SIEDEM. Film, który nie pozwala spokojnie odetchnąć
Pycha. Chciwość. Nieczystość. Zazdrość. Nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu. Gniew. Lenistwo. Siedem grzechów głównych, z których każdy może być odpuszczony, o ile okaże się szczerą skruchę i poprosi Boga o wybaczenie. Bo Bóg jest miłosierny i zna słabości swoich dzieci. Nasza ziemska wędrówka jest częścią Jego planu, którego nie znamy. Możemy jedynie ufać i wierzyć, że wszystko ma sens. Jednak życie nie ułatwia zachowania tej ufności. Sprawiedliwość wydaje się daleka i nieobecna. Bóg nie odpowiada na pytania “dlaczego”. I nagle pojawia się kaznodzieja, który postanawia wygłosić własną liturgię, stworzyć własny, dopracowany plan, w którym każdy grzech zostanie ukarany, a zbrodnia jest drogą do zbawienia. Okrutny i szyderczy sposób na przypomnienie, że nie możemy czuć się bezkarni…
Podobne wpisy
Detektyw William Somerset odchodzi na emeryturę. Zaledwie kilka dni dzieli go od zakończenia kariery. Detektyw David Mills jest na początku tej drogi, pełen pasji i zapału. Somerset stracił ten zapał już dawno, właściwie czuje ulgę, że odchodzi. Ta klasyczna para – zasłużony gliniarz i młody zapaleniec – spotyka się przy okazji śledztwa w sprawie seryjnego mordercy. Zbrodnia jest wyjątkowo okrutna. Monstrualnie otyły mężczyzna został zmuszony do przejedzenia się na śmierć. Jedyny ślad to napis “obżarstwo”. Detektywi rozpoczynają śledztwo, każdy na swój sposób – Somerset szuka prawidłowości w sposobie działania zabójcy, odwołując się do swojej wiedzy i doświadczenia, Mills usiłuje zagłębić się w psychikę tegoż. Z czasem okazuje się, że zbrodniarz prowadzi swoistą grę z policjantami, wciąga ich w to, co jawi się jako monumentalne kazanie dla świata, który zapomniał o zagrożeniu siedmiu grzechów głównych…
David Fincher stworzył thriller, który nie pozwala spokojnie odetchnąć od pierwszej do ostatniej minuty. Wcale nie dlatego, że akcja jest porywająca, wręcz przeciwnie, z wyjątkiem kilku momentów film toczy się powoli. Jednak klimat opowieści jest niesamowity, osaczający, duszący. Narasta atmosfera zagrożenia, czuje się niebezpieczeństwo, które wisi w powietrzu. Ciągle pada deszcz, wnętrza są ciemne, ponure, nieżyczliwe. Dominują smutne brązy i spłowiała szarość. Strach rodzi się z nieuchronności. Gra prowadzona przez zabójcę toczy się dokładnie tak, jak przewiduje. Somerset i Mills nie są w stanie uprzedzić zdarzeń, czas pędzi nieubłaganie, wszystko zmierza do dramatycznego finału – idealnego wykończenia kazania, które rozpoczęło się od śmierci z przejedzenia, kary za obżarstwo. W ostatniej sekwencji filmu po raz pierwszy od początku świeci słońce. To dziwny znak. Czyżby tryumf? Ale czego? Czy doprawdy idealny plan Boga może obejmować ostrzeżenia i napomnienia tego rodzaju? Fincher pokazuje nam wizję, którą można nazwać próbą wiary – jeden z elementów, które podkopują naszą ufność w miłosierdzie Opatrzności. Czy taki zbrodniarz jak John Doe może być dowodem na celowość Boskich zamierzeń? Czy może być Jego narzędziem?
Takie refleksje budzą oczywisty sprzeciw. John Doe to szaleniec, który ubrdał sobie, że ma prawo karać i napominać, wziął na siebie zadanie, które w żadnym razie nie leży w jego gestii. Wymierza sprawiedliwość, która nie należy do niego, której nie jest w stanie pojąć ani ogarnąć. Ale wątpliwości się pojawiają, gdzieś na granicy świadomości pchają się natrętnie i niebezpiecznie. Ta historia kryminalna jest przykrywką dla istotnego pytania o siłę wiary. Trzy cnoty boskie są przeciwwagą dla siedmiu grzechów głównych. Wiara, nadzieja i miłość. I wszystkie one pojawiają się w filmie Finchera, i właśnie nadzieja pozostaje na koniec. To przesłanie, ukryte za spełnieniem przerażającego kazania Johna Doe, jest odpowiedzią na wątpliwości, które mogą się pojawić podczas oglądania Siedmiu. Idąc dalej tym tokiem rozumowania, należy zwrócić uwagę na budowę postaci bohaterów. Somerset jest roztropny, sprawiedliwy i umiarkowany. Mills wykazuje męstwo. Kolejne cnoty, tym razem cztery cnoty główne. W sumie siedem. Plus i minus tego świata, recepta na życie godne, chociaż niekoniecznie szczęśliwe i przyjemne. Siedem cnót i siedem grzechów. I o tym jest znakomity film Finchera, thriller, chociaż…nie do końca thriller. To zależy od tego, co chcemy zobaczyć. I w co, ostatecznie, zechcemy uwierzyć.
Tekst z archiwum Film.org.pl. Zapraszamy także do lektury analizy.