Aktorzy, którzy ZRUJNOWALI swoje KARIERY. Było miło, ale się skończyło
Halle Berry
Charyzmatyczna, utalentowana aktorka, dla której czas zdaje się robić wyjątek i nie zabiera jej młodego wyglądu mimo całkiem zaawansowanego wieku. Szybkie pytanie: jaki jest pierwszy film, który przychodzi wam do głowy na dźwięk nazwiska Halle Berry? Catwoman? Seria X-men? Kod dostępu? Śmierć nadejdzie jutro? Czekając na wyrok? Za ten ostatni dostała Oscara za rolę pierwszoplanową i była pierwszą czarnoskórą kobietą, której to się udało. Wszystkie te filmy pochodzą z pierwszych pięciu lat XXI wieku. Potem Berry praktycznie zniknęła z ekranu. Ale wróćmy jeszcze na chwilę do przeszłości, bo casus Berry jest wręcz podręcznikowym przykładem kariery zaprzepaszczonej kilkoma błędnymi decyzjami. Rok 2000. Znana z drugoplanowych występów w kinowych Flinstone’ach i całkiem niezłym thrillerze Krytyczna decyzja, a także ciepło przyjętej roli w Senatorze Bulworth Warrena Beatty’ego, Berry dostaje angaż w wysokobudżetowym blockbusterze opartym na serii komiksów X-Men (o uniwersum MCU nikt jeszcze wtedy nie słyszał, nawet pierwszy Spiderman Raimiego miał premierę dwa lata później). Z nikomu nieznanej aktoreczki staje się obiektem zainteresowania mediów. Rok później szokuje widownię swoją pewnością siebie, pokazując nagi biust w Kodzie dostępu (nie oferując w tym filmie wiele więcej), ale prawdziwą odwagę i talent prezentuje w dramacie Czekając na wyrok. Poruszenie u widowni powodowała nie tylko tematyka filmu – dotykał on problemu rasizmu – ale także, a może nawet przede wszystkim, scena seksu między Berry a partnerującym jej Billy Bobem Thorntonem. Ze względu na jej naturalistyczny charakter reżyser musiał skrócić ją o niemal minutę. Spekulowano, że aktorzy naprawdę uprawiali seks, czego dowodem miały być dotykające się genitalia aktorów w wyciętych scenach. Szok przełożył się na słupki oglądalności, a Berry za swój występ (nieograniczający się tylko do tej łóżkowej sceny!) otrzymała upragnionego aktorskiego Oscara. Rok później była bodaj pierwszą ciemnoskórą dziewczyną Bonda. W słynnej scenie wychodzenia z morza w pomarańczowym kostiumie igrała z wizerunkiem Ursuli Andress. U szczytu sławy Berry przyjęła rolę Kobiety-Kota, komiksowej postaci znanej z filmów i komiksów o Batmanie. Obraz Pitofa okazał się katastrofalnym nieporozumieniem, a aktorka otrzymała Złotą Malinę – jako jedna z niewielu pojawiła się na ceremonii i odebrała „nagrodę”, naśladując swoją reakcję po otrzymaniu Oscara. Wkrótce okazało się, że dystans do siebie i uroda to jedyne, czym mogła zainteresować widownię. Po Kobiecie-Kocie Berry nie zagrała w żadnym interesującym filmie, a widzowie zdążyli o niej zapomnieć. Dopiero dwa lata temu pojawiła się w sequelu Kingsmana, a niedawno oglądaliśmy ją w trzeciej odsłonie Johna Wicka. Nadal nie były to role na jej możliwości – a może zwyczajnie jej możliwości wyczerpały się na jednej kreacji. Dziś Berry kojarzona jest raczej z tego, że pięknie się starzeje i że jej półrozbierane zdjęcia w wieku 50 lat wyglądają równie dobrze, jak jej rozbierane zdjęcia w wieku lat 20. Wydaje się, że to ciut za mało na kobietę, która przełamała pewną granicę i swego czasu stanowiła wzór do naśladowania dla młodych aktorek.
Chevy Chase
Podobne wpisy
Niekoronowany król komedii, błyskotliwy geniusz, facet większy niż życie, gwiazda światowego formatu. Wszystkie te tytuły przylgnęły do Chase’a niemal z dnia na dzień. Wszystko zaczęło się od udziału w Saturday Night Live, gdzie pisywał skecze i występował. Widzowie go uwielbiali, ale pochwał nie szczędzili mu także krytycy. Za SNL Chase otrzymał trzy statuetki Emmy. Był najjaśniejszym punktem programu, a przecież konkurencje miał niebywałą: w pierwszych sezonach występowali między innymi Dan Aykroyd, John Belushi, Bill Murray czy Steve Martin. W 1978 Chase zaliczył kinowy debiut – komedię Nieczyste zagranie, za którą otrzymał dwie nominacje do Złotego Globu (za rolę i za debiutancki występ). Kolejna dekada to pasmo sukcesów komercyjnych i systematyczne budowanie wizerunku ulubieńca Ameryki: W krzywym zwierciadle z trzema odsłonami (Wakacje, Europejskie wakacje i Witaj, Święty Mikołaju), kryminalno-komediowa dylogia Fletch, fenomenalni Golfiarze i ich mniej udany sequel, a także brawurowi Trzej Amigos. W miarę, jak popularność Chase’a rosła, pojawiały się u niego problemy z zachowaniem i alkoholem. Niemal każdy, kto z nim pracował, stawał się obiektem nieprzyjemnych żartów; Chase nie stronił także od rasistowskich uwag. Po latach przyznawał, że Saturday Night Live po jego odejściu straciło poziom. Załamanie kariery nastąpiło w 1992 roku – roku premiery Wspomnień niewidzialnego człowieka. Za filmem stała niesamowita ekipa: reżyser John Carpenter, scenarzysta Wiliam Goldman (choć z jego tekstu zostało podobno niewiele), specjaliści od efektów specjalnych z Industrial Light i Magic. Jednak nikt już nie chciał oglądać Chase’a na dużym ekranie. Film zarobił czternaście milionów dolarów przy czterdziestomilionowym budżecie, a były „najśmieszniejszy człowiek Ameryki” spadł na samo dno. Czy czegoś go to nauczyło? Skądże. Pozostał dupkiem i bufonem oskarżającym o swoje niepowodzenia wszystkich wokół, ciężko pracując na opinię człowieka, który antagonizował niemal wszystkich w swoim otoczeniu. Jednocześnie Chevy nie miał nic do zaoferowania swoim widzom. Odrzucił role Forresta Gumpa, Buzza Astrala w Toy Story oraz Lestera Burhama w American Beauty. Dziesięć lat temu wydawało się, że Chase otrząsnął się z letargu i w końcu podjął słuszną decyzję w kwestii swojej kariery – dołączył do obsady serialu Community. Nie byłby jednak sobą, gdyby publicznie nie skrytykował serialu i nie wpadł w konflikt z jego twórcami. Opuścił produkcję w nieprzyjemnej atmosferze po czterech sezonach. Od tamtej pory grywa w miernych komediach. W 2018 roku udzielił wywiadu, w którym odniósł się do wielu zarzutów wobec swojej osoby. Stwierdził, że niczego nie żałuje. Cóż, wydaje się dziwne, że nie żałuje swojej kariery – bo mogłaby być to jedna z najlepszych amerykańskich karier w świecie filmu i telewizji.