search
REKLAMA
Felietony

Ukryte DETALE w MCU

Istnienie ukrytych detali ma największy sens w uniwersach filmowych.

Odys Korczyński

15 czerwca 2023

REKLAMA

Istnienie ukrytych detali ma największy sens w uniwersach filmowych. Ich odkrywanie daje wtedy największą satysfakcję, a i można z nich ułożyć spójną historię, która widza gdzieś zawsze będzie prowadzić, jak w przypadku MCU. Detale w nim skryte pełnią różne funkcje – reminiscencyjne, przypominające, przepowiadające, kolekcjonerskie, popkulturowe. Dla miłośnika ich odkrywania każdy jest ważny, jednak warto zwrócić szczególną uwagę na ten rodzaj ukrytych szczegółów, które wyprzedzają fabuły filmów będących dla nich skrytkami. W Marvelu często właśnie tak podpowiada się odbiorcom coś, co się niedługo w uniwersum wydarzy. Trzeba tylko umieć czytać ten niemal podprogowy przekaz.

Zacznijmy więc od największego spojlera i będziemy mieli to już za sobą. Chodzi o Strażników Galaktyki: Volume 3. W ostatniej scenie jest pewna podpowiedź, że historia się jeszcze nie skończy, chociaż może powinna. W jednej ze scen po napisach przedstawiony nam zostaje skład pewnej drużyny. Jej członkowie to Rocket, Groot, Kraglin, Cosmo, Adam Warlock i młoda dziewczyna z kosmosu, którą pierwotna drużyna Strażników ratuje podczas filmu ze statku Wielkiego Ewolucjonisty. Ma na imię Phyla… co oznacza Phylę-Vell, postać z komiksu, która zadebiutowała w 2004 roku i była blisko powiązana zarówno z grupami postaci Strażników, jak i z Kapitanem Marvelem, jej ojcem. Czasami występuje również pod pseudonimem Quasar. Ten easter egg, czy też ukryta na końcu podpowiedź, sugeruje widzowi, że wielka przygoda się nie kończy. Można się rzecz jasna zastanawiać, czy ta grupa jeszcze ma sens po takim „ładnym” zakończeniu i bez Star-Lorda, który spajał grupę, nadawał jej sens, no ale przekonamy się, jaka będzie kolejna odsłona Strażników Galaktyki.

Zostańmy jeszcze na chwilę przy scenach po napisach. Dopiero z perspektywy lat widać, jak bardzo są to niedocenione, ukryte detale. Kto w momencie premiery kinowej Avengers spodziewał się, że końcowa scena z Thanosem po napisach będzie miała aż tak kolosalne znaczenie dla dalszych dziejów uniwersum? Chodzi mi o tę sekwencję zaraz po napisach końcowych (mid-credits scene), lecz w formie graficznej, jaka stosowana jest w napisach początkowych. Thanosa zagrał wtedy mało znany Damion Poitier. The Other zdaje mu relacje z porażki Lokiego. Ludzie według niego są silniejsi, niż ktokolwiek sądził. Zadrzeć z nimi to jak igrać ze śmiercią. Ciekawe, prawda? Czy już wtedy był jakikolwiek plan na zakończenie historii Thanosa w MCU? Zdania są podzielone, a z perspektywy przyszłości można zaprzeczać lub potwierdzać bardzo wiele ruchów scenariuszowych, o których wcześniej nikt nie miał pojęcia, że będą potrzebne i zyskowne. Tak – Thanosa można potraktować, jako postać świetnie zaprojektowaną i dlatego przynoszącą korzyści.

Nie dziwne, że nikt nie rozpoznał Damiona Poitiera w roli Thanosa, bo nie jest zbyt znanym aktorem, natomiast czy ktoś rozpoznałby Josha Brolina, gdyby jego nazwisko nie zostało ukryte jak np. w przypadku Kevina Spaceya w Siedem? Szczerze wątpię. Tak dobrze ukryci aktorzy zdarzali się w MCU niezbyt często, ale uniwersum jest znane z cameo. Stan Lee jest oczywiście najbardziej znanym easter eggiem, chociaż dla niektórych może być także ukrytym detalem, no i nie jest aktorem. Znacznie trudniej rozpoznać jednak inne postaci znanych aktorów, a najlepszym tego przykładem jest znakomity Thor: Miłość i grom. Tak więc Taika Waititi zebrał w produkcji sporo znajomych twarzy z filmów niezwiązanych z MCU ani w ogóle z kinem superbohaterskim. Brett Goldstein z Teda Lasso dosłownie spadł z nieba jako Herkules Zeusowi, gdy ten leczył rany po rażeniu własnym piorunem przez niesfornego Thora na pamiętnej imprezie bogów, na której nie zjawił się tylko Jezus – Brett Goldstein jest podwójnym ukrytym detalem, bo prócz cameo reprezentuje społeczność LGBTQ+ w MCU. A poza nim zjawiają się Luke Hemsworth, Matt Damon i Sam Neill jako aktorzy z Asgardu, tym razem dramatyzują pastiszowo wydarzenia z filmu Thor: Ragnarok. Dołączają do nich także Melissa McCarthy jako Hela i jej mąż Ben Falcone jako reżyser spektaklu. Na uwagę zasługuje również scena na samym początku filmu. Po utracie córki oszalały Gorr spotyka swojego boga Rapu, który jest bardziej okrutny, niż ktokolwiek sądził. W Rapu wciela się znajomy Taiki Waititiego z Co robimy w ukryciu Jonathan Brugh. Co ważne, Rapu to pierwsze zabójstwo Gorra Nekromieczem. Ciekawe również, czy ktoś zauważył jeszcze dwa cameo, a mianowicie Kat Dennings i Stellan Skarsgård również krótko pojawili się podczas walki Jane z rakiem.

I tak można by snuć te opowieści bez końca, delektując się tymi smaczkami odkrywanymi często dopiero po 10 seansie jakiejś produkcji. Wymienię na koniec chociaż kilka najciekawszych i mam nadzieję, że w komentarzach i wy dacie znać o waszych odkryciach.

W Strażnikach Galaktyki na końcu filmu można zobaczyć cameo postać Kaczora Howarda, znanej z komiksów. Pojawia się on również na chwilę w Avengers: Koniec gry. To może być zapowiedź jakieś nowej odsłony superbohaterów w MCU. Może faktycznie twórcy wrócą do tematu, a Kaczor Howard stworzy alternatywny seksualnie związek małżeński z Darcy Lewis? Kontynuując problem niewykorzystanych po dziś dzień postaci, w kilku filmach Marvela pojawia się Arnim Zola, antagonista zawsze na drugim planie, który pełnię swojej straszności mógłby rozwinąć dopiero po całkowitym przeniesieniu świadomości do środowiska komputerowego. Ten pomysł jednak nie został do tej pory rozwinięty, a więc czekamy na jakąś niespodziankę w tym temacie. To wszystko detale oparte jednak na postaciach. Warto jednak uświadomić sobie, że równie cenne smaczki znajdziemy poukrywane w MCU jako rzeczy, przedmioty, nazwy, które dla wytrawnego znawcy uniwersum będą nieraz bardzo wiele znaczyć. Tak jest np. z „Thanoscopterem”, czyli latadłem, którym lubił poruszać się Thanos, głównie w świecie komiksów. Tę dziwną maszynę możemy zobaczyć jednak również w serialu Loki. To naprawdę niezłe znalezisko. Stawia szalonego Tytana w dość dziwnym świetle – pozostaje na ustach jedynie pytanie – Ale dlaczego? Po co Thanosowi, posiadaczowi rękawicy z kamieniami nieskończoności, coś tak osobliwego jak Thanoscopter? Czyżby Thanos był aż tak sentymentalny albo wręcz komiczny?

Co do skrótów i nazw warto zwrócić uwagę na liczbę „616”. Pojawia się ona niezbyt często, ale znaczy bardzo wiele. Otóż generalnie 616 albo Ziemia 616 to oznaczenie rzeczywistości, która jest najbardziej analogiczna do naszej, spośród tych wszystkich, które powstały w czasie wielkiego, multiwymiarowego WYBUCHU, aczkolwiek nie jest to miejsce akcji filmów MCU, począwszy od Iron Mana 2008. I tak Ziemia 616 odnosi się do uniwersum Marvel Comics, to Ziemia 19999 oznacza zaś MCU. Problem w tym, że niekiedy jest inaczej, co może powodować pewien zamęt, ale jednocześnie być ciekawym ukrytym detalem. Np. Mysterio w Spider-Manie: Daleko od domu nazwał MCU Ziemią 616, a nie 19999. Podobnie wypowiedziała się Christine Palmer w Doktorze Strange’u w multiwersum obłędu. Jeszcze ciekawiej robi się, kiedy odkryjemy, że w Avengers: Koniec gry Ant-Man trafia do skrytki podpisanej „Lang 616”. W której więc rzeczywistości zaistniał Thanos?

To naprawdę niewielka część ukrytych detali i smaczków. Ich znajomość potrafi zmienić obraz MCU. To misternie skonstruowany świat, na który trzeba patrzeć bardzo dokładnie.

Odys Korczyński

Odys Korczyński

Filozof, zwolennik teorii ćwiczeń Petera Sloterdijka, neomarksizmu Slavoja Žižka, krytyki psychoanalizy Jacquesa Lacana, operator DTP, fotograf, retuszer i redaktor związany z małopolskim rynkiem wydawniczym oraz drukarskim. Od lat pasjonuje się grami komputerowymi, w szczególności produkcjami RPG, filmem, medycyną, religioznawstwem, psychoanalizą, sztuczną inteligencją, fizyką, bioetyką, kulturystyką, a także mediami audiowizualnymi. Opowiadanie o filmie uznaje za środek i pretekst do mówienia o kulturze człowieka w ogóle, której kinematografia jest jednym z wielu odprysków. Mieszka w Krakowie.

zobacz inne artykuły autora >>>

REKLAMA