Czego baliśmy się w 2021? Najlepsze HORRORY minionego roku
2021 rok był nieco uboższy w produkcje grozy niż 2020, co nie oznacza, że nie mieliśmy okazji obejrzeć kilku perełek. Oto sześć najlepszych horrorów 2021 roku.
Censor
Ten brytyjski horror to prawdopodobnie jeden z najlepszych, jakie było mi dane widzieć w minionym roku, a przeszedł prawie bez echa. Pokazywany najpierw na Nowych Horyzontach, a potem krótko w kinach, to klimatyczny, kameralny film grozy osadzony w w Wielkiej Brytanii lat 80. To czasy dla kina brytyjskiego niezwykłe – era video nasty, kiedy krajowy rynek kaset VHS zalewają brutalne slashery, filmy gore i exploitation. Główna bohaterka, Enid (Niamh Algar), jest filmową cenzorką, a do jej codziennych obowiązków należy właśnie oglądanie tych krwawych produkcji. Gdy pewnego dnia wydaje jej się, że rozpoznaje w jednym z filmów zaginioną przed laty siostrę, jej życie wywraca się do góry nogami. Dotychczas poukładana Enid stopniowo popada w szaleństwo. Censor wpisuje się w obecny w kinie ostatnich lat nostalgiczny nurt retro, doskonale oddając na ekranie klimat lat 80.
Dom nocny
Bohaterką filmu jest Beth (Rebecca Hall), nauczycielka, która właśnie straciła męża (Evan Jonigkeit). Jej ukochany Owen, z zawodu architekt, zastrzelił się na łódce na środku jeziora, nad którym wybudował ich zjawiskowy dom. W tym pięknym domostwie kobieta żyje teraz w samotności, bezskutecznie próbując pogodzić się z niespodziewaną śmiercią męża i, jak to w horrorach bywa, odkrywając zaskakujące fakty z jego życia, które dopiero teraz wychodzą na jaw. Dom nocny to solidna klasyka, ale z twistem – połączenie nadnaturalnego horroru i psychologicznego thrillera wraz z klasyczną historią o nawiedzonym domu, ale w nieco innej odsłonie. Fanów grozy ten film z pewnością zainteresuje i warto go obejrzeć chociażby ze względu na absolutnie rewelacyjną Rebeccę Hall. Aktorka i reżyserka (w 2021 roku debiutowała świetnym dramatem Pomiędzy) kreśli niezwykle sugestywny obraz kobiety w żałobie.
Candyman
Bardzo cenię sobie oryginał Candymana z 1992 roku, więc z tym większym zainteresowaniem obejrzałam nową wersję w reżyserii Nii DaCosty ze scenariuszem mistrza współczesnej amerykańskiej grozy, Jordana Peele’a (Uciekaj!, To my). W ich wersji to film zupełnie inny niż pierwowzór, w centrum historii stawiający czarnoskórych bohaterów, nie białą zbawicielkę. Wątki rasistowskie czy klasowe wybrzmiewają w nowym Candymanie jeszcze silniej. Głównym bohaterem jest fotograf Anthony (Yahya Abdul-Mateen II), który właśnie zamieszkał w dzielnicy Cabrini-Green w Chicago, gdzie wciąż krąży legenda o tajemniczym upiorze. Jeśli jego imię wypowie się pięciokrotnie przez lustrem, pojawia się i zabija tego, kto go przyzwał. Zafascynowany afroamerykańską legendą o czarnoskórym malarzu zhańbionym przez białych, Anthony na własną rękę próbuje odkryć prawdę.
Lamb
Oficjalna polska premiera filmu miała miejsce 31 grudnia, więc ta islandzko-polsko-szwedzka koprodukcja rzutem na taśmę załapała się na moją listę, chociaż jeszcze latem można było ją obejrzeć na festiwalu Nowe Horyzonty. Lamb czerpie po równo z tradycji kina grozy i science fiction, będąc zarazem rodzinnym dramatem, historią o macierzyństwie, psychologicznym thrillerem o izolacji, baśnią, moralitetem o ingerencji człowieka w naturę… Mogłabym tak długo. Pomimo mnogości wątków to film niezwykle kameralny i statyczny niczym islandzkie krajobrazy odludzia, na którym mieszkają bohaterowie filmu – Maria (Noomi Rapace) i Ingvar (Hilmir Snær Guðnason), małżeństwo farmerów opiekujące się stadem owiec. Lamb nie każdemu przypadnie do gustu, bo to film bardzo niepokojący i szokujący obrazami, choć niezwykle oryginalny.
Ciche miejsce 2
Druga część kinowego hitu o rodzinie żyjącej w świecie opanowanym przez mordercze, krwiożercze potwory, zdolne wychwycić najcichszy dźwięk, pozytywnie zaskakuje. Sequele rzadko dorównują pierwowzorowi, jednak tutaj udało się utrzymać napięcie z pierwszej części i w interesujący, niebanalny sposób rozwinąć fabułę. Do sukcesu serii przyczynia się świetne aktorstwo – rewelacyjna Emily Blunt w roli Evelyn Abbott, głównej żywicielki rodziny po śmierci Lee (John Krasinski) w pierwszej części, oraz Millicent Simmonds i Noah Jupe w rolach jej dzieci. To poruszający horror pełen autentycznych wzruszeń z poruszającą historią o rodzinie – must-see dla tych, którym podobała się pierwsza część.
Park rozrywki
Choć został nakręcony w 1973 roku, a swoją krajową premierę miał w 1975, ten zapomniany film George’a A. Romero przez lata był uznawany za zaginiony. Dopiero w 2017 roku taśma 16 mm została odnaleziona, wówczas przeprowadzono także rekonstrukcję filmu. Oficjalna amerykańska premiera miała miejsce dwa lata później, ale do Europy, w tym do Polski, Park rozrywki zawitał dopiero w 2021 roku. To krótka, bo trwająca nieco ponad 50 minut filmowa metafora starości i podeszłego wieku. I chociaż czasem jest nazbyt oczywista, to bez wątpienia przerażająca. Romero uczynił swoim bohaterem staruszka (Lincoln Maazel), który spędza dzień w tytułowym parku rozrywki, gdzie starych ludzi ignoruje się i poniża. To film z pogranicza kina grozy i thrillera psychologicznego, bardzo oryginalny i wart uwagi.