search
REKLAMA
Recenzje

CICHE MIEJSCE 2. Ostrożnie stawiaj kroki

Ciche miejsce 2 nie dostarcza wielu odpowiedzi. John Krasinski wie, że zainteresowanie widza rośnie proporcjonalnie z liczbą zadawanych pytań.

Maciej Niedźwiedzki

5 czerwca 2021

ciche miejsce 2
REKLAMA

Ostrożnie stawiaj kroki. Echem dla przypadkowo złamanej gałązki może być gruchot rozrywanego na pół kręgosłupa. Nieszczęśliwie popchnięty kamyczek i czas pożegnać się z życiem. Nigdy nie podnoś głosu, bo zamilkniesz na wieki. Niemowlak w prowizorycznym nosidełku jest jednocześnie nadzieją na lepsze jutro i tykającą bombą. Jedno słodkie chlipnięcie może być wyrokiem śmierci. John Krasinski w Cichym miejscu 2 dalej eksploruje gatunkowy horror na swój szczególny sposób. Wielość audiowizualnych bodźców zastępuje przeciąganym z premedytacją oczekiwaniem. Puenty kolejnych sekwencji mają mniejsze znaczenie niż konsekwentne budowanie nastroju. Ciche miejsce 2 nie dostarcza wielu odpowiedzi. John Krasinki wie, że zainteresowanie widza rośnie proporcjonalnie z liczbą zadawanych pytań.

Zanim jednak ruszymy w drogę z Evelyn Abbott (Emily Blunt) i trójką jej dzieci, reżyser powróci do dnia, kiedy tajemnicze istoty zaatakowały Ziemię. Rozbudowany prolog to nieustające budowanie suspensu. Piknik, bejsbolowy mecz lokalnej juniorskiej drużyny, rodzinne spotkania, spokojne małe miasteczko, w którym wszyscy znają się po imieniu. Idylliczna atmosfera zostaje rozdarta przez przecinający niebo, otoczony ogniem, obiekt. Otwierająca film retrospekcja w pewnym stopniu zaspakaja ciekawość. Wiemy już, jak wszystko się zaczęło. O sile Cichego miejsca 2 świadczy jednak to, że Krasinski jest bardzo oszczędny w wyjaśnianiu dlaczego, a także to, że nie interesuje go globalna perspektywa i światowy kataklizm. Druga część ma ciągle lokalny charakter i skalę mikro. To opowieść o jednej rodzinie i jednym terytorium.

ciche miejsce 2

W oddali Abbottowie dostrzegają palące się ognisko. Jeszcze gdzieś dalej znajduje się radiowa rozgłośnia. Skądinąd dobiega jakiś sygnał. Gdzieś ciągle może być życie. Na pewno komuś jeszcze udało się gdzieś przetrwać. Oczywiście to ograny repertuar zagrań kina survivalowego i rozpoznane tropy kina apokalipsy. Krasinski jest tego świadomy i odhaczanie kolejnych punktów na mapie nigdy nie staje się istotą jego filmu. Jest nią natomiast różnorodna komunikacja między bohaterami. Nowe sposoby na wyrażanie emocji i na budowanie zaufania. Do zmuszonej do posługiwania się językiem migowym rodziny Abbottów dołącza Emmett (Cillian Murphy), ciągle pogrążony w smutku po stracie żony i dziecka. Przywykł do ciszy, skrytości i wycofania. Dla Abbottów samo przetrwanie to jednak zdecydowanie za mało. Konfrontacja postaw i oswajanie się w ekstremalnych okolicznościach jest dalej równie interesujące jak obcowanie z pozaziemskimi drapieżnikami.

Druga część Cichego miejsca za sprawą przyjętej konwencji to ciągle spora nowość na horrorowym poletku. To nie krzyk, gwałtowny montaż i mrok mają wzbudzać niepokój. Obezwładniająca cisza może być w każdej chwili przerwana przez sprowadzający katastrofę dźwięk. Nieprzerywane cięciami sekwencje usypiają czujność a światło dnia zmusza do nieustannej obserwacji otoczenia. Paradoks, ale utrzymujący puls na odpowiedniej wysokości. To wszystko zdecydowanie rzadziej eksploatowane środki wyrazu i mimo tego, że w większości powtórzone względem poprzednika, nie tracą one na swojej wymowności. W Cichym miejscu 2 ciągle wyczuwalna jest autorska, reżyserska kreska: niekonwencjonalne sposoby kreowania zagrożenia i subtelność w komunikacji z widzami.

John Krasinski kreatywnie eksperymentuje, ale również korzysta z dorobku kina grozy, podążając ścieżkami wydeptanymi przez Ridleya Scotta w Obcym czy Stevena Spielberga w Szczękach. Przerażająca nie jest obecność potworów, ale świadomość, że one mogą czaić się gdzieś w okolicy. Za drzewem, za zakrętem, w cieniu w oddali. Obserwacja istoty z kosmosu wzbudza przede wszystkim ciekowość. Lęk powstaje w naszej wyobraźni i z naszej niewiedzy. Ciche miejsce 2 finalnie pozostawia po sobie satysfakcjonujący niedosyt. Trudno jednak nie odnieść wrażenia, że to historia rozpisana na trylogię. Taka perspektywa uzasadnia moment, w którym reżyser postawił w tej części kropkę.

Maciej Niedźwiedzki

Maciej Niedźwiedzki

Kino potrzebowało sporo czasu, by dać nam swoje największe arcydzieło, czyli Tajemnicę Brokeback Mountain. Na bezludną wyspę zabrałbym jednak ze sobą serię Toy Story. Najwięcej uwagi poświęcam animacjom i festiwalowi w Cannes. Z kinem może równać się tylko jedna sztuka: futbol.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA