search
REKLAMA
Zestawienie

Filmowe klasyki, których NADAL NIE ROZUMIEMY

Katarzyna Kebernik

20 czerwca 2019

REKLAMA

Szalony Piotruś (1965, J.-L. Godard)

W przypadku Godarda niezrozumienie jego filmów ma dwojaki charakter. Po pierwsze, trudno je zrozumieć i docenić bez znajomości historii kina. Widz bez odpowiedniego przygotowania, który nie wie nic o Nowej Fali, może zwyczajnie odbić się od Do utraty tchu czy Szalonego Piotrusia. Wszystkich tych, którzy chcieliby dowiedzieć się, na czym polegała przełomowość Godarda i w jaki sposób wpłynął na kino, odsyłam do artykułu Szymona Skowrońskiego, który wszystko bardzo klarownie wyjaśnił TU. Po drugie, Szalonego Piotrusia oraz inne filmy Godarda trudno czasem zrozumieć, ponieważ mają ostentacyjnie afabularny charakter. Francuski reżyser to eksperymentator i prowokator, który celowo idzie w poprzek oczekiwaniom widza. Trzeba trochę się wysilić, żeby odkryć, jaki cel przyświeca jego formalnym akrobacjom. Jak można zatem odczytywać przegadanego, zagmatwanego i z dzisiejszej perspektywy zwyczajnie pretensjonalnego Piotrusia? Ilu widzów, tyle opinii. Dla mnie pewnym kluczem zawsze są pytania wypowiadane w jednej ze scen przez bohaterkę Anny Kariny: Co by tu robić? Nie wiem, co mam robić? Życie bohaterów: nudne, miałkie, bezsensowne i pełne przypadkowości jest dokładnie takie, jak… nasze życie. Nudne, miałkie, bezsensowne i pełne przypadkowości. To także film o tym, że chociaż jesteśmy ukształtowani tak, by wszędzie dopatrywać się logiki i sensu, to powinniśmy przestać to robić, bo w świecie te dwa zjawiska występują niezwykle rzadko.

Stalker (1979, reż. A. Tarkowski)

Niemal trzygodzinna podróż Stalkera, Pisarza i Profesora przez opuszczoną Zonę ku mitycznej komnacie, w której ponoć spełniają się marzenia, to z pewnością nie jest propozycja na lekki, przyjemny seans z nachosami na podołku. Film ten wręcz słynie ze swej wieloznaczności i rozbudowanej metaforyki. Do tego całość podlana jest rosyjską melancholią, religijnymi nawiązaniami i charakterystyczną dla Tarkowskiego poetyckością. Potrzeba odpowiedniego nastawienia – i czasu – by wejść do tego onirycznego świata, gdzie wszystko jest metaforą. Możliwe interpretacje Stalkera wydają się niepoliczalne. Tarkowski zadaje pytania fundamentalne, ale odpowiedzi wydają się należeć do widza.

Zawód: Reporter (1975, reż. M. Antonioni)

Antonioni nigdy nie należał do najłatwiejszych reżyserów: postmodernistyczny twórca wyznawał zasadę, że nastrój filmu jest ważniejszy od fabuły. Obok Powiększenia czy Czerwonej pustyni jednym z wielu trudnych dzieł w jego dorobku jest bez wątpienia Zawód: Reporter. Film, w którym producenci upatrywali szansy „sprzedania” Antonioniego na rynek amerykański (stąd m.in. angaż Jacka Nicholsona do głównej roli), poniósł sromotną klęskę w USA. Opowieść o spontanicznie przejmującym tożsamość swojego zmarłego przyjaciela Davidzie okazała się niezjadliwa również dla wielu europejskich krytyków, zazwyczaj przychylnych włoskiemu reżyserowi. Także dziś Zawód: Reporter potrafi wyczerpać, to film ostentacyjnie nieatrakcyjny. Antonioni oddaje skołowanie i samotność głównego bohatera za pomocą długich passusów nudy, ciszy i marazmu, co na starcie odsiewa mniej cierpliwych widzów. Kiedy zaś dwie godziny metrażu nie przynoszą oczekiwanej konkluzji, a losy Davida zdają się zmierzać donikąd, także ci cierpliwsi mogą poczuć się nieusatysfakcjonowani… Wydaje się, że przy użyciu środków formalnych reżyser pragnie odmalować stan depresji, zagubienia w świecie, egzystencjalnej pustki, niestabilności ludzkiego położenia i nieuleczalnej samotności. Tak przynajmniej odczuwam to ja. Być może wy dostrzeżecie w tajemniczej historii coś zupełnie innego – Zawód: Reporter to otwarta filmowa księga.

Mulholland Drive (2001, reż. D. Lynch)

Oczywiście, zamiast Mulholland Drive mogłabym napisać o jakimś innym dziele Lyncha: Głowa do wycierania, Zagubiona autostrada czy choćby Twin Peaks (zwłaszcza trzeci sezon) stanowią równie enigmatyczne widowisko, co nagrodzony Złotą Palmą film z Naomi Watts i Laurą Harring. Twórczość amerykańskiego reżysera mogłaby obstawić wszystkie pozycje w tym zestawieniu. Krytycy zgadzają się co do dwóch rzeczy, jeśli chodzi o Mulholland Drive: że to – niezależnie od subiektywnych preferencji – jeden z najważniejszych filmów XXI wieku i że nie da się tego dzieła w pełni wytłumaczyć czy zrozumieć. Lynch utkał swój obraz ze snów, symboli, seksualnego niepokoju, a także cytatów – z twórczości własnej i swoich mistrzów. Efektem jest niezwykle hipnotyzujący film, wciągający widza w swoisty trans. Wydaje się, że klucza do odczytania Mulholland Drive każdy musi szukać na własną rękę. Czy to historia o rozpadzie osobowości? O rozdwojeniu jaźni? Zaburzonej pamięci? O wzajemnej, patologicznej obsesji dwóch kobiet? A może metaopowieść o Hollywood? I czy należy w ogóle szukać odpowiedzi na te pytania? Film zdecydowanie do wielokrotnego użytku.

Donnie Darko (2001, reż. R. Kelly)

Być może dokonuję tutaj pewnego nadużycia, zaliczając Donnie Darko do grona klasycznych filmów: podobnie jak Mulholland Drive, fantastyczny debiut Kelly’ego dopiero co skończył osiemnastkę. Wydaje mi się jednak, że film z Jakiem Gyllenhaalem w roli głównej zasługuje na miano współczesnego klasyka, a jego status kultowca przetrwa upływ czasu. W końcu ta oniryczna opowieść o dojrzewaniu unurzana w psychodeliczno-fantastycznonaukowym sosie ciągle zyskuje nowych fanów, postać demonicznego królika Franka kojarzą nawet ci, którzy nie oglądali filmu, a o tytułowym bohaterze rapował Słoń. Przede wszystkim jednak Donnie Darko należy do tych filmów, których seans rodzi więcej pytań niż odpowiedzi. Końcówka wywraca całość do góry nogami i zostawia widza ze szczęką w okolicy podłogi. Razem z głównym bohaterem zostajemy wrzuceni do świata, którego zasad nie pojmujemy i po raz kolejny przypomina się nam, że prawa fizyki są nam znane tylko pozornie, że jesteśmy co najwyżej stosunkowo nowymi mieszkańcami niezwykle złożonego wszechświata, którego zrozumienie nam się wymyka. Chociaż zagorzali fani, interpretujący scenę po scenie i łączący ze sobą poszczególne elementy układanki, twierdzą, że udało im się rozgryźć całość, to jeszcze nie czytałam takiej analizy Donniego Darko, w której któryś z punktów by nie kulał. Bodaj największą zagadką, stanowiącą źródło największego niepokoju, pozostają tożsamość, cel i charakter sił, które bawią się z głównym bohaterem z iście lovecraftowską złośliwością. A może film jest jedynie zapisem psychicznego stanu szwankującego umysłu?

To tylko dziesięć wybranych filmów, które nadal stanowią zagadkę dla widza – o jakie tytuły rozszerzylibyście tę listę? Piszcie w komentarzach.

Katarzyna Kebernik

Katarzyna Kebernik

Publikuje w "KINIE", Filmwebie, serwisie Film w Szkole i (oczywiście) na film.org.pl. Edukatorka filmowa w Zespole Edukacji Ferment Kolektiv. Lauretka II nagrody w Konkursie im. Krzysztofa Mętraka dla młodych krytyków filmowych oraz zwyciężczyni konkursu Krytyk Pisze Festiwalu Kamera Akcja.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA
https://www.perkemi.org/ Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor Slot Gacor 2024 Situs Slot Resmi https://htp.ac.id/