TAIKA WAITITI uważa, że reżyserskie wersje filmów “są do bani”. “Nic dobrego”
Thor: Miłość i grom to najkrótszy film MCU od czasu Anta-Mana i Osy z 2018 roku – wraz z napisami końcowymi trwa 119 minut. Jeszcze przed premierą widowiska grająca w nim Natalie Portman mówiła o tym, że zrealizowano wiele scen, które nie trafiły do ostatecznego montażu (w tym “całe sekwencje, planety, bohaterowie i światy”), a Chris Hemsworth i Taika Waititi napomknęli, że mieli czterogodzinną wersję. Czy jest szansa na to, że ujrzymy kiedyś rozszerzoną, reżyserską edycję widowiska?
O kwestię tę został ostatnio spytany Waititi. W rozmowie z NME twórca stwierdził:
Myślałem o wersjach reżyserskich i oglądam te autorstwa innych twórców. Są do bani. Reżyserskie wersje to nic dobrego. Reżyserzy muszą czasami być pod kontrolą. Mógłbym powiedzieć: “Chcesz obejrzeć moją wersję? Trwa 4,5 godziny!”. Taki czas trwania nie jest zaletą. Byłoby wiele scen, w których można by było zrobić sobie przerwę na herbatę bez pauzowania filmu.
W innym wywiadzie Waititi mówił o tym, że podczas montażu filmu nieraz wydaje się, że dana scena jest wspaniała, a z czasem okazuje się, że choć przyjemnie się ją realizowało, nie ma potrzeby, aby znalazła się w filmie. Wspominał też, że jego film ma aktualnie mocną strukturę, którą mogłyby zepsuć dodatkowe sceny.
Uważacie, że w nowym Thorze przydałoby się więcej scen?