Znani aktorzy, którzy DEBIUTOWALI w filmach SCIENCE FICTION
Były to debiuty pełnometrażowe, coś oznaczające zarówno dla aktorów, jak i historii opowiedzianych w filmach, a dodatkowo są to filmy science fiction. Znaczenie słowa „debiut” nie jest więc przeze mnie traktowane literalnie. Wspomniani w tym zestawieniu aktorzy przed swoimi rolami w filmach science fiction mieli już styczność z filmem telewizyjnym, serialami, jakimiś prawie niezauważalnymi epizodami gdzieś w tle znanych aktorów i reżyserów. To jednak role w produkcjach science fiction okazały się debiutanckie w pełnym tego słowa pozytywnym znaczeniu i otworzyły artystom drogę nie tylko do wielkiego świata fantastyki naukowej, ale i generalnie świata wielkiego filmu. A wy kogo byście wytypowali?
Sigourney Weaver jako Ellen Ripley, „Obcy – 8. pasażer Nostromo”, 1979, reż. Ridley Scott
Pojawiła się wcześniej w kilku serialach, o których nikt nie pamięta, zagrała bezimienną dziewczynę w Annie Hall, aż przyszło niemal trzęsienie ziemi w postaci roli Ellen Ripley. A potem już wiemy, jak sukcesywnie potoczyła się jej kariera w latach 80. Gdy zaczynała kręcić 8. pasażera Nostromo, miała 28 lat. Podobno rola Ripley przypadła jej dzięki wycofaniu się Meryl Streep z powodu śmierci jej ówczesnego partnera Johna Cazale. Kandydatek branych pod uwagę było jeszcze kilka m.in. Helen Mirren.
Ethan Hawke jako Ben Crandall, „Badacze kosmosu”, 1985, reż. Joe Dante
Ethan Hawke w swojej karierze zagrał w wielu naprawdę inteligentnych produkcjach science fiction. Na szczęście w żadnym z nich się nie zaszufladkował, dlatego kino historyczne, obyczajowe i psychologiczne wciąż ma w nim aktorskie wsparcie, które widzowie z pewnością będą pamiętać. Hawke zaczął jednak od kina młodzieżowego, należącego bardziej do b-klasy, lecz stylistycznie świetnie zrobionego. Niestety o mały włos klapa tej produkcji całkowicie nie pozbawiła go pasji do aktorstwa. Powrócił w wielkim stylu w Stowarzyszeniu umarłych poetów. W Badaczach kosmosu zaś wcielił się w zajawionego na punkcie fantastyki i statków kosmicznych nastolatka, którego pasją było zbudowanie własnego pojazdu międzyplanetarnego i spotkanie z przedstawicielami obcej cywilizacji.
Drew Barrymore jako Margaret Jessup, „Odmienne stany świadomości”, 1980, reż. Ken Russel oraz jako Gertie, „E.T.”, 1982, reż. Steven Spielberg
Mówi się o roli Margaret Jessup, że była debiutem Drew Barrymore w świecie fantastyki naukowej, jednak jak się każdy z was może przekonać, Margaret Jessup w Odmiennych stanach świadomości jest postacią, która znika w fabule filmu. Może Drew obyła się dzięki niej z planem zdjęciowym produkcji science fiction, lecz wolałbym jednak traktować jej rolę jako Gertie w E.T. za właściwy debiut w jej karierze oraz równocześnie w fantastyce. To tam sama musiała skonfrontować się ze światem fikcyjnym oraz widz ją zauważył nie tylko wizualnie, ale i przede wszystkim emocjonalnie.
Mark Hamill jako Luke Skywalker, „Gwiezdne wojny: Część IV – Nowa nadzieja”, 1977, reż. George Lucas
Aktora nikomu przedstawiać nie trzeba, lecz mało kto wie, że nim trafił do świata space opery, które w tym przypadku włączyłem do SF, zaczynał w telewizji. Debiut przed kamerą miał więc za sobą i to kilkakrotnie, lecz tak szczerze powiedziawszy, aktorsko to niewiele mu to dało, co było widać w Nowej nadziei. Hamill miał jednak ogromne szczęście, bo tym jednym filmem przypieczętował swój los jako ikony popkultury. W sumie później nie musiał grać w żadnym innym filmie, prócz kolejnych odcinków Gwiezdnych wojen i właściwie nie grał.
Elijah Wood jako chłopiec grający na automatach wideo, „Powrót do przyszłości II”, 1989, reż. Robert Zemeckis
Rola chłopca grającego w gry na automatach wydawała się wtedy w latach 80. tak nic nie znacząca, ale dzisiaj, z perspektywy kariery Wooda oraz tego, jak bardzo kultową stała się seria Powrót do przyszłości, to prawdziwy skarb dla fanów. I to był dosłowny debiut. Wood nie miał doświadczenia filmowego przed Powrotem… Niestety w stronę science fiction w swojej karierze nie poszedł, a wręcz zaszufladkował się w trylogii Władca Pierścieni. Do dzisiaj trudno mu zdjąć z siebie rolę Froda, przez co cierpi jego kariera.
Warwick Davis jako Wicket Wystri Warrick, „Gwiezdne wojny: Część VI – Powrót Jedi”, 1983, reż. Richard Marquand
W przeciwieństwie do Marka Hamilla Warwick Davis rozwinął karierę, która trwa z powodzeniem do dzisiaj. Davis jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych aktorów cierpiących na nieuleczalne choroby genetyczne. W przypadku tego aktora jest to dysplazja kręgosłupowo-nasadowa, a nie – jak niektórzy sądzą – achondroplazja (karłowatość). A karierę w świecie fantastyki zapewniła mu rola poczciwego ewoka Wicketa. Potem przyszedł czas na kultowego Willowa.
Rachel Weisz jako Członkini Zarządu, „Maszyna śmierci”, 1994, reż. Stephen Norrington
Może to i rola bezimienna, ale pokazowa. Na tle innych członków zarządu, zwykle w filmach pokazywanych na zasadzie figur bez znaczenia. Rachel Weisz zaprezentowała się bardzo kontrastowo. Mocny makijaż, kolczyk, a także ostrzeżenie, które skierowała do głównej bohaterki. Aktorka miała kilka doświadczeń serialowych i krótkometrażowych, ale pełnometrażowych SF jeszcze nie. Aż żal, że tak charakterna postać nie dostała więcej czasu na ekranie i nie wróciła np. w finale. Niestety jej miejsce zajął mniej ciekawy William Hootkins jako John Carpenter.