Publicystyka filmowa
Najlepsze FILMY 2021 roku. Ranking czytelników
Czytelnicy wybrali najlepsze filmy 2021 roku – zapraszamy do zapoznania się z wynikami!
2021 rok był dla kinematografii jak jazda na rollercoasterze. Z jednej strony otwarcie kin w połowie roku umożliwiło wreszcie wyświetlanie filmów (w tym kilku wcześniej przekładanych) na dużym ekranie, z drugiej zaś kolejne wytyczne rządu (m.in. limity osób) związane z pandemią koronawirusa i jej nasileniem spowodowały, że duża liczba produkcji miała swoje premiery wyłącznie na platformach streamingowych. 2021 był zatem rokiem eksperymentów, testowania różnych sposobów wyświetlania i dystrybucji filmów.
Był wreszcie jednocześnie okresem nadziei i jej utraty, względnego powrotu do popandemicznej normalności, a także rzeczywistością podobną do tej z 2020 roku. Niezależnie od wszystkich wymienionych wyżej aspektów rok 2021 obfitował w wiele interesujących, oszałamiających, a także dziwacznych premier filmowych
Serdecznie dziękujemy za każdy spośród prawie 4 tysięcy oddanych głosów, które pozwoliły nam przedstawić wam ranking najlepszych filmów 2021 roku czytelników film.org.pl. Zapraszamy do zapoznania się z wynikami głosowania! Koniecznie dajcie znać, na jakich miejscach znajdują się wasi faworyci i czy cieszy was zdobywca Złotego Kraba czytelników! Porównajcie również wasz ranking z naszymi wczorajszymi redakcyjnymi wyborami.
Uwaga! W nawiasie za tytułem filmu znajduje się procent zdobytych głosów przez daną produkcję.
20. Mitchellowie kontra maszyny (1,5%)
To był fenomenalny rok dla pełnometrażowych animacji. Premierę miały aż dwa filmy Disneya, najnowsza produkcja Pixara, a na dodatek Netflix nie próżnował i zachwycił świat zwariowaną rodzinką Mitchellów. Marząca o byciu filmowcem Katie oraz jej szaleni rodzice i zdziwaczały brat to animowany odpowiednik Griswoldów z komediowej serii W krzywym zwierciadle – wydają się trochę głupawi i niezdarni, ale zdolni są do wielkich czynów. Motywem przewodnim jest tu technologia i sztuczna inteligencja, a także zagrożenia z nią związane, ale Mitchellom niestraszna jest nawet robotyczna apokalipsa. Film debiutantów Michaela Riandy i Jeffa Rowe’a ma zachwycającą animację, powalającą muzykę Marka Mothersbaugha i humor, dzięki któremu do dziś razem z 5-letnią córką cytuję fragmenty dialogów.
Petarda! [Dawid Myśliwiec]
19. Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni (1,6%)
Pierwszy azjatycki superbohater w Marvel Cinematic Universe zaliczył prawdziwe wejście smoka. Nie dość, że Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni w Stanach Zjednoczonych był drugim najbardziej kasowym filmem roku (globalnie było ciut gorzej, ale wciąż w top 10), to jeszcze jako postać okazał się interesującym dodatkiem do i tak już bogatego wachlarza superbohaterów MCU. Mamy tu imponujące sceny walki (sekwencja w autobusie robi wrażenie!), dużo niewymuszonego luzu i humoru, a także świetną aktorską chemię pomiędzy Simu Liu i Awkwafiną. Wisienką na torcie są tu występy azjatyckich legend ekranu – Michelle Yeoh i Tony’ego Leunga, dla którego jest to pierwszy hollywoodzki film i anglojęzyczna rola.
Shang-Chi to bez wątpienia jeden z lepszych blockbusterów minionego roku. [Dawid Myśliwiec]
18. Cruella (1,6%)
Nie obiecywałem sobie zbyt wiele po filmie Craiga Gillespiego – i myślę, że widzów takich jak ja było znacznie więcej. Pomysł na spin-off opowiadający o jednej z kultowych „złolek” Disneya wydawał mi się cokolwiek pokraczny, ale Emma Stone po raz kolejny dowiodła, że ma w sobie nieprawdopodobny ekranowy magnetyzm i aktorską wszechstronność. W tym nietypowym origin story obserwujemy narodziny Cruelli jako przyszłego postrachu wszystkich dalmatyńczyków – młodociana buntowniczka zamienia się w ekstremalnie ambitną projektantkę mody, która nie cofnie się przed niczym, by stać się legendą. Cruella to jedno z przyjemniejszych filmowych zaskoczeń i „sleeper hitów” 2021 roku.
[Dawid Myśliwiec]
17. Ostatni pojedynek (1,7%)
Sir Ridley Scott lubi w ostatnich latach serwować widzom swoiste filmowe dwupaki – w 2017 roku na świat wypuścił Obcego: Przymierze i Wszystkie pieniądze świata, a w roku 2021 odbyły się premiery dwóch kolejnych jego filmów, Domu Gucci i Ostatniego pojedynku.
O ile produkcja o jednym z najsłynniejszych domów mody spotkała się z mieszanymi recenzjami, o tyle rozgrywający się w średniowiecznej Francji dramat historyczny oceniany jest bardzo wysoko. I słusznie – jest to bowiem majstersztyk nie tylko dramaturgiczny, ale i aktorski. Jodie Comer udowadnia, że należy do absolutnej światowej czołówki, natomiast Matt Damon i Adam Driver potwierdzają swą znaną już od lat jakość. Wartością dzieła Scotta jest też motyw przewodni – gwałt na kobiecie i jej walka o sprawiedliwość. Zachwycająca jest też scena tytułowego ostatniego pojedynku – to bez wątpienia jedna z najmocniejszych filmowych sekwencji minionego roku. [Dawid Myśliwiec]
16. Nomadland (1,8%)
Nomadland to największy zwycięzca ubiegłorocznej gali oscarowej.
Film Chloé Zhao zdobył trzy statuetki w najważniejszych kategoriach. Chociaż do dziś jestem zdania, że inne tytuły i reżyserzy zasłużyli na złotego rycerza dużo bardziej, to nie potrafię odmówić autorce Nomadland umiejętności pięknego, kontemplacyjnego, pobudzającego ciekawość odbiorcy snucia opowieści o sprawach ważnych, choć w sumie mało filmowych. Koczownicze życie współczesnych nomadów jest raczej tematem dla kina dokumentalnego i Chinka doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Umiejętnie bowiem balansuje na pograniczu fabuły i dokumentu, w czym pomagają reżyserce zarówno naturszczycy (prawdziwi nomadzi), jak również doskonała Frances McDormand. [Przemysław Mudlaff]
15. Palm Springs (1,9%)
O tym, że Andy Samberg jest geniuszem komedii, wiedzą choćby fani serialu Brooklyn 9-9 albo widzowie Saturday Night Live. Partnerująca mu w Palm Springs Cristin Milioti, znana z Jak poznałem waszą matkę i wielu innych telewizyjnych produkcji, wciąż na swoje nazwisko pracuje, ale w wyreżyserowanej przez Maxa Barbakowa komedii romantycznej udało jej się stworzyć z Sambergiem jedną z najfajniejszych par tego gatunku w ostatnich latach. Będąc wariacją na temat Dnia świstaka, Palm Springs świetnie ogrywa znany schemat, jednocześnie stając się bardzo aktualnym komentarzem na temat uczuciowych perypetii współczesnych trzydziestolatków.
Jest świeżo, zabawnie i – co najważniejsze – niebanalnie. [Dawid Myśliwiec]
14. Free Guy (2,0%)
Jedno z największych, pozytywnych zaskoczeń minionego roku. Film, który zapowiadał się jako kolejny generyczny blockbuster przytłoczony przez wszechobecne CGI, okazał się niezwykle fajnie zaplanowaną, przemyślaną i pełną ciepła produkcją. Świetna zabawa ze wzruszającą puentą i jedno z najlepszych przeniesień poetyki gry na wielkim ekranie. Czekam na sequel! [Filip Pęziński]
13. Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera (2,3%)
Choć Snyder przesadził z metrażem – z tych czterech godzin wciąż można by było usunąć przynajmniej jedną bez większej straty dla całości – to stworzył o kilka klas lepszą wersję Ligi niż to, co w 2017 roku można było oglądać w kinach.
Wreszcie możemy polubić tych bohaterów, uwierzyć w ich współpracę i cieszyć się stroną audiowizualną, scenami akcji i jednym z najlepszych fragmentów kina superbohaterskiego, a więc Flashem cofającym czas. [Łukasz Budnik]
12. Zielony rycerz. Green Knight (2,5%)
Legendy arturiańskie to temat mocno eksploatowany przez kino, ale i wciąż zachowujący potencjał nowych odczytań. To, jak płodnym materiałem mogą być średniowieczne mity rycerskie, udowodnił w zeszłym roku David Lowery w Zielonym Rycerzu – reinterpretacji klasycznej historii o Gawainie podejmującym w imieniu Króla Artura zakład z tajemniczym przybyszem. Kompilując różne wersje legendy i dokonując na jej tkance licznych cięć i przesunięć, Lowery stworzył fascynującą, wizyjną impresję, z której wyławiać można kolejne znaczenia – mroczną baśń o stawaniu się rycerzem, przewrotną opowieść o kreowaniu męskości i jej etosu, grę z narracjami, w końcu ekologiczną metaforę.
W wysmakowanym wizualnie filmie Lowery’ego wszystkie te elementy współegzystują, zaplatając w nierzetelnej narracji i wizyjnych pasażach. Studio A24 po raz kolejny dostarczyło wyjątkowe doświadczenie – świeże i stymulujące. [Tomasz Raczkowski]
11. Psie pazury (2,6%)
Niespieszny tok opowieści, piękne plenery Nowej Zelandii, fenomenalni aktorzy oraz wybitna reżyserka Jane Campion za sterami to przepis na filmowy sukces. Choć losy rodziny Burbank toczą się powoli, to przez nieco ponad dwie godziny oglądamy jej rozkład, a wszystko za sprawą Phila, który jest niczym dobrze naostrzony nóż – tnąc każdego, kto nieopatrznie zbliży się do niego zbyt blisko. Zaskakujące jest, że cały dramat rozgrywa się na zbliżeniach, gdy widzimy przerażoną Rose, która zaczyna pić, albo George’a, który przy kolejnych obelgach ze strony brata nie jest w stanie robić nic poza wbijaniem wzroku w ziemię.
Dla jednych to będzie najnudniejszy film w historii kinematografii, dla mnie to prawdziwa perełka wypełniona po brzegi emocjami i nie mniej emocjonującym finałem. Prawdziwa filmowa petarda! [Gracja Grzegorczyk-Tokarska]
10. Ostatniej nocy w Soho (2,6%)
Intrygujące, świetnie zagrane kino, ze szczególnym wskazaniem na sceny osadzone latach w 60., będące audiowizualnym mistrzostwem (scena tańca, muzyka!). Wright nie uniknął potknięć – wciąż nie jestem w 100% przekonany do ostatnich kilkunastu minut – ale stworzył na tyle interesującą atmosferę i bohaterów (wspartych znakomitą obsadą, Anya Taylor-Joy i jej charyzma to materiał na osobny tekst), że jestem w stanie przymknąć oko na błędy i cieszyć się tym stylowym, oryginalnym kinem. [Łukasz Budnik]
09. Legion samobójców. The Suicide Squad (2,7%)
Porównywanie Legionu samobójców Gunna z tym z 2016 roku byłoby znęcaniem się nad tym drugim. Twórca Strażników Galaktyki stworzył o wiele lepszy film, co wynika zapewne z jego namacalnej sympatii dla tytułowej grupy. Energiczne, błyskotliwe, okraszone typowym dla Gunna, lubianym przeze mnie humorem, ze świetnym soundtrackiem i wciągającymi scenami akcji. [Łukasz Budnik]
08. Sound of Metal (2,9%)
Doskonałe pierwszo- i drugoplanowe role, niesamowita praca dźwiękowców, mądra i przemyślana reżyseria oraz intrygujący temat to największe atuty mojego pierwszego w 2021 roku filmowego objawienia. Sound of Metal to kino, którego się nie spodziewasz, o które nie prosisz, ale które dostajesz i skupiasz na nim przez długi czas wszystkie swoje myśli.
Ileż to dni po seansie chodziłem z tym Rubenem w swojej głowie! Ileż to razy zastanawiałem się, co ja zrobiłbym na jego miejscu. Czy byłbym w stanie zaakceptować swoją niepełnosprawność? Jak wiele bym dla tego poświęcił? To filmy pokroju Sound of Metal nazywa się małym-wielkim kinem. [Przemysław Mudlaff]
07. Nie czas umierać (3,1%)
Po licznych preprodukcyjnych i polockdownowych zawirowaniach piąty i ostatni film o Jamesie Bondzie o twarzy Daniela Craiga w końcu zawitał do kin na całym świecie. To bardzo godne otwarcie sezonu blockbusterów w nowym, covidowym świecie i świetne zamknięcie ery Craiga jako agenta 007. Nie czas umierać to film zgrabnie żonglujący konwencją serii i emocjonalnymi wymogami współczesnych blockbusterów. Przednia zabawa. [Filip Pęziński]
06. Ojciec (3,1%)
Jeden z najbardziej wstrząsających obrazów ostatnich lat, a przy tym film przecież tak szalenie kameralny i „zwykły”. Konwencja, w której historię cierpiącego na demencję, tytułowego ojca poznajemy z jego perspektywy i podobnie jak on tracimy zmysły, wątki, pamięć, czyni ten tytuł tak wyjątkowym. Wybitny Anthony Hopkins. [Filip Pęziński]
05. Nie patrz w górę (3,8%)
To najbardziej obszerny film McKaya, i nie mam na myśli średnicy nadlatującej komety, która wkrótce zniszczy Ziemię. Jasne, Nie patrz w górę przestrzega nas przed nawarstwiającymi się problemami tego świata. Ale zamiast przyjmować moralizatorski ton i grozić paluszkiem, McKay przyjmuje uniwersalną narrację i podaje ją w przystępnej, satyrycznej formie. Krytyka i piętnowanie ludzkich wad wychodzi mu nad wyraz dobrze, pomimo że w konsekwencji całość pozostawia nas z uciążliwym, noworocznym kacem. [Tomasz Ludward]
04. Obiecująca. Młoda. Kobieta (4,4%)
Kiedy człowiek myśli, że w nurcie rape and revenge powiedziano już absolutnie wszystkie, wtedy na scenę (cała na biało) wkracza debiutująca jako reżyserka Emerald Fennell (znana z roli Camilli Parker-Bowles w serialu The Crown) i pokazuje niedowiarkom, że kobiety potrafią robić świetne, mądre, dramatyczne i perfekcyjne aż do bólu kino. To zgrabne połączenie dramatu, czarnej komedii, a momentami nawet komedii romantycznej. Bardzo cieszy, że w końcu w erze po ruchu #metoo głos został oddany nie tylko ofiarom. To zwrócenie uwagi na znacznie szerszy problem – krzywda nie dotyka wyłącznie jednej osoby, a dotyczy wielu innych jednostek, które także doświadczają niesprawiedliwości, seksizmu czy podwójnych standardów.
Oczywiście poza przenikliwym scenariuszem i ostrym jak brzytwa komentarzem społecznym mamy fantastyczne występy aktorskie zarówno pierwszego, jak i dalszego planu. Pozycja wręcz obowiązkowa! [Gracja Grzegorczyk-Tokarska]
03. Na rauszu (4,5%)
Czwórka facetów w średnim wieku postanawia eksperymentować z piciem, dozując sobie dzień w dzień porcję alkoholu. Brzmi jak zajawka rubasznej komedii, zwłaszcza jeśli zestawimy ją z wizytówką filmu, czyli tańczącym na tytułowym rauszu Madsem Mikkelsenem. Film Thomasa Vinterberga oferuje jednak o wiele więcej. Humor w Na rauszu posypany jest gorzką posypką, a „alkoholowy eksperyment” czwórki głównych bohaterów to nic innego jak dość bezradne zmaganie się z kryzysem wieku średniego. W jednym ze swoich najlepszych filmów Vinterberg eksploruje ambiwalencję ułożonego życia Duńczyków z klasy średniej, tworząc wokół niej dynamiczną narrację, która wymyka się zaszufladkowaniu – reżyser patrzy na bohaterów z empatią, ale bez przesadnej wyrozumiałości.
To równocześnie feel good movie, jak i dojmujący dramat obyczajowy, w którym błyszczą wszystkie atuty aktorskie (i taneczne) Mikkelsena. [Tomasz Raczkowski]
02. Spider-Man: Bez drogi do domu (5,4%)
01. Diuna (10,5%)
Sen o Arrakis spełnił się z niemałą nawiązką. Diuna jest piękna, niepokojąca, a wyłaniające się z otchłani pustyni czerwie stanowią realne niebezpieczeństwo, więc ostrożnie stawiajmy każdy krok. Daliśmy się bez reszty wciągnąć w ten misternie odtworzony świat. Sale kinowe pochwaliły się kondycją sprzed pandemii; wydawcy dodrukowali kolejne wydania arcydzieła Franka Herberta. I w przeciwieństwie do młodego Paula Atrydy, znającego swoją przyszłość, my musimy czekać w niepewności na kontynuację widowiska od Denisa Villeneuve’a i ufać, że ta nadejdzie bez znaczącego opóźnienia. [Tomasz Ludward]
