Aktorzy, którzy WDALI SIĘ W BÓJKĘ na planie filmowym
Plan filmowy to miejsce pracy reżyserów, kamerzystów, dźwiękowców, aktorów i wielu innych osób zaangażowanych w dość stresujący proces powstawania obrazu kinematograficznego. O konflikt w takim pełnym indywidualności środowisku wcale więc nietrudno. W niniejszym zestawieniu przyjrzę się najpewniej najbardziej skrajnym przypadkom konfliktów w filmowych miejscach pracy. Swoją uwagę skupię bowiem na aktorach, którzy w wyniku przeróżnych nieporozumień względem innych aktorów niemal przemienili filmowy plan w bokserski ring. „Let’s get ready to rumble!”
George Raft kontra Edward G. Robinson („Wysokie napięcie”, 1941)
George Raft oraz Edward G. Robinson byli jednymi z najpopularniejszych aktorów tzw. Złoty Ery Hollywood, którzy swoją rozpoznawalność zawdzięczali przede wszystkim występom w filmach gangsterskich. Poza sławą, a także przerośniętym ego, obu panów łączyło coś jeszcze. Była to słabość do pięknych kobiet, a dokładniej rzecz ujmując do wspaniałej Marlene Dietrich. W 1941 roku ścieżki życia oraz kariery Dietrich, Rafta oraz Robinsona przecięły się na planie filmu Raoula Walsha Wysokie napięcie. Ze względu na fakt, że polskie tytuły zagranicznych obrazów kinematograficznych mają z tymi zazwyczaj albo za wiele, albo niewiele wspólnego, warto wspomnieć, że w przypadku produkcji Walsha rodzime Wysokie napięcie nie tylko celnie oddaje ducha filmu, ale również niejako podsumowuje to, co działo się pomiędzy Raftem a Robinsonem podczas kręcenia do niego zdjęć. Apogeum konfliktu aktorów przypadł na kwiecień 1941 roku. Rzekome nieporozumienia w kwestii dialogów doprowadziły wówczas do dwóch incydentów, z których jeden zakończył się regularną szamotaniną. Ostatecznym dowodem na to, że bójki pomiędzy Raftem a Robinsonem podczas kręcenia Wysokiego napięcia rzeczywiście miały miejsce, są zdjęcia zaproszonego na plan dziennikarza magazynu „Life”, a także list szefa działu prawnego Warner Bros. do Gildii Aktorów Ekranowych (SAG), dzięki której konflikt został zażegnany, a prace nad filmem kontynuowano już bez przeszkód. W liście wspomnianego szefa działu prawnego wskazano, że prowodyrem zajść był George Raft, który – używając niewyszukanego słownictwa – oskarżał Edwarda G. Robinsona o brak profesjonalizmu, a także skarżył się na to, że chociaż w produkcji Walsha ma największą rolę, to w materiałach promocyjnych i na planszy tytułowej pojawia się jako trzeci, po Robinsonie i Dietrich. Po latach do listy powodów szamotaniny dodano zazdrość. Raft wierzył bowiem, że ma w swoim ekranowym partnerze rywala o względy pięknej Marlene. WERDYKT: Edward G. Robinson wygrywa na punkty.
Tom Sizemore kontra Val Kilmer („Czerwona planeta”, 2000)
Trudno jest źle mówić o aktorach, których dziś albo już z nami nie ma (vide Tom Sizemore), albo bohatersko stawili czoło poważnej chorobie (vide Val Kilmer). Prawda jest jednak taka, że jeśli było się u szczytu sławy i wykorzystywało się ją, aby uprzykrzać życie swoim współpracownikom, to raczej wszyscy nie będą nagle miło cię wspominać. Pod koniec XX wieku zarówno Val Kilmer, jak i Tom Sizemore cieszyli się ogromną popularnością wśród publiczności i opinią nieprzyjemnych buców wśród koleżanek i kolegów z pracy. Tom odwalał chore akcje na ciągłym haju, a Valowi do głowy uderzyła woda sodowa. Ciągnie swój do swego, więc panowie zakumplowali się, polubili. Ich dobre relacje uległy jednak znacznemu pogorszeniu. Miało to miejsce na planie Czerwonej planety Antony’ego Hoffmana. Czerwona planeta jest pierwszym i zarazem ostatnim tytułem w filmografii wspomnianego reżysera. Film okazał się bowiem katastrofalną klęską. Zarówno widzowie, jak i krytycy narzekali na to, że produkcja nie wzbudzała właściwie żadnych emocji i napięcia. Jak się później okazało, ich zapasy wyczerpano podczas kręcenia zdjęć. Wszystko za sprawą Toma Sizemore’a i Vala Kilmera, którzy tak bardzo poróżnili się na planie Czerwonej planety, że doszło aż do rękoczynów. Poszło jak zwykle o bzdurę. Val bowiem zdenerwował się na Toma za to, że producenci filmu zapłacili za transport jego sprzętu do ćwiczeń do Australii, gdzie kręcono zdjęcia. Podczas nagrywania Kilmer nawrzeszczał na Sizemore’a, a ten pod wpływem nerwów i być może środków odurzających rzucił w kolegę ponad 20-kilogramowym ciężarem. Chociaż Tom nie trafił nim Vala, to niespodziewany rzut rozjuszył gwiazdę. W rezultacie doszło do bójki, która dodatkowo obnażyła brak doświadczenia reżysera Czerwonej planety. Zamiast rozdzielić rozwścieczonych aktorów i załagodzić spór, Antony Hoffman udzielił im pozwolenia na tę i kolejne bijatyki. Miał tylko jeden warunek. Tom Sizemore pod żadnym pozorem nie mógł bić Vala Kilmera po twarzy. WERDYKT: Remis.
Tom Cruise kontra Rob Lowe („Wyrzutki”, 1983)
Jeżeli wspomniane wyżej pojedynki ze względu na ówczesny status występujących w nich bokserów, przepraszam aktorów, należy rozpatrywać w królewskiej kategorii wagowej, to niniejszy przykład z 1983 roku był pod tym względem potyczką stron wagi co najwyżej koguciej. W 1983 roku Tom Cruise i Rob Lowe dopiero bowiem pukali do bram Hollywoodu. Obaj panowie mieli jednak głębokie przekonanie, że staną się wielkimi gwiazdami kina. Występ u legendarnego Francisa Forda Coppoli jeszcze bardziej pobudził ich nadzieje, przez co plan filmowy Wyrzutków nierzadko przemieniał się w bokserski ring. Jeżeli miałbym wskazać bardziej winnego przerywania zdjęć produkcji Coppoli ze względu na bójki podczas jej nagrywania, to pewnie byłby nim Tom Cruise. Tom od samego początku kariery na pierwszym miejscu stawiał swoje potrzeby. Z jednej strony to nieco egoistyczne podejście z pewnością spowodowało, że aktor ten stracił kilkoro przyjaciół, z drugiej zaś pozwoliło mu przebić się na sam szczyt, na którym jest od wielu, wielu lat. Cruise nie dogadywał się więc z Lowe’em nawet jeszcze przed nagrywaniem Wyrzutków, ponieważ producenci filmu wpadli na pomysł, aby ci dzielili jeden hotelowy pokój. Gdy na planie zdjęciowym Lowe przypadkowo (podobno) za mocno uderzył Cruise’a, ten nie wytrzymał i rzucił się na kolegę. W rezultacie rozpętała się bójka, po której zakończeniu Rob stwierdził, że Tom był gotowy go zabić. WERDYKT: Tom Cruise wygrywa przez TKO.
LL Cool J kontra Jamie Foxx („Męska gra”, 1999)
Męska gra uważana jest przez wielu za jeden z najlepszych filmów sportowych w historii kina. Chociaż doceniam i właściwie lubię produkcję Olivera Stone’a, to nie podzielam tych zanadto pochlebnych reakcji. Fajne w Męskiej grze jest to, że wręcz ocieka on testosteronem. Jak się później okazało, rywalizacja nie dotyczyła jednak wyłącznie postaci, które oglądamy w filmie, ale również wcielających się w nich aktorów. Dokładniej rzecz ujmując: LL Cool J’a oraz Jamiego Foxxa. Początkowe relacje z planu produkcji Stone’a o wszczęcie bójki oskarżały tego drugiego. Wynikało to z faktu, że to właśnie raper pierwszy uderzył Foxxa, a po wymianie kilku razów zadał aktorowi decydujący cios nokautujący. Nowe światło na pojedynek gwiazd rzucił kilka lat później Bill Bellamy, który wyznał, że Foxx wcześniej wielokrotnie rzucał w kierunku LL Cool J’a irytujące uwagi oraz naigrywał się z niego. Bójkę aktorów Męskiej gry zakończyła interwencja policjantów z Miami. WERYDKT: LL Cool J wygrywa przez KO.
Sylvester Stallone kontra Richard Gere („Książęta z Flatbush”, 1974)
Wszyscy fani Sylvestra Stallone’a oraz Richarda Gere’a rwą teraz pewnie włosy z głów i zastanawiają się, jaką u licha rolę w Książętach z Flatbush zagrał niby ten drugi z wyżej wymienionych aktorów? Tak, zgadza się, Richard Gere nie wystąpił w produkcji Martina Davidsona. A nie wystąpił, ponieważ został z niej wyrzucony. Powodem usunięcia aktora z Książąt z Flatbush była sprzeczka ze Sly’em, która z kolei rozpętała się przez… kurczaka z rożna. W przerwie, jaką zarządzono na planie zdjęciowym do wspomnianego filmu, Stallone oraz Gere postanowili się posilić. Sly zdecydował się zjeść hot-doga, a Richard rzeczonego kurczaka z rożna. Problem polegał na tym, że obaj panowie postanowili zjeść w jednym aucie. Każdy, kto kiedykolwiek jadł drób z rożna zawinięty w folię aluminiową, doskonale wie, jak łatwo ubrudzić siebie oraz najbliższe otoczenie cieknącym z tego posiłku tłuszczem. Gere nie wziął tego pod uwagę i podczas spożywania kurczaka zabrudził nie tylko tapicerkę auta, w którym znajdował się również Stallone, ale także spodnie odtwórcy roli Johna Rambo. Sly tak bardzo wkurzył się na Richarda, że uderzył go łokciem w tył głowy i wykopał z samochodu. Reżyser Książąt… wysłuchał obu stron konfliktu i wręczył Gere’owi wypowiedzenie umowy. WERDYKT: Sylwester Stallone wygrywa na punkty, chociaż traci przy tym nową parę dżinsowych spodni.
Rip Torn kontra Norman Mailer („Maidstone”, 1970)
Norman Mailer był jednym z najbardziej interesujących, ale też kontrowersyjnych, temperamentnych i szalonych artystów w latach 60. i 70. w USA. W 1970 roku podjął się wyreżyserowania eksperymentalnego filmu politycznego. Maidstone miało być fabułą udającą dokument. Produkcja posiadała jedynie zarys scenariusza i opierała się przede wszystkim na aktorskiej improwizacji. Do projektu Mailer zaprosił Ripa Torna, którego reputacja była równie zła, jak reżysera Maidstone. W ostatniej scenie filmu dochodzi do konfrontacji między głównym bohaterem granym przez Normana oraz postacią, w którą wcielił się Rip. Chociaż wiele lat później w jednym z wywiadów Torn stwierdził, że młotek, jakiego użył do uderzenia w głowę swojego kolegi z planu, był gumowy, a sama bójka raczej mało poważna, to doprawdy trudno wierzyć jego słowom, gdy ogląda się ten fragment filmu. Tak! Mailer postanowił pozostawić w Maidstone tę scenę walki. Możecie zobaczyć ją poniżej, ale ostrzegam, że jest to nieprzyjemna rzecz. Zwłaszcza gdy dowiadujemy się, że poza operatorem świadkiem zajścia są żona oraz dzieci Normana Mailera. WERDYKT: Dyskwalifikacja obu zawodników.
Joan Crawford kontra Bette Davis („Co się zdarzyło Baby Jane?”
Wreszcie przyszła pora na walkę wieczoru. Legendarny pojedynek legendarnych aktorek. Przed państwem Joan Crawford i Bette Davis na planie filmu Co się zdarzyło Baby Jane? Konfrontację artystek w produkcji Roberta Aldricha trudno właściwie nazwać bójką. To raczej regularna i ostateczna bitwa w trwającej prawie pół wieku wojnie. Ze względu na fakt, iż o konflikcie obu pań napisano oraz opowiedziano już chyba wszystko, skupię się na wydarzeniach z planu Co się zdarzyło Baby Jane? Poza serią utarczek słownych podczas zdjęć do filmu Aldricha doszło bowiem między aktorkami do incydentów, które obie mogły przypłacić zdrowiem. Chociaż kobietom nie powinno się wypominać wieku, pozwolę sobie dodać, że w czasie nagrywania Co się zdarzyło Baby Jane? Joan miała 56, a Bette 54 lata. A zatem, w jednej ze scen, podczas której Jane (Davis) kopie w głowę swoją niepełnosprawną siostrę Blanche (Crawford), Bette wykorzystuje okazję i tak uderza Joan, iż ta wymaga interwencji medyków, którzy musieli założyć jej szwy. Crawford zapamiętała sobie dobrze ten incydent i już wkrótce nadarzyła się okazja do fizycznej zemsty. Podczas nagrywania sekwencji ujęć, w której Davis ciągnie kaleką postać Joan po podłodze, ta ostatnia wkłada sobie do kieszeni ciężary. Skąd ten pomysł? Sprytna Crawford wiedziała, że Bette uskarżała się na problemy z plecami. WERDYKT: Remis.
BONUS. Tom Hardy kontra Shia LaBeouf („Gangster”, 2012)
Na deser bójka, podczas której Shia LeBeouf znokautował Toma Hardy’ego. A przynajmniej taką rewelacją z planu Gangstera podzielił się jego reżyser John Hillcoat. Szokujące wieści ku rozgoryczeniu i niedowierzaniu fanów potwierdzał w późniejszych wywiadach sam Hardy, który przyrównywał niesfornego kolegę do wcielonego zła. Dopiero niedawno Shia przyznał, że słowa Hillcoata były swego rodzaju żartem. Żadnej bójki na planie Gangstera między nim a Tomem w rzeczywistości nie było. Owszem, nieraz z sobą walczyli, ale miało to miejsce w pokojach hotelowych i było raczej przejawem koleżeństwa. Co by jednak nie napisać, plotka o tym, że szczypiorek Shia powalił ogromnego niedźwiedzia Toma, krążyła po sieci, przyrównując wręcz tego pierwszego do biblijnego Dawida.