search
REKLAMA
Recenzje

MIŁO. Przejmujący polski horror muzyczny [RECENZJA]

„MIŁO.” to niezależny horror muzyczny Mateusza Motyki.

Łukasz Budnik

1 lipca 2025

REKLAMA

W ostatnich miesiącach miałem okazję pisać o dwóch polskich produkcjach poruszających tematykę straty i żałoby po kimś bliskim – Próbie łuku Łukasza Barczyka i Innego końca nie będzie debiutującej Moniki Majorek. Obie te produkcje podchodziły do tematu z nieco innej perspektywy – Próba łuku skupiała się na przepracowywaniu własnych traum, Innego końca… na tym, jak z nagłą śmiercią mierzą się pozostali członkowie rodziny. Wspominam o tym, ponieważ o żałobie traktuje także krótkometrażowy film MIŁO. Mateusza Motyki i jest to kolejna wartościowa pozycja na ten temat.

Pozycja w dodatku nietypowa, bo sam twórca definiuje swoje dzieło jako horror muzyczny. Rzeczywiście, muzyka odgrywa w MIŁO. bardzo ważną rolę, usłyszymy tu oryginalne kompozycje zespołu DWAKA, a za aranżacje i reżyserię muzyczną odpowiadała Katarzyna Kessling ze studia Accantus. MIŁO. to przede wszystkim jednak historia Kuby – muzyka, który powoli traci kontakt z rzeczywistością po tym, jak umarł brat jego partnerki. Podczas koncertu radiowego Kuba niespodziewanie dostrzega zmarłego. Od tego momentu zaczyna się jego powolny rozpad – coraz silniejsze wyrzuty sumienia nie dają mu spokoju. Z jakiego powodu? Tego dowiemy się w kulminacyjnym momencie filmu.

Poza warstwą muzyczną, w MIŁO. dużą uwagę przyciąga zdecydowanie strona wizualna. Film jest skąpany w odcieniach szarości i prezentuje się znakomicie dzięki grze świateł i cieni oraz świetnym zdjęciom, za które odpowiedzialny jest Mateusz Klimek – a przy tym robi się naprawdę klimatyczny w scenach, które wpisują się w momenty grozy (intrygują zmiany formatu obrazu). Szarość dobrze koresponduje ponadto ze stanem, w jakim znajdują się bohaterowie – nieraz próżno przecież szukać kolorów, gdy przeżywa się żałobę.

Emocjonalna warstwa całości spoczywa na odtwórcach głównych ról, tj. Macieju Pawlaku oraz Maszy Wągrockiej. O ile aktorka ma już doświadczenie na ekranie (oglądaliśmy ją m.in. w głównej roli w Matkach pingwinów) i zdążyła udowodnić widzom swój niewątpliwy talent, o tyle Pawlak dopiero teraz ma szansę wykazać się na ekranie, nabrawszy wcześniej doświadczenia w teatrze. I nie ma wcale łatwej roli, szczególnie biorąc pod uwagę wspomniany punkt kulminacyjny, w którym poznajemy tło całej historii dzięki pewnemu nagraniu audio, a kamera przez kilka minut bezustannie spoczywa na Pawlaku i rejestruje jego reakcje na to, co słyszy. To najbardziej poruszająca sekwencja tej krótkometrażowej produkcji – wylewa się z niej smutek, żal i przygniatające Kubę poczucie winy. Jak potoczyłaby się historia, gdyby w momencie nagrania zareagował inaczej?

Choć w filmie nie brakuje „klasycznych” elementów grozy, to prawdziwym horrorem głównego bohatera jest to, że na to pytanie nie pozna już odpowiedzi – to widmo nie przestaje go prześladować i trudno mu sobie wybaczyć. Pozostają łzy.

Wspomniana warstwa muzyczna także wypada w filmie udanie – wszystkie piosenki wpadają w ucho (szczególnie Ogólnie szkoda mi) i są dobrze wykonane, także przez Tomasza Włosoka, który w filmie ma rolę głosową, ale bardzo ważną. Aktorsko MIŁO. prezentuje się naprawdę dobrze i potrafi zaangażować widza emocjonalnie, co jest w zasadzie kluczowe w przypadku takiej tematyki. To kolejna ciekawa polska produkcja mierząca się z tematyką śmierci i żałoby (a przy tym mówiąca także o miłości), dodatkowo atrakcyjna dzięki formie. Ciekawi mnie, jak wypadłby Mateusz Motyka w pełnym metrażu – twórca niewątpliwie sporo umie opowiedzieć samym obrazem i ma talent do chwytania emocji, umie też prowadzić aktorów (taki projekt z pewnością wymaga sporo zaufania po obu stronach). Jak wykorzystałby te umiejętności przy dłuższej formie? Trzymam kciuki za to, żebym mógł się o tym przekonać. Na razie – obejrzyjcie MIŁO., jeśli będziecie mieć taką sposobność.

Łukasz Budnik

Łukasz Budnik

Elblążanin. Docenia zarówno kino nieme, jak i współczesne blockbustery oparte na komiksach. Kocha trylogię "Before" Richarda Linklatera. Syci się nostalgią, lubi fotografować. Prywatnie mąż i ojciec, który z niemałą przyjemnością wprowadza swojego syna w świat popkultury.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA