CZARNE LUSTRO: BANDERSNATCH. Wybory i zakończenia. Przewodnik po interaktywnym filmie Netfliksa!
Graliście w, tfu!, oglądaliście Czarne lustro: Bandersnatch, czyli filmowy eksperyment od Netfliksa, który podzielił streamingową publiczność? Przeciwnicy interaktywnej formy obrazu uważają, nie bez racji zresztą, że częsta konieczność wyboru ścieżki odwraca uwagę od opowiadanej historii. Z kolei fani Bandersnatcha ślęczą przez kilka godzin przed ekranami telewizorów lub komputerów z kartką i długopisem w dłoni, bawiąc się setnie podczas zapisywania każdej powziętej decyzji, aby odkryć wszystkie możliwe zakończenia przygód Stefana (Fionn Whitehead). Niezależnie od tego, po której stronie barykady stoisz, musisz przyznać, że Bandersnatch to twór niezwykle złożony i skomplikowany. Jeśli jednak jeszcze tego nie wiesz, wystarczy przejrzeć poniższy tekst. Co wybierasz: „CZYTAM DALEJ” czy „CO ZA BREDNIE! WRACAM NA GŁÓWNĄ”?
UWAGA! TEKST ZAWIERA SPOILERY!
Krótko po premierze Czarnego lustra: Bandersnatch po Internecie krążyła informacja, że ów film posiada kilka oficjalnych zakończeń, a jego twórcy nakręcili aż pięć godzin alternatywnego materiału. Każdy jednak, kto miał przyjemność obejrzenia Bandersnatcha i tym samym bawił się jego interaktywnością, dostrzegł zapewne, że film Davida Slade’a to istny wirtualny labirynt. Mamy przecież do czynienia z dziesiątkami ścieżek, ze ślepymi zaułkami, z tajemnymi przejściami, kilkoma głównymi bramami wyjściowymi oraz paroma dziurami w żywopłocie, które również umożliwiają wyjście. Wejście w każdy kąt labiryntu Slade’a i Brookera zajmuje mnóstwo czasu, dlatego dla osób niecierpliwych lub po prostu takich, które chciałyby poznać możliwe wersje historii Stefana bez koniecznego wysiłku, zamieszczam poniżej coś w stylu solucji do gry, czyli wszystkie możliwe zakończenia Bandersnatcha. Chyba wszystkie.
Ślepa uliczka to nie koniec gry
Podobne wpisy
Podczas interaktywnej zabawy Bandersnatchem zdarza się czasami, że decyzje, które podejmujemy, prowadzą nas do czegoś w rodzaju ślepych zaułków. Twórcy zaawansowanego, paragrafowanego Bandersnatcha zaprojektowali go jednak w taki sposób, żeby dojścia do tzw. dead-endów nie musiały oznaczać końca zabawy i konieczności ponownego włączania filmu. Doskonale zdawali sobie bowiem sprawę z tego, że takie „zakończenia” z pewnością znudziłyby większość odbiorców. W związku z ryzykiem odrzucenia przez widza – bo ten co jakiś czas musiałby powtarzać seans, aby dojść do momentu, kiedy to natrafił na ślepą uliczkę, i podjąć tym razem inną decyzję, aby fabuła toczyła się dalej – wymyślono, że po wyświetleniu sceny oznajmującej dead-end wracamy do chwili wyboru, który nas do tego niesatysfakcjonującego i przedwczesnego końca doprowadził. Pamiętamy tym samym, jakiego błędu nie powtórzyć, i podejmujemy decyzje, które pozwalają historii Stefana się rozwijać.
DEAD-END #1 Praca za biurkiem w Tuckersofcie to zło
Pierwszy ślepy zaułek w labiryncie Bandersnatcha ujawnia się dość szybko, bo po zaledwie trzech powziętych decyzjach. Niezależnie więc od tego, jakie płatki zjemy na śniadanie oraz jakiej muzyki posłuchamy w autobusie, i tak dotrzemy ze Stefanem do Tuckersoftu, gdzie poznamy Mohana Thakura (Asim Chaudhry) i Colina Ritmana (Will Poulter). Pierwszy z wymienionych, zainteresowany pomysłem Stefana na grę na podstawie książki Bandersnatch, zaproponuje mu pracę i zapyta, czy zechciałby pracować w siedzibie firmy przy przygotowanym dla niego biurku. Niestety, odpowiedź twierdząca to zła ścieżka, co natychmiast wyjawi nam Colin. Gra Bandersnatch co prawda zostaje wydana, ale recenzent Robin wylewa na Stefana kubeł pomyj.
DEAD-END #2 Nie zalewaj komputera herbatą
Skoro już zdecydowaliśmy się na samodzielną pracę we własnym pokoju, przy charakterystycznym miękkim dźwięku wybranej wcześniej w sklepie muzycznym płyty winylowej, to zdecydowanie wolelibyśmy, żeby ojciec nie wchodził nam do tego tymczasowego gabinetu i nie zadawał nam setek głupich pytań w stylu: zjesz coś?, jedziesz ze mną? itp. Niestety rodzice tacy są, nic nie rozumieją i w rezultacie wybucha kłótnia. Jeśli w jej wyniku zdecydujecie się na zalanie komputera herbatą, znajdziecie się w ślepej uliczce i wrócicie tym samym do pani terapeutki, żeby pogadać o zmarłej matce, lub powtórzy się kłótnia ze starym i tym razem będzie trzeba powiedzieć mu dosadnie, żeby się „odpierdolił”.
DEAD-END #3 Jesteś na kwasie? Unikaj skoków z balkonu
Tata Stefana potrafi postawić na swoim, więc nasz bohater szybko zdaje sobie sprawę, że krzyk nie robi na ojcu żadnego wrażenia. Konsekwencją wybuchu Stefana ma być zatem wizyta u dr Haynes. Możemy porozmawiać z terapeutką lub wciąż się buntować i pójść za przechodzącym właśnie nieopodal Colinem. Ten zaprosi nas do siebie, gdzie – czy tego chcemy, czy nie – Stefan zje kwas, po czym znajdzie się z nowym kumplem na balkonie jego mieszkania. Będąc na haju, czujemy się niezniszczalni, ale mimo wszystko proponowany przez Colina skok z kilku pięter zakończy się śmiercią, czyli dead-endem. Gra Stefana zostanie stworzona przez innych ludzi. Niech więc Colin sam sobie skacze.