno dziś spojrzeć na film Wachowskich świeżym okiem. Zawsze znajdzie się też ktoś, kto stwierdzi, że eXistenZ czy Mroczne miasto podjęły podobną tematykę w ciekawszy sposób. A jednak, w przeciwieństwie do swoich niezliczonych naśladowców (nie mówiąc już o rozczarowujących sequelach), pierwszy Matrix wciąż się broni – zarówno spójną wizją świata przedstawionego, jak i sprawnym połączeniem filozoficznych podtekstów z czystą kinową frajdą.
  2. Magnolia, reż. Paul Thomas Anderson – wczesne arcydzieło Paula Thomasa Andersona. Reżyser popisuje się tu swoją inscenizacyjną maestrią, ale nawet na moment nie traci z oczu bohaterów. Niby zadłuża się stylistycznie u Roberta Altmana (Magnolię polecam w ramach podwójnego seansu z Na skróty), ale zarazem mówi własnym, oryginalnym głosem. Magnolia może się poza tym pochwalić jedną z najlepszych sekwencji otwierających w historii kina.
  3. Toy Story 2, reż. John Lasseter, Ash Brannon, Lee Unkrich – pierwsze Toy Story przetarło wprawdzie szlak, ale dopiero sequel pokazał w pełni, na jaki poziom potrafią się wznieść magicy z Pixara. Toy Story 2 zachowuje cały urok i humor oryginału, ale pod tą kolorową powierzchnią kryją się całkiem poważne refleksje o strachu przed starością i przemijaniem (czyli wątki doprowadzone później do perfekcji w kolejnej odsłonie serii). Lata mijają, a cykl Toy Story to wciąż szczytowe osiągnięcie Pixara.
  4. Prosta historia, reż. David Lynch – David Lynch inny niż zwykle, a jednak wciąż jedyny w swoim rodzaju. Surrealistyczną grozę zastępuje tu surrealistyczny humor, a zamiast eksploracji mroków ludzkiej psychiki dostajemy ciepłą i wzruszającą opowieść o przebaczeniu i godzeniu się ze światem. Czasem nie potrzeba w kinie więcej niż facet przemierzający Amerykę kosiarką.
  5. Blair Witch Project, reż. Daniel Myrick, Eduardo Sánchez – możecie się śmiać, że to nie film, tylko marketingowy konstrukt; że kampania promocyjna okazała się ostatecznie ciekawsza od samej produkcji. Zgodzę się, że Blair Witch Project raczej nie miałby racji bytu w innym momencie niż przełom tysiącleci – co nie znaczy, że sam film nie ma nam nic do zaoferowania. To w końcu jeden z niewielu horrorów found footage, w których mockumentalna estetyka jest czymś więcej niż efektownym dodatkiem. Groza narasta tu stopniowo, niemal niedostrzegalnie – z kolei trzymana przez bohaterkę kamera wideo okazuje się dla niej jedynym mechanizmem obronnym, „odrealniającym” ogarniającą ją paranoję. Nawet jeśli nie przekonuje nas sama poetyka found footage, nie możemy jednak zanegować wpływu, jaki Blair Witch Project wywarł na kino grozy w kolejnych latach.

Łukasz Homziuk (2000)

  1. Spragnieni miłości reż. Wong Kar-Wai – ponadczasowe arcydzieło Wong Kar-Waia pozostaje jednym z najpiękniejszych filmów o miłości i bodaj największym popisem mistrzostwa stylu Hongkończyka: nigdy wcześniej ani nigdy później deszcz, papierosowy dym i eleganckie suknie nie prezentowały się na kinowym ekranie tak pięknie, a bezczelne slow motion nie miało takiej siły rażenia.
  2. Możesz na mnie liczyć, reż. Kenneth Lonergan – 16 lat przed oscarowym Manchester by the Sea Kenneth Lonergan nakręcił ten nieco zapomniany, a naprawdę wielki film. To rzecz o odnajdywaniu w sobie sensu życia, głęboko wgryzająca się w psychikę osób z rozbitych rodzin. Zachwycają Laura Linney i Mark Ruffalo występujący w godnych wszystkich nagród rolach siostry i brata, a także wybitny scenariusz iskrzący się od soczystych dialogów świetnie wyważonych pomiędzy dramatem i komedią.
  3. Billy Elliot, reż, Stephen Daldry – rozczulająca opowieść o pogoni za marzeniami pomimo stereotypów i kłód rzucanych pod nogi, ale też – a może przede wszystkim – przejmujący obraz rodzinnej miłości, której podstawą musi być wola wzajemnego zrozumienia. Czy to w gruncie rzeczy tylko prosty wyciskacz łez? Możliwe, ale zrobiony tak znakomicie, że choćbym nie wiem jak się opierał, łzy i tak pojawią się na policzkach.
  4. Harmonie Werckmeistera, reż.  Béla Tarr, Ágnes Hranitzky – mistrzowski film Béli Tarra, o którym pisanie przychodzi mi z trudem, ale doskonale pamiętam wielkie wrażenie, jakie na mnie zrobił. Piękne, hipnotyzujące czarno-białe kadry, a na nich mieszkańcy węgierskiego miasteczka mierzący się z czymś nowym: tajemniczym, fascynującym, ale złowieszczym. Czy to jeszcze małomiasteczkowy realizm, czy już koszmarny sen?
  5. Gladiator, reż. Ridley Scott – lata mijają, a film Ridleya Scotta wciąż świetnie się broni. To wprawdzie bardzo konwencjonalna opowieść, ale wymierzona z niemal perfekcyjną precyzją. Wielkie hollywoodzkie widowisko, które zachwyca warsztatowym mistrzostwem w każdej dziedzinie – do takich produkcji wraca się z czystą przyjemnością.

Mary Kosiarz (2004)

  1. Przed zachodem słońca, reż Richard Linklater  – mało kto jest w stanie tak poruszyć mnie minimalizmem, z  pozoru niewidocznymi detalami jak Richard Linklater w trylogii Before. Historia Celine i Jessego zajmuje w moim sercu szczególne miejsce, dlatego wprost nie mogło jej zabraknąć w dzisiejszej piątce.
  2. Harry Potter i Więzień Azkabanu, reż. Alfonso Cuarón – wybór dość oczywisty, biorąc pod uwagę moją niesłabnącą miłość do tej serii. Więzień Azkabanu otworzył zupełnie nowy, mroczny, dojrzalszy rozdział w ośmiofilmowej sadze, zrywający poniekąd ze słodyczą i ciepłem obecnym w dziełach Columbusa. Trójka nie dość, że pojawiła się w kinach w roku mojego urodzenia, to do dziś pozostaje moją ulubioną ekranizacją powieści Rowling.
  3. Terminal, reż. Steven Spielberg – jeden z pierwszych filmów z Tomem Hanksem, jakie udało mi się zobaczyć, i jeden z nielicznych, który mogę oglądać bez końca. Główny bohater – zagubiony wśród kompletnie obcych ludzi, zmuszony do przeorganizowania właściwie całego życia do lotniskowej przestrzeni – towarzyszył mi w dzieciństwie niezliczoną ilość razy i pozostał jedną z bardziej sentymentalnych produkcji z Hanksem.
  4. Iniemamocni, reż. Brad Bird – obchodzący w tym roku swoje 20. urodziny i wciąż jeden z najlepszych filmów animowanych Pixara jest dla mnie produkcją wręcz świętą. W dzieciństwie wykupiłam chyba nielimitowany dostęp do seansów Iniemamocnych, bo wciąż dokładnie pamiętam żale moich rodziców, którzy od czasu do czasu pragnęli zobaczyć na ekranie kogoś innego, oprócz Pana Iniemamocnego, Elastyny i Edny Mode. Jeżeli miałabym wskazać jedną z pierwszych filmowych obsesji, jakich nabawiłam się jako dziecko, animacja Brada Birda z pewnością znalazłaby się w honorowym top 3.
  5. Pamiętnik, reż. Nick Cassavetes – polecę sentymentem i odrobiną sztampowości, jednak ponadczasowy romans z Rachel McAdams i Ryanem Goslingiem nigdy mi się nie znudzi i z powrotem przywołuje wspomnienia z dzieciństwa, kiedy z wypiekami na twarzy po raz pierwszy oglądałam adaptację Sparksa ze starszą siostrą. Choć dla Allie i Noaha nie istniały problemy ważniejsze niż miłość, a sam koncept storytellingu był – delikatnie mówiąc – przesłodzony, gdyby nie udział w Pamiętniku, kariery McAdams i (przede wszystkim) Goslinga z pewnością nie byłyby w tym samym miejscu, co dzisiaj.
REDAKCJA

REDAKCJA

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA