search
REKLAMA
Felietony

ANDREW GARFIELD był NAJLEPSZYM Spider-Manem, ale…

Andrew Garfield to najlepszy Spider-Man? Tak, choć jest pewien haczyk.

Filip Pęziński

10 grudnia 2021

REKLAMA

Niższa półka #15: Kto jest najlepszym Spider-Manem?

Podczas ostatniej redakcyjnej burzy mózgów na tapecie pojawiła się propozycja tekstu, w którym jeden z redaktorów broniłby tezy, że konkretny odtwórca roli Spider-Mana (a było ich w aktorskich filmach kinowych trzech) był tym najlepszym. Chętnie zgodziłem się napisać taki tekst, bo na tak postawione pytanie jestem w stanie udzielić dość jednoznacznej odpowiedzi: najlepszym Spider-Manem był Andrew Garfield. Całość rozbija się jednak, jak zwykle, o szczegóły – i o tych poniżej.

Zacznijmy od uporządkowania faktów. Jak wspomniałem we wstępie, trzech aktorów wcieliło się do tej pory w Spider-Mana na wielkim ekranie. Pierwszym z nich był oczywiście Tobey Maguire, który miał zaszczyt tę kultową rolę odgrywać w trzech Spider-Manach Sama Raimiego. Pierwszy reboot marki w postaci dwóch Niesamowitych Spider-Manów Marca Webba przyniósł nam casting Andrew Garfielda. Aktualnie rolę jednego z ulubionych superbohaterów świata odgrywa Tom Holland, którego Spider-Man jest częścią Kinowego Uniwersum Marvela i pojawił się nie tylko w dwóch solowych filmach o tej postaci (już 17 grudnia w trzecim), ale też w ostatniej odsłonie Kapitana Ameryki i dwóch częściach Avengers.

Teraz chciałbym przedstawić moje kryteria oceny poszczególnych pretendentów. Uważam, że na tę kultową postać składają się trzy aspekty: Peter Parker publicznie, Peter Parker w relacjach z najbliższymi i Spider-Man jako superbohater.

A zatem zacznijmy od Tobeya Maguire’a. Sam Raimi wyraźnie wychował się na klasycznych komiksach o Spider-Manie z lat 60. i na nich wzorował, przenosząc przygody bohatera na wielki ekran. Mamy tu zatem archetypowego wręcz nerda z przedmieść, który stara się łączyć naukę z pracą w przerysowanej redakcji i życiem herosa walczącego z galerią złoczyńców stworzonych przez Stana Lee i Steve’a Ditko (wyjątkiem pozostaje Venom, ale Raimi nigdy nie chciał tej postaci w swoich filmach). I muszę przyznać, że w sportretowaniu tego naiwnego i pogardzanego przez rówieśników nerda Maguire nie miał póki co sobie równych. To Peter Parker wyjęty z klasycznych zeszytów o Człowieku-Pająku. Niestety, tak on, jak i scenarzyści niezbyt dobrze radzili sobie w budowaniu tej postaci jako np. partnera Mary Jane (cały wątek miłosny to najsłabszy i najbardziej wymuszony element trylogii), ale też Spider-Mana. Pierwszej kinowej interpretacji herosa brakuje luzu, wygadania, czerstwych żartów. Gdy Peter Parker Tobeya Maguire’a zakładał maskę, stawał się bezbarwnym obrońcą Nowego Jorku.

Reboot z Andrew Garfieldem w roli tytułowej zaproponował odświeżone podejście do historii Spider-Mana. Dużo elementów bazowało na serii komiksowej Ultimate Spider-Man, która przenosiła postać w realia XXI wieku. Z drugiej strony Webb mocno postawił na wątek romantyczny w klasycznym ujęciu licealnej miłości Petera i Gwen. Peter w interpretacji Garfielda i Webba był dużo bardziej cool (jeździł nawet na deskorolce), potrafił zawalczyć o swoje i wyraźnie nie godził się z rolą szkolnego popychadła (nawet jeśli – przynajmniej na początku pierwszego filmu – nim był). W konsekwencji udało się stworzyć dużo ciekawszą i pełnowymiarową postać, ale Parker Garfielda – szczególnie w ujęciu publicznego wizerunku bohatera – bywał po prostu dupkowaty. Znakomicie za to wypadł jego Spider-Man. Był dokładnie tak sarkastyczny i błaznowaty jak pierwowzór, działał i poruszał się w sposób idealnie odwzorowujący jego zachowania z komiksu. Nawet kostium (ten z sequela) był zdecydowanie najbliższy oryginału. Andrew Garfield bez wątpienia był najlepszym Spider-Manem.

Trzecim i póki co ostatnim filmowym Peterem Parkerem jest oczywiście Tom Holland. To pierwszy ekranowy Spider-Man, który działa w ramach dzielonego z innymi bohaterami uniwersum i jako taki spotyka na swojej drodze np. członków Avengers. Często zresztą krytycy tej interpretacji postaci podnoszą zarzut, że Holland jest bardziej Iron Boyem aniżeli Spider-Manem. Ja jednak do nich nie należę i bardzo doceniam fakt, że Spider-Man w końcu stał się częścią szerszego świata bohaterów Marvela. W końcu podobnie działał ten komiksowy. A jeśli chodzi o samą postać? Twórcom sprawnie udało się uczynić tę postać ciekawym przedstawicielem pokolenia Z. Peter Parker Hollanda jest bardziej gamoniowaty i nerdowaty niż Parker Garfielda, ale za to budzi natychmiastową sympatię i jest bardzo sprawnym protagonistą w przeciwieństwie do postaci kreowanej przez Maguire’a. Świetnie też radzi sobie jako Spider-Man, który również pozostaje postacią niezwykle wygadaną i często stawiającą na humor. Szkoda tylko, że praktycznie – z wyjątkiem Spider-Man: Homecoming – odbija się od wielkiego eventu do wielkiego eventu, przez co traci swój urok przyjaznego Pajęczaka z sąsiedztwa.

A zatem chociaż lubię wszystkie filmowe interpretacje historii Spider-Mana i odgrywających go aktorów, to nie mam problemu ze wskazaniem tak najlepszego ekranowego Petera, czyli Toma Hollanda, jak i najlepszego ekranowego Spider-Mana, czyli Andrew Garfielda. A koniec końców Tobey Maguire i tak zajmuje w moim sercu najważniejsze miejsce, bo to filmy Sama Raimiego chłonąłem jako kilkunastoletni chłopak.

(Gdybyśmy tylko mieli szansę porównać tych trzech Spider-Manów w ramach jednego filmu…)

Filip Pęziński

Filip Pęziński

Wychowany na "Batmanie" Burtona, "RoboCopie" Verhoevena i "Komando" Lestera. Miłośnik filmów superbohaterskich, Gwiezdnych wojen i twórczości sióstr Wachowskich. Najlepszy film, jaki widział w życiu, to "Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj".

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA