search
REKLAMA
Plebiscyt

Najlepsze POLSKIE FILMY XXI wieku! Ranking czytelników

Oto wyniki głosowania czytelników!

REDAKCJA

11 listopada 2024

REKLAMA

30. „Listy do M.” (2011)

Okres świąt to czas magiczny, w którym dzieją się różne cuda. Dałem się przekonać na seans polskiej komedii romantycznej, która okazała się być świetnym filmem. Bawiłem się znakomicie, historia mnie zaangażowała, bohaterowie nie byli mi obojętni, a przy piosenkach zdarzyło mi się radośnie tupać nogą do ich taktu. Na twarzy zamiast grymasu zniesmaczenia zagościł uśmiech, który trzyma mnie do teraz. Listy do M. to nie jest kino ambitne, ale też nie stara się takim być. To typowy feel good movie ze świetnym klimatem, na który o dziwo mam ochotę iść jeszcze raz. W okresie świątecznym pozycja obowiązkowa. Jednak dobrze się czasami pomylić. [Szymon Pająk, fragment recenzji]

29. „Jesteś Bogiem” (2012)

Najgłupszym zarzutem, jaki słyszałem, jest to, że Jesteś Bogiem nie próbuje wytłumaczyć, jaki jest popkulturowy fenomen Paktofoniki. Ten zespół to coś więcej niż nędzna popkulturka – to oddanie stanu umysłu młodzieży końca lat 90., ich społecznego nieprzystosowania i braku pomysłów na to, co potem. Brzmi znajomo? Nie potrzeba tutaj dogłębnej analizy warstwy tekstowej utworów, bo ta muzyka intuicyjnie działa na ludzi wchodzących w dorosłość. Paktofonika to ulica, zgnieciona pod nogami puszka po piwie i ostatni papieros z kolegą, który za kilka dni wyjeżdża do Wielkiej Brytanii na budowę. Dzieło Leszka Dawida, choć daleko mu do ideału, oddaje ten klimat nieźle, nie bawiąc się w łopatologiczną socjologię, robi nawet więcej – zwraca wiarę w to, że w Polsce o dobrych scenariuszach się nie zapomina. [Jakub Koisz, fragment recenzji]

28. „Jestem mordercą” (2016)

Jeden z najlepszych polskich kryminałów ostatnich lat – między innymi dlatego, że oparty na prawdziwej historii seryjnego mordercy, a nie grafomańskiej książce seryjnego pisarza. Dojmujący, naturalistyczny film Macieja Pieprzycy pod wieloma względami przypomina mi wyśmienitą Zagadkę zbrodni Joon-ho Bonga. Jestem mordercą to portret beznadziei PRL-u, wciągającego śledztwa zmagającego się z systemem prostego milicjanta, a także odczarowanie mrocznej legendy Wampira z Zagłębia, który najprawdopodobniej był tylko kozłem ofiarnym. [Katarzyna Kebernik]

27. „Kariera Nikosia Dyzmy” (2002)

Jacek Bromski, wraz ze scenarzystą Tomaszem Kępskim, w 2002 roku wskrzesił postać Nikodema Dyzmy z powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza, tyle że zrobił to po swojemu. W ten sposób Nikodem stał się Nikosiem o ufarbowanego na rudo twarzy Cezarego Pazury. Cały film został zrobiony na modłę głupiej komedii i do dzisiaj ubolewam, że wielu widzów wyłącznie tak postrzega ten, naprawdę udany, obraz. Bromski jednak wiedział, co robi, nie bez powodu Kariera Nikosia Dyzmy jest kolorowa, głośna, wulgarna i pełna roznegliżowanych kobiet. To doskonale oddaje klimat polskiej polityki przełomu XX i XXI wieku, która była i niestety wciąż jest niewyszukana i ordynarna. [Krzysztof Połaski, fragment zestawienia]

26. „Chce się żyć” (2013)

Inspirowany prawdziwymi wydarzeniami obraz niesprawiedliwości i ignorancji świata, widziany oczami młodego Mateusza cierpiącego na porażenie mózgowe. Bohatera obserwujemy od maleńkości – jego walkę o godność, zrozumienie, prawo do przyziemnych przyjemności i udowodnienie, iż mimo panujących w świadomości jego opiekunów przekonań bez trudu jest w stanie komunikować się z otoczeniem. Dzieło Macieja Pieprzycy bezsprzecznie zawdzięcza swoją obecność pośród najlepszych rodzimych filmów fabularnych przełomowej, niezwykle wymagającej roli Dawida Ogrodnika, który z dbałością o każdy detal i niesłychaną wrażliwością wszedł w skórę i umysł swojego bohatera i dokonał przy tym jednej z największych transformacji aktorskich w polskim kinie ostatnich lat. [Mary Kosiarz]

25. „Testosteron” (2007)

Siedmiu aktorów stworzyło siedem zapadających w pamięć postaci. Dwóch reżyserów stworzyło jeden rewelacyjny film! Strona techniczna stawia Testosteron w jednym rzędzie z produkcjami zachodnimi, doganiając światowe standardy jakości wykonania. Gag goni gag, śmieszne teksty lecą jeden za drugim, niczym serie z karabinu, bez czasu na zmianę magazynka! Ze śmiechu można dostać zadyszki, a gdy film się kończy, chciałoby się jeszcze! [Rafał Donica, fragment recenzji]

24. „Katyń” (2007)

Katyń nie jest Szeregowcem Ryanem. Nie jest też Listą Schindlera. Krytyka, jaka spotkała ten film Wajdy, często odnosiła się do braku uniwersalizmu, jaki charakteryzuje kino popularne, do fasadowych charakterów, jakimi okazali się bohaterowie, do bogojczyźnianego klimatu, który wylewa się z kadrów. Wajda chciał jednak osiągnąć coś zgoła innego – chciał przywołać emocje, uczucia, wartości i potrzeby tych, którzy wówczas walczyli i umierali. Z Bogiem na ustach, z pamięcią o Ojczyźnie, z czytelnie zdefiniowanym Honorem. Typowi bohaterowie romantyczni pogodzeni ze swym losem, ale widzący jednocześnie celowość swej śmierci. Jeśli przyjmiemy tę optykę, Katyń może nabrać nowych barw. Nie do przecenienia jest również diametralna zmiana klimatu opowieści w ostatnich minutach – nostalgia zamienia się w brutalny realizm. To z pewnością jedne z najbardziej wstrząsających obrazów wojny w historii kina. [Rafał Oświeciński, fragment artykułu]

23. „Plac Zbawiciela” (2006)

Rzeczywistość tym straszniejsza bywa od koszmaru, że nie da się z niej wybudzić, ani od niej uciec, choćby nie wiem jak się tego chciało. Zdarza się jednak również tak, że jedno i drugie nie różni się od siebie niczym. Plac Zbawiciela to jeden z wybitnych utworów polskiego kina, nadający sformułowaniu „realizm” zupełnie nowy wymiar. Nie jestem w stanie przywołać w swej pamięci żadnego obrazu, który był dla mnie równie trudnym kinowym przeżyciem. [Przemysław Brudzyński, fragment recenzji]

22. „Miasto 44” (2014)

Film Jana Komasy bierze na tapet temat wdzięczny, ale i niezwykle trudny do ukazania na ekranie. Szczególnie patrząc na to, jak mocno sprawa powstania dzieli polskie społeczeństwo. Reżyser pokazuje powstanie warszawskie jako zryw wywołany nie przez niezłomnych bohaterów, ale młodych, lekkodusznych, śmiertelnych ludzi, którzy w większości zasilali powstańcze szeregi. I to jest największą siłą Miasta 44. Komasa opowiada o powstaniu, rezygnując z nadmiernego patosu, nie uderzając w martyrologiczne tony. Wyrwał powstanie ze sztywnych ram historii i uwspółcześnił, przybliżając tym samym temat młodszej, szczególnie szkolnej publice, która z tematem zapozna się w inny sposób niż z beznamiętnych kart podręczników historii. Mimo wszystko Komasa nie bawi się w rozliczanie historii, nie obarcza bohaterów winą za wydarzenia ani nie składa im laurów. Jego zadaniem było przybliżyć widzom ludzkie dramaty. Ukazać powstańców jako ludzi, którzy w obliczu zagłady targani są skrajnymi emocjami. [Maja Budka]

21. „Jack Strong” (2014)

Chociaż historia pułkownika Kuklińskiego jest powszechnie znana i jej zakończenie nie jest żadną tajemnicą, to jednak Pasikowskiemu udało się stworzyć trzymający w napięciu do ostatniej sekundy thriller szpiegowski. To się po prostu chce oglądać! Bardzo sprawne kino. Oczywiście, pojawiają się typowe dla gatunku schematy, ale reżyser wie, co ma w ręku, przez co potrafi z nich umiejętnie korzystać, finalnie tworząc dzieło dla niego wręcz charakterystyczne. [Krzysztof Połaski, fragment recenzji]

20. „Ida” (2013)

Oglądanie filmu Pawła Pawlikowskiego pt. Ida jest ogromną przyjemnością, od początku do samego końca i  uwzględniając wszystkie elementy. W trakcie seansu można się poczuć, jakby wyświetlano nam stary polski film, z tym że w dobrej jakości (o aluzjach formalnych tego obrazu do starych filmów pisano już w niejednej recenzji). W czasie cofniemy się dzięki akcji i formie Idy: filmowa historia rozgrywa się w Polsce lat 60., a przedstawiona została za pomocą czarno-białych zdjęć, długich i wolnych ujęć oraz precyzyjnie zaplanowanym kadrom, dodatkowo okraszona muzyką ze wspominanej „epoki”. Treść i forma współgrają ze sobą. Na myśl przychodzi mi Rewers, gdzie czarno-białe zdjęcia przenosiły nas do Warszawy lat 50. Chociaż w Idzie atmosfera i tempo akcji są oczywiście inne niż w filmie Lankosza. [Ewelina Świeca, fragment recenzji]

19. „PitBull” (2005)

PitBull – przede wszystkim – to rzetelne kino społeczno-obyczajowe, gorzkie w smaku i nieprzyjemne dla oczu. Jest to jednak ten rodzaj niewygody, który odczuć można przy okazji Miasta BogaVery DrakeCześć, Tereska czy Marii łaski pełnej. Twórcy tychże, wśród nich i Patryk Vega, penetrują te rejony struktury społecznej, o których usłyszeć szalenie trudno, bo nie tak wygląda świat, z którym widz chciałby obcować, wychodząc do kina, dla większości będącego mekką rozrywki. Wystarczy, że życie każdemu daje kopa, a cios ten niekoniecznie musi być analizowany poprzez celuloid. Czymże jednak byłoby kino, gdyby proponowało wyłącznie pustą deliberację o problemach błahych, banalnych, powierzchownych? Wrażliwość, z jaką obserwuje gliniarzy Patryk Vega, pozwala poczuć tę wspomnianą niewygodę wynikłą z obcowania z rzeczywistością pozbawioną rozrywkowego sztafażu. Niektórych takie lekko socjalistyczne podejście do tematu może irytować i zniechęcać, lecz Pitbull jest na szczęście pozbawiony trywialnego komentarza, który mógłby w tego typu kinie bardzo drażnić. [Rafał Oświeciński, fragment recenzji]

18. „Pokłosie” (2012)

Mój ulubiony polski film. Dlatego, że jest jednocześnie bardzo polski, mocno zakorzeniony w naszej burzliwej historii i trudnej kulturze, a przy tym świetnie uniwersalny, mocny, stylistycznie nawiązujący do najlepszych europejskich kryminałów. Co wcale nie dziwi, bo Władysław Pasikowski przez całą swoją karierę dał się poznać jako autor, który znakomicie Polskę portretuje, zaciągając przy tym na nią filtr kina zachodniego. Często i regularnie wracam do Pokłosia. Zawsze robi na mnie piorunujące wrażenie. [Filip Pęziński]

17. „Cicha noc” (2017)

Prostota pomysłu, od której reżyser wychodzi, ostatecznie urzeka i porusza. Być może dla wielu widzów to będzie ten tytuł, który po zakończonym seansie siedzi w człowieku niczym zadra, przeszkadzająca i nieprzyjemnie drapiąca od środka, domagająca się przemyśleń. Dla innych być może festiwalowe zachwyty to ledwie wiele hałasu o nic… Jednak ten film to więcej niż dobre aktorstwo i kolejna historyjka o problemach przy świątecznym stole. Cicha noc zdaje się dziełem bardzo intymnym, osobistym. Chropowatym w obrazie i bliskim polskim realiom. Trochę jest w niej artefaktów z przeszłości, całkiem spora graciarnia tego, co jeszcze może się przydać, trochę rodzinnych fotografii, kilka dowodów na to, że życie jest znośne i drugie tyle na to, iż tak naprawdę coś się po drodze zgubiło i przegrało. [Karolina Dzieniszewska, fragment recenzji]

16. „Zimna wojna” (2018)

Zimna wojna

Dzieło bezsprzecznie zasługujące na miano współczesnego klasyka. Zimna Wojna nie bez przyczyny trafiła w końcu do serc odbiorców na całym świecie. To intymna ballada o miłości w wyjątkowo smutnych i beznadziejnych czasach. Paweł Pawlikowski, czerpiący inspirację z historii własnych rodziców, z troską maluje portret dwójki zagubionych introwertycznych artystów, skazanych na wewnętrzną samotność i życie w sprzeczności z własnymi przekonaniami, jedynie w swoich ramionach odnajdujących choć ułamek normalności. Od zespołu ludowego na Mazowszu po paryskie kluby muzyczne, Zula i Wiktor przechodzą długą, skomplikowaną drogę, nie zawsze ramię w ramię, jednak jedno wiedzą na pewno: na jej końcu – dla jednych rozczarowującym, dla innych nieuniknionym – nie pragną nikogo innego oprócz siebie nawzajem. [Mary Kosiarz]

15. „Wołyń” (2016)

Smarzowski nakręcił film ogromnie bolesny, ale przygotowany niezwykle rzetelnie i w jak najlepszych intencjach. Reżyser pragnął rzucić wreszcie światło na sprawy, które przez dekady zamiatane były pod polityczny dywan. Wołyń robi ogromne wrażenie nie tylko ze względu na tematykę, ale też inscenizacyjny rozmach – realizacja scenografii i kostiumów zasługuje na największe uznanie, a duża w tym zasługa całego zastępu ekspertów i konsultantów, którzy dbali o to, by Wołyń przedstawiony został jak najwierniej. Smarzowski zdecydował się w swym najnowszym dziele na zastosowanie technik edycyjnych, które przywołują na myśl Eisensteinowski montaż atrakcji – wielokrotnie w filmie mamy do czynienia z nietypowymi zestawieniami kadrów, elipsami i szybkimi cięciami, które nadają Wołyniowi odpowiednią dla tej historii dynamikę. Reżyserowi należą się brawa za to, że – nie chcąc zrobić kolejnej historyczno-filmowej czytanki – miał w sobie odwagę do pewnych eksperymentów formalnych. [Dawid Myśliwiec, fragment recenzji]

14. „Drogówka” (2013)

Drogówka jest znakomitym filmem, któremu trudno cokolwiek zarzucić. Oczywiście, znajdą się wyklinający Smarzowskiego za brak wyobraźni (albo jej nadmiar) w kwestii portretowania polskiej Policji, że znów sami pijacy, brutale i gwałciciele. Za pesymizm. Za Białego misia. Za te same nazwiska w obsadzie. Ale to się sprawdza, po raz kolejny. Świeża jest natomiast skala, bo po raz pierwszy w karierze twórcy Wesela wychodzimy z chaty, opuszczamy wieś. Lądujemy w stolicy, która jest tak samo swojska, jak tamte miejsca, co niekoniecznie musi się podobać. Ale że jest to Warszawa, bohaterowie chcą być trochę lepsi, bardziej światowi. Intryga też musi przylegać do takiej rzeczywistości, a jej rozwiązanie sprawić, że dowie się o tym cała Polska, a nawet Bruksela. [Krzysztof Walecki, fragment recenzji]

13. „Kler” (2018)

Bardzo duże zaskoczenie i dla mnie, osobiście, lekcja pokory. Przyznam, że nieco dałem ponieść się medialnej wrzawie wytworzonej wokół filmu, jak i pochopnie oceniłem jego trailer, który okazał się mylący. Jeszcze pierwsze trzydzieści minut Kleru utwierdza w przekonaniu, że Smarzowski idzie na dużą łatwiznę. Płonący kościół i trzy kieliszki wódki w jednym z pierwszych ujęć są banalną metaforą tego, co oglądamy na ekranie. Ale potem jest już tylko lepiej. Postacie nabierają wyrazu, ich historie zaczynają wciągać, ich dramaty nagle stają się bardzo ludzkie. Przez jakiś czas widzowie są wodzeni za nos i utwierdzani w błędnych przekonaniach co do zachowań i decyzji filmowych bohaterów. Na koniec mamy porządny, scenopisarski twist, który odwraca nasze przekonania, a Kler wychodzi obronną ręką z pojedynku z bojownikami, którzy filmu nie widzieli, ale są święcie przekonani, że jest albo paszkwilem na kościół, albo filmem w stylu Vegi. [Szymon Skowroński, fragment zestawienia]

12. „Vinci” (2004)

Czy można w Polsce nakręcić solidny film gatunkowy z pogranicza komedii kryminalnej i świetnego heist movie inspirowanego amerykańskim kinem sensacyjnym, nie wpadając przy tym w pułapkę nieudolnej podróbki? Można – gdyby to było niemożliwe, w 2004 roku Juliusz Machulski nie stworzyłby Vinci. Reżyser, bez wahania czerpiąc z dokonań swoich bardziej znanych i utytułowanych kolegów po fachu z Zachodu, zrealizował film oparty na schemacie skoku i poradził sobie z tym doskonale. Dzieło twórcy Seksmisji ma wciągającą, wielowątkową intrygę ze znakomicie wyważonym tempem, perfekcyjnie łączy humorystyczną lekkość z adrenaliną, a dobrze napisane postaci, w które bez trudu weszli choćby Robert Więckiewicz, Borys Szyc czy Marcin Dorociński, przesądzają o tym, że Vinci to jeden z najciekawszych filmów w dorobku Machulskiego. [Dawid Konieczka, fragment plebiscytu]

11. „Poranek kojota” (2001)

Po sukcesie Chłopaków nie płaczą reżyser Olaf Lubaszenko, scenarzysta Mikołaj Korzyński i aktor Maciej Stuhr po raz kolejny połączyli siły i w ciągu roku zrealizowali kolejną kryminalną komedię – Poranek kojota. Ponownie młodzi, kochający, niewinni i prawdziwi bohaterowie zostali wmieszani w świat brudnych interesów. Wydaje się, że Korzyński i Lubaszenko wyraźnie sugerowali zmianę pokoleniową, jaka zachodziła w społeczeństwie, krytykując jednocześnie kapitalistyczne zapędy niektórych biznesmenów starego pokolenia – dokładnie tak, jak w Chłopakach, tak i w Poranku zwycięstwo odnoszą ci, którzy wierzą w siłę miłości i pozwalają jej kwitnąć. Film Lubaszenki jest produktem wielorazowego użytku, który ze swoich wad: namiętnej odtwórczości amerykańskich schematów, drewnianego aktorstwa Michała Milowicza, niesmacznego humoru i widocznej rychłości realizacji – czyni swoje największe atuty, mówiąc niemal wprost: „a weźcie wy wszyscy wrzućcie na luz!” [Szymon Skowroński, fragment plebiscytu]

REDAKCJA

REDAKCJA

film.org.pl - strona dla pasjonatów kina tworzona z miłości do filmu. Recenzje, artykuły, zestawienia, rankingi, felietony, biografie, newsy. Kino klasy Z, lata osiemdziesiąte, VHS, efekty specjalne, klasyki i seriale.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA