search
REKLAMA
Analizy filmowe

JESIENNA SONATA. Duet Liv Ullmann i Ingrid Bergman

Tomasz Raczkowski

16 grudnia 2018

REKLAMA

Kino Ingmara Bergmana miało kobiecą twarz. Wybitny reżyser wielokrotnie budował swoje opowieści wokół bohaterek płci żeńskiej, nawet jeśli projektował na nie swoje własne obsesje i przeżycia. Aktorką, która prawdopodobnie najmocniej utożsamiła się z Bergmanowskimi obsesjami i pozostaje najważniejszą z twarzy jego twórczości, jest Liv Ullmann. Norweżka zagrała u twórcy Siódmej pieczęci, jak się zdaje, najważniejsze role w swojej karierze, okazując się przy tym idealnym ucieleśnieniem psychologicznej intensywności jego filmów. W 1978 roku Ullmann spotkała się w dziele szwedzkiego mistrza z inną aktorską legendą, Ingrid Bergman. Efektem współpracy tercetu Bergman-Ullmann-Bergman jest Jesienna sonata. Film ten jest jednym z wielu znakomitych przykładów nakręconego przez Bergmana kina skoncentrowanego na kobietach, oprócz standardowej dla niego jakości oferującego unikatowy duet aktorski dwóch spośród największych kobiet, jakie stanęły kiedykolwiek przez kamerą filmową.

Jesień Bergmana

Jesienna sonata powstała w szczególnym okresie dla Ingmara Bergmana, bo pod koniec jego przymusowej emigracji ze Szwecji. Skonfliktowany z władzami po aferze podatkowej reżyser zrealizował film w Norwegii, przy udziale kameralnej, kilkunastoosobowej ekipy, wracając po bardziej rozbudowanym Jaju węża do zamkniętych, niemal teatralnych przestrzeni. Scenariusz filmu powstał kilka lat wcześniej z myślą o Ingrid Bergman, z którą współpracę – spotkanie dwóch szwedzkich znakomitości – twórca planował od ponad dekady. Kooperacja dwóch legend o nazwisku Bergman nie układała się najlepiej, ale ostatecznie ów pod wieloma względami historyczny projekt doszedł do skutku i od czterech dekad możemy podziwiać efekt ich artystycznego spotkania.

Film z 1978 roku to jeden ze sztandarowych i najbardziej uznanych obrazów Bergmana z późnego okresu jego twórczości. Jesienna sonata ciąży wyraźnie ku estetycznemu minimalizmowi i redukcji formalnych środków na rzecz umieszczenia punktu ciężkości na psychologicznej oraz aktorskiej płaszczyźnie dzieła. Po raz kolejny również Bergman wraz z operatorem Svenem Nykvistem wykorzystują taśmę kolorową, co wyraźnie odróżnia późny etap ich współpracy od sztandarowych, czarno-białych dokonań z lat 60. W Jesiennej sonacie twórcy bardzo powściągliwie wykorzystują wizualną sferę filmu, dążąc do estetycznego minimalizmu. Wysublimowana warstwa estetyczna dyskretnie podkreśla alienację postaci, ale od kreacji znaczeń bardziej uwypukla te wprowadzone przez dramaturgię. Optyka odbioru tego filmu jest więc ustawiona zdecydowanie na dynamikę charakterologiczną, dla której finezyjne, zdyscyplinowane zdjęcia tworzą podatny grunt.

Dramat napisany przez Bergmana jest dziełem oszczędnym stylistycznie, bardzo skoncentrowanym na wymiarze psychologicznym – nie tyle pobudza percepcję widza, ile stwarza przestrzeń dla głównych aktorek, które decydują o całościowej jakości filmu. Sam Bergman zauważał, że Jesienna sonata jest poniekąd wyrazem stopniowego kostnienia jego stylu, będąc filmem „w stylu Bergmana” bardziej niż autentycznie kreatywnym owocem jego wizjonerstwa. Choć Jesienną sonatę trudno określić jako nieudaną, być może coś w takim postrzeganiu rzeczywiście się kryje – nie jest to film tak angażujący jak najwybitniejsze dokonania filmowca z Uppsali, w pewnym sensie faktycznie „klasyczny” w sensie zamykania się Bergmana we własnej konwencji, która staje się już dość przewidywalna. Tak naprawdę blisko tu już do teatralnego ascetyzmu ostatniego (telewizyjnego) okresu twórczości reżysera Persony; jednak jest to wciąż dzieło intrygujące, w którym – wobec pewnej zachowawczości autora – na szczególną uwagę zasługują wysiłki Ingrid Bergman i Liv Ullmann.

Trzy kobiety

Jesienna sonata to kameralna, ale intensywna opowieść o skomplikowanej relacji matki z córką. Ta pierwsza – światowej sławy pianistka – przybywa w odwiedziny do domu córki, żyjącej cicho w norweskiej parafii wraz z mężem, pracującym tam jako pastor. Grana przez Ingrid Bergman Charlotte, dojrzała kobieta opłakująca śmierć kolejnego męża, pierwszego szoku doświadcza, gdy odkrywa, że w domu jej córki i zięcia mieszka też jej młodsze dziecko – niepełnosprawna Helena (w tej roli Lena Nyman, znana m.in. z dyptyku Jestem ciekawa… Vilgota Sjömana), którą Charlotte niegdyś umieściła w ośrodku, a którą grana przez Liv Ullmann starsza córka Eva postanowiła w końcu przygarnąć pod swój dach. Charlotte doświadczy jeszcze większego szoku, gdy w końcu Eva zdobędzie się na wypowiedzenie dręczącego ją przez całe życie żalu i negatywnych uczuć w stosunku do matki.

Jako narrator opowieści zasygnalizowany jest Viktor, mąż Evy, jednak tak naprawdę cały film zbudowany jest wokół trzech kobiet – Charlotte, Evy oraz Heleny. Męska postać obserwatora wprowadza jedynie krytyczny dystans do narracji, w której nie mamy dostępu do myśli bohaterek, a jedynie do ich bezpośrednich zachowań i wypowiedzi. Viktor jako narrator sugeruje brak dostępu do wewnętrznego życia którejkolwiek z kobiet, czyniąc z widza obserwatora czegoś, co naprawdę trudno jest zrozumieć, jeśli się tego nie doświadczyło. W tej kwestii Jesienna sonata oferuje studium psychologiczne oparte na przesłankach, wskazując na niemożliwość dotarcia do najgłębszych poziomów odczuwania bohaterek oraz konieczność zgody na zapośredniczenie interpretacji ich przeżyć przez bezpośrednie wyrazy tego życia wewnętrznego.

Avatar

Tomasz Raczkowski

Antropolog, krytyk, entuzjasta kina społecznego, brytyjskiego humoru i horrorów. W wolnych chwilach namawia znajomych do oglądania siedmiogodzinnych filmów o węgierskiej wsi.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA