NAJLEPSZE filmy NETFLIKSA w 2021 roku
Na początku 2021 roku Netflix wlał w serca większości miłośników filmu mnóstwo nadziei. Oto przecież amerykański gigant streamingowy zapowiedział w styczniu, że co tydzień będzie prezentował premierę sygnowaną słynną już literką „N”. Otrzymaliśmy imponującą listę tytułów z głośnymi nazwiskami reżyserów oraz aktorów, którzy mieli stać za ogłoszonymi produkcjami. Rok po tych obietnicach wiemy, że Netflix dotrzymał słowa. Dzięki ogromnemu zróżnicowaniu gatunków platforma zapewniła rozrywkę, po którą zwykliśmy wybierać się do kin (przypomnę, że te były zamknięte do końca maja 2021 roku). Wśród kilkudziesięciu produkcji każdy mógł więc znaleźć coś dla siebie. Oto lista filmów Netfliksa, które w moim odczuciu były w 2021 roku najlepsze.
Mitchellowie kontra maszyny, reż. Michael Rianda
Mitchellowie kontra maszyny miał mieć swoją kinową premierę we wrześniu 2020 roku. Po niezadowalających wynikach finansowych filmu Tenet Christophera Nolana Sony postanowiło sprzedać animację Phila Lorda i Christophera Millera Netfliksowi. Streamingowy gigant wyłożył na tę produkcję ponad 100 milionów dolarów. Czy było warto? Z perspektywy widzów na pewno. Mitchellowie kontra maszyny to jedna z najlepszych familijnych animacji z 2021 roku. Świeża, energetyczna, zwariowana opowieść o ekscentrycznej rodzinie, która musi uratować świat i ludzkość przed inwazją zbuntowanych robotów (w tym sprzętów RTV, AGD i wszystkich innych urządzeń, które łączą się z Internetem za pośrednictwem wi-fi). Debiut Michaela Riandy olśniewa audiowizualną oprawą, inteligentnym scenariuszem, świetnymi postaciami, tempem, humorem i licznymi nawiązaniami do popkultury. Na uwagę zasługuje tu również dubbing. Właściwie nie można nic zarzucić jego polskiej wersji, ale ta oryginalna z Olivią Colman „w roli” Pal robi piorunujące wrażenie. Mitchellowie kontra maszyny to rozrywka z najwyższej półki, której wszyscy w tych dziwnych i trudnych czasach potrzebowaliśmy.
Szczyt bogów, reż. Patrick Imbert
Szczyt bogów to kolejna animacja w moim zestawieniu. Tym razem jednak przeznaczona raczej dla widzów dorosłych. Film Patricka Imberta to jednocześnie subtelna i imponująca pod względem wizualnym adaptacja kilkutomowej mangi autorstwa Jiro Taniguchiego i Baku Yumemakury. Charakteryzujący się dość prostą, ale mądrze poprowadzoną narracją Szczyt bogów jest odą do górskiej wspinaczki i próbą wyjaśnienia niewytłumaczalnej dla wielu ludzi niebezpiecznej pasji zdobywania kolejnych szczytów. Patrickowi Imbertowi udaje się stworzyć ekscytujący i intensywny obraz, którego powstanie w formie live-action byłoby najpewniej niemożliwe. Szczyt bogów wzbudza emocje również za sprawą wspaniałej ścieżki dźwiękowej. Z jednej strony majestatyczna, z drugiej eteryczna muzyka Amina Bouhafy idealnie pasuje do fotorealistycznych, surowych i bezlitosnych obrazów stanowiących tło tej fascynującej opowieści. Francuska produkcja to jedna z ukrytych perełek 2021 roku.
tick, tick… Boom!, reż. Lin-Manuel Miranda
Skoro już mowa o podążaniu za pasją, a nawet o pewnego rodzaju od niej uzależnieniu, to warto wspomnieć o innym filmie Netfliksa, a więc tick, tick… Boom! w reżyserii Lina-Manuela Mirandy. Ta prosta, ale też niezwykle przyjemna produkcja podąża za Jonathanem Larsonem (Andrew Garfield) w jego staraniach o zyskanie sławy poprzez wystawienie sztuki na deskach teatru broadwayowskiego. Tick, tick… Boom! to musical o musicalu w ramach musicalu i kolejny po np. Rocketmanie Dextera Fletchera niesztampowy, wciągający biopic. Film Mirandy to kawał solidnego kina wypełniony chwytliwymi utworami muzycznymi pchającymi fabułę do przodu. Myślę, że najwięcej frajdy z tej produkcji będą mieć przede wszystkim fani teatru muzycznego, chociaż ci mniej obeznani w temacie również powinni nieźle się bawić i nieraz z przyjemnością tupać nóżką do świetnie wykonanych piosenek Larsona.
Zemsta rewolwerowca, reż. Jeymes Samuel
Pozostańmy jeszcze na moment przy filmach, których głównym celem jest dostarczanie odbiorcom rozrywki. Do takich produkcji należy bowiem zaliczyć Zemstę rewolwerowca. Chociaż na pierwszy rzut oka obraz Jeymesa Samuela może przywodzić na myśl twórczość Quentina Tarantino, to brytyjski debiutant ewidentnie powinien popracować nad spójnością prezentowanych treści, aby móc być w przyszłości do autora Django (2012) porównywany. Nie oznacza to bynajmniej, że Zemsta rewolwerowca to kino złe. Wręcz przeciwnie! To napakowany akcją i humorem dziki western z ciekawymi kreacjami Jonathana Majorsa, Idrisa Elby, Reginy King, Lakeitha Stanfielda, Zazie Beetz i Delroya Lindo. Chociaż mógłbym posłużyć się eufemizmem i nazwać debiut Samuela eklektycznym, to jednak należy otwarcie przyznać, że ten film to po prostu jeden wielki bałagan. Najdziwniejsze w tym wszystkim jest jednak to, że ten bałagan naprawdę nieźle się ogląda.
Psie pazury, reż. Jane Campion
Po czerpiącym garściami ze spuścizny Dzikiego Zachodu filmie Jeymesa Samuela przyszedł czas na niejednoznaczny antywestern w reżyserii Jane Campion. Psie pazury to z pewnością jedna z najważniejszych produkcji 2021 roku, a także właściwie murowany kandydat do Oscara w wielu kategoriach. Poetycki, duszny i owiany tajemnicą dramat psychologiczny rozpisany na czterech aktorów, w którym Campion z niezwykłą wręcz precyzją prowadzi widza przez etapy bezwzględnej gry o dominację. Pełen emocji, pięknych pejzażów Montany (którą zagrała Nowa Zelandia), niepokojącej muzyki Jonny’ego Greenwooda i fantastycznych występów Cumberbatcha, Plemonsa, Dunst i Smita-McPhee film Psie pazury to proste, acz wyrafinowane dzieło i najlepsza rzecz od Jane Campion od 1993 roku, czyli premiery Fortepianu.
The Hand of God, reż. Paolo Sorrentino
22 czerwca 1986 roku podczas ćwierćfinałowego meczu Mistrzostw Świata pomiędzy Argentyną i Anglią Diego Armando Maradona skierował piłkę do siatki przeciwnika ręką. Nieprzepisowo zdobyty gol został uznany, a strzał Argentyńczyka określono „ręką Boga”. Bramka Maradony (a 4 minuty później jeszcze jedna) pozwoliła reprezentacji Albicelestes awansować do półfinału zawodów, a następnie zdobyć Mistrzostwo Świata. „Ręka Boga” uratowała również życie pewnego 16-letniego Neapolitańczyka. Dziś ten człowiek jest jednym z najbardziej znanych włoskich reżyserów. Nazywa się Paolo Sorrentino. Jeżeli chcecie dowiedzieć się, w jaki sposób Maradona uratował Paola, a także jak wyglądała młodość tego twórcy, koniecznie sprawdźcie jego ostatnie dzieło pod tytułem, a jakże, The Hand of God. To fascynujący, piękny, bardzo osobisty, intymny film przesiąknięty miłością do Neapolu, rodziny, życia i kina.
7 więźniów, reż. Alexandre Moratto
Po kilku popularnych produkcjach Netfliksa na koniec coś niszowego, ale równie interesującego. 7 więźniów jest thrillerem społecznym i miał swoją premierę na Festiwalu Filmowym w Wenecji. Opowiadając o nastolatku szukającym pracy i lepszego, miejskiego życia, który wpada w sidła handlarzy ludźmi, Alexandre Moratto potrafi rewelacyjnie budować napięcie. Podejmuje tematy różnorakiej korupcji i w perfekcyjny sposób prezentuje wielowymiarowych i moralnie złożonych bohaterów. Zaledwie 34-letni reżyser nie potrzebuje do tego metafor, fabularnych twistów lub innych sztuczek, przez co 7 więźniów ogląda się momentami jak kino dokumentalne. Dodaje to filmowi Brazylijczyka jeszcze bardziej niepokojący charakter.
Jakie inne filmy Netfliksa z 2021 roku uważacie za najlepsze? Jakie tytuły polecilibyście zarówno mnie, jak również innym czytelnikom? Koniecznie dajcie znać w komentarzach!