search
REKLAMA
Artykuł

5 rzeczy, za które ZAPAMIĘTAMY serial OZARK

A ja wy zapamiętacie serial „Ozark”? Chcielibyście jego ewentualnej kontynuacji?

Jakub Piwoński

21 maja 2022

REKLAMA

Po czterech sezonach kończymy przygodę z serialem Ozark. W jaki sposób go zapamiętamy? Co pozostawi po sobie produkcja Netflixa? Oto kilka moich wniosków.

Dobry wujek Jason Bateman

Angaż Jasona Batemana do tej produkcji mógł w wielu wzbudzić niemałe zaskoczenie. W końcu aktor bardziej kojarzony jest z ról komediowych. Choć gdyby tak sobie przypomnieć Dar z udziałem i w reżyserii Joela Edgertona, w którym Bateman miał okazje przypasować się do zasad dreszczowca, wówczas zdziwienie jego udziałem w Ozark nie powinno już być tak wielkie. Według mnie właśnie te kontrasty aktorstwa Batemana działają w roli Marty’ego Byrda doskonale. Bo przecież facet pierze pieniądze, balansuje na cienkiej granicy ryzyka, stosuje wyjątkowo wyrafinowane i brudne metody, ale jego twarz jest jednocześnie tak cholernie sympatyczna, że trzeba przy tym być wyzbytym z uczuć, by głównemu bohaterowi nie kibicować w jakiś sposób. To było oczywiście celowe zagranie twórców, byśmy sympatyzowali z bohaterem i rozumieli jego pobudki. Warto dodać, że Bateman włożył w tę produkcję sporo serca, bo nie dość, że świetnie w niej zagrał, to jeszcze był jej producentem, a także jednym z reżyserów (wyreżyserował największą liczbę odcinków). Zaszczyt wyreżyserowania ostatniego odcinka czwartego sezonu przypadł właśnie jemu.

Silne postacie kobiece

Kolejnym zaskoczeniem tego projektu jest bardzo inteligentne zaprezentowanie w nim postaci kobiecych. Co ważne, jest to jeden z tych tworów, który nie epatuje faktem, iż kobiety grają w nim pierwsze skrzypce, co nie przeszkadza nam w zauważeniu i docenieniu tej cechy. Ozark nie szedł ze sztandarami kina kobiecego, po prostu dostarczał interesujące, uzasadnione fabularnie żeńskie kreacje, które podziwiamy. Ja uświadomiłem sobie to właściwie gdzieś dopiero w okolicach czwartego sezonu. Olśniło mnie, że ten serial w dużej mierze opowiada o Wendy Byrde, a nie o jej mężu. Ale poza tym Helen, Darlene czy przede wszystkim kapryśna Ruth to kapitalnie rozpisane kobiece postaci, które kradną ekran i stanowią dowód, że można napisać ciekawe, pełnokrwiste żeńskie profile, nie siląc się przy tym na poprawność polityczną. Istotna jest też właściwość, że kobiety w Ozark to postacie tragiczne, bo albo giną, albo ponoszą porażkę pod naporem bezwzględnego losu, co niejako może stanowić metaforę trudów kobiecości w świecie zdominowanym przez męskość.

Ben

Owszem, Ozark to serial, którego jedną z charakterystycznych cech jest mnogość ciekawych postaci drugiego planu. Jeśli znudził ci się Marty, możesz spokojnie przesiąść się na kibicowanie bossowi mafii, jego siostrzeńcowi, demonicznej pani adwokat lub dociekliwemu detektywowi. Jeśli miałbym jednak wskazać jedną z postaci, która wyróżnia się na tle innych, bez zastanowienia skierowałbym się ku Benowi, bratu Wendy Byrde, granym przez Toma Pelphreya. Raz, że aktor włożył w swoją kreację wiele wysiłku i emocji. Z racji portretowania postaci zmagającej się z cyklofrenią jego aktorstwo szarżuje momentami na granicy ryzyka, często w jednej scenie z pozornego spokoju niepostrzeżenie przechodząc w rozpacz. Dwa, należy do tego dodać, że Ben jest postacią, której pojawienie się (i zniknięcie) odgrywa kluczową rolę w przebiegu fabuły oraz w postawie takich postaci jak Ruth czy Wendy. Byłem swego czasu pewien, że Pelphrey za tę rolę dostanie przynajmniej nominację do Złotego Globu. Przeliczyłem się. Ale bardzo możliwe, że dojrzeli go twórcy Outer Range, dając do odegrania nie mniej tragiczną rolę.

Cudowne zdjęcia

Jestem wielkim fanem zdjęć w tym serialu. Ozark to w końcu bardzo malownicza kraina, więc twórcy korzystają z każdej okazji, by oddać jej atmosferę. Kamera zatem często wykorzystuje perspektywę lotu ptaka, ukazując nam krajobraz z jeziorem i drzewami. Spokój ten rzecz jasna kontrastuje z sensacyjną tematyką produkcji. Więcej jest jednak planów przyziemnych. Kamera nierzadko ukazuje twarze aktorów, interesując się ich emocjami. Z kolei w oświetleniu pomieszczeń często stawia się na półmrok, przez co serial nierzadko oddziałuje wyjątkowo mrocznym klimatem. Ale chyba najbardziej charakterystycznym elementem zdjęć w tym serialu jest zastosowany filtr, mający niebieską barwę. Świetna, jakościowa robota.

Rozczarowujący finał

Niestety, zakończę uwagą będącą niczym łyżka dziegciu w beczce z miodem. Przez bite trzy sezony nie miałem wątpliwości, że Ozark jest jednym z najlepszych, najbardziej osobliwych seriali platformy Netflix. Wpływ na to miała bardzo interesująca formuła, będąca zgrabnym przetworzeniem pomysłu znanego z Breaking Bad. Mamy ty bowiem historię człowieka, ojca rodziny, niezwykle inteligentnego i przedsiębiorczego, który zostaje postawiony pod ścianą, przez co musi potencjał swego ścisłego umysłu wykorzystać do rozegrania wyjątkowo brudnej gry. Wciąga w to swoją rodzinę, bo inaczej się nie da. Te perypetie przez długi czas fascynują, ponieważ Marty Byrde i jego żona Wendy to postacie, z którymi jesteśmy w stanie się identyfikować, postacie przeżywające swoje problemy małżeńskie oraz skrywające różne mroczne tajemnice. Ich zetknięcie z brutalnym światem niesie sporo ryzyka, ale przez to tak bardzo nas to wciąga.

Trzeci sezon kończy się spektakularnym cliffhangarem. Była to zarazem wyjątkowo wysoko zawieszona poprzeczka, która mogła pogrążyć ten serial lub wynieść go na piedestał. Według mnie stało się jednak to pierwsze. Osobiście niemal przez cały czwarty sezon (podzielony nawet na dwie części) odnosiłem wrażenie, że twórcy nie mają żadnego pomysłu na to, jak zakończyć tę historię. Jedne wątki zaczęły się rozmywać, inne tracić na znaczeniu, prowadząc do jedynego możliwego i boleśnie przewidywalnego finału. Nie wiem jak was, ale mnie ta konkluzja kompletnie nie przekonała, zabrakło w niej niezbędnego tragizmu, będącego jednocześnie konsekwencją działań bohaterów. Nie mam pojęcia, czy twórcy chcieli zostawić sobie w ten sposób otwartą furtkę do ewentualnej kontynuacji. Jeśli tak, to tym bardziej jest mi przykro, że w tak istotnym momencie, po tak wyboistej i sensacyjnej drodze, jaką przeszli bohaterowie, na samym jej końcu, zamiast zakończyć historię, postanowiono jeszcze myśleć o pieniądzach.

Jakub Piwoński

Jakub Piwoński

Kulturoznawca, pasjonat kultury popularnej, w szczególności filmów, seriali, gier komputerowych i komiksów. Lubi odlatywać w nieznane, fantastyczne rejony, za sprawą fascynacji science fiction. Zawodowo jednak częściej spogląda w przeszłość, dzięki pracy jako specjalista od promocji w muzeum, badający tajemnice początków kinematografii. Jego ulubiony film to "Matrix", bo łączy dwie dziedziny bliskie jego sercu – religię i sztuki walki.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA