search
REKLAMA
Zestawienie

Filmy SCIENCE FICTION, po których będziemy BALI się KOSMOSU

Odys Korczyński

17 lipca 2020

REKLAMA

Tajemnica Andromedy (1971), reż. Robert Wise

Trzeba przyznać, że Tajemnica Andromedy jest filmem niesamowicie szczegółowo, a przy tym dowcipnie przedstawiającym proces dekontaminacji, zwłaszcza odkażanie odbytu czopkami na „poziomie piątym”. Poza tym to obraz na czasie, bo na całym świecie panuje COVID-19. Nie jest to może wirus z kosmosu, ale budzi wiele teorii spiskowych, podobnie jak szczepionki, nauka masturbacji w przedszkolach i maszty telefonii 5G. Zresztą w filmie naukowcy precyzyjnie określają jego wielkość i stwierdzają, że nie jest wirusem. Na teorie spiskowe nic jednak nie poradzimy, gdyż ludzie skłonni są wierzyć we wszystko, na czym zresztą zasadza się od wieków rządzenie społeczeństwami przez tzw. elity, no i popularność kina science fiction. Tajemnica Andromedy w ramach gatunku sci-fi jest filmem zapomnianym i niedocenionym, a przecież tak dobrze reprezentuje wszystko to, co w fantastyce naukowej jest najważniejsze i modelowe. Zgadza się, że jest podobnie rozwleczony fabularnie co Odyseja kosmiczna, jednak w przeciwieństwie do dzieła Kubricka widz uzyskuje znacznie więcej racjonalnie uzasadnionych informacji, przez co może dokładnie prześledzić etapy badania obcego patogenu i mieć intelektualną kontrolę nad opowiadaną w filmie historią. A gdzie lęk przed kosmosem? Sam pomysł, że jakiś satelita, wracając na Ziemię, przyniesie nam niewidoczny gołym okiem śmiercionośny patogen, jest wyrazem tego strachu. To, że akurat Amerykanie nakręcili taki film, a Michael Crichton napisał książkę, również wiele oznacza. Najwidoczniej kosmicznymi lękami najbardziej charakteryzuje się imperializm.

W stronę Słońca (2007), reż. Danny Boyle

Pamiętam, że kiedy byłem dzieckiem po przeczytaniu którejś z książek o astronomii, a było ich całkiem sporo, bardzo przeraziła mnie myśl, że Słońce kiedyś nas zniszczy, zacznie płonąć jak żarówka zasilana zbyt dużym prądem, a dokładniej zużyje wodór, zacznie spalać hel, a wtedy powiększy swoje rozmiary i w końcu pochłonie Ziemię. Zanim się to jednak stanie, nasza planeta wpierw spłonie. Oczywiście te 5,5 miliarda lat, jakie pozostały Słońcu, to całkiem sporo, jednak dla nienawykłego do abstrakcji umysłu dziecka liczy się tylko skończoność. Coś, co wydaje się być na niebie od zawsze, w końcu stanie się śmiercionośne, a wtedy Ziemia zamieni się w piekarnik. Jak to w ogóle możliwe, żeby Słońce miało aż taki wpływ na Ziemię? Dziecięce myślenie z czasem przechodzi, a wiedza o wpływie Słońca na Ziemię rośnie, od perspektywy astronomicznej i fizyczno-biologicznej aż po kulturową. W stronę Słońca porusza z jednej strony ten aspekt czysto naukowy – to znaczy co bylibyśmy w stanie zrobić, gdyby nagle nasza macierzysta gwiazda zaczęła umierać. Z drugiej strony wpływ Słońca na życie człowieka okazuje się iście filozoficzny, co idzie w parze ze śmiercionośnym szaleństwem. Odkryliśmy więc, że w kosmosie oprócz potworów boimy się, że zgaśnie Słońce. Dla naszej kultury to symboliczny lęk.

Pandorum (2009), reż. Christian Alvart

Ciągle wybiegamy w przód i zastanawiamy się, jak będzie przebiegać nasza ewolucja, a wciąż nie możemy zaakceptować tego, że naszym przodkiem jest małpa. Jesteśmy więc bardzo niekonsekwentni. Pochodzenie od niej nie pasuje do naszego wyobrażenia, że jesteśmy gatunkiem wybranym, więc nie możemy pochodzić od zwierzęcia. To policzek wymierzony w naszą kosmiczną jedyność. Przeciwnikom Darwinowskich teorii polecam więc Pandorum – niedoceniony rodzynek w gatunku science fiction. Może przecież jest tak, że to, co nazywamy ewolucją, będzie miało nieco inne znaczenie moralne w przyszłości. Dostosujemy się do zmiennego środowiska, bo kosmos da nam szansę na nową formę istnienia, ale nie będzie ono, delikatnie rzecz ujmując, przyjazne dzisiejszemu człowiekowi ani innym żywym istotom. Będzie zaś dobre dla nas, co zrobić. Może nawet dzisiaj żyjący ludzie nazwaliby efekt owej przemiany zezwierzęceniem? Nie znamy jeszcze na tyle wszechświata, żeby z całą pewnością stwierdzić, w co się przemienimy, gdy powiedzmy za 500 lat nasza cywilizacja będzie jeszcze istniała, a my opuścimy Układ Słoneczny wielkim statkiem kolonizacyjnym, na którym po upływie kolejnych stuleci międzygwiezdnej podróży nasze zahibernowane geny dostosują się do nowego środowiska. Pandorum jest wręcz mitologiczną podróżą w klimacie horroru, która w metaforyczny sposób wydarzyła się już w wielu społecznościach (nagła, grupowa zmiana zachowania, skłonność do masowych morderstw, wzrost agresji itp.) i wciąż może wydarzyć. A kosmos? Jest jedną ze zmiennych ułatwiających naszą przemianę w chcące za wszelką cenę przetrwać bestie.

Ciemna gwiazda (1974), reż. John Carpenter

Jakby było przyjemnie, gdyby piloci bombowców podczas wojny mogli sobie pogawędzić ze zrzucanymi przez siebie bombami. Może nawet wojna byłaby milsza? Musieliby tylko uważać, żeby nie zniecierpliwić takiej bomby np. fałszywymi alarmami o bombardowaniach, bo mogłaby się zbuntować. Statek kosmiczny Dark Star (Ciemna Gwiazda) to dość osobliwy przykład szaleństwa, w jakie można popaść, gdy zbyt dużo czasu spędziło się w kosmosie. Tego również powinniśmy się obawiać. Taki np. członek załogi, porucznik Doolittle, bez przerwy marzy, żeby albo coś wysadzać, albo woskować deskę surfingową. W istocie wysadzanie idzie mu świetnie, gdyż misją Dark Star jest krążenie po wszechświecie i wysadzanie niestabilnych planet. Z kolei sierżant Pinback ugania się po statku za obcym w postaci napompowanej piłki z gadzimi łapami. Wkrótce okazuje się jednak, że to naprawdę piłka. Bojler podobnie jak wszyscy niewiele robi, ale za to uwielbia strzelać do wymontowanych drzwi od grzejnika, co bezpieczne dla statku nie jest. I tak spokojnie członkowie Dark Star pogrążają się w swoich fobiach, lękach i szaleństwie, a kosmos wydaje się dla zwykłego człowieka kompletnym chaosem. Z drugiej strony, gdy tak ciągle oglądamy to mroczne, pełne potworów kino science fiction, wypada czasem odreagować, a science fiction Dark Star w wydaniu Johna Carpentera idealnie się do tego nadaje.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor 2024 Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/