REKLAMA
Szybka piątka
Najlepsze oryginalne SERIALE NETFLIXA
Które seriale Netflixa polecamy wam najbardziej? Sprawdźcie!
REKLAMA
Właściwie co tydzień na platformie Netflix pojawia się kolejna oryginalna serialowa produkcja – dziś są już ich dziesiątki. My tymczasem w nowej odsłonie „Szybkiej piątki” wymieniamy naszych dotychczasowych faworytów. Sprawdźcie, jakie tytuły warto według nas obejrzeć.
Filip Pęziński
- Sense8 – w moim odczuciu nie tylko najlepsza produkcja Netflixa, ale też jeden z najlepszych seriali XXI wieku. W znakomitym formacie wymyślonym przez siostry Wachowskie spotkały się ze sobą rewelacyjny pomysł wyjściowy, znakomita realizacja i świetne scenopisarstwo, które czyni serial tak samo emocjonującym, wzruszającym, co i zabawnym. Wszystko dopełnione charyzmatyczną obsadą i pięknym manifestem na rzecz społeczności LGBT. Wybitna rzecz.
- Stranger Things – kolejny serial ze stajni amerykańskiego króla streamingu, który zadaje kłam teorii, że produkcje Netflixa nie potrafią wejść na określony poziom. Stranger Things to rzecz o tyle wyjątkowa, że stanowi po prostu idealny blockbuster, ale zamknięty w formule kilkuodcinkowych sezonów.
- Wiedźmin – dużo hejtu spotkało ten tytuł, w moim odczuciu zupełnie niesłusznie. Może wynika to z mojej niewielkiej znajomości zarówno świata Sapkowskiego (oprócz serialu znam polski film, pierwszy zbiór opowiadań i odrobinę trzeciej części popularnej serii gier), jak i gatunku fantasy, ale nie mam problemu z nazwaniem Wiedźmina najbardziej intrygującym, ciekawym i wciągającym hard fantasy od czasu Władcy Pierścieni Jacksona i pierwszych sezonów Gry o tron.
- Sex Education – zabawny, mądry, wciągający i przede wszystkim potrzebny serial. Jeden z hitów Netflixa, który bez wątpienia na to miano zasłużył. Po trzecim sezonie pokochałem ten serial całym sercem, ale już dwa pierwsze to rozrywka na bardzo wysokim poziomie.
- Atypowy – gdybyście mieli wytłumaczyć komuś, co oznacza popularne angielskie słowo wholesome, to wystarczy pokazać kilka odcinków Atypowego. Absolutnie uwielbiam ten ciepły, mądry i wzruszający format, który zachował wysoki poziom do samego końca produkcji.
Łukasz Budnik
- Gambit królowej – ależ mnie zachwyciła ta historia, zdjęcia, oddanie realiów dawnych lat i przede wszystkim Anya Taylor-Joy w roli głównej. Mam nadzieję, że zapewnienia Scotta Franka, że pierwszy sezon stanowił zamkniętą całość, okażą się prawdą, bo Gambit królowej to serial świetnie dopięty, od A do Z opowiadający historię Beth Harmon, jednej z najciekawszych bohaterek ostatnich lat. Szkoda byłoby zatrzeć dobre wrażenie.
- After Life – autorskie dzieło Ricky’ego Gervaisa to perfekcyjna mieszanka komedii i dramatu, wypełniona świetnym humorem, wieloma celnymi spostrzeżeniami i miejscami emocjonalnie rozkładająca na łopatki. Z niecierpliwością czekam na trzeci sezon.
- Sex Education – trzeci sezon, który w tym miesiącu zadebiutował na Netfliksie, przypomniał mi, jak wielką radość czerpię z oglądania przygód uczniów z Moordale. Znakomicie obsadzony, zabawny, wzruszający, poruszający niezmiernie ważne kwestie i mówiący o nich w lekki, przystępny sposób. Cieszę się, że już zamówiono czwarty sezon!
- Dark – jeden z najlepiej napisanych i dopiętych seriali, z jakimi miałem styczność. Zmuszający do ciągłego myślenia, do maksimum wykorzystujący koncept podróży w czasie, wręcz absurdalnie dobrze obsadzony. Każdy odcinek pochłaniał całą uwagę.
- Nawiedzony dom na wzgórzu – myślałem, czy umieścić tu Mindhuntera, czy może Stranger Things, ostatecznie postawiłem na serial Mike’a Flanagana. Z wierzchu horror, tak naprawdę poruszająca opowieść o rodzinie, gdzie największą przyjemność czerpie się z oglądania relacji między rodzeństwem a rodzicem i przepracowywania traumy. Bardzo dobra rzecz.
Marcin Kempisty
- Dark – nie dość, że włodarze Netflixa nie ciągnęli tej produkcji w nieskończoność, tylko pozwolili twórcom zakończyć ją w najlepszym momencie, to jeszcze otrzymaliśmy fenomenalne, poruszające emocjonalnie widowisko o zmaganiach z potęgą czasu i nieuchronnego przeznaczenia. A za casting to już w ogóle należą się brawa na stojąco!
- BoJack Horseman – koń, jaki jest, każdy widzi. Długimi fragmentami depresyjny, niemalże nihilistyczny, a przy tym piekielnie inteligentny i zabawny tak, jak mogą być zabawne żarty, gdy stoi się na skraju życiowej przepaści. Fenomenalne dzieło, które przy okazji przywróciło serialom animacje i chęć do opowiadania o świecie przy pomocy kreski i koloru.
- Mindhunter – mroczna opowieść o ciemności w ludzkich duszach. Mówi o zwyrodniałych seryjnych mordercach, a jednocześnie próbuje w nich dostrzec iskry człowieczeństwa. A tak już na poważnie: Fincher, dawaj ten trzeci sezon.
- GLOW – oczywiście można się zachwycać stroną realizacyjną tego serialu, ale mnie przede wszystkim kupił on świetnie napisanymi kobiecymi bohaterkami. Widać w nich pasję, zaangażowanie, wolę walki, ale jednocześnie dojmujący smutek, że przyszło im funkcjonować w tak niesprawiedliwie zbudowanym systemie. Szkoda, że zakończono ten serial przed finałowym sezonem.
- American Vandal – czyli jak zrobić głupi żart z modnych dokumentów, a jednocześnie opowiedzieć o naprawdę poważnych kłopotach, z jakimi przyszło się zmagać młodszej części widowni.
REKLAMA