Interpretacja filmu „71 fragmentów” Michaela Hanekego
71 fragmentów to trzecia i zarazem ostatnia część tak zwanej trylogii zlodowacenia, którą nakręcił austriacki reżyser Michael Haneke. Podobnie jak we wcześniejszych dwóch – Siódmym kontynencie oraz Benny’s Video – twórca ten mówi o przemocy, która wynika według niego z powodu zanikania więzi międzyludzkich oraz wszechobecnej telewizji.
By lepiej zrozumieć i zinterpretować 71 fragmentów, wpierw należy spojrzeć na film w kontekście całej twórczości Michaela Hanekego. Ten austriacki reżyser bardzo często podejmuje temat przemocy – zarówno psychicznej, jak i fizycznej – która jest obecna niemal w każdym jego dziele. W pierwszej części trylogii zlodowacenia Haneke pokazał życie trzyosobowej rodziny, która postanawia popełnić samobójstwo. Nie robi tego jednak w żaden spektakularny sposób, widz ogląda raczej metodyczne, wykalkulowane przygotowania polegające na pozbyciu się wszystkich rzeczy. Bohaterowie niszczą wszelkie dobra materialne, a następnie odbierają sobie życie. Wszystko to zaś pokazane jest w sposób zimny, odpychający, ale jednak przykuwający odbiorcę do ekranu. Podobnie jest w Benny’s Video, w którym Haneke opowiada o chłopcu mordującym koleżankę pod wpływem telewizji i filmów dla dorosłych, które ogląda. Szokować może nie tylko sam czyn dokonany przy pomocy urządzenia do zabijania zwierząt, co przede wszystkim reakcja rodziców. Uznają oni bowiem, że jest to problem, którego należy się pozbyć, żeby nie wpłynął negatywnie na przyszłość dziecka. Innym sztandarowym przykładem z twórczości Hanekego są Funny Games, w których twórca po raz kolejny o przemoc obecną w ludzkim życiu obwinia media i amerykańską kulturę. Przede wszystkim jednak oskarża widza – grając na jego przyzwyczajeniach i oczekiwaniach, zadaje pytanie, po co człowiek ogląda tak makabryczne sceny i czy sprawiają one, że jest zadowolony z samego siebie.
Bardzo ważnym filmem Hanekego jest też Kod nieznany, do którego niejako wstępem jest 71 fragmentów. W obu dziełach reżyser zastosował mozaikową narrację, przedstawiając tę samą tezę – żyjąc w nowoczesnym świecie stajemy się sobie nawzajem coraz bardziej obcy, w społeczeństwie narasta znieczulica na cierpienie innych, co w końcu musi prowadzić do tragedii. Nie jest to oczywiście miejsce na omawianie całej twórczości austriackiego reżysera, jednak wydaje się, że bez tak skrótowego przedstawienia przynajmniej części jego filmów, interpretacja 71 fragmentów byłaby niepełna.
Nieodzowne jest również zauważenie, skąd Michael Haneke czerpie inspiracje do filmów. Jednym z jego ulubionych i najbardziej cenionych twórców jest Michelangelo Antonioni. Podobnie jak włoski twórca, austriacki reżyser zajmuje się w swoich dziełach tematami duchowych kosztów życia w nowoczesnym świecie, narastającej samotności oraz niezdolności do komunikacji z innymi ludźmi. Antonioni miał swoją trylogię samotności, na którą złożyły się Przygoda, Noc i Zaćmienie, Haneke ma trylogię zlodowacenia, której części poprzedzające 71 fragmentów zostały omówione przed chwilą. W Nocy Antonioni pokazał stopniowy rozpad więzi w małżeństwie, w Zaćmieniu zaś szczere uczucie, które połączyło bohaterów okazuje się nie być wcale tak mocnym, jak się początkowo wydawało. Miłość nie jest czynnikiem, który sprawia, że ludzie się do siebie zbliżają i nie chcą rozstać.
Podobne wnioski można wyciągnąć z filmów Michaela Hanekego. Ważnym faktem wpływającym na Hanekego i odbiór jego produkcji jest również to, że studiował filozofię na Uniwersytecie w Wiedniu. W jego filmach można odnaleźć inspirację egzystencjalistą Karlem Jaspersem, który twierdził, że w nowoczesnym świecie człowiek nie jest w stanie w pełni poznać drugiej osoby. Oznacza to, że nie mamy możliwości zrozumieć innych, co z kolei stwarza dystans między nami. Gdy do tego dochodzą przedmioty materialne, które często są sensem życia człowieka, staje się on samotny i odizolowany od reszty społeczeństwa. Wszystkie te tematy znajdują swoje miejsce w filmie 71 fragmentów.
[quote]Podobnie jak chociażby w Benny’s Video, także w 71 fragmentach na pierwszy plan wysuwa się rozpad więzi międzyludzkich. Haneke pokazuje na wielu przykładach, jak ludzie stają się sobie coraz bardziej obcy.[/quote]
Krótkie sceny przedstawiają kilka dni z życia różnych osób. Jest tu przede wszystkim młody chłopiec, który uciekł nie tylko z domu, ale też ojczystego kraju i trafił do Austrii. Mieszka na ulicy, pożywienia szuka w śmietnikach, a żeby przeżyć, najczęściej kradnie. Mimo że chodzi po ulicy, nikt tak naprawdę go nie zauważa – dla większości przechodniów jest niemal przezroczystym elementem rzeczywistości, taktują go jak powietrze. Ci, którym zdarza się na niego spojrzeć, odnoszą się zaś w stosunku do niego jak do „podczłowieka”, któremu nie należy się żadna pomoc, jedynie pogarda i złe słowo. Jego sytuację najlepiej obrazuje scena, w której chłopiec z zazdrością patrzy w parku na to, jak traktowany jest pies – jego właściciele dają mu więcej miłości i troski, niż osamotnionemu dziecku. Ostatecznie zaopiekuje się nim pewne małżeństwo, lecz trudno byłoby powiedzieć, że jest to prawdziwie dobry uczynek.
Po pierwsze, para ta chciała wcześniej adoptować dziewczynkę z domu dziecka. Pociecha sprawiała jednak zbyt dużo problemów, nie podporządkowywała się, więc ostatecznie wróciła tam, skąd przyszła. Jej nowi opiekunowie potraktowali ją nie jak żywą istotę, tylko przedmiot, który w razie zaobserwowanych wad można wyrzucić bądź wymienić. Po drugie zaś, małym imigrantem zainteresowali się oni wyłącznie dlatego, że zobaczyli w telewizji, jak opowiada swoją historię. Uznali więc, że skoro chłopiec i tak nic nie ma – nawet miejsca w domu dziecka – łatwiej będzie dostosować go do własnych oczekiwań. Po zaopiekowaniu się nim postanowili zabrać go na drogie wakacje, w pewnym sensie kupując jego przywiązanie. Nie przyszło im do głowy (lub nie potrafili tego zrobić), że jeśli ofiarowaliby mu prawdziwą troskę i poczucie bezpieczeństwa, efekt prawdopodobnie byłby znacznie lepszy.
[quote]W 71 fragmentach, nawet jeśli pojawia się pozytywna sytuacja między ludźmi, szybko okazuje się, że był to tylko pozór.[/quote]
Widać to w jednej z pierwszych scen, gdy pracownica banku jest bardzo miła dla starszego pana. Nie tylko wita go słowami „dzień dobry” i uśmiecha się do niego, lecz także pyta, jak się czuje. Chwilę później widz dowiaduje się jednak, że to po prostu jej ojciec, więc takie zachowanie jest wyjątkowe – innych klientów kobieta już tak dobrze nie traktuje. Zresztą nawet z ojcem, wbrew temu, co mogłoby się wydawać, nie ma wcale zdrowych relacji. W późniejszym fragmencie filmu pokazana została ich rozmowa telefoniczna, podczas której rodzic z dzieckiem głównie się kłócą i na siebie krzyczą.
Innym przykładem pozornej bliskości między ludźmi jest kolacja pewnego małżeństwa. W pewnym momencie mężczyzna mówi „kocham cię”, co wywołuje w jego żonie dość nietypową reakcję. Zamiast ucieszyć się i odpowiedzieć tym samym, kobieta krzyczy na męża, pytając, po co mówi takie rzeczy podczas posiłku. Następnie oskarża go o to, że na pewno czegoś chce, że za tą deklaracją kryje się jakiś interes. Rozmowa przeradza się w sprzeczkę, podczas której mężczyzna uderza żonę w twarz. Wszystko wskazuje na to – co pokazują także inne sceny z udziałem tych bohaterów – że małżeństwo to nie jest szczęśliwe. Łączące ich uczucie dawno już wygasło, a relacja trwa wyłącznie dzięki sile przyzwyczajenia lub strachowi przed całkowitą samotnością.
Michael Haneke znany jest także z tego, że lubi prowokować widza i wykorzystywać jego oczekiwania do własnych celów. Tak było chociażby w Benny’s Video, gdzie scena morderstwa specjalnie została pokazana w taki sposób, żeby odbiorca czuł rozczarowanie. Kamera została tam ustawiona niejako obok, pokazując fragment pokoju, co sprawiło, że czynu bohatera można się było domyślać tylko dzięki efektom dźwiękowym. Podobną grę austriacki reżyser prowadził w Funny Games, w których nie tylko bawił się narracją, ale też nie pozwolił na identyfikację publiczności z ofiarami. Podobne zabiegi zaobserwować można w 71 fragmentach.
[quote]Na samym początku filmu pojawia się informacja o tym, że 23 grudnia 1993 roku do jednego z wiedeńskich banków wszedł dziewiętnastoletni student, który zastrzelił trzy osoby, a następnie popełnił samobójstwo.[/quote]
Dostając tego typu informację widz spodziewa się, że całe dzieło będzie opowiadać właśnie o tym wydarzeniu – pokazane zostaną przyczyny, przygotowania oraz dokładny, najbardziej emocjonujący, przebieg zajścia. Haneke doskonale wie, czego oczekuje odbiorca i nie pozwala mu na to. Tragedia w banku jest co prawda sceną kulminacyjną, ale trwa zaledwie kilka minut, zaś oglądający nie dostaje nic z tego, do czego jest przyzwyczajony. Przede wszystkim we fragmencie tym nie ma w zasadzie w ogóle krwi, nie widać też ofiar. Widz może jedynie zaobserwować młodego chłopaka, który wchodzi do budynku, oddaje sporo przypadkowych strzałów, wraca do samochodu i zabija samego siebie. Czego zresztą też nie widać – słychać jedynie odgłos broni.
Jaka dokładnie była przyczyna tego zachowania? Nie da się do końca powiedzieć. Wydaje się, że to kulminacja wszystkich złych postaw i zachowań z całego filmu (mimo że większość bohaterów nie miała ze sobą styczności). Student ten przed tym, co zrobił, próbował zatankować benzynę do samochodu. Na stacji nie przyjmowali czeków, bankomat był zepsuty, zaś w banku nikt nie chciał przepuścić go w kolejce i został nawet pobity przez jednego z klientów instytucji. W wydarzeniu tym kumuluje się wszystko, co oglądaliśmy do tej pory – brak życzliwości, empatii, traktowanie innych osób jak wrogów. Haneke pokazuje w ten sposób, do czego mogą prowadzić tego typu zachowania. Młody chłopak w porywie złości postanowił zemścić się na wszystkich dookoła. Może gdyby ktokolwiek okazał mu zwykłą ludzką uprzejmość, do tragedii by nie doszło?
Haneke nie wyjaśnia wprost, co popchnęło tego studenta do tak tragicznego czynu. Dla zrozumienia zarówno tej postaci, jak i w ogóle całego filmu kluczowa jest moim zdaniem scena, gdy chłopak trenuje grę w ping-ponga. Trwający ponad cztery minuty fragment przedstawia statyczne ujęcie, w trakcie którego młodzieniec z furią odbija wystrzeliwane przez maszynę piłeczki. Można to odczytać nie tylko jako próbę doskonalenia samego siebie, ale przede wszystkim walkę z samym sobą. Bohater nie ma przeciwnika, gra sam ze sobą, jest samotny i to coraz bardziej go denerwuje. Widać wściekłość i zapał, z jakim oddaje się wykonywanej czynności. Scenę też można odczytać jako pokazanie walki jednostki z systemem (w tym wypadku, w kontekście całego filmu – kapitalizmem i konsumpcjonizmem) oraz maszyną. To w końcu ta ostatnia bardzo często pogłębia osamotnienie i niepewność człowieka, niejako sterując jego życiem.
[quote]Jak zostało wspomniane, Michael Haneke o rozpad więzi międzyludzkich oskarża przede wszystkim telewizję. Maszyna ta jest obecna w praktycznie co drugiej scenie i zawsze jest włączona.[/quote]
Towarzyszy ludziom w każdej, najdrobniejszej nawet czynności – jak przygotowywanie jedzenia, sprzątanie, etc. Nawet kiedy wychodzi się z mieszkania, telewizor jest ostatnią rzeczą, którą się wyłącza, tuż przed zamknięciem drzwi. Równie ważne są oczywiście treści, które przy jego pomocy płyną do ludzi. A są to przede wszystkim informacje o tragicznych wydarzeniach na całym świecie. Wiadomości podają kolejne newsy dotyczące wojen, zabójstw, kradzieży, nawet ludobójstwa. Pomiędzy wplata się zaś informacje dotyczące gwiazd takich, jak na przykład Michael Jackson. Haneke w ten sposób – zresztą nie pierwszy i nie ostatni raz, podobnie było w Benny’s Video oraz Funny Games – o obecność przemocy w społeczeństwie oskarża popkulturę, przede wszystkim amerykańską. Istotne jest również to, że nikt nie stara się, żeby w jakikolwiek sposób ocenzurować przekaz. Każdy, nawet najmłodszy odbiorca, może obejrzeć w telewizji zabitych, bądź rannych i cierpiących ludzi, krew oraz zniszczenia. Nie pojawia się komunikat, że dany materiał może być zbyt drastyczny. Pozostałe programy zaś dotyczą spraw mało ważnych, robione są powierzchownie i bez zagłębienia się w dany temat. Nie przeszkadza to widzom, którzy i tak śledzą wszystko, co dzieje się na ekranie, chłonąc do niczego im niepotrzebną wiedzę.
Pod sam koniec filmu w wiadomościach wieczornych pojawiają się informacje na temat wspomnianego wyżej studenta, który zabił w banku trzy osoby. Jest to robione na zimno, bez emocji – reporter opowiada co się wydarzyło, ale i tak robi to w sposób dość lakoniczny, gdyż wie, że znacznie większy efekt wywrą pokazywane zdjęcia. Jak chociażby widok trumny wkładanej do samochodu. Na sam koniec dziennikarz pyta się przechodnia, dlaczego, jego zdaniem, doszło do tragedii. Osoba ta odpowiada, że nie wie, nie rozumie tego. Wydaje się jednak, że Michael Haneke, nie tylko w filmie 71 fragmentów, ale też w wielu innych swoich dziełach, znalazł odpowiedź na to ważne pytanie.
korekta: Kornelia Farynowska