Brettowi Morgenowi udaje się uniknąć pułapek i mielizn, w które wpada większość dokumentów muzycznych.
Pomimo sporej dawki pretensjonalności i formalnych rozwiązań mających zapewne zamaskować fabularne braki „Taurus” nie jest filmem nieudanym.
Co tu dużo mówić, Marcel Muszelka ma wszelkie zadatki do tego, aby stać się kulturowym fenomenem.
„Wielorybowi” znacznie bliżej do teatru niż kina, także za sprawą emocjonalnej głębi tej historii.
Jest w tej historii element autentyzmu i szczerości, który objawia się w momentach prawdziwej kobiecej jedności.