Aktorzy, którzy NIE ZAMIERZAJĄ już ze sobą współpracować
Chemia między bohaterami na ekranie niekoniecznie jest rzeczywistością, chociaż tak się zdaje ze względu na świetnie zaprojektowaną fikcję. Podobnie jest z uściskami na czerwonych dywanach. Aktorzy udają w filmach, udają na zdjęciach promocyjnych, udają na bankietach, że się lubią, ale prawdę o relacjach poznajemy w zgoła innych wypowiedziach medialnych w bardziej kameralnych warunkach. Wtedy padają ostrzejsze słowa, opisy dziwnych sytuacji oraz finalne decyzje, że już nigdy więcej na planie tego samego filmu się nie spotkają. A widzowie najczęściej nic niepokojącego nie zauważyli, kiedy oglądali swoich ulubionych bohaterów współpracujących w filmowym świecie.
Dwayne Johnson i Vin Diesel
Dwayne Johnson i Vin Diesel to jeden z najbardziej znanych przykładów aktorów, którzy odmówili współpracy. Trudno już dzisiaj jednoznacznie zdefiniować, gdzie tkwił faktycznie problem. A wielu sądziło, że z nich taka „kochająca się” para. Ich miłość i rozwód wydarzyły się podczas kręcenia Szybkich i wściekłych. Można wskazać jednak datę, gdy ich konflikt wyszedł na jaw. W sierpniu 2016 roku Dwayne Johnson enigmatycznie stwierdził, że niektórzy aktorzy „płci męskiej”, biorący udział w projekcie byli nieprofesjonalni. Następnie również Johnson powiedział „Rolling Stone” w kwietniu 2018 roku, że nie zgadzali się co do pewnych profesjonalnych kwestii i potwierdził, że kręcili sceny do ósmej części serii oddzielnie. Dzisiaj podobno zakopali topór wojenny, lecz w Szybkich i wściekłych 10 wciąż Johnsona nie było.
Kim Cattrall i Sarah Jessica Parker
Tutaj będzie ostro, w przeciwieństwie do słodkich uśmiechów na zdjęciach. Aktorki nie zamierzają, jednak w jakimś sensie pojawiają się niekiedy w tych samych produkcjach. Da się grać obok siebie, nie przebywając w tym samym pomieszczeniu. Sprawa jest bardzo skomplikowana. Najpierw Cattrall zdradziła, że Parker była wobec niej okrutna na planie Seksu w wielkim mieście. Parker w mediach zaprzeczała tym oskarżeniom. Iskrzyło między aktorkami, a kłótnie załatwiały poprzez gazety i portale. Wreszcie po latach Cattrall przyznała, że już nigdy nie wróci do produkcji z Parker, chociaż plany nakręcenia I tak po prostu były realne. Zareagowała podobno tak, gdyż to Parker powiedziała „Variety”, że nie zgodzi się na powrót Cattrall. W końcu jednak Cattrall jakby na złość Parker zdecydowała, że wróci. Na chwilę, epizodycznie, ale mimo wszystko było to zaakcentowanie swojej dumy wobec Parker.
George Takei i William Shatner
O Williamie Shatnerze słyszy się wiele złych rzeczy także w kontekście jego stosunku do widzów. Wobec aktorów zdarzało u się być równie wyniosłym, nieprzyjemnym i zadufanym w sobie. Nikt go nie utemperował, gdyż Star Trek był wtedy jedną z najbardziej udanych serii science fiction wszech czasów, m.in. dzięki jego występom. George Takei jednak również jest postacią rozpoznawalną, lecz Shatner tego nie chciał widzieć. Był skupiony wyłącznie na sobie. Aktorzy występowali razem w wielu filmach i serialach telewizyjnych, pojawiając się jako członkowie załogi na USS Enterprise, lecz konflikt narastał, aż Takei nie wytrzymał. Skrytykował on Shatnera za bycie „primadonną” na planie, co podobno wpłynęło na ogólne poczucie koleżeństwa wśród innych członków obsady. Z własnej woli raczej Takei by nie wybrał ponownej współpracy z Shatnerem.
Shia LaBeouf i Alec Baldwin
Trudno znaleźć nawet ich wspólne zdjęcia. Nie udają poza teatrem i filmem, że się lubią. Mieli jednak szansę, gdy próbowali współpracować podczas przygotowywania sztuki The Orphans. Alec Baldwin stwierdził jednak, że gwiazda LaBeouf go „zaatakowała” przed sceną pełną ludzi. Powiedział coś takiego: Spowalniasz mnie i nie znasz swoich kwestii. A jeśli nie powiesz swoich kwestii, ja będę po prostu powtarzał swoje. I o to Baldwin się tak obraził. Najlepiej ich relację podsumował reżyser The Orphans Daniel Sullivan, gdy LaBeouf zrezygnował z udziału w sztuce. Jestem za stary na nieprzyjemne sytuacje. Jesteś piekielnie dobrym aktorem. Alec jest tym, kim jest. Ty jesteś tym, kim jesteś. Wy dwaj jesteście niekompatybilni. Powinienem był to wiedzieć.
Will Smith i Janet Hubert
Zazdrość? Janet Hubert grała ciotkę Viv przez pierwsze trzy sezony Bajer z Bel-Air. Relacje między nią a Willem Smithem nigdy nie były czyste. Hubert podobno była trudna we współpracy, a generalnie i para aktorów miała „różnice kreatywne”. Will Smith stwierdził: Mogę powiedzieć wprost, że Janet Hubert chciała, aby program nazywał się Ciotka Viv z Bel-Air Show, ponieważ wiem, że będzie mnie prześladować w prasie. Zasadniczo przeszła z ćwierć miliona dolarów rocznie do niczego. Teraz jest wściekła, ale była wściekła przez cały czas. Powiedziała kiedyś: „Jestem w tym biznesie od 10 lat, a ten zarozumiały punk przychodzi i dostaje program”. Bez względu na wszystko dla niej jestem po prostu Antychrystem. Tak więc marne szanse, żeby sobie wesoło grali jeszcze razem.
Rachel Weisz i Daniel Craig
Konkretnie się kiedyś wypowiedzieli na ten temat. Chociaż grali ze sobą, zdecydowali się bardzo ściśle oddzielić swój świat prywatny od tego osobistego, domowego. Ma to swoje konsekwencje. Żadne z nich nie wchodzi sobie w zawodową drogę, a niespotykanie się na planie zdjęciowym jest ważnym elementem tej umowy. Być może boją się wzajemnej konkurencji. Takie podejście tłumaczą jednak wielką dbałością o dom. Rachel Weisz i Daniel Craig z pewnością unikają, jak mogą, pozostawiania swojego ogniska domowego bez opieki chociaż jednego z nich. Reasumując, gdyby oboje pracowali nad tym samym projektem, ucierpiałaby ich rodzina (dzieci). Oczywiście sytuacja może się zmienić, gdy dzieci dorosną, ale całkiem prawdopodobne, że wtedy znajdą inne wytłumaczenie tego osobliwego podziału obowiązków.
Stephen Merchant i Ricky Gervais
Na tzw. Zachodzie są uważani za dwa komediowe skarby, ikony. Co do Gervaise’a nie mam wątpliwości, lecz Merchant nigdy chyba mnie tak naprawdę nie śmieszył. Skoro media zainteresowały się sytuacją, gdy dwaj komicy nagle się jakoś tak rozeszli, to być może coś się w ich głowach jednak stało. Może uznali się wzajemnie za zbytnią konkurencję, blokadę, która uniemożliwia im pójście dalej? Merchant odniósł się do tych domysłów, w sumie je potwierdzając tłumaczeniem, że jego droga biegnie już zupełnie gdzie indziej. Ujął to bardzo dyplomatycznie, trzeba przyznać. Gervais za to wprost zaprzeczył, że jakoby pokłócił się z Merchantem, chociaż – jak wiemy – nie wszystkie kłótnie polegają na krzykach i rzucaniu talerzami. Merchant z kolei przyznał dwa lata temu „Newsweekowi”, że wciąż podziwia Ricky’ego, być może fajnie byłoby znów zacząć z nim współpracę przy jakimś projekcie. Projektu jednak nie ma, więc takie wypowiedzi traktuję za bezpieczne wykręcenie się od sedna problemu.
Mickey Rourke i Robert De Niro
Rourke uważa De Niro za niedotykalskiego buca, ale za kogoś podobnego ma również De Niro Rourke’a. Aktorzy zagrali razem w Harrym Angelu w 1987 roku. Wtedy jeszcze Rourke wpatrywał się w De Niro jak w święty obrazek. Wszystko się zmieniło, gdy spotkali się na planie. Jak wspominał Rourke w wywiadzie dla włoskiego programu telewizyjnego (za pośrednictwem „USA Today”), De Niro podobno zdecydował, że nie powinni ze sobą rozmawiać podczas kręcenia filmu. Rourke to gaduła, skracająca dystans, może z nieco niewyparzonym językiem. Takie więc podejście go zdenerwowało. Uświadomił sobie, że niestety patrzył na De Niro przez pryzmat ról, a nie tego, kim naprawdę aktor jest. W tym wywiadzie Rourke wyjawił jeszcze jedną sensacyjną informację. Twierdził, że stracił rolę w Irlandczyku Martina Scorsesego, ponieważ De Niro nie chciał z nim ponownie pracować. Jaka jest prawda, trudno dzisiaj stwierdzić, gdyż oficjalne stanowisko producentów Irlandczyka jest takie, że Rourke nigdy nie był nawet brany pod uwagę do żadnej roli w tej produkcji.
James Franco i Tyrese Gibson
James Franco jest najlepiej związany z Sethem Rogenem, chociaż ostatnio i ta miłość nieco zgasła. Tyrese Gibson raczej nie wyobraża sobie z Franco takiej relacji. Obaj wystąpili w filmie Annapolis, w którym Franco zagrał Jake’a Huarda, niedoświadczonego, lecz zdeterminowanego chłopaka marzącego o dołączeniu do Akademii Marynarki Wojennej Stanów Zjednoczonych, a Gibson wcielił się w porucznika Matthew Cole’a, dowódcę głównego bohatera. Relacje aktorów nie ułożyły się jednak pozytywnie przez zbyt metodyczne podejście Franco. Objawiło się to zwłaszcza w czasie kręcenia scen walki, a nawet podczas ćwiczenia tych sekwencji. Gibson wspominał, że Franco jakby o coś na serio walczył. Jego zachowanie irytowało, mimo że namawiano go na luźniejsze podejście do scen. Tak więc Gibson zdecydował, że nie ma zamiaru ponownie pracować ze swoim „bezkompromisowym” kolegą.