ZAPOMNIANI REŻYSERZY LAT 80. i 90. Co się z nimi stało?
Kasdan, Lawrence
Obecnie mający na karku 69 lat Kasdan to w pierwszej kolejności uznany scenarzysta. Jemu zawdzięczamy sukcesy gwiezdnej sagi George’a Lucasa, któremu napisał Imperium kontratakuje oraz Powrót Jedi, a po latach wskrzesił ten świat Przebudzeniem Mocy i ostatnio solowym Hanem Solo. To także on wysmażył historie będące podłożem Poszukiwaczy zaginionej Arki i Bodyguarda. I, jak wielu innych, zapragnął stanąć za kamerą. Uczynił to w 1981 roku, na planie znakomitego hołdu dla kina noir – Żaru ciała. Potem były równie dobre, często oscarowe, a w niektórych przypadkach także już kultowe: Wielki chłód, Wielki kanion (wbrew pozorom nie sequel), Przypadkowy turysta, Kocham cię na zabój, Francuski pocałunek oraz dwa westerny – Silverado i Wyatt Earp. Do większości z nich oczywiście sam napisał skrypt.
Ogółem Kasdan nakręcił w tamtym okresie zaledwie dziewięć produkcji (z czego w aż pięciu z nich pojawił się jego ulubiony aktor, Kevin Kline), z których każda trzyma solidny poziom – ostatnią taką była pod tym względem tragikomedia Mumford z 1999 roku. Inna sprawa, że w porównaniu do lat 80. kolejna dekada okazała się dla niego pasmem finansowych porażek, którego zwieńczeniem była jedyna prawdziwa wpadka w jego reżyserskim dorobku – ekranizacja opowiadania Stephena Kinga, Łowca snów. Film ten poległ na każdym możliwym polu, co sprawiło, że do reżyserii Kasdan wrócił jeszcze tylko raz, i to po dobrych dziesięciu latach. Bez powodzenia.
Levinson, Barry
Podobne wpisy
Równolatek Hilla – w przeciwieństwie do niego pozostaje aktywny, mimo równie wyraźnego spadku formy oraz jakości, którą raczył nas 30 i 20 lat temu. Też zaczynał od pisania scenariuszy – spod jego ręki wyszły niektóre klasyczne komedie Mela Brooksa i Tootsie. Przełomem był dla niego dramat retro Diner, który w USA zyskał status “kultowca” wśród młodzieży, bo prawił o dorastaniu w rodzinnym mieście Barry’ego – Baltimore. Potem był baseballowy Urodzony sportowiec, przygodowy Młody Sherlock Holmes i mocno niedocenione, dziwaczne Zabaweczki z Robinem Williamsem, z którym wcześniej Levinson zrobił także doskonałe Good Morning, Vietnam. Ukoronowaniem tego okresu był natomiast pamiętny sukces Rain Mana, za którego reżyserię otrzymał swojego jedynego Oscara.
W kolejnym dziesięcioleciu pozostał wierny dwóm gatunkom – komedii (Jimmy Hollywood) i ambitnym dramatom, wśród których wyróżnić należy znakomitych Uśpionych, mający polskie akcenty Avalon (nie mylić z tym późniejszym, japońskim), bio gangstera Bugsy czy bezbłędną satyrę filmowej branży Fakty i akty. Udanie próbował także sił w typowych blockbusterach, czego efektem świetny thriller W sieci (będący jego ostatnim wielkim sukcesem kasowym) i ambitne kino science fiction Kula. Ta okazała się jednak dotkliwą porażką finansową, po której przyszło jeszcze kompletnie nieudane – i również zaliczające klapę – połączenie kryminału z komedią w postaci Włamania na śniadanie. Od tej pory Levinson błąka się po równie chybionych, coraz mniej popularnych eksperymentach, okazjonalnych produkcjach telewizyjnych oraz dokumentalnych.