search
REKLAMA
Zestawienie

7 filmów O TENISIE z okazji FINAŁU WIMBLEDONU

Karol Barzowski

14 lipca 2019

REKLAMA

W tym roku w finale Wimbledonu, w jego 133. edycji, zmierzą się dwaj wielcy mistrzowie – Roger Federer i Novak Djoković. Fani tenisa już zacierają ręce na myśl o tym pojedynku. Taki mecz to wyjątkowy seans; mamy w końcu do czynienia z najstarszym i najbardziej prestiżowym turniejem tenisowym. Jeśli jednak od rywalizacji na korcie wolicie kino, a wciąż chcielibyście poczuć klimat białego sportu, wystarczy sięgnąć po filmy opowiadające o tenisie. Wybrałem dla was siedem najciekawszych tytułów.

Wimbledon

Wimbledon kadr z filmu

Ten film to romantyczna opowiastka nie najwyższych lotów – nagłe i głębokie uczucie nie przekonuje, widz nie dostaje czasu na polubienie głównych postaci, klisze mnożą się jedna za drugą. Ale pisząc o produkcjach z tenisem w tle, po prostu nie można nie wspomnieć o Wimbledonie. Fabuła obejmuje okres dwóch tygodni najstarszego turnieju tenisowego na świecie i naprawdę nieźle oddaje klimat tej imprezy. Co prawda rozgrywki liczą tu o jedną rundę mniej, niż powinny, a reprezentant gospodarzy aż do finału nie gra na głównym korcie, ale poza tym dość wiernie przedstawiono realia Wimbledonu. Spora część zdjęć powstała podczas rozgrywania turnieju, co było jedynym takim przypadkiem w wieloletniej historii All England Lawn Tennis and Croquet Club.

Wojna płci

Wojna płci kadr z filmu

Rozegrany w 1973 roku mecz pomiędzy byłym mistrzem Bobbym Riggsem a ówczesną rakietą numer 1 w rankingu kobiet Billie Jean King wzbudzał ogromne zainteresowanie. Kilka miesięcy wcześniej bezczelnie pewny siebie mężczyzna gładko wygrał z inną świetną tenisistką, Margaret Court. To była prawdziwa wojna płci – Riggs twierdził, że pomimo jego wieku (był po pięćdziesiątce) żadna kobieta nie ma szans go pokonać. Dla władz tenisowych był to kolejny argument za tym, aby płeć piękna nadal zarabiała na korcie znacznie mniej od panów. Film nie skupia się jednak tylko na tym ciekawym wydarzeniu. Dla twórców najważniejsza była postać Billie Jean, która w latach największych sukcesów zmagała się z własną seksualnością. Emma Stone świetnie wcieliła się w tę rolę. A jeśli Wojnę płci już widzieliście i zainteresował was ten temat, możecie sięgnąć po jeszcze jeden film: Kiedy Billie pokonała Bobby’ego, z laureatką Oscara Holly Hunter na pierwszym planie.

W tenisie love znaczy zero

W tenisie love znaczy zero kadr z filmu

O tenisie powstało kilka udanych dokumentów, jak choćby Venus and Serena, traktujący o wybitnie utalentowanych siostrach tenisistkach, ale tytuł opisywany przeze mnie jest chyba najbardziej wartościowy. W tenisie love znaczy zero opowiada o słynnym amerykańskim trenerze Nicku Bollettierim. Był pionierem, jeśli chodzi o szkolenie młodych adeptów tenisa – założył szkołę z internatem, do której uczęszczały takie gwiazdy jak Andre Agassi, Martina Hingis czy właśnie Venus i Serena Williams. Bollettieri zgodził się na udział w filmie, by zostać zapamiętanym na wieki, ale z tego, co oglądamy na ekranie, wyłania się raczej obraz tyrana, którego bardziej niż podopieczni interesowały pieniądze (miał zagwarantowany procent z przyszłych zysków swoich uczniów). Produkcja skupia się przede wszystkim na jego relacji z Agassim.

REKLAMA