search
REKLAMA
Zestawienie

Najgorsze zmiany dokonane przez GEORGE’A LUCASA w STAR WARS

Nie ma ich dużo, co oznacza, że George Lucas wraz ze swoją ekipą nawet po latach ma wyczucie, co należy zmienić i co przetrwa.

Odys Korczyński

7 sierpnia 2023

REKLAMA

Nie tak dawno pisałem o najlepszych zmianach. Teraz przyszedł czas na te najgorsze. Nie ma ich dużo, co oznacza, że George Lucas wraz ze swoją ekipą nawet po latach ma wyczucie, co należy zmienić i co przetrwa, a co jednak zostawić bez ulepszeń. Nie ze wszystkim jednak trafił, bo wyraźnie nie miał dystansu do swojego dzieła życia. Poniżej kilka przykładów poprawek wprowadzonych w 1997 i 2004 roku, które okazały się po latach jednak albo zbędne fabularnie, albo powinny znów zostać reedytowane technicznie. Może efekt byłby chociaż dzisiaj wreszcie lepszy?

Max Rebo Band i Sy Snootles

Max Rebo to ten niebieski ortolanin z trąbą, grający na międzygalaktycznych klawiszach. On się nie zmienił, natomiast drastyczne modyfikacje dopadły przede wszystkim dwójkę wokalistów zespołu, a więc Joha Yowza oraz Sy Snootles. Tego pierwszego w wersji kinowej z 1983 roku Powrotu Jedi właściwie nie było. Pojawił się i to dosłownie wychodzący z ekranu, gdy George Lucas uświadomił sobie, że za pomocą CGI może wreszcie zrealizować swoje marzenia z przełomu lat 70. i 80. A więc w 1997 roku otrzymaliśmy edycję specjalną z nowym zespołem i śpiewającymi obcymi w postaci właśnie nadaktywnego Yowzy i drącej się na potęgę Sy Snootles, wyjątkowo niewymiarowej kosmitki z wielkimi ustami o charakterze megafonu. Wcześniej Sy była wyjątkowo obleśną lalką, teraz jest komputerową animacją wyraźnie odcinającą się od przebranych i ucharakteryzowanych tancerek i reszty członków zespołu. Trudno wybrać, która wersja jest gorsza.

Echo ojca

Części IV, V i VI niewątpliwie są teatralne, co widać bardzo z perspektywy czasu. Decydują nieraz drobne zabiegi, wkomponowane w sensacyjną prezentację wydarzeń związanych z walką z Imperium. Drobnym, ale jakże wzmacniającym moc sceny było echo (pogłos) słów Dartha Vadera, gdy podczas starcia z Lukiem wyjawił mu, że jest jego ojcem. Można było dźwięk wyczyścić, ale tak precyzyjnie nie wyciągać sekwencji „I’m your father”, bo w starej wersji brzmiała i tak wyraźnie. Teraz ma się wrażenie, że Vader miał mikrofon dosłownie przy ustach, a nie znajdował się w ogromnej, pustej przestrzeni, co pokazywała scena.

Czy Greedo strzelił pierwszy?

Ujmijmy problem inaczej. Greedo nigdy nie powinien strzelać pierwszy, żeby zachować charakter Hana Solo, a przyjemniaczkiem nasz bohater nigdy nie był. W oryginale nie czekał na to, co ze strony Greedo nieuniknione, tylko strzelił i zabił. Pomysł na zmianę tej interpretacji postaci niestety pojawił się w 1997 roku. Poprawka polega na tym, że łowca nagród strzela pierwszy, lecz nie trafia w Hana Solo. Wtedy ten niejako w obronie własnej zabija Greedo. W kolejnych wersjach na DVD w 2004 i BD w 2011 Lucas znów poprawiał montaż i tempo sceny, żeby wyglądała płynniej, bardziej sensacyjnie, ale nadal to nie Han Solo strzela pierwszy, a powinien.

Jabba

A gdyby tak Jabba był człowiekiem? I faktycznie nim był. Pierwszą scenę rozmowy między Hanem a Jabbą w Nowej nadziei, nakręcono z udziałem aktora. Był nim nieżyjący już, urodzony w Belfaście, Declan Mulholland. Urodą jednak pasował bardziej do jakiegoś filmu przygodowego w stylu Robin Hooda, a nie fantastyki naukowej, nawet tej klasyfikowanej bardziej jako kosmiczne fantasy, jak jest w przypadku Gwiezdnych wojen. Zastąpiono go jednak bardzo trudnym w formalnym przedstawieniu kosmitą z gatunku Huttów. Najpierw Jabba był człowiekiem, ale Lucas planował zastąpienie go animowaną w technice poklatkowej lalką. Pojawiły się jednak zarówno problemy finansowe, jak i problemy techniczne, więc scena została usunięta. Jabbę dodano jednak w 1997 roku, lecz wygląda tragicznie, zwłaszcza gdy Han Solo przydeptuje mu ogon. Potem była poprawka wypuszczona w edycji DVD w 2004 roku. Wyraźnie poprawiono tekstury i animację, jednak to wciąż dalekie od oczekiwanej dzisiaj jakości.

Kamienie

Są czasem poprawki, które nie są ani dobre, ani złe. Po prostu nic nie zmieniają. Nie są nawet efektowne. To właśnie jedna z nich. Dodana została całkiem późno – edycja DVD albo BD z 2011 roku. Poprawcie mnie, która dokładnie. Kiedy R2-D2 ukrywa się wśród skał na Tatooine, ktoś zdecydował, że doda trochę kamieni, żeby robot miał się za czym schować. Dodał ich jednak tyle, że doprawdy nie wiadomo, jak tam wszedł. Mało tego, w kolejnej scenie, kiedy już wyszedł z jaskini, tych skał za nim nie ma. Drobna wpadka w zupełnie bezcelowej całościowo poprawce.

Sarlacc w CGI

Po korektach w CGI, owszem, Sarlacc wygląda bardziej intuicyjnie, przyjaźnie, głównie dla młodszych. Faktycznie widzimy, że coś konkretnego, w postaci języka i dzioba, potrafi złapać ofiarę i ją wciągnąć, a nie tylko opleść mackami. Wcześniej była tylko enigmatyczna dziura w ziemi, kryjąca tajemniczą istotę. Nie mam wątpliwości, że to za mało, ale ten dziób i język w CGI przypominają teraz bardziej roślinę w stylu zmutowanego tulipana, a nie morderczą, pustynną istotę.

Gunganie świętują na Naboo

Zdaję sobie sprawę, że jeśli zdecydowano się dodać obszerne sekwencje wiwatowania w Galaktyce z powodu pokonania Imperium, to na Naboo Gunganie musieli być obecni. Czy jednak widzowie żałowaliby, gdyby ich nie było? Chodzi dokładnie o scenę filmowanego z lotu ptaka Pałacu Królewskiego w Theed, dodaną bodajże z okazji wydania edycji na DVD w 2004 roku. Na jednej z kopuł wiwatują Gunganie – skaczą, wymachują czerwonymi flagami. Polakom coś na ten widok powinno w głowach zaświtać. Oczywiście to tylko narodowe skojarzenie. Bardziej powszechne zapewne będzie to z Jar Jar Binksem, jednym z najbardziej denerwujących bohaterów, jakich saga Lucasa miała w całej swojej historii.

Scurriery

Zmiana będąca jedną z wielu poprawek do wyglądu Mos Eisley, wykonana jeszcze w 1997 roku na dwudziestolecie premiery Nowej nadziei. Czy dzisiaj się broni? Niestety nie. Wypadałoby już poprawić wygląd scurrierów. Tekstura ich skóry jest nieostra ze względu na brak szczegółów. Cienie nienaturalne, a realistyczny kontakt z podłożem właściwie nie istnieje. Może to jeden z mniej ważnych detali, lecz jego wygląd nawet na tle dopracowanego ronto wygląda mało profesjonalnie. Te małe, potrafiące stać na dwóch łapach pustynne zwierzęta wciąż mogą być dowcipną ozdobą niedostępnego świata planety Tatooine. Scurriery są głośne, żyją w małych stadach, poruszają się szybko i zapewne kradną wszelkie możliwe jedzenie z ludzkich osad, wokół których bytują. Posiadają 4 nozdrza i umiejętność szybkiego kopania w piasku. Szkoda, że George Lucas nie zaplanował w starej sadze bardziej złożonej interakcji między nimi a ludźmi.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA