Krew, łzy i karaluchy, czyli jak poświęcić się dla roli
Nie od dzisiaj wiadomo, że dobry aktor potrafi wcielić się w swoją rolę tak, że praktycznie go z nią utożsamiamy. Niektórym widzom zdarza się nawet, że mylą fikcję z rzeczywistością i uważają, iż odtwórca konkretnej postaci to w rzeczywistości… ta postać. Nie ulega jednak wątpliwości, że ci, którzy są naprawdę świetni w swoim fachu, poświęcają wiele, aby jak najdokładniej odwzorować reżyserską wizję. Dowiedzmy się więc, który z nich dał z siebie najwięcej.
Ten człowiek to już legenda, jeżeli chodzi o oddanie sprawie. Przygotowując się do roli w obrazie Moja lewa stopa, gdzie miał przedstawić losy sparaliżowanego mężczyzny, zdecydował się na spędzenie całego czasu produkcji na wózku inwalidzkim, poruszając jedynie – zresztą zgodnie z tytułem – swoją lewą stopą. Do tego ekipa filmowa musiała karmić go łyżką i pomagać mu się przemieszczać. Efektem takiej decyzji było między innymi pęknięcie dwóch żeber, gdyż pozycja, jaką przyjął aktor, była zdecydowanie niewygodna.
Na tym jednak nie koniec. W trakcie filmowania Gangów Nowego Jorku, gdzie zagrał niejakiego Billa „Rzeźnika” Cuttinga, Lewis jako sposób wczucia się w rolę wybrał nie tylko naukę fachu pomocnika rzeźnika – wliczając w to zarówno mówienie z nowojorskim akcentem, jak i ostrzenie noży – ale także spacerowanie po planie w bardzo cienkiej odzieży, co poskutkowało poważnym zapaleniem płuc. Co lepsze, aktor odmówił leczenia się współczesnymi lekarstwami, aby pozostać w skórze Billa.
Zanim wystąpił w Ostatnim Mohikaninie, wyprowadził się na pustkowie i żywił jedynie tym, co udało mu się upolować. Do wspomnianych polowań używał jedynie flinty, tomahawka albo po prostu gołych rąk.
Żeby było jeszcze ciekawiej, dla Imienia ojca wybrał spędzenie trzech nocy w opuszczonym więzieniu, w trakcie których w ogóle nie zmrużył oka, gdyż jego rola wymagała „bycia zmęczonym”. Przy okazji poprosił ekipę, by co jakiś czas oblewała go lodowatą wodą i po prostu na niego klęła. Dosłownie.
Choi Min-sik
Być może jego nazwisko nic wam nie powie, ale po przeczytaniu tego, czego dokonał, na pewno popędzicie obejrzeć film pod tytułem Oldboy, chociażby po to, żeby oddać hołd artyście. Choi mianowicie wymyślił sobie, że dobrym pomysłem będzie troszeczkę się oparzyć. Jego bohater, marzący o zemście na swoich wrogach i właśnie opuszczający więzienie po spędzeniu w nim aż piętnastu lat, ma na ciele dokładnie tyle samo śladów po przypaleniu rozżarzonym drutem. Min-sik osobiście się nim przypalał, mimo że sugerowano mu użycie efektów specjalnych. Do tego skonsumował żywą ośmiornicę i to aż cztery razy, gdyż potrzebne były powtórzenia sceny.
Billy Bob Thornton
Temu panu również należy się podziw, nie tylko za serial Fargo, ale i za film pod tytułem Blizny przeszłości. Żeby lepiej odegrać postać człowieka mającego problemy ze zdrowiem psychicznym, a do tego mordercę własnej matki oraz jej kochanka, aktor wsadził sobie potłuczone szkło do obuwia. Wszystko po to, by wiernie oddać charakterystyczny chód zabójcy.
Denzel Washington
Jest sobie taka scena w Safe House, gdzie były agent CIA zostaje poddany torturom. Oblewa się go ciągłym strumieniem wody, a płyn wpada mu zarówno do ust, jak i nosa. Facet po prostu się dusi. Denzel Washington osobiście odegrał ten moment, pozwalając, by przez dwadzieścia–trzydzieści sekund lano w niego tyle wody, ile się da, mimo oczywistego sprzeciwu reżysera filmu. Jak przyznał sam aktor, było to doświadczenie, jakiego nie zapomni już do końca życia.
Sylvester Stallone
Powiedz Rocky IV, a w mózgu od razu zobaczysz obraz Sylvestra Stallone. A teraz wyobraź sobie, że mężczyzna poprosił, by zadawano mu prawdziwe ciosy. Bez żadnego oszczędzania czy udawania. Efektem kilku ujęć były połamane żebra, a wynikiem walki z Dolphem Lundgrenem problemy z sercem. I to na tyle poważne, iż ten istotny organ zaczął najzwyczajniej w świecie puchnąć po ciosie w klatkę piersiową i obił się o mostek, przez co Stallone musiał spędzić aż osiem dni na oddziale intensywnej terapii z powodu kłopotów z oddychaniem. Gdyby nie udzielono mu pomocy, fani Sylvestra od kilku lat odwiedzaliby nie kina, a jego grób.
Jak wyglądał Tom Hanks w Cast Away, pamiętamy chyba wszyscy. Długa, zaniedbana broda i wychudzenie. Żeby wyglądać jak na prawdziwego rozbitka przystało, Tom spędzał ogromną ilość czasu w wodzie, zanurzony aż po szyję. Infekcja, jakiej się nabawił, prawie zatruła mu krew, na szczęście jednak Hanks nie przypłacił życiem swojego pomysłu.
Lubicie smak karaluchów? Zapewne nie. Nicolas Cage raczej też za nimi nie przepada, jednakże na potrzeby Pocałunku wampira zjadł sobie takiego karalucha na żywca. Kwestią dyskusyjną pozostaje, czy bardziej cierpiał Nicolas, czy wspomniany karaluch.
Leonardo doczekał się wreszcie swojego Oscara. Przypomnijmy sobie przy okazji jego świetny występ w Django, a z pewnością stanie nam przed oczami również chwila, kiedy jego Calvin Candi uderza kilkakrotnie ręką w stół. Niby nic niezwykłego, prawda? Tyle że w pewnym momencie aktor przez przypadek zamiast w mebel trafia w kryształową szklankę. Krew leje się strumieniem, jednakże DiCaprio nie przerywa kręcenia i dalej wygłasza swoją kwestię. Na dodatek potem tą samą ręką chwyta twarz niewolnicy. Brr…
Poświęcenie Christiana Bale’a znamy między innymi z Mechanika. W tymże obrazie Bale zagrał postać mającego poważne problemy ze snem anorektyka. A jak wiadomo, anorektycy zazwyczaj należą do osób z niewielką wagą ciała. Aby wyglądać podobnie, gwiazdor konsumował jedynie puszkę tuńczyka i jedno jabłko dziennie – wszystko po to, żeby schudnąć plus minus trzydzieści kilogramów – przy wzroście 183 centymetrów. Zobaczcie, jak wyglądał po tej morderczej przemianie:
Heath Ledger
Nieodżałowana gwiazda i dla wielu doskonały Joker idealny. O ile kwestia, czy to akurat jemu w tym przypadku należy się palma pierwszeństwa, jest sporna dla pewnej ilości widzów (przyznajmy jednak, że dla niezbyt wielkiej), to to, co robił dla idealnego przygotowania się do roli, jest z pewnością godne podziwu. Ledger sypiał jedynie dwie godziny na dobę, cały czas spędzał w swoim apartamencie, a kiedy zjawiał się na planie, praktycznie w ogóle się nie odzywał. Jeżeli chciało się już koniecznie z nim skomunikować w jakiejś sprawie, musiano zwracać się do niego jak do postaci Jokera, a nie jak do aktora. Czy pomysł był dobry i właściwy dla zdrowia psychicznego, to inna sprawa, ale wynik pracy, jaki możemy zobaczyć na ekranie, jest z pewnością znakomity.
BONUS:
Tu nie trzeba słów. Tu wystarczy sam filmik. I jedynie przypomnienie, że Chan nigdy nie korzysta z usług kaskaderów.
korekta: Kornelia Farynowska
https://www.youtube.com/watch?v=HA1ZwbXHGyA