search
REKLAMA
Zestawienie

Zwycięzcy ZŁOTYCH GLOBÓW 2023, których wygrana wyjątkowo mnie CIESZY

Które Złote Globy są wyjątkowo zasłużone?

Jakub Piwoński

11 stycznia 2023

REKLAMA

Rozdano Złote Globy. Wróciła transmisja w telewizji, wrócił blichtr, ale wróciła też nuda i przewidywalność. W tegorocznych wynikach stosunkowo mało jest zaskoczeń, jak co roku i tym razem można wytypować przegranych, ale ja w swoim komentarzu skupiam się tylko na zwycięzcach.

Wygrana kilkorga z nich szczególnie mnie cieszy.

„Fabelmanowie”

Nuda, rozumiana jako przewidywalność i sprawdzalność, zawiała z kategorii filmowych, poniekąd też aktorskich (czy Cate Blanchett już teraz jest nową Meryl Streep?). Wydaje mi się już przesądzone, że ten rok będzie należeć do Spielberga, pomimo silnej konkurencji. Może o tym świadczyć podwójny triumf filmu w, jak by nie patrzeć, najważniejszych kategoriach – najlepszego filmu dramatycznego i reżyserii.

Czy można tę wygraną traktować jako prognostyk przed Oscarami? Zwykle Złote Globy za takie się uznaje i w tym wypadku może być to w mocy. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na symboliczny wymiar sukcesu Fabelmanów. Bo w tym wypadku film, który pełni funkcję czegoś w rodzaju nowego Cinema Paradiso, wpisuje się w narrację o roli kina w obliczu kryzysów społecznych, kreśląc przesłanie o tym, że magia wydobywająca się z kamer wciąż jest nam potrzebna.

„Guillermo del Toro: Pinokio”

Guillermo del Toro Pinokio

Pewnie nie każdy zwróci na to uwagę, bo mamy tu kolejnego zasłużonego twórcę, który otrzymał nagrodę za coś, z czego bardzo dobrze jest znany. Natomiast mnie osobiście fascynuje fakt, iż Pinokio jako postać, co rusz w różnych formach powraca do kina, z lepszym i gorszym skutkiem, a dopiero teraz triumfuje w tej najważniejszej dla siebie kategorii. Próbował Roberto Benigni, próbował Matteo Garrone (znowu z Benignim), próbował ponownie Disney, a finalnie zwyciężył Guillermo del Toro. Znamienne zwycięstwo, trochę widzę tu jednak utarcie nosa Disneyowi, którego aktorski remake miał premierę w tym samym roku.

„Ród smoka”

To się nazywa wejście smoka. Serial, który stanowi prequel większego hitu (Gra o tron), wygrywa z innym przebojowym prequelem (Better Call Saul) w rywalizacji o miano najlepszego serialu ubiegłego roku. Jest to sytuacja o tyle zaskakująca, że przez długi czas nie było pewności co do tego, czy Ród smoka jest w stanie zmierzyć się z kultem Gry o tron. Okazało się jednak, że twórcy mieli nieco inny pomysł na opowieść, nie mnożono sztucznie wątków, postawiono na jedną, zwartą historię, która miała odpowiednią wagę dramatyczną. Zostało to dobrze zagrane, zostało dobrze zrealizowane i wystarczyło, by porwać tych, którzy z Grą o tron byli związani, ale też tych, którzy z serią fantasy nie mieli wcześniej do czynienia.

„Biały Lotos”

Szczerze mówiąc, nie wierzyłem w drugi sezon tego limitowanego tworu (choć teraz już trudno nazwać go serialem limitowanym), bo wydawało mi się, że po poprzeczce, jaką ustawiła przygoda na Hawajach, wersja sycylijska nie sprosta wyzwaniu. Wątpiłem, bo nie wiedziałem, w jaki sposób jest możliwe tworzenie czegoś nowego, przy założeniu, że jednocześnie tworzy się… znowu to samo. Teraz wiem, że myliłem się bardzo, bo Mike White zdołał osiągnąć mistrzostwo w dziedzinie zabawy niuansami. Opowieść osadzona na Sycylii ponownie więc rozprawia się z uprzywilejowaniem i bogactwem, ponownie trzyma puls na problemach społecznych, ale trzymając się fabularnego szkieletu, zdołała wzbudzić zaangażowanie. Wszystko za sprawą plejady pełnokrwistych postaci, pomiędzy którymi ponownie iskrzy. Scenopisarsko, za sprawą dialogów, pomysłów na sytuacje i zazębienia tego kryminałem, jest to złoto.

Kevin Costner, „Yellowstone”

yellowstone

Czy mamy tu do czynienia ze zwieńczeniem kariery? W przypadku Stevena Spielberga i jego Fabelmanów raczej tak, ale w przypadku Kevina Costnera – po części, acz nie do końca. Raz, że Costner jeszcze nam trochę da, wszak zbliża się realizowany przez niego western, więc zwycięska rola w Yellowstone jest po prostu sygnałem, iż aktor za sprawą udziału w produkcji wszedł na bardzo korzystną dla siebie ścieżkę. Na pewno jednak wpływ ma to, iż Costner po raz kolejny udowadnia, w jakim typie roli i jakim typie filmu czuje się najlepiej. Jestem sympatykiem tego serialu, według mnie jest to obok Sukcesji najważniejszy, najlepszy serialowy dramat rodzinny. I cieszę się, że wciąż jest dostrzegany.

Jeremy Allen White, „The Bear”

Rewelacja ostatniego roku – The Bear – zyskał sympatię widzów swoją bezpretensjonalnością. Ale też tym, że w sposób brawurowy ożywił treści kulinarne, które w ostatnich latach stają się coraz bardziej popularne. Rola Jeremy’ego była kapitalna, bardzo fizyczna, emocjonalna, bolesna i przejmująca. Wciąż jednak mam wrażenie, że tak jak aktor wyszedł właściwie znikąd, tak ten serial przeszedł bez większego echa. Boję się, że The Bear okaże się tym rodzajem rewelacji, o której szybko zapomnimy. Dlatego jeszcze raz podkreślam – jeśli jeszcze nie widzieliście tego serialu, to koniecznie się z nim zapoznajcie. Niech Złoty Glob dla White’a będzie do tego ostateczną zachętą.

Paul Walter Hauser, „Czarny ptak”

Czarny ptak – kolejna rewelacja ubiegłego roku, tym razem z Apple TV+. Mocny, intrygujący koncept, wedle którego przestępca wchodzi do więzienia o zaostrzonym rygorze, by zinfiltrować mordercę. Ogląda się to na krawędzi fotela, ale głównie dzięki absolutnie hipnotyzującej roli Paula Waltera Hausera. Jest to nagroda w pełni zasłużona. Należało mu się, bo od kilku dobrych lat i kilku dobrych ról ten niepozorny aktor udowadnia, że choć kojarzony jest jako ten okrąglutki śmieszek, skrywa w sobie przeogromny potencjał dramatyczny.

Julia Garner, „Ozark”

Na koniec króciutko o czwartym Ozark. Osobiście jestem rozczarowany tym finałem. Nijak on się ma do finału, dajmy na to, Better Call Saul mającego premierę w podobnym czasie. Wątki nie kończą się tu w sposób satysfakcjonujący, ale nie mówimy o tytule najlepszego serialu. Mówimy o nagrodzie dla Julii Garner, która, nie oszukujmy się, od samego początku aktorsko była najmocniejszym punktem tego serialu. Zdecydowanie. Dlatego cieszę się, bo czego jak czego, ale tej krzykliwej, niewyparzonej gęby jej blondwłosej postaci będzie mi brakować.

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor 2024 Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/